Strona główna Analizy Z kamerą wśród spisków. Odcinek #15 – Titanic zatonął przez egipską klątwę

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #15 – Titanic zatonął przez egipską klątwę

Sprawdzamy teorie spiskowe powiązane z zatonięciem najbardziej znanego okrętu w historii.

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #15 – Titanic zatonął przez egipską klątwę

Sprawdzamy teorie spiskowe powiązane z zatonięciem najbardziej znanego okrętu w historii.

Sanah w jednym ze swoich ostatnich hitów śpiewa o Titanicu, że „to taki statek”. Obok Arki Noego to prawdopodobnie najbardziej znana w historii maszyna poruszająca się po wodzie. Jego zatonięcie w trakcie dziewiczego rejsu w 1912 roku trwale wyryło się w międzynarodowej świadomości, przede wszystkim dzięki dziełom kultury.

Tak sensacyjne wydarzenie nie mogło obyć się bez swoich teorii spiskowych. W dzisiejszym odcinku „Z kamerą wśród spisków” sprawdzamy, co zdaniem miłośników spisków przyczyniło się do katastrofy Titanica.

Pechowa Mumia na pechowym okręcie

Opowieść głosi, że pierwszymi właścicielami mumii było czterech młodych Anglików, którzy kupili ją w egipskim Luksorze. Już wtedy zaczęła swoim nabywcom sprawiać kłopoty. Tracili oni po kolei zdrowie, majątek, a jeden z nich miał nigdy nie wrócić do ojczyzny. Mimo tych dziwnych zdarzeń mumia księżniczki Amen-Ra, którą kupili, trafiła wreszcie do Wielkiej Brytanii.

Tam sprawiała kolejne problemy, zarówno prywatnym właścicielom, jak i Muzeum Brytyjskiemu. W końcu muzeum zdecydowało się sprzedać mumię. Jej nowym nabywcą okazał się amerykański archeolog, który postanowił przetransportować ją przez ocean. Jako środek transportu wybrał oczywiście Titanica.

Aż dziw, że tak mrożąca krew w żyłach historia o „Pechowej Mumii” nie trafiła koniec końców na srebrny ekran. Wyobrażacie sobie scenę z „Titanica”, w której Jack i Rose – zamiast schować się w samochodzie ukrywają się w sarkofagu? Mogłaby im wtedy towarzyszyć najpiękniejsza interpretacja „My heart will go on” w historii!

Choć wydawać by się mogło, że tego typu teoria mogła pojawić się tylko w czasach internetu, to jej geneza jest znacznie starsza. Pierwsze wzmianki o egipskiej klątwie, która skazała Titanica na zagładę, znaleźć można było już tuż po katastrofie okrętu. Czy rzeczywiście starożytna mumia pogrążyła pasażerów rejsu z 1912 roku? Jak się okazuje, nie było jej nawet na pokładzie

Na pokładzie towarowym znalazło się wiele różnych przedmiotów – od poczty, przez jedzenie, po opium i samochód. W sumie wartość dóbr przewożonych przez Titanica wynosiła ok. 420 tys. dolarów. W żadnym z artykułów pisanych w okresie po katastrofie nie wspomina się jednak, aby na pokładzie znalazła się egipska mumia. Nie ma też powodów, aby uważać, że tajemniczy amerykański archeolog miał przewieźć ją pod inną nazwą.

Nie ma jednak znaczenia, czy mumię przemycono na pokład, czy nie. Jak się okazuje, nigdy nie było żadnej mumii. Jest za to sarkofag, który nigdy nie opuścił Muzeum Brytyjskiego. Obiekt znany jako „Pechowa Mumia” znajduje się w kolekcji muzealnej od końca XIX wieku, a jak opisuje samo muzeum, żadna spiskowa historia z nim związana nie jest prawdziwa.

Skąd zatem plotki o egipskiej klątwie prześladującej tych, którzy naruszyli spokój mumii? Najprawdopodobniej cała historia została zmyślona przez dwóch Anglików: Douglasa Murraya i T.W. Steada. To oni po zobaczeniu egipskiej trumny w muzeum stwierdzili, że świetnie nada się jako podkładka pod historię, którą można było sprzedać mediom.

Okręt przebrany za Titanica

Hipoteza o egipskim przekleństwie może być szokująca, jak jednak nazwać teorię o tym, że Titanic tak naprawdę nigdy nie zatonął? Argumenty na poparcie tej tezy pojawiły się w jednym z nagrań na TikToku. Autorka materiału wideo podkreśliła, że przez wiele lat była fanką Titanica, ale w końcu zaczęły się jej „otwierać oczy”.

Jej zdaniem zamiast Titanica został zatopiony inny, bliźniaczo podobny, okręt RMS Olympic. Powód? Oczywiście pieniądze. Olympic uległ w 1911 roku poważnemu wypadkowi i wymagał naprawy. Aby ograniczyć straty finansowe, właściciele obydwu okrętów zdecydowali się zatopić uszkodzoną jednostkę. Wcześniej jednak „ucharakteryzowali” ją na Titanica, i na odwrót. Tym samym po zatonięciu, gdy ubezpieczyciel zwróciłby pieniądze, firma miałaby fundusze na kolejny statek.

Teoria o tym, że tak naprawdę na dnie Oceanu Atlantyckiego leży Olympic, a nie – Titanic, cieszyła się w pewnym momencie szaloną popularnością. Ostatecznie autorka nagrania pod nawałnicą krytyki (i hejtu) zdecydowała się usunąć materiał. Jak się okazuje, założenie to jest dziurawe niczym bok okrętu po zderzeniu z górą lodową.

Przede wszystkim, jak podkreśla badacz morski J. Kent Layton w komentarzu dla AP News, obie jednostki posiadały charakterystyczny numer identyfikacji konstrukcji. Można było go znaleźć na różnych częściach statku, takich jak np. drewniane panele. Numer identyfikacji Olympic to 400, z kolei Titanic miał numer 401. Numery te można zobaczyć na pozostałościach po obydwu jednostkach

Teoretycznie mogłoby dojść do tego, że części jednego ze statków przeniesiono by do drugiego. Jedyna okazja na dokonanie „podmianki” miała miejsce w porcie w Belfaście, gdzie powstał Titanic i gdzie planowano naprawę Olympica. Obydwa statki stacjonowały w tym porcie w marcu 1912 roku, niecały miesiąc przed wypłynięciem Titanica. Jak podkreśla Layton:

„Każdy skrawek paneli, których instalacja na każdym z tych dwóch statków zajęła miesiące, musiałby zostać zdjęty z obu statków i wymieniony w ciągu zaledwie kilku dni, co nie ma sensu”.

Kent Layton w komentarzu dla AP News

Teoria o próbie wyłudzenia pieniędzy z wykorzystaniem zatopienia swojego okrętu pęka w jeszcze jednym punkcie: wartość ubezpieczenia Titanica nie pokrywała wszystkich kosztów jego budowy. Słynny okręt powstał za 7,5 mln dolarów. Tymczasem wartość jego ubezpieczenia wyniosła 5 mln dolarów. Oznacza to, że po jego zatopieniu właściciel finalnie byłby stratny.

Mokra robota

W teorii o podmianie Titanica pojawia się jeszcze jedna, zaskakująca teza, która jest podwaliną do następnej teorii spiskowej. Tuż przed wypłynięciem jednostki w swój pierwszy rejs z udziału w wyprawie miał zrezygnować J.P. Morgan. Amerykański finansista był właścicielem firmy, która posiadała w swoich zasobach właśnie Titanica.

Rezygnacja z podróży, zdaniem teoretyków spiskowych, była celowa. Morgan miał bowiem niecny plan: zamierzał zatopić okręt, aby pozbyć się trzech rzekomych przeciwników utworzenia Systemu Rezerwy Federalnej (FED), czyli instytucji działającej jak bank centralny. Przeciw temu systemowi oponować mieli John Astor, Isador StraussBenjamin Guggenheim. Kiedy wszyscy oni zginęli w katastrofie, Morgan mógł bez przeszkód lobbować za FED.

Rzeczywiście, J.P. Morgan nie znalazł się na pokładzie Titanica, choć początkowo miał takie plany. Historycy mają różne wersje wyjaśniające powody tej decyzji, jednak żadna z nich nie zakłada celowego uniknięcia rejsu, by potem spuścić okręt na dno. Przytacza się raczej historie o tym, że Morgan musiał zostać dłużej we Francji, aby nadzorować wywóz swojej kolekcji sztuki przed wprowadzeniem nowego prawa. Inni z kolei twierdzą, że finansista się „pochorował”, by móc spędzić czas ze swoją kochanką. Nie istnieje jednak wiarygodna wersja, w której Morgan celowo topi okręt wart kilka milionów dolarów.

Obecność znanych i bogatych ludzi na pokładzie Titanica, takich jak Astor, Strauss czy Guggenheim, nie była niczym zaskakującym. Rejs z Wielkiej Brytanii do USA był reklamowany jako „oferta specjalna dla milionerów”. Choć wszyscy trzej panowie zmarli na Titanicu, nie ma dowodów na to, aby oponowali przeciw utworzeniu Rezerwy Federalnej.

Jak opisał Reuters w swoim artykule, nie ma śladów, aby Guggenheim i Astor kiedykolwiek zabrali głos w tej sprawie. Z kolei artykuł z „The New York Times’a” z 1911 roku potwierdza, że Strauss był zwolennikiem utworzenia banku centralnego.

Werdykt: Spisek idzie na dno ze swoim okrętem

Zespół Lady Pank w jednej ze swoich piosenek śpiewał: „Zostawcie Titanica!”. Na to wezwanie nie odpowiedzieli twórcy spisków, którzy od ponad stu lat tworzą przeróżne historie na temat okrętu. W jednych z nich Titanic celowo tonie, w drugich tonie przez działanie mrocznych sił, a w jeszcze innych wcale nie tonie, tylko zostaje zastąpiony sobowtórem. Spośród wszystkich tych teorii tylko jedna ma tak naprawdę znaczenie: Czy Leonardo DiCaprio miałby szansę przeżyć, gdyby Kate Winslet posunęła się na tych drzwiach?

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

POLECANE RAPORTY I ANALIZY

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!