Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
17 września. 85 lat rosyjskiego kłamstwa
Od agresji Związku Radzieckiego na Polskę minęło już 85 lat. Kłamstwo, na którym osadzała się ówczesna polityka Moskwy, jednak nie przeminęło. Przeciwnie, rosyjska inwazja na Ukrainę ukazała jego aktualność i szczególne znaczenie. Kłamstwo to stanowi klucz do zrozumienia rosyjskiego imperializmu.
Bundesarchiv, Bild 101I-121-0011A-23 / Wikimedia Commons / CC-BY-SA 3.0 / Modyfikacje: Demagog
17 września. 85 lat rosyjskiego kłamstwa
Od agresji Związku Radzieckiego na Polskę minęło już 85 lat. Kłamstwo, na którym osadzała się ówczesna polityka Moskwy, jednak nie przeminęło. Przeciwnie, rosyjska inwazja na Ukrainę ukazała jego aktualność i szczególne znaczenie. Kłamstwo to stanowi klucz do zrozumienia rosyjskiego imperializmu.
IV rozbiór Polski
17 września 1939 roku około godziny 3 w nocy do Komisariatu Spraw Zagranicznych w Moskwie wezwany zostaje ambasador RP w Związku Radzieckim Wacław Grzybowski. Otrzymuje on notę, w której szef radzieckiej dyplomacji Wiaczesław Mołotow stwierdza:
„Wojna polsko-niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. […] Warszawa przestała istnieć jako stolica Polski. Rząd polski rozpadł się i nie przejawia żadnych oznak życia. Oznacza to, iż państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć. […] Rząd sowiecki nie może również pozostać obojętnym w chwili, gdy bracia tej samej krwi, Ukraińcy i Białorusini, zamieszkujący na terytorium Polski i pozostawieni swemu losowi, znajdują się bez żadnej obrony. Biorąc pod uwagę tę sytuację, rząd sowiecki wydał rozkazy naczelnemu dowództwu Armii Czerwonej, aby jej oddziały przekroczyły granicę i wzięły pod obronę życie i mienie ludności zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi”.
Grzybowski nie przyjmuje noty. Armia Czerwona rozpoczyna agresję na Rzeczpospolitą.
Nota wręczona polskiemu ambasadorowi była niczym innym jak realizacją założeń niemiecko-radzieckiego porozumienia, zawartych w pakcie Ribbentrop — Mołotow. W tajnym załączniku do tej umowy kreślony jest IV rozbiór Polski:
„W razie terytorialnych i politycznych zmian na obszarach należących do państwa polskiego, sfery interesów Niemiec i ZSRR będą rozgraniczone w przybliżeniu wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu.
Zagadnienie, czy interesy obu stron czynią pożądanym utrzymanie niepodległego państwa polskiego i jakie mają być granice tego państwa, może być ostatecznie rozstrzygnięte dopiero w toku dalszym wydarzeń politycznych.
W każdym razie obydwa rządy rozwiążą tę sprawę w drodze przyjaznego porozumienia”.
Pokojowy byt ludności
5 dni po agresji wojsk radzieckich na Polskę, w Brześciu, odbyła się wspólna parada wojskowa Armii Czerwonej i Wehrmachtu.
Niemiecko-sowiecki pakt został przypieczętowany 28 września traktatem o przyjaźni.
„Rząd Rzeszy Niemieckiej i Rząd ZSRR uznają, że jest ich wyłącznym zadaniem, po upadku byłego państwa polskiego, odtworzyć spokój i porządek na tych terytoriach i zapewnić pokojowy byt ludności tam zamieszkującej w zgodzie z jej narodowym charakterem”.
Owe „zapewnienie pokojowego bytu ludności” przez Hitlera i Stalina będzie w kolejnych latach kosztować życie około 6 mln obywateli Polski.
„Nie było żadnej alternatywy”
Wyparcie. To w psychologii jeden z podstawowych mechanizmów obronnych polegający na niedopuszczaniu do świadomości lub na wtórnym z niej usuwaniu popędów, potrzeb, spostrzeżeń, myśli lub uczuć wywołujących lęk. W rosyjskiej świadomości społecznej, dla której pamięć Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i zwycięstwa nad faszyzmem stanowi fundament kształtujący współczesną tożsamość narodową, nie może być więc miejsca na prawdę o 17 września. Należało więc skonstruować narrację, która uzasadniałaby agresję na Polskę również na gruncie moralnym.
Doskonale wie o tym Władimir Putin. W 2020 roku na łamach amerykańskiego czasopisma „The National Interest” opublikował on artykuł stanowiący wykładnię rosyjskiego rozumowania historycznego. O 17 września pisze on tak:
„Oczywiście, nie było żadnej alternatywy. W innym wypadku ZSRR stanąłby przed wielkim ryzykiem […]. Kraj musiałby wejść do nieuchronnej wojny z nazistami z bardzo niekorzystnych strategicznie pozycji, kiedy miliony osób różnych narodowości, w tym Żydzi, w okolicach Brześcia, Grodna, Przemyśla, Lwowa i Wilna zostaliby pozostawieni na śmierć z rąk nazistów i ich lokalnych wspólników – antysemitów i radykalnych nacjonalistów”.
To kłamstwo.
Jak zwraca uwagę prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki:
„Jesienią 1939 r. Moskwa odmawiała przyjmowania tysięcy Żydów wydalanych przez niemieckie wojska, policję i SS przez linię demarkacyjną z 28 września 1939 r. Żydzi koczowali w pasie ziemi niczyjej. W tej sprawie sowiecka dyplomacja składała protesty w Ambasadzie hitlerowskich Niemiec, żądając przerwania wydalania ludności z niemieckiej strefy interesów”.
Pomimo protestów radzieckich władz na terytorium ZSRR przedostało się ostatecznie, według szacunków niemieckiego historyka dr. Markusa Nesselrodta z Uniwersytetu Europejskiego Viadrina, ok. 300 tys. Żydów (s. 23), dla których Związek Radziecki „jawił się jako mniejsze zło, niemniej zło” (s. 29).
Bracia tej samej krwi
Gdy 17 września Mołotow uzasadniał Grzybowskiemu agresję wojsk radzieckich na Polskę, snuł wizję „ochrony” bratnich narodów: białoruskiego i ukraińskiego, przed wojenną zawieruchą. Kiedy 75 lat później Władimir Putin pod lufami karabinów rosyjskiego specnazu dokonywał bezprawnej aneksji Krymu, Rosja znów poczuwała się w obowiązku „ochraniać” ludność rosyjskojęzyczną:
„Tym, którzy sprzeciwiali się puczowi [odsunięciu od władzy Wiktora Janukowycza – przyp. Demagog], od razu zaczęto grozić represjami. Pierwszy w kolejności był, oczywiście, Krym, rosyjskojęzyczny Krym. W związku z tym mieszkańcy Krymu i Sewastopola zwrócili się do Rosji z apelem o ochronę ich życia, ich praw, aby nie dopuścić do tego, co się działo i nadal dzieje w Kijowie, w Doniecku, w Charkowie i w innych miastach Ukrainy. Zrozumiałe, że nie mogliśmy nie odpowiedzieć na to wołanie, nie mogliśmy pozostawić Krymu i jego mieszkańców na pastwę losu, to byłaby po prostu zdrada”.
Gdy 24 lutego 2022 roku Putin tłumaczył, dlaczego sprzeciw NATO na wycofanie wojsk sojuszniczych z Polski musi oznaczać rosyjskie bombardowania Kijowa, Charkowa czy Mariupola, również nie zapomniał o tej narracji.
„Trzeba było natychmiast przerwać ten koszmar – ludobójstwo wobec zamieszkałych tam [w Donbasie – przyp. Demagog] milionów ludzi, którzy pokładają nadzieję tylko w Rosji. To właśnie te dążenia, uczucia, cierpienia ludzi były głównym motywem podjęcia decyzji o uznaniu ludowych republik Donbasu. […] Nie pozostawiono nam żadnej innej możliwości ochrony Rosji, naszych ludzi, oprócz tej, którą będziemy dzisiaj realizować. […] Celem [inwazji na Ukrainę – przyp. Demagog] jest ochrona ludzi, którzy przez 8 lat byli poddawani represjom i ludobójstwu ze strony kijowskiego reżimu. Dlatego będziemy dążyć do demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy oraz do osądzenia tych, którzy popełniali krwawe zbrodnie przeciwko ludności cywilnej, w tym również przeciwko obywatelom Federacji Rosyjskiej”.
85 lat rosyjskiego kłamstwa
17 września to nie tylko rocznica agresji Armii Czerwonej na Polskę. To także rocznica kłamstwa powtarzanego tak długo, że uwierzyli w nie sami Rosjanie. Zgodnie z badaniem Centrum Lewady z 2020 roku, 73 proc. z nich uważa, że nie była to agresja. Są oni przekonani nie tylko o tym, że Armia Czerwona broniła swojego terytorium, ale wręcz, że pomagała Polsce (s. 20-21).
Kłamstwo o 17 września stało się jednym z fundamentów polityki zagranicznej Kremla. Konsekwentnie promuje tę narrację rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Powtarza je także sam Putin, chociażby w wywiadzie z Tuckerem Carlsonem.
Nie jest to kłamstwo, którego adresatem są Polacy. Polskie społeczeństwo na kluczowe tezy rosyjskiej propagandy jest uodpornione. Zgodnie z raportem GLOBSEC Trends 2024, 90 proc. z nas uznaje Rosję za zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju (s. 46). Według 81 proc. to Rosja jest odpowiedzialna za wojnę w Ukrainie (s. 57).
O prawdzie na temat 17 września trzeba konsekwentnie mówić
Nie znaczy to jednak, że rosyjskich kłamstw nie należy zwalczać. Rosyjska propaganda najskuteczniej rezonuje tam, gdzie wiedza historyczna o tragedii września 1939 roku jest znikoma. Dezinformacja żeruje na niewiedzy i niedoinformowaniu. Kreml z powodzeniem stosował tę taktykę jeszcze przed II wojną światową, np. w czasie ludobójczego Wielkiego Głodu w Ukrainie.
Prawda o 17 września nie jest więc jedynie naszym obowiązkiem moralnym wobec ofiar okupacji sowieckiej. W świetle historycznego rewizjonizmu i zagrożeń płynących ze strony Rosji stanowi ona również bardzo aktualne zobowiązanie polityczne.
Należy zatem uświadamiać, że kłamstwo o 17 września jest fundamentem, na którym osadza się również neoimperialna polityka Rosji. Jest ono utrwalonym modus operandi, które Moskwa wykorzystuje po dziś dzień i którym uzasadnia wywoływane przez siebie kolejne rozlewy krwi.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter