Strona główna Analizy Ryzyko. Eliot Higgins – Bellingcat. Ujawniamy prawdę w czasach postprawdy

Ryzyko. Eliot Higgins – Bellingcat. Ujawniamy prawdę w czasach postprawdy

Ryzyko. Eliot Higgins – Bellingcat. Ujawniamy prawdę w czasach postprawdy

Ludziom się wydaje, że sobie z tym poradzą, a nagle przestają sobie radzić. I nie mogą zapomnieć tego wszyst­kiego, co zobaczyli i usłyszeli. Najgorzej znosimy rzeczy, które atakują nas znienacka.

Niedługo po tym, jak niedoszli zabójcy Skripala zapewnia­li przed kamerami, że są zwykłymi turystami, którzy zwie­dzali katedrę w Salisbury, telewizja RT tradycyjnie rozesłała swoim współpracownikom prezenty gwiazdkowe. W 2018 roku była to czekoladowa katedra. Żarty z próby zamachu, która nieomal doprowadziła do śmierci niewinnych osób, wydają się nie na miejscu, chyba że ktoś udaje, że nic strasz­nego się nie stało, cała sytuacja jest niejednoznaczna i nie wiadomo, kto zawinił.

Bellingcat zajmuje przeciwne stanowisko i to właśnie dlatego Moskwa ma wobec nas tak pogardliwy stosunek. I chociaż medialna tuba Kremla lubi stroić sobie żarty, jego zbrojne ramię jest śmiertelnie poważne. Jeszcze przed zama­chem na Skripala amerykański wywiad dawał pełną wiarę twierdzeniom dziennikarzy śledczych BuzzFeed News, któ­rzy odkryli, że w ostatnich latach rosyjscy szpiedzy i gang­sterzy zabili na terenie Wielkiej Brytanii 14 osób. Niektóre z ofiar w dziwnych okolicznościach popełniły samobójstwo, inne doznały podejrzanych ataków serca.

„Trzeba nas uciszyć”

Christo zetknął się na Twitterze z zarzutami, które przybierały formę konkretnych gróźb. Zawiadomił policję i nadal robi swoje. Roman przerasta nas wszystkich pod względem odwagi, gdyż mieszkając w Rosji, ujawnia występ­ki najwyższych władz. Zapewnia sobie bezpieczeństwo, po­zostając w centrum uwagi i współpracując z zagranicznymi organizacjami jak Bellingcat. Wyeliminowanie jednej osoby nie powstrzymałoby demaskatorskich publikacji. Odniosło­by wręcz odwrotny skutek, tak jak w przypadku morder­stwa saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego.

Moim zdaniem największym zagrożeniem nie są organy państwowe. Najbardziej niebezpieczna jest zagubiona jed­nostka; ktoś, kto dał się omamić zaraźliwym kłamstwom, któ­re szerzy społeczność negacjonistów, i doszedł do wniosku, że trzeba nas uciszyć. Często dostaję anonimowe wiadomości z groźbami. Nie zawsze wiadomo, jak na nie reagować – być może tylko jakiś idiota chce mnie wytrącić z równowagi, ale niewykluczone, że zamierza mnie skrzywdzić. Po opublikowaniu artykułu o shitpostingu w mani­feście zamachowca z Christchurch Robert Evans znalazł w jednym z postów na 8chanie stylizowane na list gończy własne zdjęcie z dziurą po kuli w czole i obietnicą nagrody w wysokości 15 bitcoinów – wówczas równowartości około 60 tysięcy dolarów. Inny forumowicz skomentował: „Poważ­nie? Za tyle da się zrobić”. Prawdopodobnie były to czcze przechwałki. Wiemy jednak, że „dowcipy” z 8chana mogą się zamienić w prawdziwą rzeź.

Wykład Eliota Higginsa z Amsterdamu, listopad 2016 r.

Swego czasu Bellingcat prześwietlał środowisko ukra­ińskich neonazistów w ramach projektu Anti-Equality Monitoring polegającego na obserwacji organizacji faszy­stowskich, których celem są ruch LGBT, feministki oraz mniejszości etniczne na Ukrainie, w Armenii i Kirgistanie. W jednym z artykułów ogłosiliśmy, że ukraińscy neonazi­ści publikują fragmenty manifestu zamachowca z Christ-church. W odpowiedzi dwaj nasi reporterzy dostali mejle z pogróżkami: „Dzień Stryczka już blisko, czarnuchu”. Mejle zawierały nagranie zatytułowane Jebać żydków, w którym ktoś rozstrzeliwuje w lesie zdjęcia członków naszego zespo­łu i innych dziennikarzy. Zawiadomiliśmy odpowiednie or­gany i nie przerwaliśmy pracy. Mieliśmy jeszcze sporo do powiedzenia o działalności skrajnej prawicy na Ukrainie.

Cyberataki to kolejne realne zagrożenie. Pisałem już, jak w 2015 i 2016 roku pracujący dla rosyjskiego wywia­du wojskowego hakerzy z grupy Fancy Bear próbowa­li się włamać do naszego systemu, a w 2019 roku wyszła na jaw kolejna kampania phishingowa, której celem byli użytkownicy szyfrowanego serwisu poczty elektronicz­nej ProtonMail, między innymi Christo i Roman, a także dziennikarze z „Guardiana” i BBC, pracownicy organizacji pozarządowych, prywatni detektywi i naukowcy. Łączyło ich jedno – wszyscy zajmowali się Rosją. Tymczasem Roman padł ofiarą innego ataku wymierzonego w środki łączności. Kiedy w sierpniu 2019 roku jego komórka przestała działać, Roman skontaktował się ze swoim operatorem, siecią MTS, gdzie powiedziano mu, że przecież tego samego dnia ode­brał zastępczą kartę SIM. Tylko że on niczego takiego nie zrobił. Żeby otrzymać zastępczą kartę SIM, trzeba odwie­dzić biuro obsługi klienta i pokazać paszport. Zatem albo ktoś podszył się pod niego, używając fałszywego dokumen­tu, albo w jakiś inny sposób obszedł zabezpieczenia MTS, wiodącego operatora komórkowego w Rosji.

Trauma wpisana w zawód dziennikarza

Dziennikarze śledczy są narażeni nie tylko na ataki fizyczne i cyfrowe, ale również na urazy psychiczne. Po za­machach na meczety w Christchurch Andy Carvin – wów­czas pracownik naukowy cyfrowego laboratorium śledczego Atlantic Council – opublikował poruszającą przestrogę. Podobnie jak ja przez wiele godzin oglądał w sieci brutal­ne materiały, począwszy od masakry w Columbine przez zamach bombowy w Bostonie po wojny domowe w Li­bii i Syrii. Bo jak inaczej gromadzić dowody w śledztwach białego wywiadu? Po zamknięciu każdego tematu Carvin przechodził do następnego. Aż pewnego razu, idąc ulicą w Waszyngtonie, zobaczył rozgnieciony na jezdni kalafior. Jego tętno przyspieszyło i zaczął szybko oddychać – do­stał ataku paniki spowodowanej wizualnym skojarzeniem z makabrycznymi obrazami, między innymi roztrzaskanej czaszki, które widział w sieci.

„Z czasem do ataków paniki dołączyły koszmarne sny i natrętne wizje” – wspominał. „Wyobrażałem sobie, że pa­trzę, jak moje dzieci bawią się w domu, a chwilę później nagle jesteśmy w samym środku jakiejś bitwy albo zamachu terro­rystycznego. Takie wizje pojawiały się w mojej głowie, kiedy brałem udział w konferencjach służbowych, jadłem kolację, spotykałem się z przyjaciółmi albo wynosiłem śmieci. Nie miałem pojęcia, jak sobie z nimi radzić. W końcu zacząłem odczuwać silne napięcie, ilekroć znajdowałem się w miej­scach publicznych, zwłaszcza z moją rodziną. Kiedy byliśmy na paradzie 4 lipca, przyłapałem się na tym, że obserwuję samochody zaparkowane przy drodze. Z jakiegoś powodu starałem się zapamiętać, w którym kierunku są zwrócone, na wypadek gdyby wybuchła strzelanina i musielibyśmy się schronić za samochodem od strony silnika”.

Andy zwrócił się o pomoc do specjalisty, a ten zdiagnozował u niego zespół stresu pourazowego – PTSD – zaburzenie występujące najczęściej u żołnierzy, których prześladują traumatyczne przeżycia z pola walki. Psycho­logowie rozpoznali inną odmianę PTSD zwaną traumą zastępczą albo zapożyczoną. Gavin Rees z Dart Center on Trauma na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Co­lumbii (centrum poradnictwa i think tank dla dziennika­rzy zajmujących się relacjonowaniem tragicznych wydarzeń) wyjaśnia, że umysł i ciało mogą się rozstroić, stracić synchro­nizację. Mamy świadomość, że przerażające wydarzenia na nagraniach rozegrały się na drugim końcu świata, ale układ nerwowy reaguje tak, jakby to wszystko działo się tuż obok.

Gavin Rees z Dart Center on Trauma o traumie zastępczej, listopad 2016 r.

„Coraz częściej spotykamy się z takimi reakcjami, a przy­czyną jest nadmiar traumatycznych obrazów, które zalewa­ją nas za pośrednictwem serwisów informacyjnych, a także mediów społecznościowych – a konkretnie mam na myśli takie rzeczy jak filmy z egzekucji nagrywane przez ISIS albo masakra po eksplozji bomb beczkowych w Syrii. Są to materiały, które trafiają na antenę w surowej i bezpośredniej formie” – mówi Rees.

Przelotny kontakt ze wstrząsającymi obrazami może wywołać krótkotrwałe napięcie. Źródłem poważnych pro­blemów są nasilające się powoli następstwa wielokrotnie powtarzających się kontaktów. Większość personelu śled­czego Bellingcat godzinami wpatrywała się w kawałki po­rozrywanych ciał i musieliśmy nauczyć się oddzielać to, co oglądamy, od naszego codziennego życia.

Ale wracając do Carvina, który wydawał się opanowany, a potem się zała­mał – ludziom się wydaje, że sobie z tym poradzą, a nagle przestają sobie radzić. I nie mogą zapomnieć tego wszyst­kiego, co zobaczyli i usłyszeli. Najgorzej znosimy rzeczy, które atakują nas znienacka. Pamiętam, że kiedy oglądałem nagrania z wojen, spodziewałem się zobaczyć ginących ludzi i byłem na to przygotowany. Ale przeglądając zdjęcia wra­ku MH17, zauważyłem taką samą zabawkę, jaką ma moja córka, i ten widok mną wstrząsnął.

„Nikt nie powinien nosić w pamięci tych obrazów”

Agencja Storyful, od lat zajmująca się studiowaniem zawartości mediów społecznościowych, stosuje rozsądną metodę radzenia sobie z obciążeniem psychicznym. Lu­dzie wykonujący zadania, które narażają ich na kontakt ze wstrząsającymi treściami, podlegają rotacji i odbywają gru­powe sesje sprawozdawcze. Ale słyszałem też niepokojące opowieści o znanej organizacji zajmującej się obroną praw człowieka, której pracownikom mówiono, żeby wzięli się w garść, bo obcowanie z takimi materiałami jest częścią ich obowiązków służbowych. Doprowadziło to do różnych negatywnych następstw, między innymi nadużywania środ­ków odurzających, zaburzeń seksualnych i nieodpowiednich zachowań w pracy.

Jak reporterzy radzą sobie z traumą, Dart Center on Trauma, czerwiec 2008 r.

Żeby pomóc w rozwiązaniu tego problemu, opubliko­waliśmy artykuł zawierający wskazówki, jak rozpoznawać objawy traumy zastępczej i się przed nią bronić. Jego autorką jest doświadczona dziennikarka śledcza Hannah Ellis, która zauważyła, że osobista więź z materiałem wzmaga reakcję emocjonalną – na przykład jeśli ofiara przypomina kogoś znajomego albo nagrania pochodzą z miejsc, w których by­liśmy. Oznacza to, że doskonała znajomość tematu, która czyni nas ekspertami, sprawia również, że jesteśmy bardziej podatni na stres. Kiedy badaliśmy sprawę katastrofy MH17, zawsze unikałem kontaktu z rodzinami ofiar. Z perspekty­wy czasu rozumiem dlaczego – instynktownie starałem się zachować chłodny stosunek do zdjęć, które studiowałem. Żeby dobrze wykonać zadanie, musiałem się skupić na do­wodach i nie mogłem pozwolić, żeby rozpraszał mnie ich ładunek emocjonalny.

Dziennikarze obywatelscy powinni od czasu do czasu wziąć pod lupę także samych siebie. Powinniśmy zwracać uwagę na to, co zmienia się w naszym zachowaniu – czy sypiamy mniej lub więcej niż zwykle, czy miewamy kosz­marne sny, czy tracimy apetyt albo nadmiernie się objadamy, czy zamykamy się w sobie i stronimy od ludzi, czy sięga­my częściej po alkohol albo zażywamy narkotyki, żeby się znieczulić. Dobrze nam zrobi, jeśli czasem oderwiemy się od monitora, żeby zrobić sobie przerwę. Powinniśmy też otworzyć się na ludzi, którzy mają kontakt z podobnymi materiałami, gdyż dzięki ich wsparciu możemy zyskać więk­szą odporność. Poza tym zadajmy sobie pytanie, czy musi­my oglądać wszystko, co jest dostępne. Internet daje nam ogromne możliwości, ale to nie oznacza, że zawsze trzeba z nich korzystać, co niestety, zrobiłem i ja w przypadku filmu ze strzelaniny w Christchurch. Nikt nie powinien nosić w pamięci tych obrazów.

Wracając do kwestii bezpieczeństwa fizycznego, staram się być ostrożny na tyle, na ile uważam to za konieczne. Nie odwiedzam pewnych krajów, prawdopodobnie domyślacie się których. Gdy stosujesz podstawowe środki zapobiegaw­cze, nie masz powodów do paniki. Owszem, nasi przeciw­nicy mogliby spróbować dokonać zamachu na moje życie. Ale Bellingcat stał się czymś więcej niż jednoosobowa in­stytucja. Rok po naszym pierwszym śledztwie w sprawie Skripala otworzyliśmy pierwsze biuro w Hadze, miejsce pracy z prawdziwego zdarzenia, które stanowi uzupełnie­nie adresu korespondencyjnego w Leicester. Zatrudniliśmy dyrektora do spraw rozwoju biznesowego, analityka danych i specjalistów do spraw administracyjnych, dzięki czemu nasz personel powiększył się do prawie 20 osób. Wciąż jesteśmy elastyczni i stosujemy innowacyjne rozwiązania, ale nasza inicjatywa ma ugruntowaną renomę. Chociaż nie­wiele mógłbym zrobić, żeby powstrzymać wymierzony we mnie atak, nasi przeciwnicy nie mogliby zrobić nic, żeby powstrzymać nasz rozwój.

Rozmowa VICE z Eliotem Higginsem, marzec 2021 r.

Eliot Higgins (ur. 1979)

Brytyjski bloger i dziennikarz śledczy, założyciel platformy internetowej Bellingcat. W 2012 ujawnił m. in. stosowanie zabronionych bomb kasetowych w Syrii. W 2015 roku ustalił prawdopodobnych sprawców zestrzelenia malezyjskiego samolotu nad wschodnią Ukrainą.

Tekst Eliota Higginsa pochodzi z książki „Bellingcat: ujawniamy prawdę w czasach postprawdy”, która po polsku w tłumaczeniu Radosława Madejskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Sonia Draga. Publikujemy go za zgodą wydawcy. Tytuł oraz śródtytuły pochodzą od redakcji Stowarzyszenia Demagog.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!