Strona główna Fake News Fałszywe informacje o klasyfikacji chorób i lekach „na autyzm”

Fałszywe informacje o klasyfikacji chorób i lekach „na autyzm”

Różne rodzaje tabletek leżących na szklanych szalkach

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

Fałszywe informacje o klasyfikacji chorób i lekach „na autyzm”

Facebookowy wpis przedstawił teorię spiskową dotyczącą diagnostyki.

Fake news w pigułce

11 października 2023 roku na Facebooku opublikowano wpis, w którym stwierdzono, że: „największymi oszustwami w medycynie powszechnej są zmiany w klasyfikacji chorób dokonywane w celu uniemożliwienia właściwej identyfikacji i leczenia danego schorzenia”. Jako przykład podano AIDS, a także autyzm, który – jak wskazano we wpisie – rzekomo może zostać wyleczony lekami przeciwgrzybicznymi. 

Zrzut ekranu wpisu na Facebooku, w którym podano, że współczesna medycyna dokonała zmian w klasyfikacji i uniemożliwia leczenie chorób, takich jak AIDS, nowotwory czy autyzm.

Źródło: www.facebook.com

Na wpis zareagowało ponad 400 osób, a do tego ponad 400 użytkowników postanowiło udostępnić wpis. W sekcji komentarzy pojawiły się takie wypowiedzi jak [pisownia oryginalna]: „Bardzo cenię Pana wpisy. Została tu przedstawiona smutna prawda, ale im szybciej zrozumiemy jak to wyglada tym możemy szybciej zaczac coś robić”, a także „Znam osoby co maja dzieci autystyczne i niestety nie przemówi się aby oczyścić cały organizm”.

AIDS – czy śmiertelność wzrosła przez manipulacje w klasyfikacji?

W facebookowym wpisie czytamy, że: „z wielu różnych i specyficznych chorób układu immunologicznego, które były leczone w odmienny sposób uczyniono jedną AIDS i dzięki temu śmiertelność wzrosła”. Wspomniano też o tym, że podobne praktyki dotyczą wielu innych chorób, w tym m.in. nowotworów oraz autyzmu.

Wiadomo, że błędy w diagnostyce się zdarzają, ale nie świadczy to jeszcze o celowych manipulacjach. Nie ma dowodów na to, że ktokolwiek celowo wprowadził zmiany, by uniemożliwić poprawną identyfikację chorób. Wspomniany AIDS jest wywoływany przez wirusa HIVobjawia się m.in. zwiększoną podatnością na wszelkie czynniki chorobotwórcze (tzw. choroby oportunistyczne), a także chorobami wskaźnikowymi AIDS (np. zespół wyniszczenia, encefalopatia, zakażenia różnego typu oraz nowotwory).

Jak wskazuje dr n. med. Anna Parfieniuk-Kowerda, do rozwinięcia AIDS dochodzi zwykle po 8–10 latach od zakażenia. Prawidłowe zdiagnozowanie tej choroby wymaga potwierdzenia zakażenia, jak i rozwinięcia się zespołu nabytego niedoboru odporności. 

HIV pozostaje poważnym zagrożeniem dla zdrowia i obecnie nie ma powszechnie dostępnej metody całkowitego leczenia AIDS. Jednak długość życia osób z tą chorobą cały czas rośnie i uważa się, że wielu zakażonych może żyć długo i zdrowo. Od 1997 roku liczba nowych zakażonych wirusem HIV w skali świata spada. W 2021 roku – według szacunków WHO – najprawdopodobniej zakaziło się ok. 1,5 mln osób. Dla porównania w 2010 roku – według Our World in Data – było ich ok. 2,4 mln.

Leczenie autyzmu? Jakość przedstawionej publikacji jest wątpliwa

We wpisie przedstawiono badanie, które miało dowodzić skuteczności leków przeciwgrzybicznych w zwalczaniu autyzmu, a do tego dostarczać argumentów w sprawie manipulowania klasyfikacją chorób. Z cytowanego badania rzekomo wynikało, że odnotowano „szybkie całkowite wyzdrowienie z zaburzeń ze spektrum autyzmu po leczeniu aspergillozy lekami przeciwgrzybiczymi”. W publikacji można znaleźć informację, że objawy ze spektrum autyzmu ustąpiły całkowicie po zastosowaniu itrakonazolu.

Przytoczona we wpisie publikacja ma wiele ograniczeń, a jej jakość jest wątpliwa. Praca ta nie jest też dowodem na to, że autyzm jest wywoływany przez zakażenie grzybicze. Przede wszystkim trzeba podkreślić, że autyzm nie jest chorobą, którą można wyleczyć, lecz zespołem objawów o różnorodnym podłożu i różnym nasileniu. Zgodnie z aktualną wiedzą instytucji takich jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Centers for Disease Control and Prevention (CDC) czy National Health Service (NHS) nie ma możliwości całkowitego wyleczenia autyzmu, ale można łagodzić jego objawy poprzez terapię dostosowaną do potrzeb pacjenta. 

Ludzie rodzą się z autyzmem i pozostają z nim przez całe życie, ale nie jest pewne, co dokładnie go wywołuje. Renomowane, rzetelne ośrodki zajmujące się zdrowiem publicznym i edukacją medyczną (1, 2, 3) nie wymieniają w swoich rekomendacjach dotyczących terapii autyzmu leków przeciwgrzybicznych. Nie ma wiarygodnych podstaw, by traktować te preparaty jako ważny element leczenia autyzmu.

Publikacja o autyzmie pojawiła się w tzw. czasopiśmie drapieżnym

Wspomniana praca o leczeniu autyzmu przez środki przeciwgrzybiczne pierwotnie została opublikowana w czasopiśmie „Integrative Medicine A Clinician’s Journal”. Zwróćmy uwagę na to, że publikacja pojawiła się w National Library of Medicine (NLM) przy amerykańskim National Institutes of Health (NIH), jednak ten fakt nie potwierdza jeszcze jej wiarygodności. Właściciele zastrzegają, że gromadzą tam różne teksty, a do tego – jak wskazuje informacja zamieszczona nad każdą z publikacji – umieszczenie tekstu w bazie danych NLM nie oznacza poparcia ani zgody z zawartością przez NLM lub National Institutes of Health”.

Do wskazanego czasopisma „Integrative Medicine A Clinician’s Journal” należy podchodzić z ostrożnością. Już sam brak zabezpieczeń na stronie, duża liczba reklam oraz brak przejrzystości w procesie wydawniczym powinny wzbudzić wątpliwości. Jak się okazuje, czasopismo nie jest bezpośrednio powiązane z żadnym ośrodkiem akademickim ani badawczym, lecz z firmą Innovision Health Media, Inc., która zajmuje się promocją medycyny alternatywnej i suplementów. Wskazany podmiot pojawia się na listach (1, 2) tzw. drapieżnych wydawców

Wydawnictwa drapieżne opierają się na modelu biznesowym, który ponad jakość publikacji naukowej stawia możliwości zarobkowe. Takie wydawnictwa nie przestrzegają norm naukowych recenzji, a jedynie powierzchownie (lub wcale) sprawdzają przesyłane teksty. Ich obecność w przestrzeni naukowej niszczy jakość debaty publicznej, a materiały, które publikują, mogą wprowadzać fałszywe informacje. Na temat zjawiska drapieżnych czasopism wypowiedział się dla nas prof. UAM dr hab. Emanuel Kulczycki przy okazji jednej z rozmów poprowadzonych w 2021 roku.

Drapieżne czasopisma to patologia, która jest konsekwencją polityki naukowej w wielu krajach na całym świecie. Niska obecnie jakość badań naukowych bierze się z nacisku uniwersytetów i rządów wielu krajów, by wszystkie badania publikowane były w międzynarodowych bądź zagranicznych czasopismach. To sprawia, że pojawiają się wyspecjalizowane firmy zakładające dziesiątki, setki, a czasem tysiące czasopism oraz międzynarodowych konferencji. Czasopisma te publikują dosłownie wszystko, nawet wygenerowane, wymyślone artykuły, i robią to odpłatnie. W ten sposób naukowcy z wielu krajów mogą w swoim CV wpisać, że mają publikację zagraniczną po angielsku”.

W dodatku „Integrative Medicine A Clinician’s Journal” ma bardzo niski impact factor – czyli wskaźnik cytowań, który pozwala ocenić wpływowość czasopisma. Wynosi on zaledwie 0,179. Dla porównania czasopismo „The Lancet” ma wskaźnik na poziomie 202,731. Wyniki takich czasopism jak „JAMA” (157,375) czy „Science” (63,832) także wyraźnie przekraczają tę liczbę. Jeżeli publikacja ma wysoki poziom, dobrą metodologię i wnosi istotny wkład do świata nauki, to naukowcom zależy, by w niej publikować.

Uwagi związane z jakością pracy – kwestie metodologii i skuteczności

Zacytowana praca ma szereg ograniczeń, na które autorzy w ogóle nie zwrócili uwagi. W publikacji naprzemiennie używa się określenia autyzm i spektrum autyzmu, choć nie są to pojęcia tożsame. Dodatkowo w tekście omówiono tylko jeden przypadek dziecka, które rzekomo miało mieć takie zaburzenia. Jednocześnie diagnoza u pacjenta została przedstawiona przez jednego z autorów i na podstawie niespecyficznych objawów, m.in. takich jak „głupie zachowanie, zaburzenia snu, takie jak trudności z zasypianiem, wczesne budzenie się i przebudzenie z krzykiem, dziwne pozy, wrzeszczenie, wspinanie się na wysokie miejsca, destrukcyjne zachowania”.

Badania case study (analizy przypadków) w naukach medycznych mogą być wartościowe w kontekście wykrywania potencjalnych terapii lub charakterystyki niespecyficznych przypadków, ale jednocześnie w hierarchii dowodów naukowych znajdują się na najniższej pozycji. Zgodnie z medycyną opartą na dowodach (EBM) najbardziej wartościowych dowodów dostarczają obszerne analizy – tzw. metaanalizy, w których opisuje się wiele różnych badań i wyników, a także randomizowane badania kliniczne. Na drugim biegunie na równi z opiniami i anegdotami leżą opisy przypadków, które wymagają potwierdzenia w toku kolejnych badań. Na ich podstawie trudno jest podejmować wiążące i pewne decyzje co do leczenia.

W opisywanym badaniu nad autyzmem nie podjęto rozważań nad tym, czy diagnoza została postawiona poprawnie, a oddzielenie objawów autyzmu od współtowarzyszących zaburzeń lub chorób bywa trudne. W dodatku wnioski zawarte w pracy wybiegają daleko poza przyjętą metodologię i obserwacje związane z przyjmowaniem leku przeciwgrzybiczego. Jak można było przeczytać: „wszystkie objawy autyzmu u dziecka zniknęły […] dziecko rozwinęło znaczące umiejętności sportowe w grze w piłkę nożną, doskonałe umiejętności muzyczne, a w wieku czterech lat zostało ocenione jako osiągające wyniki w nauce na poziomie sześciu lat”. 

badaniu podkreślono też, że objawy autyzmu minęły, jednak nie przedstawiono żadnej dodatkowej diagnozy specjalisty w tym zakresie. Jednocześnie rozwinięcie wymienionych umiejętności (w tym sportowych, muzycznych i naukowych) w późniejszym życiu dziecka nie świadczy o tym, że „wyzdrowiało” z autyzmu. Nie można tego stwierdzić na podstawie podobnego argumentu, ponieważ osoby w spektrum autyzmu również rozwijają umiejętności sportowe, muzyczne i mogą mieć wybitne osiągnięcia na polu naukowym.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać