Strona główna Fake News W burgerach znaleziono DNA szczurów? Sprawdzamy szczegóły sprawy

W burgerach znaleziono DNA szczurów? Sprawdzamy szczegóły sprawy

W mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia dotyczące wykrycia szczurzego DNA w burgerach. Informacja opiera się na raporcie opublikowanym ponad 8 lat temu i bazującym wyłącznie na próbkach z USA. Badania rzekomo wykazały nieprawidłowości zarówno w składzie burgerów wegetariańskich, jak i mięsnych. Autorzy raportu przyznali, że wykryte przez nich śladowe ilości DNA najprawdopodobniej nie stanowiły zagrożenia dla zdrowia konsumentów.

screen z Facebooka, w tle Burger i frytki

fot. Pexels / Facebook / Modyfikacje: Demagog

W burgerach znaleziono DNA szczurów? Sprawdzamy szczegóły sprawy

W mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia dotyczące wykrycia szczurzego DNA w burgerach. Informacja opiera się na raporcie opublikowanym ponad 8 lat temu i bazującym wyłącznie na próbkach z USA. Badania rzekomo wykazały nieprawidłowości zarówno w składzie burgerów wegetariańskich, jak i mięsnych. Autorzy raportu przyznali, że wykryte przez nich śladowe ilości DNA najprawdopodobniej nie stanowiły zagrożenia dla zdrowia konsumentów.

ANALIZA W PIGUŁCE

  • Na Facebooku opublikowano posty (1, 2, 3), w których widnieje zapis o treści: „Badania wykazały, że burgery zawierają DNA szczurów i ludzi”. Doniesienia na ten temat pochodzą sprzed ponad 8 lat i bazują na amerykańskim raporcie opublikowanym przez podmiot o nazwie Clear Labs. Jest to firma prywatna, czyli niezarządzana przez organy kontroli sanitarnej (takie jak amerykańskie FDA, europejskie EFSA czy polski Sanepid).
  • To nie tak, że wszystkie burgery zawierają DNA szczurów. Badanie przeprowadzone w USA przez Clear Labs wykazało obecność 1 próbki ludzkiego DNA w burgerze wegetariańskim oraz 3 próbek DNA szczura (w 1 jednym produkcie bezmięsnym i w 2 mięsnych). W sumie przeanalizowano aż 258 produktów.
  • raportu wykonanego po badaniach wynika, że możliwym źródłem zanieczyszczeń są np. śladowe ilości włosów, naskórka lub paznokci, które przypadkowo wpadły do produktu. W dokumencie Clear Labs przyznano, że te wady produktów najprawdopodobniej nie stanowiły zagrożenia dla zdrowia konsumentów.
  • Clear Labs wykonuje komercyjne oznaczenia genetyczne z wykorzystaniem swoich własnych metod. Podane testy nie są przeprowadzane przez kwalifikowanych inspektorów sanitarnych. Firma nie korzysta z tych samych metod, które znajdują się w rozporządzeniach obowiązujących np. na terenie USA czy Unii Europejskiej, w tym Polski (np. 1, 2, 3). 

Na łamach Demagoga sprawdzamy wiarygodność informacji dotyczących zdrowia, „cudownych” diet czy praktyk „detoksykacyjnych”. Nierzadko analizujemy również alarmistyczne przekazy na temat rzekomych zagrożeń zdrowotnych. Tym razem zajmujemy się treściami należącymi do tej ostatniej kategorii.

Na facebookowych stronach o nazwach: Narodowy Trybunał Zdrowego RozsądkuWłącz myślenie, oraz na wielu profilach prywatnych opublikowano posty (1, 2, 3) na temat zawartości burgerów. We wpisach przedstawiono przetłumaczony fragment artykułu z zagranicznego serwisu The Independent, który opowiadał o wykryciu DNA szczurów w burgerach.

Widoczny jest tytuł o treści (1, 2, 3): „Badania wykazały, że burgery zawierają DNA szczurów i ludzi”. Pod spodem widnieje lead brzmiący: „badanie 258 burgerów w USA wykazało nieoczekiwane dodatkowe – i brak – składników” (1, 2, 3). Dodatkowo we wpisach (1, 2, 3) na Facebooku dołączono napis nakreślony czerwoną, pogrubioną czcionką: „teraz trochę ostrzej” – co wygląda, jakby z liter spływała krew, a to może wywoływać wrażenie, jakby była tu mowa o sytuacji zagrażającej zdrowiu lub życiu konsumentów.

Zrzut ekranu z posta opublikowanego na profilu Narodowy Trybunał Zdrowego Rozsądku. Widoczny tytuł: „Badania wykazały, że burgery zawierają DNA szczurów i ludzi” oraz dopisek: „teraz trochę ostrzej”. Liczba reakcji: 58, liczba komentarzy: 53, liczba udostępnień: 41.

Źródło: Facebook.com, 13.11.2024

Z samego raportu, do którego odnosi się oryginalny artykuł, wynika, że wykryte śladowe ilości DNA najprawdopodobniej nie stanowią zagrożenia dla zdrowia. Szerzej wyjaśniamy tę kwestię w dalszej części tekstu.

Raport dotyczący burgerów nie został przygotowany przez inspekcję sanitarną

Weryfikację tych treści zacznijmy od znalezienia oryginalnego artykułu„The Independent”, na którym wpisy (1, 2, 3) bazują. Rzeczywiście, powstał taki tekst. Jego tytuł i lead są spójne z tłumaczeniem przedstawionym w postach (1, 2, 3). Nie jest to jednak doniesienie nowepochodzi sprzed ponad 8 lat. Data widoczna zarówno w oryginalnym tekście, jak i w przetłumaczonych zrzutach (1, 2, 3) ekranu, to 11 maja 2016 roku.

Ten artykuł„The Independent” dotyczy raportu opublikowanego na podstawie badań przeprowadzonych przez podmiot o nazwie Clear Labs. Jest to firma prywatna, czyli w tym kontekście: nie jest związana z rządem i nie jest zarządzana przez organy kontroli sanitarnej (takie jak amerykańskie FDA, europejskie EFSA czy polski Sanepid).

Wymienione FDAEFSA to organizacje rządowe, które zajmują się badaniem bezpieczeństwa i higieny żywności (1, 2, 3). W swojej pracy opierają się na obowiązujących regulacjach (np. 1, 2, 3) i stosują reprezentatywne metody, które są odpowiednio normalizowane i ustanawiane prawnie (np. s. 73–74, 3–6, 8).

Natomiast Clear Labs wykonuje komercyjne oznaczenia genetyczne na zlecenie dowolnych podmiotów i z wykorzystaniem swoich własnych metod. Te testy nie są przeprowadzane przez kwalifikowanych inspektorów sanitarnych i nie są to te same metody, które znajdują się w rozporządzeniach obowiązujących np. na terenie USA czy Unii Europejskiej. Nie oznacza to automatycznie, że uzyskiwane w ich badaniach wyniki są niewiarygodne. Jedynie to, że metodologia ich badań nie jest regulowana  przez normy prawne i sprawdzana przez inspektorów sanitarnych.

Czy raport o burgerach naświetlił nieprawidłowości zagrażające zdrowiu?

Teraz przyjrzyjmy się samemu raportowi opublikowanemu przez Clear Labs. W oryginalnym artykule„The Independent” zamieszczono link do tego dokumentu, ale obecnie jest on jednak nieaktywny. Przyczyna może być taka, że łącze po prostu wygasło lub że firma usunęła ze swojej strony dane dotyczące badań burgerów.

Jednak dotarliśmy do zarchiwizowanej wersji tej podstrony, pochodzącej z maja 2016 roku, czyli z miesiąca, w którym raport został po raz pierwszy udostępniony i zarazem omówiony przez media.

omówienia raportu wynika, że firma Clear Labs przebadała 258 burgerów produkowanych przez 79 różnych firm w USA. Co istotne, analiza dotyczyła zarówno burgerów mięsnych, jak i wegetariańskich (czyli np. wytwarzanych na bazie białka roślin strączkowych), a nieprawidłowości dotyczące składu dotyczyły przede wszystkim burgerów niemięsnych.

Tu jednak trzeba zadać pytanie: czy wszystkie wykryte wady przekładały się na ewentualne zagrożenie bezpieczeństwa konsumentów? Krótka odpowiedź brzmi: nie. Większość nieprawidłowości dotyczyła tego, że w składzie badanych burgerów nie było tego, co deklarowała etykieta. Przykładowo: w wegetariańskich burgerach z czarnej fasoli nie było danego gatunku strączków, lecz inny.

Możliwe pochodzenie obcego DNA – z włosa, z naskórka lub z paznokcia

Jeśli chodzi o wykryte w burgerach próbki DNA, to sama firma w swoim raporcie wskazała, że najprawdopodobniej nie stanowią one zagrożenia dla zdrowia konsumentów. W dziale „Unexpected and Missing Ingredients Of 258 samples, we found” znajduje się informacja o wykryciu 3 próbek DNA szczura oraz 1 próbki DNA człowieka. Przy każdej z tych danych Clear Labs zamieściła adnotację, w której podała, że tego typu zanieczyszczenia najprawdopodobniej nie są groźne dla ludzkiego zdrowia.

raportu Clear Labs wynika, że wykryta próbka DNA człowieka znajdowała się w burgerze wegetariańskim, a jeśli chodzi o DNA szczura, to wykryto je w jednym produkcie wegetariańskim i w dwóch próbkach mięsnych. Z czego może wynikać obecność tych zanieczyszczeń? Jak wskazuje sama treść raportu, najbardziej prawdopodobne źródła to włos, komórka naskórka lub np. fragment paznokcia, które przez przypadek wpadły do masy na burgery na etapie produkcji.

Oczywiście, to, że takie zanieczyszczenie nie jest szkodliwe dla zdrowia, nie oznacza, że jego obecność jest pożądana w produkcie spożywczym. Amerykańskie regulacje (a przypomnijmy: to właśnie w USA przeprowadzono te badania) wskazują, że obecność niewielkich ilości włosów (w tym również tych zwierzęcych) stanowią wadę natury estetycznej.

Jak polskie przepisy regulują higienę i bezpieczeństwo żywności?

Polskie regulacje sanitarne podlegają przepisom unijnym oraz krajowym (np. 1, 2, 3). Higiena i bezpieczeństwo produktów spożywczych są kontrolowane m.in. na podstawie:

W ramach tych regulacji nie prowadzi się (np. 1, 2, 3) rutynowo analizy genetycznej produktów spożywczych. Na producentów żywności nakładane są jednak obowiązki związane z higieną i bezpieczeństwem produkcji. Zakładają one m.in., że ciała obce (takie jak włosy, źdźbła słomy itp.) stanowią wadę produktu i tzw. zagrożenie fizyczne.

Jeżeli zostaną one wykryte (np. w ramach kontroli sanitarnych), inspektorzy mogą np.:

  • nałożyć na producenta karę finansową,
  • nakazać wycofanie produktu z rynku (s. 16),
  • wstrzymać produkcję (s. 16).

Co więcej, jeśli w jakimś produkcie lub w serii produktów zostaną wykryte zanieczyszczenia, informacje o nich są podawane do wiadomości konsumentów w oficjalnych komunikatach.

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać