Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Jak zakłamuje się prawdę o Holokauście?
Ile czasu musi minąć od wydarzenia historycznego, żeby powiedzieć, że zostało zmyślone? Takiego, w którym zginęło kilka milionów ludzi?
Fot. Karsten Winegeart / Unsplash / Modyfikacje: Demagog.org.pl
Jak zakłamuje się prawdę o Holokauście?
Ile czasu musi minąć od wydarzenia historycznego, żeby powiedzieć, że zostało zmyślone? Takiego, w którym zginęło kilka milionów ludzi?
Kanye West nie jest już miliarderem. Amerykański raper, dzisiaj przedstawiający się jako Ye, wygłosił w przestrzeni publicznej kilka antysemickich komentarzy. Skończyło się to zerwaniem kontraktów (m.in. bardzo dochodowego z Adidasem) i zbanowaniem go na Twitterze.
W wywiadzie u Alexa Jonesa Ye np. podziwiał Hitlera za wynalezienie autostrad i mikrofonu (zupełnie bezpodstawnie) oraz stwierdził, że Holokaust się nie wydarzył. Jednym z często powtarzanych w mediach cytatów z tej rozmowy jest: „Kocham Żydów, ale nazistów też”.
Holokaust to jedno z najlepiej udokumentowanych wydarzeń w historii. Mimo to pojawiają się głosy, które podważają go na różne sposoby.
Część osób o takich poglądach nazywa się rewizjonistami. Nawiązują w ten sposób do kierunku myślowego, który zakłada ocenę dotychczasowej interpretacji jakiegoś wydarzenia historycznego na podstawie nowych dowodów.
Jeśli przyjrzymy się niektórym z fałszywych tez o Holokauście, okaże się, że nie wyrosły one na gruncie dowodów („nowych” czy „starych”). U ich podstaw leżą raczej uprzedzenia czy niedoinformowanie, na których bujnie kwitną teorie spiskowe.
Jak objawia się denializm w przypadku Holokaustu?
Denialiści zniekształcają albo negują fakty historyczne dotyczące Holokaustu. Może się to wyrażać np. drastycznym zaniżaniem liczby ofiar względem danych z badań historycznych albo rozmywaniem odpowiedzialności za działalność obozów koncentracyjnych przez przerzucanie jej na inne narody czy grupy etniczne.
Część narracji dotyczy sprawców: usprawiedliwia działania nazistów albo wręcz stawia ich w pozytywnym świetle. Takie głosy argumentują stanowisko np. tym, że „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” było elementem nacjonalistycznej polityki III Rzeszy, którego ostatecznie nie udało się wdrożyć.
Czy ugruntowanie takiego czynu w jakiejkolwiek ideologii, programie politycznym czy przekonaniu automatycznie je usprawiedliwia? Nie, wyłącznie ukazuje jeden z fundamentów, na którym czyn został popełniony: skrajny, radykalny nacjonalizm, który rozpędził się na wykrzywionych torach, a później wykoleił.
Jedną z nieprawdopodobnych denialistycznych narracji jest obwinianie Żydów za Holokaust. Nie zapominajmy jednak, że nawet najbardziej nielogiczne (czy wręcz obraźliwe) oskarżenia da się poprzeć odpowiednio skonstruowaną teorią spiskową. A tych, które dotyczą Żydów, jest sporo.
Czy w Auschwitz były komory gazowe? Wystarczy zasiać niepewność
Niektóre teorie spiskowe dotyczące Żydów mają kilkaset lat, np. pierwsze oskarżenie w źródłach historycznych o dokonanie mordu rytualnego na dziecku pojawiło się w 1144 roku i dotyczyło Williama z Norwich. Podobne pojawiały się później na całym świecie, również w Polsce. Legenda o „przerabianiu chrześcijańskich dzieci na macę” była popularna na tyle, że przedstawiano ją na obrazach – jeden z nich wisi w katedrze sandomierskiej.
Historia antysemickich treści w Europie jest długa i ten fakt może służyć za argument nt. ich zasadności. Oczywiście, współczesna antysemicka dezinformacja wcale nie musi przekonywać, że Żydzi uprowadzają dzieci, wystarczy zasiać wątpliwość, że „z nimi zawsze było coś nie tak”.
Może dzisiaj teorie spiskowe o tym, że Żydzi „przerabiali dzieci na macę”, nie są już popularne, ale te mówiące, że „Żydzi rządzą światem”, pojawiają się w sieci stosunkowo często. Według teoretyków spiskowych Żydzi są współodpowiedzialni za wywołanie wojny w Ukrainie czy pandemii COVID-19. Spis powszechny ma im służyć do przejmowania kamienic w Polsce.
Nie dziwi więc, że wiele lat temu powstały również teorie, które zapewniają np. o tym, że Holokaust był elementem propagandy aliantów, a duża liczba ofiar została wymyślona przez syjonistów w celu uzyskania reparacji od Niemiec.
Tak przynajmniej powiedział francuski aktywista Paul Rassinier. W swojej książce „Dramat europejskich Żydów” napisał też, że komory gazowe były wymysłem „syjonistycznego establishmentu”, a swoje stanowisko argumentował słowami „byłem tam i nie było tam żadnych komór gazowych”. I nic dziwnego: był więźniem w Buchenwaldzie, w którym nie było takich komór.
Wszystkie te tezy analizowaliśmy w naszym artykule „Z jakimi fałszywymi teoriami na temat Holokaustu spotkasz się w sieci?”.
Nie tylko neonaziści
Kiedy myślimy o grupach, które negują Holokaust czy propagują fałszywe tezy na temat tego wydarzenia, możliwe, że pierwsze skojarzenia idą w stronę ugrupowań neonazistowskich.
Częścią tego środowiska był np. Ernst Zündel, dwukrotnie skazany przez kanadyjski sąd i raz przez niemiecki (po ekstradycji do tego kraju) za propagowanie nienawiści rasowej.
Teoretycy spiskowi, którzy mówią np. o „plandemii”, mają swoich ekspertów. Również w przypadku negowania Holokaustu nie brakuje osób publikujących treści, które sprawiają wrażenie rzetelnych. Należy do nich np. David Irving, który zeznawał w obronie Zündela. Sam pisał książki o II wojnie światowej, przy czym warto podkreślić, że nie jest historykiem.
Takie wykształcenie posiadał natomiast dr Dariusz Ratajczak, który wykładał historię na Uniwersytecie Opolskim. Był oskarżony w pierwszej w Polsce sprawie o kłamstwo oświęcimskie: zaprzeczanie ludobójstwu w obozach zagłady.
Sąd uznał go winnym za twierdzenie, że w komorach gazowych w Oświęcimiu nie zabijano Żydów, a cyklon B był wykorzystywany do dezynfekcji. Karę umorzono ze względu na „niską szkodliwość społeczną”.
Osoby publiczne, szczególnie te, które nie były związane ze środowiskami o skrajnych poglądach, mogą być wykorzystywane do uwiarygodnienia podobnych przekazów – analogicznie do innych tematów, wokół których tworzą się teorie spiskowe.
Konferencja naukowa? Brzmi poważnie
Negacja Holokaustu może być częścią strategii politycznej (zarówno krajowej, jak i międzynarodowej) w państwach rządzonych przez stronnictwa wrogie Izraelowi.
Gamal Abdel Naser, kierujący Egiptem w czasie pierwszych konfliktów z nowo powstałym Państwem Izraelskim, powiedział: „żadna, nawet najprostsza osoba, nie bierze na poważnie kłamstwa o 6 milionach zamordowanych Żydów”. Były prezydent Iranu, Mahmoud Ahmadinejad stwierdził, że „Holokaust jest kłamstwem”.
I tak, Iran w 2006 roku gościł w Teheranie międzynarodową konferencję pod enigmatycznym hasłem „Review of the Holocaust: Global Vision”. Ówczesny irański minister spraw zagranicznych powiedział, że konferencja została zorganizowana ze względu na rzekomy brak wolności słowa w krajach zachodnich w kwestii Holokaustu.
W ten sposób dano pole do szerzenia swoich teorii m.in. byłemu członkowi Ku Klux Klanu, współpracownikowi wspomnianego już Davida Irvinga czy antysyjonistycznym „Neturei Karta”. Ci ostatni to grupa ultraortodoksyjnych Żydów sprzeciwiających się powstaniu Państwa Izrael.
Czy denializm jest dzisiaj wykorzystywany przez cyników?
Na pewno ma taki potencjał. Okazuje się, że w kontekście odbioru treści kontrowersyjnych nasza psychika niewiele się zmieniła od setek lat: teorie spiskowe albo treści, które są w nich ugruntowane, nadal są popularne.
Wykorzystują fakt, że wygodnie nam wierzyć to, że za bieg historii odpowiedzialna jest sterująca wszystkim z ukrycia grupa „elit”, na którą nie mamy wpływu, a nie ludzie, których sami wybieramy na stanowiska decyzyjne.
Dlatego teorie spiskowe są niezłym paliwem napędowym mediów społecznościowych. Mechanizmy, na których są oparte, nierzadko doprowadzają do tego, że sensacyjne wypowiedzi zwiększają zasięgi i ruch na platformie, a co za tym idzie: generują zyski.
Teorie spiskowe pogłębiają też podziały społeczne, polaryzując dyskusję. Dzieję się tak dlatego, że ci, którzy przez jedną grupę zostali „scancelowani”, będą bezkrytycznie bronieni przez innych, niosących sztandar dziwnie pojmowanej „wolności słowa” – dziwnie, bo z pominięciem odpowiedzialności za to, co się mówi.
Od słów
Według przekazów medialnych Muzeum Holokaustu w Los Angeles za pośrednictwem posta na Instagramie zaproponowało Ye prywatne oprowadzanie po wystawie. Raper miał je odrzucić.
Post przyciągnął za to uwagę użytkowników, którzy napisali wiele antysemickich komentarzy, a profil muzeum przez jakiś czas był niedostępny. Na jednym z wiaduktów w Los Angeles wywieszono baner „Kanye ma rację co do Żydów”.
Może krzywda Holokaustu jest już dla naszego pokolenia tak odległa, że łatwiej jest ją podać w wątpliwość pomimo tysięcy dowodów?
Jaki udział w tym mają media społecznościowe – pojemne, dopiero klasyfikujące treści szkodliwe od nieszkodliwych, próbujące jednocześnie nie stracić użytkowników powołujących się na „wolność słowa”?
Aby odpowiedzieć na te pytania, potrzebujemy więcej danych. Niezależnie od wyników, mamy już dowody historyczne na to, jaki może być efekt przyzwolenia na głoszenie krzywdzących treści i jest nim sam Holokaust. Jak powiedziała Beth Kean, szefowa Muzeum Holokaustu w Los Angeles:
„Holokaust rozpoczął się od słów. Ludzie, tacy jak Kanye West, publikujący słowa wypełnione nienawiścią, kłamstwami i antysemityzmem, powinni zrozumieć, dokąd ten rasizm i uprzedzenia mogą zaprowadzić”
Beth Kean, szefowa Muzeum Holokaustu w Los Angeles dla CNN
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter