Marine Le Pen wykluczona z wyborów? Wyjaśniamy

fot. Vox España / Modyfikacje: Demagog
Marine Le Pen wykluczona z wyborów? Wyjaśniamy
31 marca 2025 roku Sławomir Mentzen przekazał w serwisie X, że Marine Le Pen „zostanie prawdopodobnie wykluczona z wyborów prezydenckich we Francji”.
Prowadząca w sondażach Le Pen zostanie prawdopodobnie wykluczona z wyborów prezydenckich we Francji. To już drugi po Rumunii przypadek, gdy system usuwa kandydatów, którzy mogą mu zagrozić. Czy to jest ta demokracja walcząca, o której mówił Tusk? Czy Polacy będą mogli sami…
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) March 31, 2025
Kandydat Konfederacji porównał tę sytuację do wydarzeń z Rumunii, gdzie Sąd Konstytucyjny unieważnił wybory prezydenckie po I turze z powodu nieuczciwości kampanii Călina Georgescu i zatajenia źródeł jej finansowania. Następnie Centralne Biuro Wyborcze odmówiło ponownej rejestracji kandydatury Georgescu – uznano jego działania za sprzeczne z ideami demokratycznymi, na których straży ma stać prezydent.
Mentzen zapytał wobec tego, czy w Polsce może dojść do podobnej sytuacji. „Czy to jest ta demokracja walcząca, o której mówił Tusk? Czy Polacy będą mogli sami wybrać swojego prezydenta?” – napisał na portalu X. Co właściwie wydarzyło się we Francji?
Niestabilne rządy w podzielonym parlamencie
Marine Le Pen to francuska parlamentarzystka, wieloletnia liderka prawicowej nacjonalistycznej partii – Zjednoczenia Narodowego (obecnie jej przewodniczącym jest Jordan Bardella).
W wyborach parlamentarnych na przełomie czerwca i lipca 2024 roku jej ugrupowanie zdobyło najwyższy odsetek głosów – zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze (ok. 30 proc.). Stanowi ono obecnie największą grupę polityczną w Zgromadzeniu Narodowym, nie jest jednak w stanie stworzyć samodzielnego rządu.
Przez kilka miesięcy premierem był Michel Barnier, reprezentujący piątą siłę polityczną w parlamencie – konserwatywną i prounijną Partię Republikańską. Jego rząd jednak upadł, ponieważ nie mógł porozumieć się w sprawie budżetu ani z lewicą, ani z prawicą. Kolejnym szefem rządu został François Bayrou z siódmej partii pod względem liczby członków w parlamencie – z Ruchu Demokratycznego.
Kilkukrotne próby przegłosowania wotum nieufności wobec nowego premiera okazały się nieudane – m.in. dzięki poparciu ze strony Marine Le Pen. Jak wskazał w swojej analizie Instytut Zachodni, znaczenie mogła tu mieć dezaprobata Bayrou wobec „prób utrudnienia Le Pen startu w wyborach prezydenckich w 2027 r. w formie zarzutów o defraudację środków unijnych”.
Le Pen skazana za defraudację unijnych środków
We wrześniu 2024 roku, czyli niedługo po wyborach, rozpoczął się proces blisko 30 osób związanych ze Zjednoczeniem Narodowym. Oskarżono je o zatrudnianie na stanowisku asystenta europosła w latach 2004–2016 osób, które w rzeczywistości pracowały na rzecz partii. Już pod koniec 2016 roku przewodniczący Parlamentu Europejskiego nakazał Le Pen z tego tytułu zwrot blisko 300 tys. euro.
31 marca 2025 roku Sąd Karny w Paryżu uznał Le Pen winną defraudacji i skazał ją na cztery lata pozbawienia wolności. Połowę kary polityczka ma spędzić w areszcie domowym pod nadzorem elektronicznym. Jeżeli w tym czasie nie naruszy warunków zawieszenia, nie będzie musiała odbywać drugiej połowy kary. Dodatkowo sąd nałożył na nią grzywnę w wysokości 100 tys. euro (s. 77).
Wymiar sprawiedliwości pozbawił Marine Le Pen także możliwości sprawowania funkcji publicznych na okres pięciu lat. Jak zapisano w wyroku, fakt, że osoba skazana mogłaby kandydować, a nawet zostać wybrana na urząd prezydenta, „powodowałby nieodwracalne zakłócenie porządku publicznego w demokratycznym państwie prawa”. Sąd uznał również, że ze względu na możliwą przewlekłość postępowania sądowego konieczne jest w tym przypadku natychmiastowe wykonanie tej dodatkowej kary (s. 77).
Lider Zjednoczenia Narodowego wciąż może walczyć o prezydenturę
Wybory prezydenckie we Francji mają się odbyć w 2027 roku. Sondaże z lipca i września 2024 roku dawały Marine Le Pen w każdym wariancie zwycięstwo w I turze z wynikiem około 35 proc. Na podobne poparcie we wrześniowym badaniu mógł liczyć Jordan Bardella.
Marine Le Pen zapewnia, że będzie „walczyć z niesprawiedliwością” aż do końca. Jak wyjaśnia w swoim artykule Agencja Reutera, polityczka Zjednoczenia Narodowego wciąż może pokładać nadzieję w odwołaniu od wyroku. Dodaje jednak, że proces przed sądem apelacyjnym we Francji może trwać miesiące, a nawet lata. Associated Press dodaje, że nie ma pewności, czy wyższa instancja wyda łagodniejszy wyrok.
Człowiek prezydenta w Radzie Konstytucyjnej
Wcielenie w życie wyroku sądu pierwszej instancji jeszcze przed rozpatrzeniem sprawy przez apelację może ułatwić niedawna decyzja francuskiej Rady Konstytucyjnej. Choć nie była to sprawa związana bezpośrednio z Le Pen, uznano w niej, że wdrożenie w życie zakazu startowania w wyborach jeszcze przed wyrokiem sądu apelacyjnego jest zgodne z konstytucją.
Wątpliwości w tej kwestii może budzić fakt, że takie rozstrzygnięcie wydano 28 marca 2025 roku, czyli kilka dni przed wyrokiem w sprawie Le Pen. Co więcej, również w marcu prezydent mianował członkiem Rady Konstytucyjnej jednego ze swoich najbliższych współpracowników – Richarda Ferranda. Emmanuel Macron zdobył w ten sposób większość w zgromadzeniu, a Ferrand został przewodniczącym Rady.
„Pozostaje kwestią otwartą, czy w oczach części wyborców niezdecydowanych działania sądowe przeciw Le Pen nie będą stawiały jej w roli ofiary systemu i nie wzmocnią jej przed wyborami” – komentuje te wydarzenia Instytut Zachodni. Przypomnijmy, że w Rumunii faworytem sondaży jest lider nacjonalistycznego Sojuszu Jedności Rumunów George Simion, który kreuje się na następcę Georgescu.
Przekaż nam 1,5% podatku!
Wesprzyj nas, przekazując 1,5% podatku na kontrolę polityków. Wpisz w PIT: KRS 0000615583
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter