Strona główna Fake News Martyka zarzuca medykom brak skuteczności w leczeniu COVID-19

Martyka zarzuca medykom brak skuteczności w leczeniu COVID-19

Martyka zarzuca medykom brak skuteczności w leczeniu COVID-19

Fot. Il Vagabiondo / Unsplash / Modyfikacje: Demagog

Martyka zarzuca medykom brak skuteczności w leczeniu COVID-19

Zawieszony dyscyplinarnie lekarz niesłusznie krytykuje aktualne postępowanie z COVID-19.

FAKE NEWS W PIGUŁCE

Na facebookowym profilu Wiadomości Płock pojawił się post z nagraniem z udziałem Zbigniewa Martyki – lekarza, który wcześniej był ordynatorem oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej, a obecnie jest dyscyplinarnie zawieszony przez Sąd Lekarski przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Krakowie. Sąd odebrał Martyce prawo wykonywania zawodu na rok za rozpowszechnianie niezgodnych z medyczną wiedzą informacji na temat COVID-19.

Nagranie zamieszczone we wpisie na Facebooku opublikowano 4 grudnia 2022 roku, ale przedstawia wypowiedź Martyki, której udzielił 29 stycznia 2022 roku w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, podczas konferencji „Oblicza pandemii”.

Zrzut ekranu z posta na Facebooku, w którym udostępniono nagranie przedstawiające wypowiedź Zbigniewa Martyki. Data opublikowania nagrania: 4.12.2022, liczba reakcji: 1,4 tys., liczba wyświetleń: 25 tys., liczba komentarzy: 70.

 

Udostępnione nagranie zyskało dużą popularność: doczekało się ponad 1,4 tys. reakcji i ponad 25 tys. wyświetleń, a skomentowano je 70 razy. Zdecydowana większość komentarzy była przychylna wypowiedzi Martyki. „Dziękuję za odwagę głoszenia prawdy. NJ USA” – skomentowała jedna z odbiorczyń posta. „Tak było jest i będzie, że pieniądz rządzi Światem. Ludzi jest zadłużo i trzeba im wciskać ciemnotę” – dodała inna użytkowniczka. „Udostępniłam, czekam na weryfikatorów i blokadę. Już się to zdążyło. Prawda jest niewygodna.Z profesorem zgadzam się w każdym słowu” – podsumowała jedna z internautek.

Brak troski o pacjenta – niesłuszny zarzut Martyki

Zbigniew Martyka zarzuca organizacjom zajmującym się zdrowiem publicznym „brak troski o znalezienie najlepszych dla zdrowia rozwiązań” (czas nagrania 0:02).

Ten zarzut jest nieuzasadniony. Organizacje takie jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), Ministerstwo Zdrowia czy Państwowy Zakład Higieny (PZH), działający przy Narodowym Instytucie Zdrowia, regularnie publikują i promują aktualne rekomendacje dotyczące profilaktyki, diagnostykiterapii schorzeń, w tym również COVID-19.

Zamieszczają również zalecenia dotyczące ogólnych praktyk profilaktycznych i mających na celu zachowanie zdrowia i dobrej jakości życia

Czy medycy lekceważą „naturalną” odporność? 

W swoim wystąpieniu Zbigniew Martyka podaje ponadto, że „aspekt naturalnej odporności” jest pomijany w oficjalnych zaleceniach dotyczących leczenia COVID-19 (czas nagrania: 0:09). To nieprawda.

Oficjalne zalecenia organizacji zajmujących się zdrowiem publicznym są regularnie publikowane, aktualizowane i dostępne dla wszystkich zainteresowanych – w wolnym, darmowym dostępie. Promują one praktyki wspierające odporność, np. te związane z trybem życia czy dietą.

Znaleźć w nich można również informacje na temat wyników badań i powstałych na ich podstawie rekomendacji – również tych związanych z profilaktykąleczeniem COVID-19.

WHO wskazuje, że najskuteczniejsze metody profilaktyczne w odniesieniu do choroby wywołanej SARS-CoV-2 to szczepienia, noszenie maseczek, dystans społeczny oraz regularne mycie rąk. Tłumaczy także, dlaczego w przypadku COVID-19 „naturalna” odporność zbiorowa, bez profilaktyki w postaci szczepień profilaktycznych byłaby zbyt niebezpieczna – zwłaszcza dla pewnych grup populacyjnych (m.in. osób starszych, z chorobami przewlekłymi, z zaburzeniami odporności). 

Czy promocja zdrowia jest pomijana? Nie, jest tematem wielu kampanii

Zbigniew Martyka twierdzi ponadto, że „gdyby istotne było zdrowie, to prowadzono by akcje uświadamiające, że należy dbać o naturalną odporność organizmu. Akcje uświadamiające, że należy dbać o naturalną odporność organizmu, nie są prowadzone” (czas nagrania 0:12).

To również fałszywa informacja. Takie akcje uświadamiające społeczeństwo i edukacja są prowadzone, zarówno przez organizacje międzynarodowe, jak i polskie. Przykładem mogą być krajowe akcje, jakie prowadzono w ostatnim czasie, np. „Planuję długie życie”„Nie serwuj sobie choroby”.

Czy witamina D jest lekiem na wszystko? Badania temu przeczą

W dalszej części wypowiedzi Zbigniew Martyka podaje: „badania potwierdziły, że witamina D znacząco zmniejsza śmiertelność z powodu każdej niemalże przyczyny” (czas nagrania 0:18).

To duża nadinterpretacja wyników badań, zwłaszcza tych wiarygodnych, opartych o obszerne metaanalizy. Owszem, suplementowanie witaminy D jest rekomendowane przez organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym. Dotyczy to w szczególności osób mieszkających na wysokich i średnich szerokościach geograficznych, czyli np. w Polsce.

Rekomendowana przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) dzienna dawka witaminy D dla zdrowych dorosłych osób to 15 μg, czyli 600 IU. Dawkę tę można zwiększyć, ale nie powyżej 100 μg, czyli 4 000 IU.

Dawki rekomendowane przez poszczególne organizacje mogą się nieco różnić, więc można pozwolić sobie na pewne odstępstwa od zalecanych norm, ale znaczne przekraczanie zalecanych ilości jest szkodliwe i może prowadzić do efektu toksycznego.

Jeśli chodzi o korelację pomiędzy suplementowaniem witaminy D a śmiertelnością, to dotychczas nie została ona rozstrzygnięta w odniesieniu do szerokiej populacji. Z jednej strony niektóre badania dostarczały danych, z których wynikało, że niedobór witaminy D wiąże się z zapadalnością na niektóre choroby metaboliczne.

Z drugiej strony jednak metaanalizy, których celem było zweryfikowanie ewentualnego wpływu suplementacji na śmiertelność, dostarczały mieszanych rezultatów. Jedna z nich potwierdziła, że śmiertelność w grupie senioralnej o prawidłowym poziomie witaminy D w ustroju jest mniejsza niż w grupie z niedoborami, ale nie rozstrzygnięto przyczyn tego zjawiska.

Czy witamina D leczy COVID-19? Nauka tego nie potwierdza

Zbigniew Martyka podaje, że „ciężkość przebiegu zakażenia SARS-CoV-2 koreluje z niskim stężeniem witaminy D” (czas nagrania 0:35). To twierdzenie nie znajduje potwierdzenia w aktualnym stanie wiedzy.

Stan badań na 1 grudnia 2022 roku wskazuje, że suplementowanie witaminy D nie wpływa ani na ryzyko zakażenia SARS-CoV-2, ani na przebieg COVID-19. Innymi słowy, witamina D nie działa ani profilaktycznie, ani terapeutycznie na to schorzenie.

Czy kontakt z wirusem jest konieczny do nabycia odporności? Można ją nabyć, szczepiąc się

W dalszej części wystąpienia Zbigniew Martyka twierdzi, że „układ immunologiczny funkcjonuje w ten sposób, że spotykając się z różnymi patogenami (…) nabywa odporności” (czas nagrania 1:00). W odniesieniu do wielu chorób zakaźnych zachodzi takie zjawisko. Zazwyczaj przebieg tych procesów wygląda tak: organizm styka się z patogenem, walczy z nim i zapamiętuje jego cechy charakterystyczne na potrzeby przyszłych infekcji.

