Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Czy Rosja próbuje wpłynąć na wybory w Polsce przez Telegrama?
Telegram jest jednym z najpopularniejszych komunikatorów w Polsce. Przed październikowymi wyborami parlamentarnymi widać na nim coraz więcej materiałów odnoszących się do wyborów. Według analityka Centrum Badań „Detector Media” za niektórymi z popularnych polskojęzycznych kanałów mogą stać Rosjanie, którzy próbują wpływać na wybory.
fot. Unsplash
Czy Rosja próbuje wpłynąć na wybory w Polsce przez Telegrama?
Telegram jest jednym z najpopularniejszych komunikatorów w Polsce. Przed październikowymi wyborami parlamentarnymi widać na nim coraz więcej materiałów odnoszących się do wyborów. Według analityka Centrum Badań „Detector Media” za niektórymi z popularnych polskojęzycznych kanałów mogą stać Rosjanie, którzy próbują wpływać na wybory.
Podczas wyborów polskojęzyczne, anonimowe kanały na Telegramie prowadzące prorosyjską retorykę zwiększyły liczbę wpisów na temat polskiej polityki wewnętrznej. Zdaniem analityków „Detector Media” kanały te są prowadzone przez Rosjan. Mają na to wskazywać literówki z elementami cyrylicy, błędy gramatyczne i konstrukcje w zdaniach, które nie są używane w języku polskim, a pochodzą z języka rosyjskiego. Ich autorzy nie ignorują tematu Ukrainy. Przedstawiają wsparcie dla Ukrainy jako praktykę szkodliwą dla Polski.
W tym artykule mówimy o wiadomościach rozpowszechnianych przez trzy polskojęzyczne kanały na Telegramie: Anielskie Siostry Jasnowidzki (ponad 14 tys. subskrybentów), Niezależny dziennik polityczny (ponad 12 tys. subskrybentów) i Układ Warszawski (dawniej News Front Polska, ponad 6 tys. subskrybentów). Analizowane wpisy pochodzą z okresu od kwietnia do października br. Wybraliśmy te trzy kanały jako najbardziej prorosyjskie i rozpowszechniające treści antyukraińskie oraz spiskowe.
„Wybory to tylko fikcja”
Autorzy tych anonimowych, polskojęzycznych kanałów na Telegramie rozpowszechniają filmiki z YouTube’a, w których twierdzi się, że wybory parlamentarne w Polsce są fikcją, a ich wyniki są z góry sfałszowane. Komunikaty tego typu wpisują się w spiskową teorię rządu światowego”, której zwolennicy uważają, że Polską, podobnie jak innymi krajami, rządzi grupa ludzi (reptilianie, masoni itp.), którzy „wyznaczają”, kto w jakim państwie ma rządzić.
Poza tym propagandyści rozpowszechniają materiały o „polskim bagnie”. Jest to pojęcie nawiązujące do „waszyngtońskiego bagna” – określenia, którego używa były prezydent USA Donald Trump i jego zwolennicy. Zgodnie z tą koncepcją elity polityczne wykorzystują swój status, aby uniknąć odpowiedzialności za swoje przestępstwa. Dlatego należy politykę uważać za „brudną” i unikać angażowania się w nią.
W ten sposób Rosja testuje na Polakach model wykorzystany w 2016 roku do „zabrudzenia” amerykańskiej przestrzeni informacyjnej podczas kampanii prezydenckiej. W ten sposób propagandyści chcą wzbudzić nieufność do procesu wyborczego i do demokracji.
Wykorzystanie w Polsce technik wymierzonych wcześniej w społeczeństwo amerykańskie może nie być przypadkowe, ponieważ poziom poparcia Polaków dla Stanów Zjednoczonych jest najwyższy wśród przebadanych pod tym kątem narodów świata. Z drugiej strony konserwatywni aktywiści odpowiedzialni za dodatkowe ograniczenia aborcji w wielu stanach USA powoływali się na decyzję polskiego rządu jako dobry, inspirujący przykład.
„Politycy dzielą się na złych i gorszych”
Autorzy wpisów na polskich prorosyjskich kanałach na Telegramie krytykują polskie władze za to, że system polityczny w Polsce nie działa. Jednocześnie, w miarę zbliżania się wyborów, politycy rzekomo składają coraz mniej konkretnych obietnic:
„A miało być tak konkretnie. Jeszcze zanim na dobre kampania nie ruszyła, pojawiło się mnóstwo konkretnych pomysłów. Donald Tusk objeżdżał kraj i mówił a to o „babciowym”, a to o stworzeniu ministerstwa w Śląsku, a to o żłobku w każdej gminie. PiS z kolei uważało, że zapowiedź waloryzacji 500 plus do 800 zł ustawi kampanię i doprowadzi partię do zwycięstwa. Im jednak bliżej wyborów, tym podobnych konkretów jest mniej”.
Badane kanały nieustannie krytykują przedstawicieli polskiego rządu i partii rządzącej w ogóle, ale także opozycję. W szczególności wzywają do niegłosowania na Prawo i Sprawiedliwość, gdyż partia ta rzekomo „szerzy rusofobię”, ale jednocześnie wzywają do niepopierania Platformy Obywatelskiej, gdyż jej lider Donald Tusk rzekomo „sprzedał Polskę Europie”.
W publikacjach wspomina się też o innej sile politycznej – Konfederacji. Wspomina się o niej jednak wyłącznie w pozytywnym świetle, cytując kontrowersyjne wypowiedzi jej liderów na temat sytuacji w Polsce.
„Rząd myśli tylko o Ukraińcach i zapomina o problemach Polaków”
W wielu wpisach autorzy wyolbrzymiają problemy Polaków i oskarżają polski rząd o ich „ignorowanie”. Tak piszą na przykład o kwestii przyrostu naturalnego. Podkreślają, że polski rząd rzekomo za bardzo przejmuje się Ukrainą. Twierdzą też, że rządzący rozwiązują problemy przyrostu naturalnego w Polsce poprzez ściąganie uchodźców.
Badane kanały obwiniają Ukrainę za wiele problemów i przestępstw. Autorzy publikacji powołują się na przykład władz Serbii i Węgier. Propagandyści piszą, że Aleksandar Vucic i Viktor Orban rzekomo naprawdę dbają o swoje narody, podczas gdy polski rząd rzekomo „nic nie robi” dla Polaków. Dodają, że nie ma sensu, aby Polska tak bardzo pomagała Ukrainie, ponieważ ukraińska walka jest daremna i nie ma żadnych sukcesów na linii frontu, a sam kraj jest skorumpowany.
Jednocześnie propagandyści prowadzący analizowane kanały wyciszają wiadomości o postępach Ukrainy na froncie i wyolbrzymiają „sukcesy” Rosji oraz starają się utrwalić pogląd, że Ukraińcy nie wiedzą, jak walczyć i że mają wiele strat.
W ten sposób propagandyści chcą zdyskredytować pracę polskich władz. Robią to po to, by zmienić nastroje w polskim społeczeństwie – zmusić Polaków do sprzeciwu wobec poparcia dla Ukrainy.
„Polska destabilizuje Ukrainę i Białoruś”
Badane kanały na Telegramie wykorzystują publikacje rosyjskich i białoruskich źródeł rządowych jako źródła wiarygodne. Z reguły robią to w celu pokazania Polski jako państwa destabilizującego Europę Wschodnią.
Przykładowo: w sierpniu powielono reportaż białoruskiej telewizji ONT o analityczce Ambasady RP na Białorusi, która rzekomo była szpiegiem i rekrutowała Białorusinów do „działań destabilizujących”. W tym samym programie Ukraina została wymieniona jako kraj, w którym kwitnie handel ludźmi.
Ponadto te prorosyjskie kanały jako jedne z pierwszych poinformowały o niedawnym „incydencie” z polskim śmigłowcem na granicy z Białorusią jako o prowokacji ze strony Polski. Białoruski Komitet Graniczny oskarżył wówczas stronę polską o rzekome przekroczenie białoruskiej granicy na niskiej wysokości i wlecenie 1,2 km w głąb kraju. Polskie wojsko nazwało to „kłamstwem i prowokacją”.
„Polski rząd chce stworzyć Ukropolin”
Rosyjska propaganda wykorzystuje teorie spiskowe do promowania antyukraińskiej retoryki. Niektóre z nich są również wykorzystywane przez propagandystów w polskojęzycznym segmencie Telegrama. Teoria spiskowa o Ukropolinie została stworzona wyłącznie dla Polaków i zgodnie z nią polski rząd, przy wsparciu swoich zachodnich partnerów, chce okupować Ukrainę i stworzyć państwo o nazwie Ukropolin.
Jednak w przeciwieństwie do fałszywek o rzekomej okupacji Ukrainy przez Polskę, teoria o Ukropolinie różni się tym, że według niej polska kultura ma zostać wchłonięta przez kulturę ukraińską. Na poparcie tej teorii administratorzy przeanalizowanych kanałów publikują posty, w których ukraińscy uchodźcy śpiewają na wydarzeniach publicznych pieśni ludowe.
Propagandyści udostępnili również na Telegramie materiał wideo z TikToka, który rzekomo pokazywał, jak polski ośrodek szkolenia spadochroniarzy świętuje Dzień Niepodległości Ukrainy, a tym samym odmawia świętowania Dnia Wojska Polskiego. W innych wpisach zarzuca się polskim władzom, że niszczą „polskie tradycje” i „naginają się do Ukrainy”.
Poprzez szerzenie teorii spiskowych o wchłanianiu Polski przez kulturę ukraińską, Rosjanie próbują wykorzystać obawy przed migrantami i sprawić, by Polacy nie ufali politykom, którzy wspierają Ukrainę.
„Ukraińscy uchodźcy przynoszą tylko problemy”
Autorzy analizowanych kanałów rozpowszechniają dezinformację na temat ukraińskich uchodźców w Polsce. Wiadomości zawierają zwykłe fałszywki, a także informacje wyrwane z kontekstu. Przykładowo: udostępniano fałszywe wiadomości łączące przypadki legionelli z uchodźcami. O zachorowania obwiniano Ukraińców, którzy opuścili tymczasowe schronienia i nawiązali kontakt z mieszkańcami Rzeszowa.
Administratorzy analizowanych kanałów na Telegramie zarzucają polskim władzom zbytnią pobłażliwość wobec ukraińskich uchodźców oraz publikują też inne antyukraińskie i antyimigranckie treści, np.:
„Jak zdestabilizować sytuację w kraju bez użycia wojska? Zrobić porządny burdel na kółkach. Wpuścić miliony ludzi bez żadnej kontroli, dać im pieniądze, poczucie bezkarności i czekać. […] Czy my Polacy rozproszeni, podzieleni i skłóceni jesteśmy w stanie się obronić przed ukraińskim żywiołem?”.
„Rząd chce uciszyć prawdę o ukraińskich zbrodniach”
Dodatkowo propagandyści aktywnie wykorzystują kartę pamięci historycznej jako argument przeciwko Ukraińcom. Napisali, że walka wymiaru sprawiedliwości z „prawdą o tragedii wołyńskiej” jest profanacją pamięci narodowej Polaków, a oskarżenia o „dyskryminację i wyśmiewanie Ukraińców” w tym zakresie są rzekomo ograniczeniem wolności słowa.
Jeden z monitorowanych kanałów rozpowszechnił materiał wideo z nagraniem polskiego filmu „Wołyń”, czerwono-czarną flagą, mapą wschodnich ziem Polski i podpisem: „To niebywałe, że Polacy z taką lekkością i beztroską oddają swoje terytorium i własne życie w ręce Ukraińców, którzy w przeszłości wylali miliony polskiej krwi!”.
„Polski rząd przygotowuje naród do wielkiej wojny”
Anonimowe kanały wzmacniają przekaz o przygotowaniach do wojny fałszywkami na ten temat, np. udostępniają polskojęzyczne filmy z YouTube’a, nagrane przez wyznawców teorii spiskowych, według których Polsce rzekomo grozi wojna nuklearna.
Propagandyści wykorzystują również sytuacje kryzysowe i dostosowują je do pożądanego kontekstu zgodnie z taktyką kontekstualizacji. Tak było np. w przypadku zlikwidowania niewybuchu z czasów II wojny światowej w dzielnicy mieszkalnej w Lublinie. Dokonało tego polskie wojsko. Ewakuowano ok. 14 tys. osób, aby zapewnić im bezpieczeństwo.
Opisywane kanały twierdziły natomiast, że polski rząd przygotowuje w ten sposób ludność i wojsko do wojny na pełną skalę. Jak zauważyli autorzy jednego z nich, „WYWŁASZCZANIE z domów a potem już nie wracasz, pod pretekstem zagrożenia?”, wskazując, że proces ewakuacji jest bardzo podobny do tego, co dzieje się w Ukrainie.
Takim przekazem propagandyści chcą zasiać panikę wśród Polaków, wywołać sceptycyzm wobec polskich władz i wrogość wobec Ukraińców. W ten sposób Rosja ingeruje w wewnętrzne sprawy Polski, aby osłabić poparcie dla Ukrainy w Europie.
„Unia Europejska niszczy Polskę”
Autorzy wpisów podsycają eurosceptyczne nastroje wśród Polaków, w szczególności poprzez publikacje krytykujące Unię Europejską wraz z dezinformacją na temat decyzji instytucji UE.
Propagandyści stosują technikę framingu (ramowania), czyli wyrywania wydarzeń lub tematów z kontekstu i selektywnego ich relacjonowania. Przykładem może być wpis dotyczący decyzji instytucji unijnych o wprowadzeniu obowiązkowych badań psychologicznych dla kierowców powyżej 65. roku życia w celu odnowienia prawa jazdy.
Nie stroniono również od rozpowszechniania teorii spiskowych o charakterze eurosceptycznym. W szczególności tej, że Unia Europejska rzekomo zawarła „tajną umowę w sprawie emisji CO2”, w ramach której mieszkańcy Unii mieliby kupować powietrze. Według nich płatności za powietrze staną się rzeczywistością w niedalekiej przyszłości.
W ten sposób propagandyści próbują zdyskredytować Unię Europejską. Jeśli w przypadku Ukrainy rosyjska propaganda chce uniemożliwić temu państwu wstąpienie do UE, to w przypadku Polski próbuje przekonać Polaków do opuszczenia UE, idąc za przykładem Wielkiej Brytanii w 2016 roku.
Nie dajcie się nabrać na propagandę
Próbując być może wpłynąć na wynik wyborów i zmienić system polityczny Polski, propagandyści naciskają na punkty najbardziej bolesne dla Polaków. Autorzy analizowanych kanałów chcą pogłębić niepewność i niepokój współczesnego świata w przestrzeni informacyjnej, aby zdezorientować wyborców i zdemotywować ich do głosowania w wyborach.
Telegram pozostaje głównym schronieniem rosyjskiej propagandy w przestrzeni internetowej Europy Wschodniej, ponieważ pozwala na anonimowość i brak poczucia do odpowiedzialności za szerzoną dezinformację. Nawet jeśli prorosyjskie kanały w tej sieci są prowadzone przez Polaków, powinni oni zrozumieć, że granie razem z rosyjską propagandą jest niebezpieczne.
To nie Rosjanie decydują o przyszłym politycznym losie Polski, ale Polacy jako obywatele tego kraju. Rosja może próbować jednak odebrać im to prawo i wpływać na polskich obywateli, wykorzystując ich pragnienie dostępu do alternatywnych informacji. W ten sposób Polacy dają się nabrać na propagandę.
Autor: Artur Koldomasov, analityk Detector Media
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter