Obalamy teorie spiskowe, odkłamujemy mity i pokazujemy jakie są fakty w formie serii artykułów. Przedstawiamy jak inne podmioty walczą z dezinformacją oraz opisujemy współczesne zagrożenia.
Z kamerą wśród spisków. Odcinek #45 – Martwy internet
Czy jest tu z nami ktoś, kto nie jest botem?
fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog
Z kamerą wśród spisków. Odcinek #45 – Martwy internet
Czy jest tu z nami ktoś, kto nie jest botem?
Jeśli podobnie jak ja spędzacie dziennie zbyt wiele godzin w serwisie X (Twitter), to z pewnością natknęliście się na post użytkownika @historyinmemes. W jednym z kilkudziesięciu wpisów, które pojawiły się na jego profilu od początku stycznia, jeden wywołał szczególne zamieszanie. Krótki filmik przedstawiający prezentera z kazachskiej telewizji, który zgodnie z opisem „miał brzmieć jak silnik diesla odpalany zimą”, miał pewną szczególną wadę. Był bez dźwięku.
https://twitter.com/historyinmemes/status/1743741651665760460
Oryginalny materiał pochodzący sprzed co najmniej czterech lat jest w pełni udźwiękowiony. Co jednak najbardziej dziwi w tym przypadku to fakt, że wpis na X (Twitterze) „zgarnął” prawie 24 tys. polubień. Pamiętajmy, że mówimy o materiale wideo, w którym kluczową kwestię stanowi ścieżka audio.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to zwykła wpadka, a użytkownicy serwisu X lajkują po prostu, co popadnie. Znaleźli się jednak tacy, którzy zaczęli zwracać uwagę, że może to nie jest przypadek. Część użytkowników komentujących potknięcie zaczęła pisać, że jest to kolejny dowód na to, że internet jest martwy.
Dead internet theory proven again https://t.co/GEKBBLmSGC
— Cody (@AltHistCody) January 7, 2024
Czy leci z nami człowiek?
Przekonanie o tym, że większość internetu stanowią boty, jest starsze niż rządy Elona Muska w X (Twitterze). Początków teorii o martwym internecie należy szukać w jego najciemniejszych stronach: na forum 4chan. To właśnie tam we wrześniu 2019 roku pojawił się wpis, którego autor przekonywał, że sieć, w której każdego dnia spędzamy czas, nie jest tym samym miejscem co kiedyś.
Zgodnie z tą teorią internet, jaki znaliśmy, kiedy chodziliśmy do podstawówki lub do gimnazjum, już dawno nie istnieje. Zniknął jakoś w 2007 roku i został zastąpiony przez sieć sztucznej inteligencji, prawdopodobnie zarządzaną przez rząd. W sieci oprócz botów AI krążą jeszcze celowo wykreowani influencerzy, których celem jest namawianie użytkowników do konsumpcji określonych treści. Świadczyć mają o tym np.:
- ciągle powtarzające się te same tematy na forach dyskusyjnych,
- ewolucja memów (jakby były osobnym bytem, nie zaś – wytworem humorystycznego geniuszu),
- coraz większa popularność influencerów powtarzających ciągle to samo.
Teoria ta powróciła w styczniu 2021 roku na forum Agoraroad Macintosh Cafe. To właśnie tam jeden z użytkowników przedstawił dokładną oś czasu, kiedy to ukochana przez masy sieć internetowa miała zostać zastąpiona przez rządową wydmuszkę.
Ponoć pierwotny projekt WWW, stworzony przez Agencję Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony (DARPA), rzekomo został przejęty jakoś w 2004 roku. Wówczas to kontrolę nad projektem przejęła Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA). Od tego momentu ponoć funduje ona działania Facebooka i Amazona i sukcesywnie rozwija technologię deepfake, tak by utwierdzić użytkowników w przekonaniu, że wszystko jest w porządku.
„Na jakiej podstawie twierdzisz, że ty tu w ogóle jesteś?”
Teoria o tym, że wszyscy jesteśmy otoczeni przez sztuczne byty (boty nawet), nie mogła przejść przez internet bez echa. Wkrótce trafiła na popularne forum, Reddit, gdzie dyskutowali o niej miłośnicy zjawisk paranormalnych. Dla tej części internetu był to dowód na przejmowanie ich dyskusji przez boty.
Innym wątkiem na Reddicie, na którym zawitała wieść o tym, że nie tylko Bóg, ale i internet jest martwy, było forum dyskutujące o kolejnych odcinkach podcastu Joego Rogana. To właśnie tam użytkownicy zaczęli się ironicznie zastanawiać, którzy z nich są prawdziwi, a którzy stworzeni przez AI. W innym miejscu w sieci można było przeczytać komentarz:
„Jestem absolutnie typem frajera, który dałby się nabrać na życie wśród botów i nigdy nie zdałby sobie z tego sprawy”.
W innym komentarzu przeczytamy dosyć autoironiczne stwierdzenie, że:
„Gdybym był prawdziwy, jestem prawie pewien, że żyłbym pełnią życia każdego dnia i doświadczał wszystkiego, co tylko możliwe w każdej chwili stosunkowo nieskończenie krótkiego czasu, przez który będę istniał, zamiast pisać w Internecie o bzdurach.
Więc tak, prawie na pewno jestem botem”.
Inny z użytkowników twierdzi, że teoria o martwym internecie brzmi jak coś, co napisałby bot. I może jest w tym ziarno prawdy, patrząc na to, że ChatGPT był w stanie wygenerować nawet najdziwniejsze teorie spiskowe.
Teoria cyfrowego zastąpienia
Śmieszkowe podejście użytkowników forów internetowych to jedno, ale w przeszłości kilka razy przewinęły się wątki zastępowania ludzkiej aktywności w internecie przez boty, w tym tak niepokojące jak lęk przed „Odwróceniem”, które miało się wydarzyć w algorytmach YouTube’a.
W 2018 roku na łamach „The New York Times’a” pojawił się artykuł o tym, jak łatwo jest zwiększyć swoją widzialność w tym serwisie za pomocą kont sztucznie podbijających wyświetlenia. W pewnym momencie problem ten stał się na tyle duży, że administratorzy platformy zaczęli obawiać się, że boty będą odpowiadały za większość ruchu na YouTubie. Miałoby to spowodować wspomniane „Odwrócenie”, czyli moment, w którym algorytm służący do wykrywania fejkowych kont zacząłby uważać ludzkich użytkowników za twory sztucznej inteligencji.
Finalnie do niczego takiego nie doszło, jednak problem botów przejmujących media społecznościowe nie zniknął. Wróćmy do X (Twittera), od którego zaczął się ten tekst. W 2021 roku dziennikarka Kaitlyn Tiffany opublikowała artykuł, w którym opisała, jak wpisy o bliźniaczo podobnej treści zgarniają dziesiątki tysięcy polubień.
Problem miał rozwiązać Elon Musk, który zapowiadał, że po przejęciu przez niego Twittera boty zostaną wyeliminowane. Jak się jednak okazuje, miejsce to dalej jest pełne fałszywych kont (s. 8), które skutecznie wpływają na debatę publiczną. Zresztą nie tylko kwestie polityczne są zawłaszczane przez boty. Każdy, nawet głupi wpis, narażony jest na najazd fałszywych kont zweryfikowanych przez platformę, co pokazuje np. ten obrazek:
Endearing beautiful website pic.twitter.com/YDrhSTRTlR
— beetle moses (@beetlemoses) November 3, 2023
Nie będziesz scrollował sam
Choć sytuacja może wydawać się niepokojąca, to śpieszę donieść, że pogłoski o śmierci internetu są przedwczesne. Zgodnie z raportem firmy Imperva, w 2022 roku boty odpowiadały za 47,4 proc. ruchu w sieci (s. 5). To wciąż oznacza, że ludzka aktywność wciąż stanowi większość tego, co dzieje się w internecie.
Możemy zatem odetchnąć spokojnie, choć pewnie nie na długo, gdyż – jak spekulują niektórzy eksperci – już wkrótce możemy być świadkami faktycznego „Odwrócenia”. Timothy Shoup, były członek Copenhagen Institute for Future Studies stwierdził, że gdy kolejna wersja Chatu GPT „wyrwie się na wolność”, to „internet zmieni się nie do poznania”. Jeśli ten scenariusz miałby się spełnić, to jego zdaniem do 2030 roku 99 proc. treści w sieci będzie generowanych przez AI.
Do tego czasu pozostało kilka lat, zatem cieszmy się internetem, ponieważ już wkrótce nawet hejterskim komentarzom nie będzie można nic odpisać z satysfakcją, jeśli po drugiej stronie będzie robot.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter