Strona główna Fake News Testy PCR nie nadają się do diagnozy zakażeń? To fake news!

Testy PCR nie nadają się do diagnozy zakażeń? To fake news!

Testy PCR nie nadają się do diagnozy zakażeń? To fake news!

Testy PCR są jedną z najlepszych metod, które stosuje się od lat. Nie tylko w przypadku SARS-CoV-2.

Rashid Buttar to amerykański osteopata, który uchodzi za znanego specjalistę w sprawach pandemii w środowiskach zainteresowanych teoriami spiskowymi, choć na co dzień wcale nie zajmuje się wirusologią. Znany jest z rozpowszechniania sprzecznych z nauką teorii i niepotwierdzonych metod leczenia z zakresu medycyny alternatywnej, które promuje za pośrednictwem mediów społecznościowych oraz swoich książek. Jego fałszywym teoriom przyglądało się już wiele redakcji fact-checkingowych, w tym m.in. Reuters Fact Check, Rebaltica, VoxCheck.

W social mediach krąży fragment materiału z jego udziałem, w którym wypowiedział się na temat testów PCR. Według teorii Rashida Buttara zaprezentowanych podczas jednego z wywiadówBrianem Rosem z London Real testy PCR nie nadają się do diagnostyki i w zdecydowanej większości dają fałszywie pozytywne wyniki. Sam proces testowania w jego przeświadczeniu jest bezsensowny, gdyż – jak wskazał – choroba COVID-19 nie jest groźniejsza niż zwykłe przeziębienie. Udzielane przez niego informacje nie są jednak prawdziwe.

Zrzut ekranu wpisu na Facebooku, w którym napisano “UWAGA! Testy PCR nie wykrywają Co vid Wyjaśnia doktor”. Poniżej dołączono film, który opatrzono tytułową grafiką z Raszidem Buttarem w centrum obrazu, kobietą, której robiony jest wymaz, oraz czerwonymi napisami o żółtej poświacie wokół jego głowy w tym: imię i nazwisko mężczyzny oraz napisy “UWAGA”, “Fałszywa pandemia” oraz “Testy PCR nie wykrawają Co vid”.

Źródło: www.facebook.com

Użytkownicy Facebooka, którzy obejrzeli nagranie, pisali (zachowano pisownię oryginalną): „To prawda. Na chybił trafił loteria te testy, chodzi tylko o kasę”, „Dobrze wiedza co robią , plan globalistów w realizacji w biały dzień”, „A cała pandemia to ściema! !!!! Największe oszustwo naszych czasów które prowadzi do ludobójstwa na skalę globalną!” – co świadczy o tym, że swoimi wypowiedziami Raszid Buttar jedynie utrwalił szkodliwe poglądy.

Czy testy PCR nie nadają się do diagnostyki? Poglądy Raszida Buttara są fałszywe

Rashid Buttar twierdzi, że testy PCR są niewiarygodne, a swoją teorię o bezużyteczności testów PCR w diagnostyce próbował poprzeć rzekomą opinią twórcy testów PCR Karego Mullisa, który za życia miał rzekomo stwierdzić, że „testy nie są skuteczne w wykrywaniu aktywnych infekcji wirusowych”. Nie istnieje jednak żadne wiarygodne źródło, które potwierdzałoby, że takie słowa faktycznie padły.

Kary Mullis, choć był wynalazcą testów PCR (za co w 1993 roku otrzymał Nagrodę Nobla), kwestionował ich używanie w diagnostyce wirusa HIV. Twierdził on również, że wirus HIV nie powoduje AIDS. Żadna z tych tez nie znalazła odzwierciedlenia w rzeczywistości. Jedyna prawdopodobna wypowiedź Mullisa w kontekście innych infekcji wirusowych – o której pisała redakcja AFP Factual – odnosiła się do podważenia zasadności stosowania PCR w testach ilościowych (czyli takich, w których konieczne jest wykrycie ilości materiału genetycznego wirusa w organizmie), a nie potwierdzenia lub wykluczenia obecności wirusa, co np. ma miejsce w przypadku testowania na SARS-CoV-2.

Jak właściwie działa test PCR? Klucz do zrozumienia nieprawdziwości tez Rashida Buttara

Najpierw przeanalizujmy, czym jest w ogóle test PCR. Pod skrótem RT-PCR kryje się badanie bazujące na reakcji łańcuchowej polimerazy z odwrotną transkrypcją. W jego trakcie pobiera się wymaz z gardła lub nosogardzieli. Przebieg testu opisuje oferujący to badanie Szpital Dworska w Krakowie. Po pobraniu próbki materiał trafia do atestowanego laboratorium, gdzie zostaje poddany wieloetapowej obróbce. Pierwszym etapem jest wyizolowanie jednoniciowego RNA wirusa z próbki. Na bazie tej matrycy specjalny enzym (odwrotna transkryptaza) przepisuje matrycę na dwuniciowe DNA. Następuje powielenie (amplifikacja) fragmentu DNA. W celu powielenia materiału genetycznego należy znać przynajmniej częściowo sekwencję nukleotydów obu jego końców, dysponować odpowiednim enzymem do reakcji (polimerazą), zestawem odczynników oraz specjalnym urządzeniem – termocyklerem – pozwalającym na cykliczne zmienianie temperatury reakcji.

PCR polega więc na wielokrotnych cyklach podgrzewania i oziębiania próbki. W wysokiej temperaturze (ok. 95°C) następuje proces denaturacji. W niższej temperaturze zawsze określonej dla danej pary starterów na ok. 45-70°C startery przyłączają się do matrycy. Następuje znów podwyższenie temperatury do ok. 72°C i polimeraza DNA syntetyzuje nowy łańcuch z dostępnych substratów mieszaniny reakcyjnej (deoksyrybonukleotydów). Za pomocą tej techniki można wykryć dowolną sekwencję materiału genetycznego i skutecznie ją powielić. Aktualnie na rynku znajduje się kilka zestawów do testów PCR zawierających specyficzne dla tego wirusa startery, które od razu przyłączają się do wirusowego RNA. Startery te są tak skomponowane, aby były charakterystyczne tylko dla SARS-CoV-2, przez co proces jest znacznie szybszy i dający wiarygodne wyniki. W mieszaninie reakcyjnej znajdują się także specjalne barwniki fluorescencyjne (sondy), które przyłączone do powielanego fragmentu świecą, wzbudzone światłem laserowym. Detekcja świecenia i analiza jego intensywności prowadzi do wnioskowania o ilości powielonego materiału w próbce. Jeśli w badanym materiale nie ma materiału genetycznego wirusa, startery nie przyłączą się do matrycy i nie powielą żadnego odcinka. Jeśli natomiast w próbce znajduje się wirusowe RNA, nawet w śladowej ilości, zostanie ono powielone wielokrotnie i wykryte przez urządzenie, a jego ilość określona.

Skąd jednak wiemy, że fragment RNA pochodzi właśnie od koronawirusa SARS-CoV-2? Odpowiedzi udzielił na swoim blogu Virology Down Under australijski mikrobiolog Ian Mackay z Uniwersytetu w Queensland.

„Testy typu RT-PCR stosowane do badania wirusa poszukują jedynie niewielkiej części pełnej sekwencji genomu. Ma to sprawić, że testy będą działać tak szybko (godzinę lub mniej) i sprawnie, jak to możliwe.

Metoda PCR «real-time» jest szeroko stosowana od czasu pandemii grypy H1N1 z 2009 roku. Najlepiej sprawdza się ona w przypadku krótszych obszarów docelowych. Metoda RT-PCR w czasie rzeczywistym (RT-rPCR) zawiera produkującą fluorescencyjną sondę DNA. Sonda ta dodaje do testu kolejną warstwę docelowej swoistości. Generuje ona również sygnał, gdy obecne jest wirusowe RNA (gdy go nie ma, nie generuje go). Sonda nie bierze udziału w procesie amplifikacji PCR – po prostu wiąże się z DNA w miarę jego gromadzenia się… w czasie rzeczywistym! Gdy ilość DNA jest wystarczająca, sonda będzie wytwarzać wykrywalny sygnał fluorescencyjny. Sygnał ten rośnie nieco bardziej w trakcie każdego cyklu, aż do zakończenia PCR.

Ta mała sekwencja zazwyczaj – choć nie zawsze – jest wybierana bezpośrednio pod kątem celu; zarówno startery, jak i sonda wiążą się tylko z zamierzonym celem wirusowym.

PCR czerpie swoją niezwykłą specyficzność ze starterów. Na każdej pozycji nowego startera DNA mamy do wyboru jeden z czterech nukleotydów: dATP, dCTP, dGTP i dTTP. Jeżeli zaprojektowaliśmy specyficzny dla danej sekwencji starter o długości nukleotydów, prawdopodobieństwo, że ta sama dokładna sekwencja wystąpi w sposób losowy, byłoby następujące: (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4) x (1/4). Oznacza to, że istnieje szansa jak 1 do biliona na w 100 procentach identyczną sekwencję występującą w sposób losowy. Raczej małe szanse. Ten ostatni fragment jest istotny z punktu widzenia tego, jak bardzo specyficzne mogą być testy RT-PCR.

(…) 

Stosowane obecnie testy RT-PCR są niezwykle skuteczne przy bardzo czułym i konkretnym wykrywaniu SARS-CoV-2, wirusa powodującego COVID-19. Niektóre działają lepiej od innych, ale wszystkie potrafią bardzo dobrze wykryć SARS-CoV-2. Niektóre wczesne testy RT-rPCR zostały zaprojektowane z myślą o ewentualnej zmianie sekwencji, w razie gdyby wirus ulegał wielu mutacjom.

Dodatkowo testy na SARS-CoV-2 nie wykrywają innych koronawirusów, rinowirusów, adenowirusów, wirusów paragrypowych, wirusów grypy, syncytialnych wirusów oddechowych itd., które można znaleźć w tej samej próbce pacjenta.

Sprawdzamy to również w świecie rzeczywistym. Testujemy inne pokrewne i niepowiązane ze sobą wirusy (jak wymienione wyżej) oraz różne rodzaje próbek ludzkich (smarki, ślina, plwocina, wymazy, płyny itp.) podczas procesu zwanego walidacją. W ten sposób wiemy, co mogą zrobić startery – a tym samym test RT-PCR – a czego nie mogą zrobić. To wszystko jest częścią doświadczenia wypracowanego przez dziesięciolecia stosowania przez nas metod PCR.

Oczywiście źle zaprojektowany test RT-PCR może mieć problemy, podobnie jak wszystko w nauce i życiu. Fałszywe wyniki pozytywne i negatywne mogą się zdarzyć z powodu problemów z projektowaniem testów (nie tylko z powodu problemów z pobieraniem próbek i czasem), ale profesjonalne laboratoria czuwają nad tym, minimalizują ryzyko i mogą je zidentyfikować i skorygować. Spędzają czas na projektowaniu testów, ich optymalizacji i walidacji.

Specjalistycznie zaprojektowane i stosowane testy SARS-CoV-2 zostały dobrze sprawdzone pod kątem wykrywania tego wirusa. Wiodące testy zostały również przetestowane na RNA z SARS-CoV-2 oczyszczonego, wyizolowanego i wyhodowanego w komórkach w laboratorium – wiemy więc, że to właśnie ten wirus wykrywamy. Możemy również zaprojektować i zamówić sekwencje wirusowe w laboratorium i zlecić ich wykonanie komercyjne, zatem znowu wiemy, że testy wykrywają sekwencje wirusowe, których od nich oczekujemy, a nie inne wirusy”.

Ian Mackay, Virology Down Under

Amerykański National Human Genome Research Institute wskazuje, że działanie testu PCR polega na podgrzewaniu badanego materiału genetycznego (DNA lub przekształconego przez odwrotną transkrypcję RNA) w celu rozdzielenia go na dwie części. Następnie używa się enzymu polimerazy Taq w celu zbudowania nowych nici, które będą duplikacją oryginalnego materiału. Proces ten powtarza się od 30 do nawet 40 razy w celu wystarczającego namnożenia materiału genetycznego. 

Rashid Buttar uznał, że poprzez wielokrotne powtarzanie tego procesu od 30 do 40 razy dochodzi do zniekształcenia wyniku testu. Porównuje to do oddalania odcisków palców, które – mimo że różne – to przy dostatecznym oddaleniu są nie do odróżnienia. W procesie tym jednak niczego się „nie oddala”. W ramach testu PCR powielany jest właściwy materiał genetyczny będący przedmiotem zainteresowania, przez co nie ma możliwości, by namnożony materiał mógł być pomylony z innym, co zresztą pod uwagę brał sam twórca testów – wspomniany wcześniej Kary Mullis, na którego Rashid Buttar się powoływał.

Jak w praktyce sprawdzają się testy PCR? To jedna z najlepszym metod testowania

Testy PCR to jedna z najdokładniejszych metod diagnostycznych, którą stosowano na długo przed wybuchem pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 i cały czas się ją rozwija. Od lat stosuje się ją w diagnostyce także innych chorób wirusowych, bakteryjnych, jak i nowotworowych, a technika znajduje także zastosowanie w wielu innych dziedzinach badawczych. W przypadku diagnostyki w kierunku koronawirusa SARS-CoV-2 uznaje się je za tzw. złoty standard.

Należy podkreślić, że testy PCR same w sobie nie służą do diagnozowania COVID-19. COVID-19 to choroba, a test PCR umożliwia wykrycie materiału genetycznego koronawirusa SARS-CoV-2, który tę chorobę wywołuje. O tym, czy określona osoba przechodzi chorobę COVID-19 decyduje się na podstawie rozstrzygającego pozytywnego wyniku testu oraz objawów klinicznych. Z tego względu, iż nawet osoby, które nigdy nie rozwinęły objawów chorobowych, mogą transmitować wirusa, zalicza się je do przypadków zakażeń.

Czy testy wiążą się z dużą skalą wyników fałszywie dodatnich? Nic na to nie wskazuje

Bardzo popularnej teorii na temat skali fałszywie pozytywnych wyników, którą powiela Raszid Buttar, przeczą dostępne statystyki. Gdyby informacje o tym, że testy PCR dają pozytywne wyniki u większości ludzi bez względu na faktyczne zakażenie, były prawdziwe, to miałoby to bezpośrednie odzwierciedlenie w udziale testów pozytywnych w stosunku do wykonanych. Jeżeli przyjrzymy się danym gromadzonym przez Our World In Data przy Uniwersytecie Oksfordzkim, to zauważymy, że w przeważającej większości krajów pozytywne wyniki testów nie stanowią nawet połowy wykonanych.

Dane warto prześledzić samodzielnie, zwracając uwagę na to, jak udział pozytywnych testów zmieniał się na przestrzeni czasu. Warto mieć na względzie to, że do statystyki poszczególnych państw mogą być wliczane testy PCR i szybkie testy antygenowe (nieco mniej dokładne).

Jeżeli w którymś z państw notuje się wysoki udział pozytywnych testów, może – choć nie musi – świadczyć to o nieprawidłowej strategii testowania polegającej np. na testowaniu tylko tych osób, co do których istnieje duża pewność, że są zakażone. W ten sposób trudno jest o realną ocenę zagrożenia, które w przypadku takich państw może pozostawać niedoszacowane. W praktyce im więcej testów, tym lepszy ogląd na skalę epidemii i ogniska zachorowań. 

O wiele częstsze są w przypadki, w których nie wykryje się zakażenia, mimo że faktycznie wystąpiło. Dobry wgląd na temat skali testów fałszywie pozytywnych i fałszywie negatywnych daje informacja o czułości i swoistości testu. Kalkulator stworzony przez The British Medical Journal na tej podstawie umożliwia każdemu oszacowanie skali takich przypadków dla każdego z testów. Przy założeniu, że test ma czułość wynoszącą 70 proc., a specyficzność 95 proc., to przy wykonaniu testu na 100 osobach można spodziewać się, że tylko około jedna z nich otrzyma fałszywie pozytywny wynik (brak zakażenia, test pozytywny). Tymczasem osób, które otrzymają wynik fałszywie negatywny (istniejące zakażenie, test negatywny), będzie 24. Na rynku istnieją jednak jeszcze lepsze testy, które minimalizują to ryzyko.

Czy nie ma sensu wykrywać COVID-19, bo jest to łagodna choroba? Fałsz

Raszid Buttar w wywiadzie z Brianem Rosem w London Real stwierdza, że COVID-19 nie jest chorobą groźniejszą niż zwykłe kilkudniowe przeziębienie. Sam określa wręcz, że jest to „słabszy kuzyn” przeziębienia. W świetle nauki choroby COVID-19 nie można jednak nazwać zwykłym i lekkim przeziębieniem. Centers for Disease Control and Prevention (CDC) wskazuje, że choroba COVID-19 może wiązać się z przebiegiem o szerokim spektrum ciężkości. Niektóre osoby zauważą u siebie skąpe objawy, a u innych zaś mogą one rozwinąć się w bardzo ciężką chorobę, która może doprowadzić do śmierci. Najbardziej narażone grupy to osoby starsze i osoby z chorobami współistniejącymi, jednak COVID-19 w poważnej formie może dotknąć również młodsze osoby niezależnie od ich stanu zdrowia. Podobnie zresztą, jak poważne powikłania zdrowotne powstałe po zakażeniu, których skala i częstotliwość nie są jeszcze dokładnie znane.

Warto pamiętać o tym, że SARS-CoV-2 nie jest groźny ze względu na wysoki poziom śmiertelności (wyrażony jako procent liczby ofiar w stosunku do zakażeń), lecz z powodu wysokich wskaźników transmisji, które niekontrolowane mogą doprowadzać do wysokiej liczby zgonów wyrażonej w liczbach całkowitych. Zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2, od zanotowania pierwszego przypadku do 22.03.2021 roku, doprowadziły do 2,7 mln zgonów na całym świecie, w tym ponad 49 tys. zgonów w Polsce. Dla porównania sezonowa grypa (co ważne również groźna choroba, często mylnie utożsamiana z przeziębieniami) w ciągu roku doprowadza do 650 tys. zgonów na świecie

Podsumowanie

Osoby przedstawiane jako autorytety w mediach społecznościowych, jak w przypadku osteopaty Raszida Buttara, nie zawsze przekazują wiarygodne informacje, zwłaszcza jeżeli wypowiadają się w dziedzinach, z którymi nie są ściśle związane. W kontekście treści naukowych zawsze warto przyjrzeć się temu, czy przedstawiana nam osoba jest wiarygodnym źródłem informacji ze względu na doświadczenie i potwierdzoną na określonym polu badawczym renomę. 

Na łamach naszego portalu publikowaliśmy już wiele analiz poświęconych tematyce testów PCR, w tym „Testy PCR są bezużyteczne i nie wykrywają koronawirusa? Fake news!”, „Testy PCR nie mogą dawać pozytywnego wyniku u każdej osoby”, „Testy PCR na koronawirusa mają sens z naukowego punktu widzenia” oraz wielu innych.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram