Strona główna Fake News Hołowczyc szczerze o samochodach elektrycznych? Fałsz!

Hołowczyc szczerze o samochodach elektrycznych? Fałsz!

Fałszywe informacje na temat pożarów samochodów elektrycznych i ich pola elektromagnetycznego.

Hołowczyc szczerze o samochodach elektrycznych?

Fot. Ed Harvey / Unsplash / Modyfikacje: Demagog

Hołowczyc szczerze o samochodach elektrycznych? Fałsz!

Fałszywe informacje na temat pożarów samochodów elektrycznych i ich pola elektromagnetycznego.

Fake news w pigułce

  • Na Facebooku pojawiły się posty (1, 2) przywołujące wypowiedzi Krzysztofa Hołowczyca, które padły podczas rozmowy na Kanale Sportowym. Według niego pożarów pojazdów elektrycznych nie da się ugasić. Ponadto stwierdza, że takie samochody emitują szkodliwe promieniowanie.
  • Pożary aut elektrycznych zdarzają się rzadziej niż aut spalinowych, przy uwzględnieniu różnic w liczbie tych samochodów na drogach. Ich gaszenie niewiele różni się od akcji w przypadku pojazdów spalinowych. Strażacy mają opracowane procedury postępowania w takich przypadkach.
  • Samochody elektryczne wydzielają promieniowanie elektromagnetyczne znacznie niższe niż poziom narażenia, który wywołuje jakiekolwiek skutki dla organizmu.

Na profilu Magna Polonia na Facebooku pojawił się wpis o treści: „To jest ślepa uliczka – mówił o samochodach elektrycznych zasilanych baterią Krzysztof Hołowczyc”. Post odwoływał się do artykułu na ten temat zamieszczonym na portalu o tej samej nazwie. Mowa o wypowiedzi Krzysztofa Hołowczyca w filmie opublikowanym przez Kanał Sportowy na YouTubie. 

Post dotyczący tego tematu udostępniono również na profilu Murem za Polską i Polską Rodziną – SWP. Jego treść brzmiała: „Prawda o elektrykach, której żaden lewacki eko świr nie chce usłyszeć. Warto posłuchać i wziąć pod uwagę bo Hołowczyc wie o czym mówi”. Post odwoływał się do tweeta o tej samej treści, który zawierał fragment filmu z wypowiedzią Hołowczyca.

We wspomnianym nagraniu Krzysztof Hołowczyc krytykuje samochody elektryczne (czas nagrania 00:00). Mówi m.in., że gdy dojdzie do pożaru, nie można go ugasić (czas nagrania 00:42) oraz że pole elektromagnetyczne emitowane przez tego typu auta może szkodzić ludziom (czas nagrania 01:15).

Zrzut ekranu posta na Facebooku o treści: To jest ślepa uliczka — mówił o samochodach elektrycznych zasilanych baterią Krzysztof Hołowczyc. Zawiera zrzut ekranu ze zdjęciem Krzysztofa Hołowczyca.

www.facebook.com

Post na profilu Magna Polonia zdobył ponad 780 reakcji i ponad 110 komentarzy. Udostępniono go prawie 100 razy. Użytkownicy Facebooka komentowali: „Elektryki to ślepy zaułek, wbrew pozorom są groźniejsze dla środowiska naturalnego. Po prostu kolejne lobby biznesowe robi z ludzi idiotów”, „Zgadzam się z tym w 100 % Auta elektryczne zasilane wyłącznie z baterii to wielka ściema” czy po prostu: „Mistrzu wie co mówi” i „Ma rację”.

Płonącego samochodu elektrycznego nie da się ugasić? To mit!

W udostępnionym fragmencie filmu, cytowanym na portalu Magna Polonia, Hołowczyc twierdzi, że „nikt nie mówi, jak płonie taki samochód, co się dzieje. (…) Nie można czegoś takiego ugasić, nie ma najmniejszych szans. (…) Baterie, paląc się, wydzielają same tlen. Tak że, jak byś go nie zalał środkiem gaśniczym, to on i tak się pali”. To stwierdzenie jest fałszywe.

Baterie samochodów elektrycznych podczas pożaru wydzielają tlen. Nie oznacza to jednak, że nie da się ich ugasić.

Bryg. mgr inż. Rafał Podlasiński ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej tłumaczy w komentarzu dla Demagoga:

„Twierdzenie Krzysztofa Hołowczyca, że pożaru auta elektrycznego nie sposób ugasić, nie jest prawdą. Technika gaszenia elektryka może być wydłużona w stosunku do samochodu spalinowego. Wszystko za sprawą baterii wysokowoltowych, które umieszczone są w szczelnych obudowach. Te, w przypadku pożaru, mogą chronić baterie przed ogniem i temperaturą. Jednak w sytuacji pożaru rozwiniętego, który obejmuje baterie, szczelne obudowy utrudniają podawanie środków gaśniczych bezpośrednio do ogniw. To jednak nie oznacza, że takiego pożaru nie sposób ugasić. Po prostu akcja gaśnicza trwa wówczas dłużej i wymaga zużycia większej ilości środków gaśniczych”.

Bryg. mgr inż. Rafał Podlasiński dla Demagoga

Temat pożarów samochodów elektrycznych został też poruszony (czas nagrania 13:16)podcaście „Elektrycznie tematyczni” przez bryg. mgr. inż. Karola Kierzkowskiego, rzecznika prasowego komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej:

„Pożary samochodów jesteśmy w stanie bardzo szybko sprawnie ugasić (…) Dla strażaków pod kątem ratowniczym nie jest to nic takiego, z czym byśmy sobie nie poradzili (…) Gasimy na przykład instalacje elektryczne wysokiego napięcia (…) więc samochody elektryczne nie stanowią dla nas większego wyzwania”.

Bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski w podcaście „Elektrycznie tematyczni”

Rzecznik wyjaśnia również, że gaszenie samochodu elektrycznego wygląda bardzo podobnie do gaszenia samochodu spalinowego. Używa się w tym celu przede wszystkim wody. Każdy samochód jest trudny do ugaszenia, jeśli pożar obejmie kabinę (czas nagrania 18:48).

Strażacy wiedzą, jak gasić pożary aut elektrycznych

Bryg. mgr inż. Rafał Podlasiński w komentarzu dla Demagoga przyznaje, że wraz ze wzrostem liczby aut elektrycznych na naszych drogach wzrasta świadomość strażaków na temat pożarów tego typu samochodów. Dodaje, że w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej działają zespoły, które badają zagrożenia związane z tymi pojazdami, a strażacy są szkoleni, jak działać w przypadku zagrożenia.

Jego słowa potwierdza też ekspert występujący w podcaście „Elektrycznie tematyczni” (czas nagrania 2:40):

„Na dzisiaj jesteśmy przygotowani na to (…) żeby gasić pożary aut elektrycznych. Mamy stosowną procedurę już od czerwca 2020 roku (…) Teraz będziemy tę procedurę jeszcze aktualizowali o nowe rozwiązania techniczne, m.in. chodzi o kontenery, takie, które zabezpieczą te auta elektryczne. Będą po prostu samochody zatapiane w wodzie (…) albo jakimś gazie gaśniczym”.

Bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski w podcaście „Elektrycznie tematyczni”

Pożar samochodu elektrycznego to szczególne zagrożenie?

Jak przyznaje bryg. mgr inż. Karol Kierzkowskipodcaście „Elektrycznie tematyczni”, pożary aut elektrycznych zazwyczaj są spowodowane wypadkiem lub wadą techniczną. Dodaje, że są to pojedyncze przypadki. Ich samozapłony raczej nie są notowane (czas nagrania 14:31).

Ekspert tłumaczy też, że straż pożarna stara się „uczulać użytkowników, że pożary samochodów elektrycznych nie są takie niebezpieczne, jak by się wydawało (…) są to konstrukcje bezpieczne, zresztą każdy samochód (…) wprowadzany na rynek jest bezpieczny” (czas nagrania 14:11).

Według badania firmy AutoInsuranceEZ samochody elektryczne zapalają się ok. 60 razy rzadziej niż benzynowe, uwzględniając różnice w liczbie danych samochodów na drogach.

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) podaje ponadto, że samochody elektryczne są projektowane w taki sposób, aby w momencie kolizji lub zwarcia układ elektryczny był wyłączany.

Samochody elektryczne emitują promieniowanie elektromagnetyczne, ale nie ono jest szkodliwe dla zdrowia

Hołowczyc twierdzi też, że „druga rzecz, o której się nie mówi: pole elektromagnetyczne, które jest w samochodzie elektrycznym, które cię otacza. Mówimy, komórki nie przykładaj do ucha za długo, bo ona ci robi krzywdę. Samochód elektryczny… Proszę sobie wyobrazić, ile tam jest silników, ile tam jest przepływów, ile tam jest energii, która wokół nas krąży, tak że silnik elektryczny też ma ciekawe pole”.

Temat ten komentuje dla Demagoga mgr inż. Rafał Pawlak, Kierownik Zakładu Badań Systemów i Urządzeń, p.o. Kierownika Zakładu Aplikacji Multimedialnych, Telemetrii i Systemów Inwentaryzacji w Instytucie Łączności – Państwowym Instytucie Badawczym:

„Nie ma dowodów naukowych potwierdzających hipotezę, jakoby pojazdy elektryczne generowały pole elektromagnetyczne o wartościach zagrażających życiu i zdrowiu ludzi. Wręcz przeciwnie, większość przeprowadzonych do tej pory badań pokazuje, że PEM (pole elektromagnetyczne – przyp. Demagog) wytwarzany przez takie samochody jest kilkukrotnie niższy niż od wartości dopuszczalnych określonych przez ICNIRP”.

Mgr inż. Rafał Pawlak z Instytutu Łączności PIB dla Demagoga

ICNIRP, czyli Międzynarodowa Komisja Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym, publikuje normy promieniowania elektromagnetycznego, które są bezpieczne dla ludzi. Na podstawie normy ICNIRP z 2020 roku w Polsce przyjęto, że dopuszczalne promieniowanie jest 50 razy niższe niż poziom, który może mieć jakikolwiek wpływ na funkcjonowanie organizmu człowieka.

Badanie przeprowadzone w 2014 roku określiło poziomy narażenia na promieniowanie elektromagnetyczne. Pomiary dla tych pojazdów wykazały, że narażenie w pobliżu akumulatora lub na wysokości stóp sięgnęło 20 proc. normy ICNIRP. Na wysokości głowy było to 2 proc. normy. Dla samochodów spalinowych wynik wyniósł 10 proc. normy.

Pole elektromagnetyczne występuje naturalnienie powoduje szkodliwych dla zdrowia skutków fizjologicznych ani psychicznych. Więcej na jego temat przeczytasz w jednej z naszych analiz. Telefony komórkowe, o których wspomina Hołowczyc, również emitują PEM. Jedynym potwierdzonym efektem, jaki wywołują, jest nagrzewanie skóry, gdy telefon trzymany jest przy głowie. Jak podkreślił Dariusz Aksamit, fizyk medyczny z Politechniki Warszawskiej, w komentarzu dla Demagoga: „żaden inny efekt niż termiczny nie ma możliwości wystąpić z powodu telekomunikacji, a i ten jest praktycznie nieosiągalny”.

Podsumowanie

Informacje podane w postach, które pochodziły z wypowiedzi Krzysztofa Hołowczyca, są fałszywe. Pożary samochodów elektrycznych są możliwe do ugaszenia, a sposób postępowania niewiele różni się od akcji gaśniczej w przypadku samochodu spalinowego. Ponadto auta elektryczne emitują pole elektromagnetyczne znacznie niższe niż dopuszczalne normy i nie stanowią zagrożenia dla zdrowia ludzi.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać