Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Czy zamknięcie restauracji wpływa na spowolnienie transmisji wirusa?
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Czy zamknięcie restauracji wpływa na spowolnienie transmisji wirusa?
Nie istnieją żadne badania, które by wskazywały, że np. zamknięcie gastronomii pomaga, ani zamknięcie kasyn też pomaga. Że to, że ludzie chodzą do sklepów codziennie jest ok, a że branża fitness jest zamknięta, to już nie jest ok. I tak dalej.
- Istnieje wiele badań, z których wynika, że restauracje serwujące posiłki na miejscu nie tylko przyczyniają się do transmisji koronawirusa w społeczeństwie, ale są również jednymi z najbardziej ryzykownych pod tym względem miejsc. Dowodzą tego np. analizy Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC) z września 2020 roku, a także badania opublikowane w „Nature” w listopadzie 2020 roku oraz przez naukowców z Instytutu Pasteura.
- Publikacje te wskazują również na istnienie wzmożonego ryzyka zakażenia w przestrzeniach zamkniętych, gdzie uprawia się intensywne ćwiczenia fizyczne.
- Brak jest natomiast naukowych podstaw dla otwarcia kasyn, przy jednoczesnym zamknięciu branży gastronomicznej i fitness. Działalność części sklepów jest z kolei postrzegana jako niezbędny element funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki.
- W związku z powyższym wypowiedź Jacka Wilka uznajemy za fałszywą.
Kontekst wypowiedzi
Dnia 5 marca 2021 roku gościem programu „Poranek” w radiu TOK FM był Jacek Wilk. W rozmowie z Jackiem Żakowskim poruszony został m.in. temat skuteczności obostrzeń w walce z pandemią. Były poseł Konfederacji stwierdził, że nie istnieją żadne badania wskazujące, że zamknięcie gastronomii czy branży fitness jest w tej walce pomocne.
Gdzie istnieje największe ryzyko zarażenia?
W listopadzie 2020 roku naukowcy z Uniwersytetu Stanforda oraz Uniwersytetu Północno-Zachodniego w Evanston opublikowali w magazynie „Nature” badanie, z którego wynika, że otwarcie restauracji, siłowni i hoteli niesie za sobą największe ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. W badaniach wykorzystano dane z telefonów komórkowych 98 mln ludzi, tworząc model ryzyka infekcji w różnych lokalizacjach. Dane były zbierane od marca do maja 2020 roku w dziesięciu największych miastach Stanów Zjednoczonych.
Naukowcy obserwowali, dokąd przemieszczali się ludzie, jak długo przebywali w tych miejscach, jak dużo było tam innych osób i skąd pochodziły. Następnie informacje te połączono z danymi na temat liczby przypadków koronawirusa i wprowadzono do modelu epidemiologicznego, który wykorzystano do sprawdzenia różnych scenariuszy, zakładających otwieranie jednych branż i obiektów oraz zamykanie innych.
Okazało się, że do największego wzrostu infekcji doprowadziłoby otworzenie restauracji. Następne w kolejności byłyby siłownie, kawiarnie oraz hotele i motele. W przypadku Chicago model pokazał, że jeśli restauracje zostałyby otwarte 1 maja z pełną wydajnością, mielibyśmy do czynienia z prawie 600 tys. nowych infekcji. Pełne otwarcie siłowni wygenerowałoby 149 tys. dodatkowych zakażeń.
Gdyby otwarte zostały wszystkie miejsca „ryzyka”, można by spodziewać się 3,3 mln dodatkowych przypadków. Model pokazał również, że ograniczenie obłożenia wszystkich obiektów do 30 proc. zmniejszyłoby liczbę dodatkowych infekcji do 1,1 mln. Gdyby maksymalne obłożenie wynosiło do 20 proc., liczba nowych infekcji zmniejszyłaby się o ponad 80 proc.
Latem ubiegłego roku brytyjski rząd wprowadził program („Eat-Out-to-Help-Out”) mający wesprzeć branżę gastronomiczną dotkniętą pierwszą falą pandemii. Polegał on na częściowym dofinansowywaniu posiłków oraz napojów bezalkoholowych podczas wizyt w restauracjach od poniedziałku do środy w sierpniu zeszłego roku. Z opublikowanego w październiku 2020 roku raportu Uniwersytetu Warwick dowiadujemy się, że akcja miał duży wpływ na przyspieszenie drugiej fali koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Obszary, w których w większym stopniu korzystano z tego programu, odnotowały wyraźnie większy wzrost nowych zakażeń tydzień po rozpoczęciu akcji. W dwa tygodnie od jej zakończenia liczba infekcji zaczęła maleć. Oszacowano, że program odpowiadał za od 8 do 17 proc. nowych ognisk zakażeń.
W japońskim badaniu, w którym przeanalizowano ponad 3 tys. przypadków zakażeń (od stycznia do kwietnia 2020 roku), udało się zidentyfikować 61 ognisk zakażeń. Dziesięć z nich to restauracje lub bary (16 proc.), natomiast pięć ognisk miało swoje źródło w siłowniach (8 proc.)
Opublikowany w listopadzie ubiegłego roku w „Journal of Korean Medical Science” artykuł opisuje sytuację, w której dwóch klientów restauracji zaraziło się koronawirusem, siedząc w odległości ok. 6,5 m od bezobjawowego nosiciela. Naukowcy przeprowadzili szereg wywiadów, uwzględnili dane z monitoringu oraz telefonów komórkowych. Okazało się, że cała trójka spędziła ze sobą w lokalu zaledwie 5 minut, poza tym nie mieli innej możliwości kontaktu. Zdaniem naukowców głównym winowajcą był zainstalowany w restauracji klimatyzator, umożliwiający błyskawiczną transmisję wirusa w pomieszczeniu.
W grudniu 2020 roku naukowcy z francuskiego Instytutu Pasteura opublikowali badanie, z którego wynika, że kontakty towarzyskie i jedzenie poza domem to znacznie bardziej niebezpieczne czynności niż korzystanie z transportu publicznego czy odwiedzanie sklepów. Naukowcy przeprowadzili wywiady z 3 426 osobami zakażonymi COVID-19 i 1 713 z grupy kontrolnej (które nie miały koronawirusa). Okazało się, że odwiedzanie restauracji, barów czy siłowni wiąże się ze zwiększonym ryzykiem infekcji, natomiast zakupy w sklepach spożywczych lub odzieżowych – już nie.
W lutym bieżącego roku ukazały się również badania niemieckich naukowców z Hermann-Rietschel-Institut (TU Berlin), którzy starali się oszacować ryzyko zakażenia koronawirusem w zamkniętych pomieszczeniach o charakterze publicznym. Z ich opracowania wynika, że w supermarketach, wśród osób noszących maskę współczynnik R (pokazujący, ile osób zaraża jeden nosiciel wirusa) wynosi 1. Dla restauracji o obłożeniu 25 proc. wskaźnik wzrósł do 1,1, a przy 50-procentowym obłożeniu był równy już 2,3. Dla zajętych w 30 proc. siłowni wskaźnik R wynosi 1,4, a dla zajętych w połowie – 3,4. W przypadku krytych basenów wartość wskaźnika to 2,3.
Analizy Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób
W badaniu opublikowanym we wrześniu 2020 roku przez Amerykańskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (Centers for Disease Control and Prevention – CDC) przeprowadzono test na obecność SARS-CoV-2 u 314 dorosłych osób. Wśród nich 154 uzyskało wynik pozytywny, a 160 – negatywny. Poddawani testom odpowiadali m.in. na pytania dotyczące noszenia maseczek, podejmowanych aktywności, w tym tego, czy ostatnio jedli obiad w restauracji, spędzali czas w barze, kawiarni czy na siłowni. Dorośli, którzy uzyskali pozytywny wynik testu na COVID-19, deklarowali, że w ciągu 14 dni przed zachorowaniem zjedli posiłek w restauracji średnio dwa razy częściej niż ci, którzy okazali się zdrowi.
Zdaniem autorów badania jednym z powodów tego stanu rzeczy może być fakt, że podczas jedzenia czy picia nie jest możliwe efektywne zakrywanie ust i nosa, natomiast zakupy i inne aktywności wewnątrz budynków nie wykluczają noszenia maseczki. Badania przeprowadzono w 11 placówkach opieki zdrowotnej w 10 amerykańskich stanach: Kalifornii, Kolorado, Maryland, Massachusetts, Minnesocie, Karolinie Północnej, Ohio, Tennessee, Utah i Waszyngtonie.
Kolejne badanie CDC opublikowane 24 lutego 2021 roku skoncentrowane jest na branży fitness. Wśród 81 osób uczęszczających na jedną z siłowni w Chicago (w ostatnim tygodniu sierpnia ubiegłego roku) aż 55 zaraziło się koronawirusem (68 proc.). Wśród zarażonych 40 proc. brało udział w zajęciach sportowych w dniu lub po dniu wystąpienia u nich objawów infekcji. Większość uczestników badania zadeklarowała, że nosiła maski rzadko (wśród zarażonych do niezakrywania ust i nosa przyznało się 84 proc. osób, wśród zdrowych – 60 proc.).
Ostatnie dostępne badanie dotyczące branży gastronomicznej zostało opublikowane 5 marca przez CDC (czyli w dniu wypowiedzi Jacka Wilka, nie miał on zatem możliwości się z nim zapoznać). Wniosek, jaki wyłania się z publikacji, to fakt, że w hrabstwach, w których dopuszczalne jest spożywanie posiłków w restauracji (na miejscu), zaobserwowano zwiększenie liczby przypadków zakażeń koronawirusem oraz zgonów z powodu COVID-19. Epidemia na skutek tego przyspieszała.
Badanie objęło okres od 1 marca do 31 grudnia 2020 roku. W 98 proc. amerykańskich hrabstw nastąpiło ponowne otwarcie restauracji i zezwolenie na spożywanie posiłków na miejscu. Zaobserwowano wzrost dziennych zachorowań w okresie od 41 do 100 dni oraz dziennych zgonów z powodu COVID-19 w okresie od 61 do 100 dni od momentu wdrożenia tej decyzji. W konkluzji napisano, że zakaz spożywania posiłków na terenie restauracji pomaga ograniczyć transmisję koronawirusa w społeczeństwie
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter