Strona główna Analizy Antyukraiński dyskurs propagandowy w sieci

Antyukraiński dyskurs propagandowy w sieci

Wraz z koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą w polskiej infosferze wzrosło także w ostatnim czasie natężenie antyukraińskich i antynatowskich narracji dezinformacyjnych. Wiele z nich wpisuje się w rosyjskie działania propagandowe.

Antyukraiński dyskurs propagandowy w sieci

Wraz z koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą w polskiej infosferze wzrosło także w ostatnim czasie natężenie antyukraińskich i antynatowskich narracji dezinformacyjnych. Wiele z nich wpisuje się w rosyjskie działania propagandowe.

W naszej analizie zebraliśmy dla was najważniejsze przykłady narracji dezinformacyjnych związanych z obecną sytuacją na Ukrainie, które w ostatnim czasie cieszyły się dużą popularnością w mediach społecznościowych.

Wskazaliśmy nie tylko ich treść, ale także motywy i cele kryjące się za dezinformującymi przekazami. Przedstawiliśmy również fakty, które demaskują pojawiający się w nich fałsz.

Wojna z Ukrainą to wymysł mediów

Jedną z najpopularniejszych grafik w ostatnim czasie na polskim Facebooku była grafika komentująca rzekome rozczarowanie mediów informacją o wycofaniu wojsk rosyjskich.

Źródło:www.facebook.com

Wśród wielu fanpage’y, które ją opublikowały, wymienimy jedynie te, których posty uzyskały największe wskaźniki interakcji: wskazany wyżej profil Historia, o której się nie mówi, Beka z totalnej opozycji, Zaorane, Poland PL, Centrum Informacji Niewygodnych, Globalne Oślepienie, Niezlomni.com, Wolne media – bez cenzury.

Przekaz ten powiela zbieżną z interesami rosyjskimi narrację, że to zachodnie media celowo nakręcają napięcie wokół relacji rosyjsko-ukraińskich, a doniesienia o wycofaniu się wojsk rosyjskich z ukraińskich granic wywołują rozczarowanie wśród dziennikarzy.

Niekiedy pojawia się również przekaz określający możliwą eskalację konfliktu przez Rosję mianem „pseudowojny” lub tematem zastępczym

www.facebook.com

Ten przekaz głosi, że możliwa wojna z Rosją jest wymysłem bliżej niesprecyzowanych „bandytów chcących odwrócić uwagę odbiorcy od swoich zbrodni”, spisku elit lub bliżej niesprecyzowanych „ICH”.

Receptą ma być tradycyjnie formułowane przez portale i profile szerzące dezinformację remedium, czyli „wyłączenie TV i włączenie myślenia”.

www.facebook.com

 

Kreml: To NATO jest agresorem, nie my

Zrzucanie odpowiedzialności z rzeczywistego sprawcy napięcia i agresora, jakim jest Federacja Rosyjska, na niedookreślone „elity” wpisuje się w szerszy kontekst rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej.

Jedną z głównych narracji propagandowych Kremla w kontekście bieżącej sytuacji w Ukrainie jest bowiem to, że to rzekomo państwa Zachodu odpowiadają za wzrost napięcia międzynarodowego. Głównym „winowajcą” mają być Stany Zjednoczone, a także państwa NATO, które zwiększają obecność wojskową w krajach wschodniej flanki Sojuszu. W myśl tej narracji działaniem komplementarnym wobec faktu zwiększania wojskowej presji na Moskwę miałyby być kampanie informacyjne zachodnich mediów dążących do siłowej konfrontacji, która miałaby być uzasadniana rzekomo fałszywymi przekazami na temat rosyjskiej polityki. W takiej perspektywie to Rosja okazuje się ofiarą agresywnych działań Zachodu, a jej reakcja ma wynikać z realnych obaw o własne bezpieczeństwo.

Władimir Putin niejednokrotnie wyrażał zaniepokojenie dążeniem Ukrainy do integracji z Unią Europejską i NATO, a także samą „ekspansją” NATO na kraje Europy Wschodniej, co rzekomo miało być złamaniem obietnicy danej Rosji w przeszłości.

„Jak wiadomo, obiecano nam (Rosji – przyp. Demagog) nie przesuwać infrastruktury NATO ani o cal na wschód. Wszyscy to dobrze wiedzą. Dzisiaj widzimy, gdzie znajduje się NATO – Polska, Rumunia, kraje bałtyckie. Co innego obiecali – co innego zrobili. (…)

Dzisiaj mówią, że następny krok to Ukraina, trzeba ją przyjąć do NATO.  (…) W ukraińskich dokumentach doktrynalnych jest mowa o tym, że chcą odzyskać Krym, także na drodze militarnej. (…) Załóżmy, że Ukraina jest członkiem NATO: naszpikowana bronią, w Polsce i Rumunii znajdują się nowoczesne systemy uderzeniowe i rozpoczyna się operacja na Krymie, nawet nie mówię już o Donbasie.

To suwerenne rosyjskie terytorium (Krym – przyp. Demagog). Kwestia ta jest dla nas zamknięta. Wyobraźmy sobie, że Ukraina jest członkiem NATO i rozpoczyna operacje militarne. Czy my mamy walczyć z całym NATO? Czy ktokolwiek w ogóle o tym pomyślał? Chyba nie”.

Władimir Putin, konferencja prasowa z premierem Węgier Wiktorem Orbanem, 1.02.2022

Głównym zarzutem i zagrożeniem dla Rosji, wynikającym z prozachodnich aspiracji Kijowa, miała być więc chęć odzyskania przez Ukrainę anektowanego Krymu na drodze militarnej i „wciągnięcie” w zbrojny konflikt z Rosją Sojuszu Północnoatlantyckiego, w myśl art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.

To nie NATO trzyma niemal 200 tys. żołnierzy przy granicy z Rosją, tylko Rosja przy granicy z Ukrainą

Wbrew twierdzeniom rosyjskich władz, a także wbrew przekazom propagandowym serwowanym w sieci, to nie Zachód ani zachodnie media są sprawcami napięcia na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Powodem jest wielomiesięczna koncentracja wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą, zarówno na terytorium Rosji, jak i na Krymie, w Donbasie, a także na Białorusi.

Według najnowszych danych Rosja zgromadziła już od 169 do 190 tys. żołnierzy w pobliżu ukraińskiego terytorium.

Analizowana grafika informująca o „wycofywaniu się” wojsk powiela wprost rosyjski przekaz. Bazuje ona na oświadczeniach rzecznika rosyjskiego ministerstwa obrony, gen. Igora Konaszenkowa, który 15 lutego zapowiedział wycofanie oddziałów, które „zakończyły” ćwiczenia, do miejsc ich stałej dyslokacji.

Informacje te nie znajdują jednak potwierdzenia. Przedstawiciele NATO twierdzą, że nie obserwują żadnej deeskalacji ze strony rosyjskiej.

„Jak dotąd, nie odnotowaliśmy żadnych sygnałów o deeskalacji. Żadnego wycofania wojsk albo sprzętu. To oczywiście może się zmienić, jednak to, co widzimy dzisiaj, to to, że Rosja utrzymuje ogromne siły inwazyjne gotowe do ataku. Od Krymu po Białoruś. To jest największa koncentracja wojsk w Europie od czasów Zimnej Wojny”.

Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, 16.02.2022

NATO chce wojny z Rosją

W polskiej sieci zaktywizowały się również narracje przedstawiające NATO jako organizacją terrorystyczną, która dąży do siłowej konfrontacji z Rosją. Narracja ta jest także częścią składową szerszego arsenału rosyjskiej dezinformacji, ukazującej działania NATO jako zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji, o czym była już mowa w niniejszej analizie.

Źródło: www.facebook.com

Wbrew twierdzeniom Kremla NATO nigdy nie zadeklarowało, że nie będzie się rozszerzać o kraje byłego bloku wschodniego.

„Żadne takie zobowiązanie nie zostało złożone i nigdy nie przedstawiono żadnych dowodów, które stanowiłyby podstawę zarzutów Rosji. Gdyby takie zobowiązanie zostało złożone przez NATO, musiałaby to być formalna decyzja na piśmie podjęta przez wszystkie państwa członkowskie. Ponadto, kwestia rozszerzenia NATO była po raz pierwszy rozważana kilka lat po zjednoczeniu Niemiec. Wspomniana kwestia nie była jeszcze przedmiotem planów i działań w czasie, gdy – jak twierdzi Rosja – zostały złożone te zobowiązania”.

NATO: Oskarżenia ze strony Rosji – dementi, 2014

Co więcej, oskarżenia Rosji o łamanie przez NATO postanowień dokumentu regulującego relacje pomiędzy Sojuszem a Moskwą, czyli podpisanego w 1997 roku Aktu Stanowiącego o Wzajemnych Stosunkach, Współpracy i Bezpieczeństwie, również są bezpodstawne.

W Akcie Stanowiącym NATO po raz kolejny powtórzyło, że „w obecnym i możliwym do przewidzenia środowisku międzynarodowym Sojusz będzie realizować kolektywną obronę i inne zadania drogą zapewnienia niezbędnej interoperacyjności, integracji i zdolności wzmocnienia niż poprzez dodatkowe stałe stacjonowanie znaczących sił bojowych. W związku z tym, będzie musiał opierać się na odpowiedniej infrastrukturze zapewniającej realizację tych zadań.

W tym kontekście, w razie konieczności, wzmocnienie sił będzie mogło nastąpić w przypadku obrony przeciwko groźbie agresji lub w przypadku prowadzenia misji pokojowych zgodnych z Kartą Narodów Zjednoczonych i zasadami OBWE, a także w celu ćwiczeń zgodnych z traktatem CFE, postanowieniami Dokumentu Wiedeńskiego z 1994 r. i wzajemnie uzgodnionymi środkami przejrzystości”.

NATO: Oskarżenia ze strony Rosji – dementi, 2014

Działania NATO wzmacniające wschodnią flankę Sojuszu są bezpośrednią konsekwencją polityki władz rosyjskich:

„Jeszcze przed kryzysem na Ukrainie, jedynym rutynowo widocznym znakiem sił Sojuszu w nowych państwach członkowskich były myśliwce NATO używane w państwach bałtyckich do zadań patrolowania przestrzeni powietrznej. Tych minimalnych zasobów obronnych nie można przedstawiać jako znaczących jednostek bojowych w rozumieniu Aktu Stanowiącego. Od początku kryzysu NATO podejmuje kroki w celu zwiększenia świadomości sytuacyjnej oraz wzmocnienia obronności swoich wschodnich członków. To także jest w pełni zgodne z Aktem Stanowiącym i bezpośrednio wynika z destabilizujących działań wojskowych Rosji”.

NATO: Oskarżenia ze strony Rosji – dementi, 2014

W Akcie Stanowiącym z 1997 roku zarówno NATO, jak i Rosja zobowiązały się do niestosowania groźby użycia siły i samego jej użycia przeciwko sobie, ale również przeciwko innym krajom, a także do poszanowania suwerenności, integralności terytorialnej i niepodległości.

Rosja była również stroną Memorandum Budapesztańskiego – dokumentu gwarantującego Ukrainie niepodległość, suwerenność i integralność terytorialną w zamian za przekazanie Rosji broni jądrowej, która po upadku Związku Radzieckiego w dalszym ciągu znajdowała się na terytorium Ukrainy.

Rosja złamała postanowienia obu tych aktów prawa międzynarodowego.

W Akcie Stanowiącym Rosja zobowiązała się również do poszanowania prawa każdego państwa do swobodnego wyboru działań na rzecz własnego bezpieczeństwa.

Swoboda w kształtowaniu własnej polityki bezpieczeństwa i wyboru sojuszy jest podstawą europejskiego systemu bezpieczeństwa i została zagwarantowana już w Akcie Końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, którego Rosja również jest stroną.

Na podstawie tych ugruntowanych w prawie międzynarodowym zasad NATO kontynuuje politykę „otwartych drzwi” dla wszystkich państw, które chcą dołączyć do Sojuszu.

„Strony mogą, za jednomyślną zgodą, zaprosić do przystąpienia do niniejszego Traktatu każde inne państwo europejskie będące w stanie popierać zasady niniejszego Traktatu i przyczyniać się do bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. Każde państwo w ten sposób zaproszone może stać się Stroną Traktatu, składając Rządowi Stanów Zjednoczonych Ameryki dokument przystąpienia. Rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki powiadomi każdą ze Stron o złożeniu każdego takiego dokumentu przystąpienia”.

Art. 10 Traktatu Północnoatlantyckiego

Kiedy Ukraińcy uciekają, Polacy będą umierać za Kijów

Źródło:www.facebook.com

 

Jedną z narracji regularnie używanych w rosyjskich działaniach propagandowych i dezinformacyjnych jest rzekomy udział polskich żołnierzy i (lub) polskich najemników w wojnie w Donbasie. Podobne przekazy pojawiają się w rosyjskich mediach, w kanałach informacyjnych powiązanych z separatystami oraz w prorosyjskich mediach ukraińskich od początku wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej w 2014 roku.

Przykłady tego typu dezinformacji:

  • styczeń 2016 – wywiad Ługańskiej Republiki Ludowej poinformował, że władze ukraińskie rozmieściły w Donbasie polskich najemników. 150 polskich żołnierzy miało być rozlokowanych w Mariupolu. Informację rozpowszechniła jedna z największych rosyjskich agencji informacyjnych RIA Nowosti.
  • lipiec 2017 – służby Ługańskiej Republiki Ludowej wykryły rzekomo obecność ponad setki polskich najemników w Donbasie. Przekaz jest niemal identyczny z wiadomością ze stycznia 2016 roku.
  • kwiecień 2021 – prorosyjski kanał na Telegramie „WarGonzo” informował o rzekomej obecności polskich żołnierzy w Siewierodoniecku. WarGonzo obecny jest także na Youtubie, gdzie może się pochwalić liczbą ponad 360 tys. subskrybentów. Zamieszczone tam nagranie z fałszywymi informacjami na temat obecności polskich żołnierzy zyskało niemal 30 tys. wyświetleń. Dezinformację WarGonzo szerzyły także inne rosyjskie media (1, 2, 3, 4).
  • luty 2022 – Doniecka Republika Ludowa poinformowała o przybyciu do Donbasu grupy polskich najemników, brytyjskich instruktorów i… ukraińskich nacjonalistów z Prawego Sektora. Według przekazu polscy najemnicy mieli w Donbasie realizować operacje specjalne, w ramach których mieli oni mieć zaplanowane działania o charakterze dywersyjno-terrorystycznym. Przekaz ponownie rozpowszechniła RIA Nowosti, a także inne rosyjskie media (1, 2, 3, 4). W polskiej infosferze zamieściła go rosyjska agencja Sputnik.

Wśród celów takiej narracji można wskazać:

  • przedstawienie Polski jako państwa realizującego rusofobiczną politykę zagraniczną, którego antyrosyjskość przyczynia się do destabilizacji sytuacji w regionie,
  • dezawuowanie Ukrainy jako państwa upadłego i de facto marionetkowego, które musi polegać na wykorzystaniu zagranicznych sił militarnych, ponieważ Siły Zbrojne Ukrainy nie są w stanie wypełniać powierzanych im zadań,
  • psychologiczne przybliżenie rosyjskiemu odbiorcy zagrożenia wynikającego z NATO poprzez tworzenie iluzji bezpośredniej konfrontacji wojsk NATO z siłami prorosyjskimi, do czego ma dochodzić w Donbasie.

Narracja ta, dotychczas obecna głównie w Runecie (rosyjskim internecie), przebiła się już do polskiej infosfery. W kontekście bieżących wydarzeń modelowana jest ona na przekaz, że to polscy wojskowi będą wykorzystani jako „mięso armatnie” w nadchodzącej wojnie z Rosją. 

Źródło:www.facebook.com

Wojna ta więc ma nie być wojną z Ukrainą i Ukraińcami, którzy nie chcą walczyć, lecz z rusofobiczną Polską, będącą marionetką interesów Zachodu, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.

Strategicznym celem owej narracji ma być oddziaływanie na proces decyzyjny polskiego aparatu państwowego poprzez sianie i podsycanie paniki w społeczeństwie. Zamieszczony powyżej przekaz wzywa także do powstrzymania polsko-brytyjsko-ukraińskiej współpracy wojskowej, której celem jest rzekomo wywołanie wojny z Rosją.

W rzeczywistości jest to sojusz wzmacniający bezpieczeństwo Ukrainy na płaszczyźnie militarnej, cybernetycznej, informacyjnej i energetycznej, a żadne z tych państw nie dąży do rozpoczęcia działań wojennych przeciwko Rosji.

W Donbasie nie ma polskich żołnierzy, a Ukraińcy chcą bronić swojego kraju

W Donbasie nie ma polskich żołnierzy ani najemników. Rewelacje rosyjskiej propagandy zdementowało Ministerstwo Obrony Narodowej w komentarzu udzielonym portalowi Konkret24. W wojsku ukraińskim walczą jedynie Ukraińcy.

Kraje członkowskie NATO delegują do Ukrainy tylko oficjalnych przedstawicieli wojskowego korpusu dyplomatycznego, a także instruktorów na misje szkoleniowe prowadzone jedynie w ośrodkach szkoleniowych.

Nieprawdziwą jest też narracja ukazująca naród ukraiński jako dezerterów. Zgodnie z najnowszymi badaniami opinii publicznej Ukraińcy chcą bronić swojej ojczyzny przed rosyjską agresją.

22,5 proc. ankietowanych chce stawić czynny opór wrogowi w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy (8,3 proc. badanych) lub w szeregach formacji ochotniczych (14,3 proc. badanych). 25,2 proc. chce wspierać wysiłek wojenny Ukrainy w innej, niebojowej formie, np. poprzez wsparcie finansowe lub oddawanie krwi.

Jedynie 3,1 proc. Ukraińców rozważa wyjazd z Ukrainy w razie agresji Rosjan.

W razie dalszego pogarszania się sytuacji wokół Ukrainy należy spodziewać się intensyfikacji działań w sferze informacyjnej. Prowadzić ją będą zarówno aktorzy bezpośrednio powiązani z Rosją, jak i polskie podmioty szerzące dezinformację. Promowane będą przede wszystkim narracje:

  • podważające lub wprost deprecjonujące rolę NATO w zapewnianiu bezpieczeństwa militarnego w państwach Europy Wschodniej,
  • ignorujące sprawstwo Rosji jako państwa łamiącego integralność terytorialną Ukrainy,
  • nawołujące do pasywnej roli Polski w zapewnianiu bezpieczeństwa w regionie.

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!