Problem pojawia się, gdy:

  • patogen cechuje się zbyt wysoką zjadliwością i organizm nie daje rady go pokonać,
  • organizmowi wprawdzie udaje się pokonać infekcję, ale dzieje się to bardzo dużym kosztem, np. dochodzi do powikłań, które upośledzają funkcjonowanie pacjenta na długi czas i obniżają jego jakość życia,
  • patogen dokonuje częstych, spontanicznych mutacji, co sprawia, że układ immunologiczny nie rozpozna nowych odmian na podstawie „starych” cech charakterystycznych,
  • część osób przechoruje infekcje i nabędzie odporności, ale w czasie zakażenia zarazi wrażliwych członków populacji (m.in. osoby starsze, chorujące przewlekle, po przeszczepach, z chorobami autoimmunologicznymi, z chorobami nowotworowymi).

W przypadku COVID-19 zachodzą wszystkie wymienione okoliczności. Nabycie odporności zbiorowej jest możliwezachodzi nieustannie, ale rezygnacja z profilaktyki szczepiennej na rzecz pełnego przechorowania dużych grup populacyjnych odbyłoby się zbyt dużym kosztem.

Całe szczęście istnieje prostsza i bezpieczniejsza metoda nabywania odporności – szczepienia.

Czy dystans społeczny szkodzi odporności? Wręcz przeciwnie – chroni przed zachorowaniem

Zbigniew Martyka uważa również, że ograniczenie kontaktów, zachowanie dystansu społecznego i minimalizowanie ekspozycji na koronawirusa wpływa niekorzystnie na naturalną odporność na SARS-CoV-2 (czas nagrania 1:10).

Nie jest to jednak prawdą. Istnieje skuteczny i znacznie bezpieczniejszy od pełnego przechorowania sposób nabywania odporności na SARS-CoV-2. Są nim szczepienia.

„Na odporność wpływa też aktywność fizyczna, przebywanie na świeżym powietrzu, na słońcu, dobre dotlenienie organizmu” – podaje Zbigniew Martyka (czas nagrania 1:18). Nie myli się – te elementy trybu życia są bardzo istotne dla zachowania zdrowia i dobrego funkcjonowania odporności.

Dlatego organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym kładą tak duży nacisk na promowanie tych działań profilaktycznych i prozdrowotnych.

Medycy zapominają o skuteczności leczenia? Wciąż ją badają i udoskonalają

Zbigniew Martyka zarzuca również (prawdopodobnie organizacjom i lekarzom), że „zapomina się o skutecznym leczeniu” (czas nagrania 1:51). W rzeczywistości prowadzone są setki badań dotyczących potencjalnej skuteczności wielu różnych leków i podejść terapeutycznych.

Dane te są jawne, dostępne publicznie i możliwe do śledzenia na bieżąco – np. w liczącej ponad 1,7 tys. badań bazie MetaEvidence, w której prezentowane są konkluzje z metaanaliz, a także oceniana jest waga dowodów, jakość zastosowanej metodyki itp.

Wnioski z takich badań trafiają do organizacji, które na ich podstawie przygotowują szczegółowe wytyczne dotyczące skutecznych metod leczenia.

Czy szczepienia miały związek ze śmiercią pilotów? Część z nich zmarła przed pandemią 

„Co jakiś czas docierają informacje o kolejnych działaniach niepożądanych, które nie były znane w momencie warunkowego dopuszczania tych preparatów na rynek. Poważnych powikłań, a nawet zgonów – kontynuuje Zbigniew Martyka. – Na przykład piloci amerykańscy – jak wprowadzono masowe szczepienia, to ponad 100 pilotów amerykańskich w ciągu roku zmarło. Sportowcy – ponad 300 już zmarło” (czas nagrania 2:13).

Wyliczenia przeprowadzone przez SkyTough, opierające się na danych US Bureau of Labor Statistics oraz Federal Aviation Administration wskazują, że każdego roku w Stanach Zjednoczonych umiera z różnych przyczyn średnio 383 pilotów. Masowe szczepienia wprowadzono w tym kraju w pierwszej połowie 2021 roku. Gdyby faktycznie w ciągu pierwszego roku od wejścia w życie programu szczepiennego zmarło 100 pilotów amerykańskich, to oznaczałoby, że odsetek śmiertelności w tej grupie zawodowej spadł ponad trzykrotnie.

Wszystko wskazuje na to, że Zbigniew Martyka odnosi się do fake newsów, które stały się popularne w grudniu zeszłego roku. Dotyczyły one śmierci członków amerykańsko-kanadyjskiego stowarzyszenia Air Line Pilot Association (ALPA).

grudniowym wydaniu „Air Line Pilot Magazine” przeznaczono specjalną rubrykę na uhonorowanie zmarłych członków organizacji. W tym celu poproszono rodziny zmarłych o przesłanie informacji na ich temat. Odzew był dość szeroki i pozwolił na uhonorowanie pamięci ponad 100 pilotów. Ponieważ publikacja rubryki nastąpiła w 2021 roku, w social mediach pojawiły się wypowiedzi sugerujące, że setka pilotów ALPA zmarła po otrzymanych w tym samym roku szczepieniach.

Wydawca czasopisma sprostował te informacje, podając, iż rodziny zmarłych deklarowały zgony, które nastąpiły zarówno w 2021 roku, jak i w dwóch wcześniejszych latach. Co więcej, jak napisała ALPA w swoim wpisie na Twitterze, „zarówno w roku 2019, jak i 2020 zmarło więcej pilotów (z organizacji ALPA – przyp. Demagog) niż w roku 2021”. Pisały o tym takie organizacje jak AFP Fact Check czy Reuters Fact Check.

Czy sportowcy umierali od szczepionek? To fake newsy

Również historia dotycząca rzekomych zgonów sportowców po przyjęciu szczepionek przeciw COVID-19 jest nieprawdziwa. Obalał ją m.in. zespół Reuters Fact Check, PolitiFact, Austin American-Statesman oraz Fact Check. Rzecz dotyczyła nagrań publikowanych w mediach społecznościowych, które przedstawiały montaż ujęć z różnych zawodów sportowych, podczas których sportowcy kładli się lub przewracali na boisku. Nie znaleziono tu jednak żadnych powiązań ze szczepieniami.

Czy szczepionki prowadzą do komplikacji po latach? Odczyny występują rzadko i wkrótce po zaszczepieniu

W dalszej części wypowiedzi Zbigniew Martyka twierdzi, że „producenci (szczepień – przyp. Demagog) zakładają możliwe działania niepożądane nawet po kilku latach” (czas nagrania 2:40). To także nieprawda.

Producenci szczepionek nie zakładają działań niepożądanych występujących po kilku latach – można to sprawdzić w ulotkach produktów wytwarzanych np. przez firmę Moderna (punkt 4.8) lub Pfizer (punkt 4).

Nie tylko producenci nie zakładają pojawienia się negatywnych efektów szczepienia po kilku latach od iniekcji. Również specjaliści uważają takie następstwo za wyjątkowo nieprawdopodobne, ponieważ działań niepożądanych po podaniu szczepionki należy się spodziewać w krótkim czasie od ich podania. Dyrektor Vaccine Education Center, Paul Offit komentował tę kwestię dla MedPage Today:

„Nie znam precedensu długoterminowych działań niepożądanych występujących po podaniu szczepionek, np. po 5 lub 10 latach”.

Paul Offit, dyrektor Vaccine Education Center

Również inne instytucje, zajmujące się zdrowiem publicznym lub edukowaniem w zakresie zdrowia, podają, że szczepienia – jeśli wywołują działania niepożądane – to w krótkim okresie po zaszczepieniu. „Długoterminowe problemy zdrowotne są ekstremalnie nieprawdopodobne po jakimkolwiek szczepieniu, w tym szczepieniu przeciwko COVID-19. Miliony ludzi otrzymało szczepionki przeciw COVID-19 i nie wykryto żadnych długoterminowych skutków ubocznych” – podaje Vaccine Portal.

Czy AstraZeneka otrzymała ochronę przed roszczeniami? To typowa praktyka

Zbigniew Martyka twierdzi ponadto, że „AstraZeneca otrzymała ochronę przed przyszłymi roszczeniami z tytułu odpowiedzialności za potencjalne niepożądane skutki szczepionki” (czas nagrania 2:44).

Powołuje się przy tym na wypowiedź członka zarządu firmy AstraZeneca, Ruuda Dobbera, który miał powiedzieć: „to wyjątkowa sytuacja, w której jako firma po prostu nie możemy ryzykować, jeśli za 4 lata szczepionka wykaże skutki” (czas nagrania 3:00).

Martyka prawidłowo sparafrazował słowa członka zarządu AstraZeneki, ale niewłaściwie je zinterpretował. Jak donosił Reuters, w lipcu 2020 roku Ruud Dobber podczas spotkania z prasą tłumaczył, dlaczego w negocjacjach, jakie AstraZeneca prowadziła z państwami, które miały być zaopatrzone w szczepionki ich produkcji, znalazło się zwolnienie z roszczeń.

Rozpatrywanie zgłoszeń od osób, u których wystąpiły działania niepożądane, nie na drodze sądowej, lecz poprzez wypłacanie odszkodowań jest typową praktyką przy wprowadzaniu różnych szczepień profilaktycznych, nie tylko tych przeciw COVID-19. Jej celem jest nie tylko zabezpieczenie interesów firm produkujących szczepienia, ale też usprawnienie procedur dla pacjentów.

Pacjenci z NOP mogą wnioskować o odszkodowanie od państwa

Odszkodowania wypłacane pacjentom leżą w gestii rządu państwa, w którym wprowadzono program szczepień, a nie w gestii firmy, która wyprodukowała szczepionkę, i to dlatego Ruud Dobber powiedział w rozmowie z prasą, że „w przypadku większości krajów akceptowalne jest wzięcie tego ryzyka na swoje barki, ponieważ leży to w ich narodowym interesie”.

W Polsce funkcjonuje analogiczny system w odniesieniu do szczepień przeciw COVID-19. Procedura zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych jest jawna i dostępna dla każdego, podobnie jak dokładne informacje na temat otrzymywania odszkodowań za ewentualne komplikacje.

Jeśli zaś mowa o działaniach niepożądanych, które miałyby się ujawnić – jak mówił Ruud Dobber – za cztery lata, to należy przypuszczać, że nie miał on na myśli osób, które teraz przyjęły szczepienie, a za cztery lata dowiedziały się o odczynie, lecz pacjentów, którzy skorzystają ze szczepionki za cztery lata i wtedy zauważą działanie niepożądane.

Roszczenia wiążące podanie szczepienia z komplikacjami zdrowotnymi muszą być zgłoszone w ściśle określonym czasie. Zazwyczaj w ciągu kilku tygodni po podaniu preparatu. Na przykład polskie ustawodawstwo zakłada, że niepożądany odczyn poszczepienny można zgłosić wtedy, gdy istnieje tzw. związek czasowy ze szczepieniem. Ten zaś występuje przez 4 tygodnie po podaniu większości szczepionek (w tym przeciw COVID-19).

Czy COVID-19 nie jest groźny dla młodych ludzi? Nie, oni też są zagrożeni

W dalszej części wypowiedzi Zbigniew Martyka twierdzi, że zakażenie COVID-19 wiąże się z ze „stosunkowo niewielkim ryzykiem śmierci, zwłaszcza u osób młodych” (czas nagrania 3:33).

Owszem, na tle całej populacji najbardziej narażone na śmierć z powodu infekcji COVID-19 są osoby starsze. Jednak to właśnie w grupie osób młodych (25-44 lat) w czasie pandemii wystąpił największy relatywny wzrost śmiertelności i był on spowodowany właśnie COVID-19.

W tej grupie demograficznej ogólny odsetek śmiertelności był dotychczas nieduży. Osoby w tym przedziale wiekowym relatywnie rzadko umierają na choroby układu krążenia czy nowotwory. Najczęstszą przyczyną ich śmierci są wypadki. Tymczasem, jak wynika z analiz prowadzonych na zróżnicowanej grupie populacyjnej w wieku 25-44 lat, to właśnie COVID-19 doprowadził do wzrostu śmiertelności młodych ludzi o duży odsetek, stając się – przed wprowadzeniem szczepień – najczęstszą przyczyną ich śmierci.

Czy szczepienia były przygotowane niedbale? Nie, przeszły wszystkie potrzebne testy

Zbigniew Martyka twierdzi również, że szczepienia przeciw COVID-19 były przygotowane „na szybko, bez koniecznych kilkuletnich badań i obserwacji” (czas nagrania 3:39).

W rzeczywistości szczepienia przeszły wszystkie konieczne testy i badania. To, że udało się je wyprodukować tak szybko, wynikało z kilku kwestii. Poniżej przedstawiamy niektóre z nich:

  • Wszystkie etapy badań klinicznych oraz testów skuteczności i bezpieczeństwa zostały przeprowadzone tak jak zawsze, ale poszczególne etapy zaprojektowano w ten sposób, aby się zazębiały.
  • Technologia wykorzystana w szczepieniach przeciw COVID-19 była już od dawna znana i przebadana.
  • Ze względu na pandemię rządy dały wskazanie, by zespoły badawcze potraktowały sprawę priorytetowo i zainwestowały duże fundusze w procedowanie badań. Zazwyczaj naukowcy muszą najpierw wszczynać długie procedury zdobywania grantów, czekania na ich rozstrzygnięcie itp.
  • Do udziału w badaniach klinicznych zgłosiło się bardzo wielu wolontariuszy, którzy dowiedzieli się o możliwości udziału w badaniach m.in. za pośrednictwem mediów społecznościowych. W większości projektów badawczych pozyskiwanie grupy kontrolnej i badanej zajmuje dużo czasu.

Czy szczepienia są podobne do działań nazistów? Nie, to pozamerytoryczna argumentacja

„Działania medyczne przymusowe mogą nam się kojarzyć z niechlubną przeszłością pewnego niemieckiego lekarza z okresu II wojny światowej” – stwierdził Zbigniew Martyka (czas nagrania 3:47).

To nieudana wersja pozamerytorycznego sposobu argumentowania nazywanego reductio ad Hitlerum. Jego celem jest próba unieważnienia lub oczernienia czyjegoś stanowiska dlatego, że taki sam pogląd lub sposób postępowania miał Adolf Hitler lub naziści.

W przypadku wypowiedzi Martyki jest to zabieg wyjątkowo nieudany, ponieważ wolontariusze biorący udział w testach klinicznych robili to dobrowolnie, a ewentualne działania niepożądane szczepień przeciw COVID-19 są niewspółmiernie mniejsze od szkód wyrządzanych przez nazistowskich lekarzy.

Czy firmy farmaceutyczne są bezkarne? To nieprawda – ponoszą konsekwencje prawne

„Firma Pfizer wypłaciła miliardowe kary za fałszowanie wyników badań, za szkodliwe działanie swoich produktów” – twierdzi dalej Zbigniew Martyka, częściowo mijając się z prawdą (czas nagrania 4:32).

W 2009 roku przedstawiciele firmy Pfizer podpisali z Departamentem Sprawiedliwości USA ugodę, na mocy której firma zobowiązała się do zapłacenia 2,3 mld dolarów przede wszystkim za to, że wprowadziła na rynek lek w innych dawkach, niż zatwierdziło FDA, a także w dodatkowych zastosowaniach, których nie zamieściła we wniosku składanym wcześniej do FDA.

Rzecz nie dotyczyła szczepień przeciw COVID-19.

Kwota, którą musiała zapłacić firma Pfizer, pokazuje, że firmy farmaceutyczne wcale nie są bezkarne, a każde nadużycie może je wiele kosztować.

Kto tu wykazuje brak troski o pacjenta? Nie organizacje zdrowotne

W swojej wypowiedzi Zbigniew Martyka wielokrotnie stwierdził, że medycy nie troszczą się o zdrowie pacjenta oraz o jego dobro. Tymczasem rozpowszechniane przez niego poglądy są niezgodne z wiedzą medyczną więc – trafiając do wielu odbiorców – skutkują dużą szkodliwością społeczną.

Wytyczne organizacji zajmujących się zdrowiem publicznym nie opierają się na niewielkich, pojedynczych badaniach, lecz na setkach, na nawet tysiącach danych, które są skrupulatnie zbierana i analizowane, właśnie dla dobra i bezpieczeństwa pacjenta.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram