Strona główna Analizy 8 lat sankcji na Rosję. Czy Zachód uzyskał to, czego chciał?

8 lat sankcji na Rosję. Czy Zachód uzyskał to, czego chciał?

8 lat sankcji na Rosję. Czy Zachód uzyskał to, czego chciał?

Od 0,2 do 2 proc. – tyle rocznie mogło stracić PKB Rosji na skutek sankcji nałożonych od 2014 roku przez Zachód. Oddziaływanie sankcji na działania polityczne największego kraju świata jest równie znikome. Nie ma przesłanek, które wskazywałyby, że sankcje przekonały władze Rosji do zmiany swojego zachowania w stosunkach międzynarodowych.

Think tank Parlamentu Europejskiego opublikował właśnie podsumowanie ośmiu lat obowiązywania sankcji nałożonych na Rosję. Pierwsze sankcje Unii Europejskiej nastąpiły po aneksji Krymu w marcu 2014 roku, mimo że pęknięcie w relacjach Zachód-Moskwa nastąpiło już w 2008 roku, po ataku Rosji na Gruzję. Wówczas jednak reakcja UE nie wykraczała poza oświadczenia wyrażające zaniepokojenie.

Odpowiedź Zachodu na rosyjską agresję

Sankcje nakładane na Rosję dzielą się na dwa typy: indywidualnegospodarcze. Te pierwsze odnoszą się do konkretnych osób i podmiotów. W samej UE sankcje indywidualne dotyczą obecnie 193 osób i 48 organizacji (m.in. polityków, urzędników, wojskowych, oligarchów, a także partii politycznych biorących udział w nielegalnych wyborach lokalnych w Donbasie).

Sankcje gospodarcze dzielą się natomiast na trzy podtypy:

  • dotyczące sektora finansowego: obywatele i firmy z UE nie mogą już pożyczać pieniędzy na okres przekraczający 30 dni pięciu głównym rosyjskim bankom państwowym, trzem kompaniom naftowym (w tym Gazprom) i trzem producentom broni,
  • dotyczące sektora obronnego: zakaz handlu bronią z Rosją i eksportu produktów podwójnego zastosowania (towary, które – choć zostały zaprojektowane do zastosowań cywilnych – mogą zostać wykorzystane również do celów militarnych) do klientów wojskowych oraz dziewięciu rosyjskich firm,
  • dotyczące sektora energetycznego: zakaz eksportu innowacyjnych technologii i usług wydobywczych, takich jak wiercenie i badania, wykorzystywanych przez rosyjskie firmy do eksploatowania głębinowych, arktycznych i łupkowych złóż ropy; eksport wszystkich innych towarów związanych z energią wymaga specjalnej zgody.

W implementacje sankcji na Rosję zaangażowały się również Stany Zjednoczone. Tylko w związku z sytuacją w Ukrainie USA nałożyły na Rosję łącznie sześć sankcji, obejmujących 255 osób i 481 podmiotów.

Inne państwa, które objęły Rosję sankcjami, to: Albania, Australia, Kanada, Gruzja, Islandia, Japonia, Kosowo, Liechtenstein, Mołdawia, Czarnogóra, Nowa Zelandia, Norwegia, Szwajcaria i sama Ukraina.

Unijne sankcje: niewielka liczba i mało konkretów

Marzec 2014 roku początkowo przyniósł sankcje indywidualne w postaci zamrożenia aktywów i zakazu wydawania wiz, wymierzone w członków rosyjskiej elity, ukraińskich separatystów i powiązanych z nimi organizacji.

Szersze działania gospodarcze pojawiły się dopiero później: w czerwcu 2014 roku UE przyjęła pierwsze ograniczenia w handlu z Krymem, a miesiąc później – po zestrzeleniu nad Ukrainą samolotu MH17 (katastrofie, która przyniosła 300 ofiar śmiertelnych) – sankcje sektorowe dotyczące handlu bronią, energii oraz współpracy finansowej z Rosją.

Od 2014 roku UE nie nakładała już jednak nowych sankcji gospodarczych na Rosję (były jednak one przedłużane), zamiast tego skupiając się na ograniczeniach wobec osób fizycznych i podmiotów. Przykładem jest decyzja Rady Europejskiej z października 2018 roku w sprawie środków ograniczających rozprzestrzenianie i stosowanie broni chemicznej. Nie ma to jednak szerszego wpływu na gospodarkę.

Wymóg jednomyślności i niechęć do zaostrzania sankcji

W bieżącym roku UE podjęła działania wobec Rosji dwukrotnie: w połowie stycznia zdecydowała o przedłużeniu o sześć miesięcy środków wymierzonych w określone sektory rosyjskiej gospodarki, natomiast 21 lutego zdecydowała o nałożeniu sankcji wobec kolejnych pięciu osób za aktywne wspieranie działań podważających integralność terytorialną, suwerenność i niezależność Ukrainy.

Unijne sankcje mogą być przyjmowane i odnawiane jedynie przy zgodzie wszystkich państw członkowskich. Problem polega jednak na tym, że przywódcy części krajów, m.in. Włoch, Węgier czy Słowacji, wyrażają sceptycyzm wobec tego rozwiązania.

Drugi czynnik wyjaśniający niechęć UE do nakładania dalszych sankcji na Rosję to stosunki handlowe. W 2020 roku UE i Rosja handlowały towarami o wartości 174 mld euro (piąty co do wielkości partner handlowy UE), prawie 10 razy więcej niż w przypadku dwustronnej wymiany handlowej USA–Rosja. W tym samym roku Rosja dostarczyła 43 proc. unijnego importu gazu.

USA z ostrzejszym kursem

Inne podejście niż UE przyjęły Stany Zjednoczone. Od 2017 roku zaczęły one wzmacniać środki wobec Rosji. W sierpniu 2017 roku w USA weszła w życie ustawa CAATSA, która upoważniła prezydenta do nałożenia sankcji na osoby, które inwestują w rosyjskie gazociągi eksportowe lub świadczą usługi związane z ich obsługą (zwłaszcza Nord Stream 2).

W 2020 roku ustawa została zmieniona. Od tej pory sankcje zagrażają również podmiotom kontynuującym współpracę przy Nord Stream 2, nawet na podstawie wcześniejszych umów. Współpraca taka obejmuje m.in. dostarczenie dóbr, usług, informacji, technologii itp.

Stany Zjednoczone – podobnie jak UE – przyjęły również sankcje dotyczące broni chemicznej. Miało to miejsce w trzech turach: w sierpniu 2018 i sierpniu 2019 roku w odpowiedzi na próbę otrucia Siergieja Skripala oraz w marcu 2021 roku po incydencie związanym z zatruciem Nawalnego.

Łamanie praw człowieka jako przesłanka implementacji sankcji

Ważnym elementem amerykańskiej polityki są sankcje w związku z naruszaniem przez Rosję praw człowieka. Najważniejszym przejawem tych działań jest przyjęta w 2016 roku ustawa o poszanowaniu prawa i odpowiedzialności im. Siergieja Magnickiego.

Akt nakłada na zagranicznych oficjeli uznanych za winnych naruszeń praw człowieka w jakimkolwiek kraju sankcje odnoszące się do aktywów finansowych oraz swobody podróżowania. W 2021 roku Unia Europejska przyjęła swoją wersję ustawy Magnickiego w postaci rezolucji Parlamentu Europejskiego.

Odpowiedź Rosji

Rosja nie pozostała Zachodowi dłużna. Jeszcze w 2014 roku postanowiła zareagować na sankcje nałożone na nią w związku z sytuacją w Ukrainie. 

W efekcie Moskwa nałożyła na Zachód embargo na import owoców, warzyw, mięsa, ryb, owoców morza i nabiału. Początkowo ograniczenia miały potrwać rok, niedawno jednak przedłużono je do grudnia 2022 roku.

Wachlarz sankcji jest szeroki, ale nie przynosi oczekiwanych skutków

Wpływ sankcji na gospodarkę Rosji jest trudny do zmierzenia. Szacuje się, że koszt sankcji wynosi od 0,2 do 2 proc. PKB Rosji rocznie. Większość ekspertów wskazuje jednak, że głównymi ograniczeniami wzrostu gospodarczego w tym kraju, który od 2014 roku wynosi średnio mniej niż 1 proc., są zmienność cen ropy naftowej i głęboko zakorzenione czynniki strukturalne, a nie sankcje.

Polityczny wpływ sankcji jest równie niejasny. Nie ma przesłanek, które pozwoliłyby stwierdzić, że ograniczenia przekonały władze Rosji do zmodyfikowania swojego zachowania. Sankcje nie wywołały też widocznej presji na zmiany w samej Rosji.

Raport PE wskazuje, że dotychczasowe sankcje ograniczyły na kilka lat agresję w Europie Wschodniej, choć ich skuteczność w tym zakresie jest wystawiona na próbę w obliczu groźnych manewrów wojskowych Rosji na granicy z Ukrainą.

Sektor energetyczny ma się dobrze

Najlepszym dowodem na ograniczony wpływ zachodnich sankcji na rosyjską gospodarkę jest przemysł energetyczny. Od 2014 roku sektor ten wręcz polepszył swoją koniunkturę.

W latach 2014–2019, przed spadkiem związanym z pandemią, wydobycie ropy naftowej i gazu w Rosji rekordowo wzrosło, odpowiednio o 7 i 15 proc. Wzrósł także nieograniczony sankcjami eksport gazu ziemnego do UE.

Większego wpływu na rosyjski sektor energetyczny nie miało również wprowadzenie ustawy CAASTA. Od momentu wejścia w życie tego aktu, czyli od 2017 roku, Rosja wybudowała trzy nowe gazociągi:

  • Nord Stream 2 (prowadzący przez Morze Bałtyckie do Niemiec),
  • TurkStream (do Turcji),
  • Power of Siberia (do Chin).

Pomimo sankcji europejskie firmy – w przeciwieństwie do swoich amerykańskich odpowiedników – nadal mogą brać udział w projektach rozpoczętych przed nałożeniem ograniczeń, takich jak partnerstwo Eni (korporacja gazowo-petrochemiczna, należąca w 30 proc. do włoskiego rządu) z Rosneftem i Gazpromem na Morzu Czarnym i Morza Barentsa.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!