Strona główna Fake News Nagranie z sokiem udowadnia nieskuteczność testów? Fake news!

Nagranie z sokiem udowadnia nieskuteczność testów? Fake news!

Nagranie z sokiem udowadnia nieskuteczność testów? Fake news!

Testy diagnostyczne są skuteczne w wykrywaniu koronawirusa.

Fake news w pigułce

Testy wykrywające COVID-19 są skuteczne. Przedstawiony na filmie test został prawdopodobnie wcześniej sfałszowany, przez co widzimy na nim wynik pozytywny. Czas jego reakcji był zbyt szybki. Według instrukcji powinien wynosić 15 minut, nie jedną jak na filmie. Nowy test, który mężczyzna prezentuje na początku filmu, nie zareagował na „materiał biologiczny”, który został zaaplikowany. Oznacza to, że jest on poprawny, ponieważ materiał nie był odpowiedni do testowania.

Poprawna próbka powinna zostać odpowiednio wcześniej przygotowana, w warunkach określonych w procedurze. Ratownik medyczny nie jest osobą, która jest dedykowana do wykonywania testów laboratoryjnych. Testy wymazowe w kierunku SARS-CoV-2 firmy Healgen są dokładne w 96,3%. Istnieją również inne rodzaje testów oferowanych przez tę firmę, jak testy na przeciwciała z krwi.

Publikowane co jakiś czas informacje podważające istnienie SARS-CoV-2 mają zazwyczaj na celu wywołać zwątpienie u części odbiorców. Na co dzień w społeczeństwie spotykamy się z różnymi reakcjami wobec pandemii. Część osób wykazuje strach, ponieważ nie wie do końca, z czym ma do czynienia, inni z kolei zdroworozsądkowo analizują wszelkie doniesienia. Niestety są też osoby, które starają się przekonać ludzi wokół siebie o nieszkodliwości bądź nieistnieniu choroby wywoływanej koronawirusem, czyli COVID-19. 

4 listopada w sieci pojawił się film, który szybko rozprzestrzenił się na Facebooku i innych portalach społecznościowych. Jego kopie publikowano na różnych stronach, takich jak Stronnictwo Legitymistyczne (post) czy Jedynie Prawda JEST Ciekawa (post). 

Film sugeruje, że wykonywane przez pracowników medycznych testy w kierunku COVID-19 nie działają poprawnie. Ma tego dowodzić fakt, że wykorzystany w nagraniu napój użyty do wykonania testu posiada koronawirusa.

 

Post z Facebooka Stronnictwa Legislacyjnego

Źródło: www.facebook.com

 

Film doczekał się ponad 2,5 tys. interakcji na różnych portalach. Co ciekawe, materiał rozpowszechniono nie tylko w Polsce, ale również np. w Niemczech czy Belgii. O sprawie napisał również niemiecki portal fact-checkingowy DPA

Co widzimy na nagraniu?

 

wycięty fragment filmu

źródło: www.youtube.com

 

Bohaterem filmu jest osoba ubrana w strój ratownika medycznego. Mężczyzna najpierw pokazuje test antygenowy Healgen Coronavirus Antigen Rapid Test. Następnie kładzie go u dołu przerwanej kartki nad innym testem, który już wcześniej leżał na stole. Nowo otwarty test znajduje się po prawej stronie.

Kolejno mężczyzna bierze łyk napoju, który znajduje się w butelce z etykietą „Tymbark jabłko-śliwka-gruszka”, i pobiera z niej płyn do strzykawki. Nakłada płyn na testy. Po chwili widzimy, że leżące obok siebie testy zaczynają „reagować” na płyn. 

Test po lewej, który wcześniej już leżał otwarty na stole, w błyskawicznym tempie nabiera koloru, pokazuje się również linia w obszarze testowym, jak i kontrolnym. Ustawienie linii sugeruje, że wynik jest „pozytywny”.

Test po prawej, czyli ten, który został wyciągnięty z opakowania przez osobę dokonującą testów, nie pokazuje żadnego wyniku. Brak linii w obszarze kontrolnym oznacza, że materiał, który zaaplikowano, nie jest odpowiedni do tego rodzaju testów i że test jest nieważny. Z kolei brak linii w obszarze testowym informuje nas, że test byłby negatywny, gdyby w obszarze kontrolnym pokazała się linia. W przypadku testu, który został wyciągnięty z opakowania podczas nagrania, widzimy, że ciecz znajdująca się w butelce soku Tymbark nie jest „zakażona” koronawirusem.

 

wycięty fragment filmu

źródło: www.youtube.com

Wątpliwości co do nagrania

Sceptycyzm internautów wywołał po pierwsze fakt, że w filmie wyraźnie widać, iż pierwszy z testów (ten, który już wcześniej leżał na stoliku) błyskawicznie reaguje na próbkę materiału. W czasie, gdy na teście pokazuje się już wynik, drugi test, otwarty dopiero w trakcie nagrywania, nie zdążył jeszcze się napełnić czy pokazać pola kontrolnego. Pod koniec filmu widzimy, że jeden z dwóch testów w ogóle nie zareagował na tę samą próbkę, co wskazuje na to, że test, który już leżał na stole, może być sfałszowany bądź specjalnie spreparowany w celu osiągnięcia lepszego efektu przez twórcę wideo. 

Wątpliwości u odbiorców wzbudziły również widoczne w kilku kadrach inne, zużyte już testy. Mogą one wskazywać na to, że próby przygotowania odpowiednio reagującego testu były przeprowadzane już wcześniej. Od 40. sekundy w lewym górnym rogu wideo widoczne są trzy inne testy.

wycięty fragment filmu

źródło: www.youtube.com

 

Kolejną kwestią jest fakt, że w pewnym momencie (2:05) testy znikają z pola widzenia. Nagrywający mogli wykorzystać tę chwilę na zamianę testów, które wcześniej leżały w tym miejscu. Co do jakości wideo, mogło ono zostać uwiarygodnione za sprawą nowoczesnych technik montażowych. 

Użytkownicy zwracali uwagę również na problem z samym „testowanym” materiałem. Wykonująca tę czynność osoba zapewnia nas, że jest to napój Tymbark, dla potwierdzenia bierze nawet łyka z butelki. Nie mamy jednak pewności, że w butelce rzeczywiście był sok, ponieważ nie jest ona fabrycznie zamknięta. W 19. sekundzie nagrania widzimy wyraźnie, że napój jest napoczęty, a to oznacza, że wewnątrz mógł znajdować się dowolny płyn. Co więcej, pijąc bezpośrednio z butelki, rzekomy ratownik pozostawił w napoju swój materiał genetyczny. Strzykawka, której użył do sprawdzenia „próbki”, nie była również fabrycznie zapakowana, stąd nie mamy pewności, z jakimi substancjami miała wcześniej styczność.

Komentarz do całej sprawy pojawił się na koncie na Twitterze firmy Tymbark: 

 

Niewiarygodne wyniki jednego z testów – reakcja naukowców

W celu potwierdzenia kwestii związanych z funkcjonowaniem testów na antygeny w kierunku koronawirusa skontaktowaliśmy się z prof. dr hab. Maciejem Szmitkowskim, który pełni rolę krajowego konsultanta ds. diagnostyki laboratoryjnej. Otrzymaliśmy następujący komentarz: 

Na wyciągniętym z opakowania, leżącym po prawej stronie teście nie pojawił się żaden pasek – nawet kontrolny. Ten, który on wyciągnął nie zareagował w żaden sposób na ten płyn, który on naniósł. I słusznie. Materiał naniesiony na test, według mnie, powinien być właściwym materiałem, żeby test kontrolny zareagował. 

Czas reakcji to 15 minut. Test po lewej stronie, wygląda na to, że mógł być wcześniej spreparowany. Dodatkową kwestią jest, że nie jesteśmy w stanie ocenić, jaki tam był dokładny czas, ponieważ nagranie może być zmontowane. 

Test wyjęty z foliowej torebki nie zareagował na nic. Zachował się prawidłowo. Nie mam zastrzeżenia co do tego testu. Test po lewej (ten, który leżał wcześniej na stole – przyp. Demagog) jest niewiarygodny, mógł być wcześniej spreparowany.

Dla Wirtualnej Polski nagranie skomentowała również wiceprezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych Matylda Kłudkowska.

Badania laboratoryjne to nie tylko nakropienie czegoś w coś i odczytania, czy są dwie kreski, czy jedna. Za wykonywaniem badań laboratoryjnych powinna stać jeszcze wiedza merytoryczna, której tutaj w tym przypadku ewidentnie zabrakło. U laików zostało wrażenie (…), że te testy są w zasadzie, delikatnie mówiąc, niefajne. Ubolewam, naprawdę.

Kolejnym ekspertem, który wypowiedział się na temat powielanego w sieci filmu, jest wirusolog dr. hab. Tomasz Dzieciątkowski, który w rozmowie z portalem NaTemat powiedział:

Zacznijmy od tego, że ratownik medyczny nie jest osobą, która jest dedykowana do wykonywania jakichkolwiek testów laboratoryjnych. Nie ma prawa ich ani wykonywać, a tym bardziej nie ma prawa ich autoryzować. Wideo to należy traktować wyłącznie w kategorii komedii. pH śliny i wydzieliny błon śluzowych waha się w granicach ok. 6,8-7,4 i do wartości takiego pH optymalizowane są wszystkie bufory elucyjne do testów antygenowych. To jest na takiej zasadzie, jakby ktoś włożyłby czerwoną kapustę do kwasu i zdziwiłby się, że nastąpi zmiana zabarwienia.

Dzieciątkowski ustosunkował się również do naszych wątpliwości dotyczących umieszczenia przez potencjalnie chorego na koronawirusa bohatera filmu własnego materiału genetycznego w próbce: „Osoba ta przepłukała usta sokiem jabłkowym i również z jego śliną do próbki mógł dostać się koronawirus”.

Procedura medyczna przeprowadzania testów diagnostycznych 

 

Procedura wymazu

Źródło: www.analis.showpad.com

 

Każdemu testowi diagnostycznemu, nieważne czy przeprowadza się go w kierunku koronawirusa, czy nie, towarzyszą określone procedury. W przypadku testów w kierunku koronawirusa również obowiązują określone procedury, które powinny być bezwzględnie przestrzegane. W instrukcji testów Healgen Coronavirus Antigen Rapid Test znajduje się dokładny opis postępowania z materiałem genetycznym tak, aby wynik testu był rzetelny. Wymaz powinno się pobrać z nosa pacjenta. Następnie wymazówkę należy włożyć do pojemnika z roztworem buforowym i zamieszać. Dopiero wtedy powstaje próbka do testów. Jeśli testu nie wykonuje się od razu po pobraniu, również transport próbki musi odbyć się z zachowaniem określonych zasad. Sam test przeprowadzany jest w określonej temperaturze. W jego trakcie cztery krople próbki umieszcza się na obszarze testowym. Odczytanie wyniku powinno nastąpić po 15, jednak nie więcej niż po 20 minutach. Zgodnie z instrukcją jeśli nie pokaże się obszar kontrolny, test jest nieważny.

Firma Healgen oferuje także testy w kierunku przeciwciał, jednak wykonywane z krwi – COVID-19 IgG/IgM Rapid Test Cassette. Do takich testów można wykorzystać surowicę/osocze bądź pełną krew, a wynik jest możliwy do uzyskania w czasie od 2 do 10 minut. Procedura wykonywania testów jest również jasno opisana.

 

Procedura badania z krwi

Źródło: www.ecomedpolska.pl

 

Czułość testów wymazowych kształtuje się na poziomie 86,7 proc. Ich swoistość wynosi natomiast 100 proc. Są ponadto dokładne w 96,3 proc. Testy z krwi są czułe w 100 proc., ich swoistość wynosi 97,5 proc. Co oznaczają te pojęcia? Czułość to stosunek liczby wyników prawdziwie pozytywnych do sumy liczby wyników prawdziwie pozytywnych i fałszywie negatywnych. Swoistość natomiast oznacza stosunek liczby wyników prawdziwie negatywnych do sumy liczby wyników prawdziwie negatywnych i fałszywie pozytywnych.

Podsumowanie 

Analizowany film jest niewiarygodny z kilku powodów. Płyn nalany na test jest nieznanego pochodzenia, test otwarty na naszych oczach nie wykazuje efektów wobec cieczy, wreszcie drugi test pokazujący linie mógł być wcześniej spreparowany. To jedne z wielu wątpliwości, które powinny się nam nasunąć w czasie oglądania nagrania. Eksperci stawiają sprawę jasno: sok nie może być zakażony koronawirusem. Próbka, która znalazła się na teście, nie została prawidłowo przygotowana, więc nie możemy mówić o wiarygodnym wyniku żadnego z testów. 

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram