Strona główna Analizy Demagog rujnuje faktoidy: korzystanie z 10 proc. mózgu

Demagog rujnuje faktoidy: korzystanie z 10 proc. mózgu

Demagog rujnuje faktoidy: korzystanie z 10 proc. mózgu

fot. Priyanka Singh / Unsplash / Modyfikacje: Demagog

Demagog rujnuje faktoidy: korzystanie z 10 proc. mózgu

Czy naprawdę korzystamy jedynie z 10 proc. mózgu? Ten faktoid, uwielbiany przez Hollywood, nie znajduje potwierdzenia w wiedzy naukowej. W tej serii rozpracowujemy faktoidy i piszemy, co nauka mówi na temat tych popularnych, ale niekoniecznie prawdziwych ciekawostek.

Ten tekst jest częścią serii poświęconej faktoidom, czyli anegdotkom, które lubimy przekazywać, zwłaszcza w charakterze „naukowych” ciekawostek. Raz powielone, stają się prawie nieśmiertelne. Dlaczego? Ponieważ mają fantastyczny potencjał społeczny: miło jest rzucić w towarzystwie jakąś mądrą, intrygującą tezą.

Faktoidy nie zawsze są całkiem fałszywe, czasami są po prostu uproszczone, przesadne, „podkręcone” przez kolejne przekazy i emocje, jakie towarzyszą ich transmisji.

Dziś poświęcimy uwagę jednemu z najlepiej utrwalonych w popkulturze i najczęściej powtarzanych faktoidów. Mianowicie temu, że korzystamy rzekomo tylko z 10 proc. naszego mózgu.

10 procent… czego?

Zacznijmy od tego, że gdybyśmy faktycznie korzystali jedynie z 10 proc. naszego mózgu, to byłoby to 10 proc. właściwie czego? 10 proc. powierzchni mózgu czy jego objętości? A może 10 proc. masy mózgu? Lub obszarów mózgowych? Albo komórek nerwowych?

Wyobrażenie na ten temat zakłada, że mózg to taki funkcjonalny konglomerat, który może się bardziej lub mniej rozświetlić. Cały. Ale to tak nie działa. W organie tym występują wyspecjalizowane obszary, które dzielą się zadaniami, ale też nieustannie komunikują się ze sobą.

Na przykład, kiedy jedziesz na rowerze, bardzo aktywne są te regiony mózgu, które odpowiadają za kontrolę ruchu, koordynację, konsolidowanie informacji na temat położenia ciała itp. A kiedy siedzisz przy biurku i uczysz się hiszpańskiego, rejony odpowiedzialne za umiejętności językowe komunikują się z obszarami kierującymi ręką, która zapisuje słówka itp.

W obu powyższych przypadkach aktywnych pozostaje również wiele innych rejonów, które kontrolują stężenie hormonów w ciele, temperaturę, oddech itp.

Cała powierzchnia mózgu jest używana

badań obrazowych mózgu wiemy, że cały ten narząd pozostaje aktywny przez cały czas. Z kolei raporty kliniczne pokazują nam wyraźnie, że uszkodzenie nawet najmniejszej części mózgu może nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje.

Gdyby 90 proc. powierzchni mózgu swobodnie egzystowałoby sobie bez żadnych przydzielonych zadań, to można założyć, że większość ograniczonych urazów mózgu pozostawałaby bez wpływu na funkcjonowanie pacjenta. Tak jednak nie jest.

Wszystkie komórki są w gotowości do pracy

W ludzkim mózgu jest kilkadziesiąt miliardów komórek nerwowych (swoją drogą: czy to prawda, że neuronów w mózgu jest więcej niż gwiazd w Drodze Mlecznej – przeczytasz w kolejnych odcinkach tej serii). Wszystkie one pozostają gotowe do pracy przez cały czas. Kiedy komórka nerwowa przestaje być funkcjonalna, ulega degeneracjiobumiera.

Gdyby więc 90 proc. naszych neuronów przez cały czas nie funkcjonowało, doszłoby do ich masowego obumierania. Takiej sytuacji jednak nie obserwujemy w normalnym, zdrowym mózgu – ani w badaniach obrazowych, ani w pośmiertnym badaniu sekcyjnym.

Wzrost aktywności mózgu

Można by próbować uratować ten faktoid wątkiem o aktywności neuronów. To znaczy: owszem, cała powierzchnia mózgu i wszystkie jego obszary są nieustannie gotowe do pracy, ale może poziom tej aktywizacji się zmienia?

Tak, zmienia się. Jeśli ruszasz ręką, to aktywizuje się odpowiedni rejon kory ruchowej, kiedy jest ci zimno, podwzgórze pobudza do pracy rejony odpowiedzialne za termoregulację, a gdy zasypiasz, pień mózgu przejmuje kontrolę nad oddychaniem.

Gdybyśmy nagle potrafili zwiększyć aktywizację całego mózgu, a więc również tych wymienionych obszarów, co byśmy w zasadzie osiągnęli? Że stalibyśmy się nagle super rozgrzanymi, hiperwentylującymi poruszycielami ręki?

Takie myślenie: ale by było fajnie, gdyby mózg nagle pracował jak na paliwie rakietowym, skupia się na samych zdolnościach kognitywnych mózgu. Czyli na tym, co jest on w stanie świadomie przetworzyć. Tymczasem jego praca nie polega tylko na rozwiązywaniu równań rodem z „Pięknego umysłu”. Jego zadanie to w dużej mierze podtrzymywanie nas przy życiu i umożliwianie nam sprawnego funkcjonowania w środowisku.

Skąd takie rozpowszechnienie mitu?

Skoro nie ma żadnych naukowych przesłanek, by wierzyć w to, że używamy tylko 10 proc. mózgu, to dlaczego to przeświadczenie jest tak popularne? Koncept ten jest eksplorowany przez popkulturę na różne sposoby, ale chyba najbardziej kocha go Hollywood.

W 2014 roku pojawił się w filmie Luca Bessona „Lucy”, 3 lata wcześniej w produkcji z Bradleyem Cooperem pt. „Jestem Bogiem” (tu mit występował w wersji „20 proc. mózgu”). Nawet klasyki z Maryl Streep nie ustrzegły się powielania tego faktoidu: w „W obronie życia” z 1991 roku również pojawia się wątek wykorzystywania tylko części naszego mózgu.

W takim razie, skąd się wzięło to mylne przeświadczenie? W dziale poświęconym medycznym mitom BBC podaje:

„Trudno jest wyśledzić oryginalne źródło tego mitu. Amerykański psycholog i filozof William James wspomniał w 1908 roku w »The Energies of Men«, że »wykorzystujemy tylko niewielką część naszych możliwych zasobów psychicznych i fizycznych«. Był optymistycznie nastawiony do pomysłu, że ludzie mogliby osiągać więcej, niż osiągają, ale nie odnosił się do objętości mózgu czy liczby aktywnych komórek nerwowych. Nie podawał też konkretnej wartości procentowej.

Wartość 10 proc. jest wspomniana we wstępie do wydania bestsellerowej książki Dale’a Carnegie  z 1936 roku »Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi«. Niektórzy uważają, że źródłem tego twierdzenia był Albert Einstein. Ale prof. Della Sala przeprowadziła dochodzenie w tej sprawie i nigdzie nie znalazła tego cytatu. Podobnie jak pracownicy archiwów Alberta Einsteina. Wydaje się więc, że przypisywanie tej wypowiedzi Einsteinowi to również mit”.

BBCartykule „Do we only use 10% of our brains?”

Bardzo zbliżone, choć nie identyczne, wyjaśnienie genezy tego faktoidu przedstawia Encyklopedia Britannica:

„Autorstwo tego mitu jest często błędnie przypisywane XIX-wiecznemu psychologowi Williamowi Jamesowi, który twierdził, że większość naszego potencjału umysłowego pozostaje niewykorzystana. Ale autor ten nigdzie nie wskazał wartości procentowej.

Albert Einstein – magnes na błędnie przypisane cytaty – również został pociągnięty do odpowiedzialności. W rzeczywistości […] jedna z najwcześniejszych wzmianek pojawia się we wstępie do wielkiego bestsellera Dale’a Carnegiego z 1936 roku, »Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi«.

Twierdzenie, że wykorzystujemy tylko ułamek pełnego potencjału naszego mózgu, jest od tamtej pory podstawą działania motywacyjnych guru, kramarzy w stylu New Age oraz pozbawionych inspiracji scenarzystów”.

Encyclopaedia Britannicaartykule „Do We Really Use Only 10 Percent of Our Brain?”

Jak poprawić sprawność intelektualną i zadbać o swój mózg?

To, że dzisiejszy faktoid okazał się fałszywy, nie oznacza, oczywiście, że nie da się usprawnić pracy mózgu. Badania pokazują, że uczenie się nowych umiejętności, np. gry na instrumencie czy posługiwania się językiem obcym, korzystnie wpływają na funkcjonowanie tego narządu.

Dbałość o zdrowie mózgu to również regularne uprawianie aktywności fizycznej, zdrowa dieta i dobrze funkcjonująca siatka społeczna, czyli grupa osób, które są gotowe udzielić wsparcia.

Chorujący mózg potrzebuje natomiast diagnozy i leczenia – po te należy zgłosić się do specjalisty.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!