Strona główna Fake News Prof. Flisiak nie powiedział, że testy PCR są bezużyteczne

Prof. Flisiak nie powiedział, że testy PCR są bezużyteczne

Oryginalna wypowiedź dotyczyła testów antygenowych starej generacji.

Prof. Flisiak nie powiedział, że testy PCR są bezużyteczne

Oryginalna wypowiedź dotyczyła testów antygenowych starej generacji.

Fake news w pigułce

Strona spisek24 uznała, że według prof. Roberta Flisiaka testy PCR są bezużyteczne i nadają się na „śmietnik”.

Lekarz nigdy jednak nie powiedział, że testy PCR są bezużyteczne. Jego wypowiedź odnosiła się do testów antygenowych pierwszej generacji. Jest to inny rodzaj diagnostyki używany w celu wykrywania koronawirusa SARS-CoV-2

 

Czy prof. Robert Flisiak stwierdził, że wyniki testów PCR są porównywalne do rzutu monetą? Nie, takie słowa nigdy nie padły. Innego zdania są jednak twórcy strony spisek24, którzy w jednym ze swoich tekstów postanowili sfabrykować cytat. Prawdziwa wypowiedź dotyczyła testów antygenowych. 

Fałszywe informacje znalazły się w publikacji pt. „Prof. Flisiak: Testy na koronawirusa dają wyniki porównywalne z rzutem monetą”, którą udostępniono również na facebookowym profilu strony spisek24

 

Post z Facebooka portalu spisek24

Źródło: www.facebook.com

 

Jak czytamy w treści artykułu:

Krytycznie na temat testów PCR wypowiedział się także prof. Robert Flisiak, który jest kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Zdaniem profesora testy nadają się do wyrzucenia.

W dalszej części zacytowane zostały słowa lekarza. Wypowiedź została jednak wyrwana z kontekstu: nie dotyczy ona bowiem testów PCR, a testów zupełnie innego typu. Fakt ten został jednak pominięty przez autorów.

Prawdziwe słowa Roberta Flisiaka nie dotyczyły testów PCR

Zgodnie z treścią artykułu profesor miał się krytycznie wypowiedzieć na temat testów PCR. Problem tkwi jednak w tym, że słowa, które padły z ust lekarza, nie odnosiły się do testów PCR. Przytoczona wypowiedź dotyczyła testów antygenowych pierwszej generacji zakupionych przez Ministerstwo Zdrowia od Korei Południowej do diagnozowania pacjentów z objawami w ostrej fazie zachorowania. Dokładne słowa Flisiaka brzmiały następująco:

Testy, które zostały sklecone w Korei gdzieś na samym początku pandemii w styczniu, w lutym, trzymane w magazynach i są w tej chwili wypchnięte do SOR-ów i Izby Przyjęć w Polsce. To jest tragedia, bo one dają wyniki porównywalne z rzutem monetą. To jest potwierdzone, 40 procentowa czułość w ośrodku, który miał potwierdzić przydatność. No i proszę bardzo, ci którzy chcą uparcie stosować, sami sobie szkodzą w tym momencie. Te testy antygenowe powinny trafić na śmietnik, niezależnie od tego, że zapłaciło się za nie ponad 120 milionów złotych.

Profesor sam wskazał, że chodzi mu o zakupione testy antygenowe pierwszej generacji, które miały niską czułość, zatem – jak tłumaczył – Ministerstwo Zdrowia nie powinno zdecydować się na ich powszechne używanie. Ten aspekt został jednak pominięty przez autorów artykułu, którzy wyraźnie stwierdzili, że profesorowi chodziło o testy PCR.

W sieci nie ma oryginalnego nagrania zawierającego tę wypowiedź, dlatego też skontaktowaliśmy się z samym prof. Robertem Flisakiem z prośbą o komentarz. Jak sam wskazuje:

Oczywiście to jest straszne oszustwo i manipulacja. Moje wypowiedzi dotyczyły wyłącznie testów antygenowych pierwszej generacji które były zakupione przez MZ w marcu, uzyskały negatywną opinię PZH-NIZP już w maju, a we wrześniu upychano je do SOR-ów szpitali. Testy te nie mają nic wspólnego z testami RT-PCR, które od początku stanowią „złoty standard” diagnostyki COVID-19. Cytowana wypowiedź w nagraniu ma obcięty początek w efekcie nie informuje o jaki test chodzi. Wypowiedź została nagrana 6 października 2020 podczas wirtualnego Kongresu Zdrowie Polaków, w Panelu „Medycyna wysokospecjalistyczna w erze Covid-19”.

Skontaktowaliśmy się także z rzecznikiem prasowym Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, Marcinem Tomkielem. Z udzielonych przez niego informacji również wynika, że wypowiedź padła podczas Kongresu „Zdrowie Polaków 2020”

Nie była to jedyna wypowiedź prof. Flisiaka na temat testów antygenowych utrzymana w podobnym tonie. We wrześniu w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” lekarz wypowiedział się w następujący sposób: 

Należy odróżnić testy pierwszej generacji (antygenowe – przyp. Demagog) zakupione przez Ministerstwo Zdrowia, które nie nadają się do niczego, od testów antygenowych nowej generacji, które właśnie pojawiły się i mają zupełnie inną jakość. Te pierwsze skonstruowano na początku pandemii, pracowano nad nimi w styczniu i lutym, od tego czasu minęły dwie epoki w diagnostyce laboratoryjnej. Jakość testów genetycznych polepszyła się. Niestety, nas zmusza się do wiary w testy, które od początku były mało czułe. Prof. Andrzej Horban, krajowy konsultant do spraw chorób zakaźnych, udostępnił wyniki badań prowadzonych w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie. Okazało się, że czułość testów antygenowych (pierwszej generacji – przyp Demagog) wynosi zaledwie 40 proc. To mniej niż prawdopodobieństwo wyrzucenia orła podczas rzutu monetą. Oznacza to, że możemy fałszywie ujemnych pacjentów kierować na inny oddziały, rozniecając nowe ogniska zakażeń w szpitalu. 

Na podstawie komentarza udzielonego przez prof. Flisiaka jasne jest, że to nie testy PCR uznał on za „bezużyteczne”. Wręcz przeciwnie – określił je jako „złoty standard” w testowaniu. W cytowanej przez spisek24 wypowiedzi chodziło natomiast o testy antygenowe pierwszej generacji zakupione przez Ministerstwo, których nie należy mylić z testami PCR. 

Ważne różnice między testami PCR a testami antygenowymi 

Testy genowe (PCR) i testy antygenowe nie są tym samym rodzajem testów. Testy PCR mają za zadanie wykryć materiał genetyczny koronawirusa w organizmie, natomiast testy antygenowe – jak sama nazwa wskazuje – wykrywają antygeny.

W diagnostyce koronawirusa SARS-CoV-2 najdokładniejsze wyniki dają testy PCR wskazujące obecność materiału genetycznego w próbce. Z tego względu uważa się je za złoty standard w testowaniu. Natomiast jeżeli chodzi o testy antygenowe, początkowo nie zalecano ich stosowania ze względu na niską czułość i brak możliwości wykrycia aktywnego zakażenia w czasie rzeczywistym. Po opracowaniu testów antygenowych nowej generacjiznacznie wyższej czułości możliwe stało się wykrycie zarówno aktywnego zakażenia, jak i przebytej już infekcji, w szybki i tani sposób. Z tego względu obecnie zaleca się je w ramach testowania ogółu populacji w celu rozpoznania skali epidemii w społeczeństwie w czasie ograniczonych możliwości testowania przy użyciu techniki PCR. Takie rozwiązanie rekomendują zarówno Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jak i Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) oraz amerykańskie CDC

Główną metodą testowania bezpośrednio podejrzanych o zakażenie osób w dalszym ciągu powinny pozostawać testy PCR. Z czego to wynika? Trafność wyniku testu antygenowego może zależeć od stadium rozwoju infekcji w organizmie w większym stopniu, niż ma to miejsce w przypadku testu PCR, który wykrywa obecność materiału genetycznego wirusa u osoby zakażonej. 

Podsumowanie

Prof. Flisiak nie powiedział, że testy PCR nie nadają się do testowania. Jego wypowiedź dotyczyła jedynie testów antygenowych pierwszej generacji, które mają zdecydowanie niższą czułość niż testy nowej generacji, wprowadzane obecnie na rynek. Uogólnienie wynikające z braku rozróżnienia dwóch różnych typów testów spowodowało, że w artykule zaprezentowany został zupełnie inny wydźwięk wypowiedzi od tego, z którym mieliśmy do czynienia oryginalnie.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać