Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
„Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych” [FRAGMENTY]
Niedawno publikowaliśmy na naszej stronie recenzję książki Łukasza Sakowskiego:„Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych”. Tym razem chcielibyśmy przybliżyć wam nieco samą treść książki. Poniżej znajdziecie jej fragment dotyczący wiarygodnych źródeł informacji oraz tego, jak ich szukać. Zapraszamy do lektury!
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
„Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych” [FRAGMENTY]
Niedawno publikowaliśmy na naszej stronie recenzję książki Łukasza Sakowskiego:„Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych”. Tym razem chcielibyśmy przybliżyć wam nieco samą treść książki. Poniżej znajdziecie jej fragment dotyczący wiarygodnych źródeł informacji oraz tego, jak ich szukać. Zapraszamy do lektury!
WIARYGODNE ŹRÓDŁA INFORMACJI
Co ze źródłami informacji? Czasami dobrym źródłem może być nawet przypadkowa osoba spotkana na spacerze, w pociągu czy w autobusie. Jednak warto mimo to znać pewne szersze zbiory, z jakich warto czerpać wiedzę i na podstawie których można weryfikować informacje. Wiele osób zwykło wpisywać jakieś hasło w wyszukiwarkę i otwierać kilka pierwszych linków.
Jednakże wyszukiwarki zwracają wyniki, nie bazując na rzetelności czy wiarygodności treści, tylko na algorytmach sprawdzających powtarzalność danych słów kluczowych, ich pogrubienie, tytuły i podtytuły stron, opisy zamieszczonych na nich zdjęć itd. Jak z pewnością wielu Czytelników zaobserwowało, często początkowe linki, do których odsyła wyszukiwarka, to mało rzetelne portale plotkarskie, sklepy, blogi lifestyle’owe itp. W nauce zasadniczym źródłem informacji są publikacje naukowe publikowane w recenzowanych czasopismach naukowych. One opisują zwykle jako pierwsze nową wiedzę z poziomu naukowego, która dopiero później jest powielana dalej. Artykuły naukowe są dobrym źródłem, ale niestety są prawie zawsze w języku angielskim, zawierają dużo fachowego i skomplikowanego słownictwa, złożonych wykresów itd. Są przeznaczone głównie dla naukowców, absolwentów studiów kierunków ścisłych przyrodniczych czy wyspecjalizowanych dziennikarzy naukowych.
Nieco bardziej dostępne są raporty – choć to też zależy od tego, jakie, do kogo skierowane i przez kogo napisane. Wiele międzynarodowych towarzystw naukowych co jakiś czas publikuje na swoich stronach raporty na temat, którym się zajmuje. Jeżeli są to prestiżowe stowarzyszenia naukowców z wieloletnią tradycją, z reguły ich raporty jakością nie odbiegają od porządnych publikacji naukowych. Dla przeciętnej osoby, która nie ma wykształcenia w danej dziedzinie i nie zna dobrze fachowego języka czy angielskiego (uchodzącego obecnie za język naukowy, z wyjątkiem łacińskich nazw gatunkowych czy anatomicznych), lepszy będzie podręcznik w języku polskim.
Podręczniki akademickie bazują na publikacjach naukowych i raportach, są swego rodzaju kompendiami ugruntowanej wiedzy. Niestety mają też poważne wady: od czasu rozpoczęcia pisania podręcznika do czasu jego wydania mija niekiedy nawet kilka lat, wobec czego nie zawiera on najnowszej wiedzy. Jest świetny do zapoznania się z podstawami, z fachowym słownictwem, z dobrze ugruntowanymi teoriami naukowymi, ale nie będzie zawierał nowości ze świata nauki. Podręczniki są też z reguły dosyć drogie – cena za jeden podręcznik z dziedziny biologii czy medycyny to często minimum 70 – 80 zł, a niejednokrotnie potrafi osiągnąć nawet 300 – 500 zł za książkę. Z drugiej strony w przypadku czasopism naukowych takie ceny to też norma, czasem nawet za dostęp do raptem jednej czy paru publikacji.
Te trzy rodzaje źródeł – publikacje naukowe w recenzowanych czasopismach naukowych, raporty naukowe organizacji naukowych i eksperckich oraz podręczniki akademickie – są podstawowe i statystycznie najbardziej wiarygodne. To właśnie na nich bazują często artykuły (zamieszczane także w prasie codziennej lub periodykach) i książki popularnonaukowe, blogi naukowe, podręczniki szkolne, wykłady itd. Wszystkie trzy są jednak przeznaczone głównie dla naukowców czy absolwentów określonych kierunków nauk ścisłych i przyrodniczych. Warto zatem sięgać po pozostałe wymienione, w tym szczególnie książki popularnonaukowe, opisujące w prosty sposób różnorodne tematy i zagadnienia, a przy tym odwołujące się do fachowych źródeł (publikacji naukowych, raportów i podręczników).
OPINIE EKSPERTÓW I SYNDROM NOBLISTY
W doniesieniach medialnych, w wywiadach, reportażach itp. niejednokrotnie źródłem informacji są też eksperci. Z reguły się sprawdzają. Ja sam zachęcam naukowców do tego, aby wypowiadali się w mediach na tematy, o których sporo wiedzą, bo jeśli nie oni, media znajdą kogoś innego, niewykluczone, że samozwańczego eksperta z np. jakiegoś dziwnego bloga o pseudomedycynie (taki szkodliwy trend jest zauważalny szczególnie w telewizjach śniadaniowych). Trzeba mieć jednakże wyczulony „zmysł” ostrożności – zdarza się, że nawet osoby z doktoratem czy profesurą albo i nobliści potrafią opowiadać nieprawdopodobne głupoty (lub „chociaż” ideologizować czy manipulować).
Przykłady to choćby prof. Dorota Czajkowska-Majewska, która twierdziła, że szczepionki zamieniają ludzi w cyborgi i niewolników.
Lekarz Andrew Wakefield, któremu w Wielkiej Brytanii za fabrykowanie dowodów do publikacji naukowej czy łamanie etyki zawodowej odebrano prawo do wykonywania zawodu lekarza, bezpodstawnie wiązał szczepionkę MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce) z autyzmem i nieswoistym zapaleniem jelit.
Dwukrotny laureat Nagrody Nobla (z chemii i pokojowej) – Linus Pauling – rozpropagował koncepcję leczenia witaminą C18 jako uniwersalne remedium na wiele schorzeń.
Chinka Tu Youyou, która w 2015 roku dostała Nagrodę Nobla z fizjologii lub medycyny za badania nad artemizyną – lekiem o działaniu przeciwmalarycznym – przypisywała swoje zasługi pseudonaukowej tradycyjnej medycynie chińskiej, chociaż na ponad dwa tysiące przeanalizowanych receptur i kilkaset przebadanych związków19 wyraźnie zadziałała tylko ta jedna substancja, co w zasadzie dowodzi nieskuteczności medycyny chińskiej (jeśli strzelasz do celu kilkaset razy na oślep, jest duża szansa, że przypadkowo raz czy dwa razy trafisz, ale nie dowodzi to, że strzelanie z zasłoniętymi oczami jest dobrym sposobem na precyzyjne strzelectwo).
Amerykanin Kary Mullis, noblista od PCR (łańcuchowej reakcji polimerazy do namnażania DNA w celach dalszych badań naukowych czy diagnostycznych – techniki przełomowej w genetyce molekularnej, do dzisiaj jednej z najważniejszych w naukach biologicznych i medycznych) wierzył w astrologię, negował związek AIDS z HIV oraz istnienie globalnego ocieplenia, a także był zwolennikiem uduchowienia poprzez zażywanie narkotyków.
Francuski wirusolog i laureat Nagrody Nobla z fizjologii lub medycyny, Luc Montagnier, chciał leczyć zaburzenia autystyczne antybiotykami i promował pseudonaukę powiązaną z homeopatią, a podczas pandemii COVID-19 przekonywał, że wirus SARS-CoV-2 powstał w laboratorium. Montagnier powoływał się na nieprawdziwe i zdementowane informacje, w tym na przytoczoną przeze mnie wcześniej, nierecenzowaną i wycofaną szybko pracę o rzekomym stworzeniu nowego koronawirusa z wykorzystaniem sekwencji wirusa HIV.
Istnieje nawet takie pojęcie, jak syndrom noblisty/choroba noblisty. Laureat Nagrody Nobla bądź osoba w inny sposób wysoce spełniona w karierze naukowej (z profesurą, licznie cytowanymi publikacjami naukowymi itp.), która zaczyna wykorzystywać swój autorytet naukowy do opowiadania głupot w dziedzinach, o których nie ma pojęcia (lub nawet ma, ale z jakichś powodów i tak jej wywody są niepoważne), to typowy przykład kogoś dotkniętego syndromem noblisty. Dlatego też choć z reguły eksperci naukowi są dobrym źródłem informacji, mogą się zdarzyć i tacy, że lepiej trzymać się od ich opinii z daleka.
INNE ŹRÓDŁA
W kontekście źródeł warto znać jeszcze ich podział na bezpośrednie i pośrednie. Bezpośrednie są pierwotnymi, jakie się pojawiły i które zweryfikowano dla danej informacji. Z reguły pojawiają się właśnie w publikacjach naukowych (czyli publikacje naukowe są pierwotnymi, bezpośrednimi źródłami nowej wiedzy), choć zdarza się często w tematach społecznych czy politycznych, że wiarygodne pierwotne źródła pochodzą z relacji świadków wydarzeń, od sygnalistów, organizacji pozarządowych, dziennikarzy, reporterów itp. Jednak w naukach ścisłych i przyrodniczych najczęściej bezpośrednimi źródłami informacji będą dane przedstawione w artykułach naukowych lub zaprezentowane na konferencjach naukowych.
Pośrednie to z kolei te, które powtarzają za źródłem bezpośrednim, cytują je, powołują się na nie – czyli wszelkiej maści książki popularnonaukowe, podręczniki, artykuły prasowe, artykuły na blogach naukowych itd. Niniejsza książka jest pośrednim źródłem informacji – nie zawarłem w niej nowej dla świata, nikomu wcześniej nieogłoszonej wiedzy, lecz opublikowaną już, zwykle w fachowych, anglojęzycznych czasopismach naukowych.
PRZYTACZANIE ŹRÓDEŁ
Należy pamiętać, że w dyskusjach obowiązek podawania źródeł informacji spoczywa na tym, kto stawia daną tezę. Na przykład jeżeli ktoś mówi, że globalne ocieplenie to „kłamstwo”, to właśnie on musi tego dowieść, a nie wszyscy inni biorący udział w rozmowie obalać jego twierdzenie. Dlaczego? Ponieważ najpierw musimy wiedzieć, na czym się opiera, by móc się do tego odnieść. Stąd też nie tylko niekulturalne, ale najzwyczajniej nielogiczne jest, gdy ktoś poproszony w dyskusji np. na forum internetowym o źródła odpowie, że nie chce mu się szukać i żeby rozmówcy znaleźli sobie sami (niestety obserwuję to niedorzeczne zachowanie nagminnie).
Skąd mają oni wiedzieć, o jakie źródła chodzi? To samo można odnieść do dowodów jako takich. Na przykład jeśli jakiś śmiałek twierdzi, że jest w stanie bez odpoczynku zrobić pięćset pompek z rzędu albo przebiec dziesięć kilometrów w pół godziny bez zadyszki, to jego – a nie wątpiących w to sceptyków – zadaniem jest udowodnienie tego, co mówi.
ŚWIATOPOGLĄDY NAUKOWE
Naukowcy to ludzie. Kierują się w swoich działaniach określonymi światopoglądami. Ma to znaczenie dla ich badań naukowych, co również trzeba mieć na uwadze, jeżeli pytamy ich o zdanie lub gdy czytamy ich publikacje naukowe. Istnieją trzy podstawowe podejścia światopoglądowe do nauki i badań naukowych w tym zakresie (niektórzy wymieniają też czwarte, o którym również opowiem, a które według mnie nie jest równoważne z trzema pierwszymi – wyjaśnię dlaczego).
Chodzi o:
- pozytywizm i postpozytywizm,
- pragmatyzm,
- konstruktywizm.
- Czwarty, nie do końca przez „twardą” naukę uznawany, to aktywizm.
Pozytywizm to klasycznie empiryczne podejście do nauki, częste u naukowców zajmujących się badaniami podstawowymi, poruszających się w dyscyplinach typowo ścisłych przyrodniczych, takich jak fizyka, chemia, biologia i ich pokrewne. Światopogląd ten postuluje istnienie obiektywnych prawd i możliwość badania ich oraz sprawdzania tak, aby nie wpłynąć swoimi działaniami na kierunek i wynik badań (badacza postpozytywistycznego można wyobrazić sobie jako przyrodnika, który znalazł się na innej planecie i dokumentuje skrupulatnie wszystko, co znajduje się wokół niego, i nie odrzuca czegoś, nawet jeśli istnienie tego przeczy jego dotychczas preferowanym poglądom), preferuje odrzucanie stawianych hipotez (w takim podejściu nie dąży się za wszelką cenę do potwierdzenia czegoś, ponieważ jest to rzadko możliwe, lecz odrzuca to, co okazało się nieprawdziwe, a potwierdzone wnioski odnosi się do konkretnych zjawisk), obracanie się w obszarze teorii naukowych.
Taka koncepcja badań naukowych jest mi osobiście najbliższa i uważam ją za najważniejszą i najbardziej podstawową. Znaczna część najznakomitszych odkryć XIX, XX i XXI wieku, w tym mnóstwo dotyczących genetyki, embriologii, biologii komórki, biologii ewolucyjnej, zoologii, botaniki, immunologii czy mikrobiologii, bazuje właśnie na pozytywizmie lub postpozytywizmie naukowym.
Kolejnym światopoglądem naukowym jest pragmatyzm. Od pozytywizmu naukowego różni się głównie tym, że obiera z góry kierunek badań tak, aby rozwikłać jakiś problem, znaleźć rozwiązanie. Pozytywiści naukowi badają zjawiska zachodzące w przyrodzie takie, jakie one są, a pragmatycy naukowi częściej podporządkowują swoje eksperymenty wybranemu celowi, np. znalezieniu jakiegoś leku czy szczepionki, zbadaniu wpływu określonego rodzaju pożywienia na zdrowie czy skuteczności środka ochrony roślin, wynalezieniu nowego urządzenia lub usprawnieniu już istniejącego, odkryciu mniej szkodliwych dla środowiska materiałów powszechnego użytku itp. Pragmatyczne są dziedziny aplikacyjne, takie jak nauki medyczne i o zdrowiu.
Trzecie światopoglądowe podejście do badań podsuwa konstruktywizm, który kieruje zainteresowanie naukowca na eksperymenty i obserwacje jakościowe. Badacze preferujący światopogląd konstruktywistyczny lubią opierać rozwiązywanie problemów badawczych na pytaniach otwartych. Badania konkretnych przypadków szukające odpowiedzi na to, co kogoś zabiło, uszkodziło wątrobę, doprowadziło do mutacji genetycznej itp., są przykładami konstruktywizmu w naukach ścisłych.
Konstruktywizm – pod nazwą konstruktywizmu społecznego – ma szczególne miejsce w naukach społecznych. Zgodnie z tym podejściem wyniki badań socjologicznych czy antropologicznych zależą w pewnym stopniu od kultury, historii, wierzeń, społecznych czy pokoleniowych doświadczeń, a nie wyłącznie od ściśle biologicznych czynników, i aby były rzetelne, wymagają znajomości tych elementów, w tym poznania ich poprzez przeprowadzenie naukowych wywiadów z przedstawicielami danych społeczności. Na przykład określone zachowania i tradycje kulinarne mogą mieć inny charakter i wydźwięk w różnych kulturach, społecznościach czy nawet rodzinach.
Ostatni światopogląd to aktywizm, charakterystyczny dla końca XX wieku i dla wieku bieżącego. Naukowcy, którzy kierują się nim w swoich badaniach, są z reguły zaangażowani osobiście w to, czym
się zajmują. W znacznej mierze odrzucają podejście pozytywistyczne i postpozytywistyczne, ograniczając w swoim pojęciu kwestię prawd obiektywnych. Są zainteresowani odniesieniem wyników swoich badań do kwestii politycznych i aktywizmu społecznego.
Światopogląd aktywistyczny proponuje aktywny współudział badanych uczestników w badaniu oraz podsuwanie im przez badacza zachowań czy uświadamianie zjawisk, które mogłyby wpłynąć na efekt badania. Aktywizm naukowy jest charakterystyczny przede wszystkim dla nauk humanistycznych i hybrydowych, a typowe nurty, w których jest obecny, to studia genderowe w ramach teorii queer (niebędącej teorią w rozumieniu nauk ścisłych przyrodniczych) czy aktywistyczne badania nad niepełnosprawnością. Światopogląd aktywistyczny jest moim zdaniem nierównorzędny z pozostałymi trzema, gdyż ze swej natury postuluje wpływanie na uczestników i wyniki badań, jest zatem nieobiektywny.
Naukowiec wykazujący światopogląd aktywistyczny nie bada świata takiego, jaki jest, lecz dąży do tego, by w wynikach i późniejszych efektach świat wyglądał tak, jak chciałby badacz. Nie znaczy to, że sam aktywizm jest niepotrzebny czy zły. Naukowcy także powinni angażować się w to, czym się zajmują, prowadzić badania mające na celu poprawę sytuacji danych grup, marginalizowanie ubóstwa i niedożywienia, a także ochronę środowiska, jednakże nie poprzez oddziaływanie na wyniki badań, robienie ich pod tezę i odrzucanie obiektywizmu.
Wielokrotnie już obserwowałem konflikty na poziomie indywidualnym, organizacji eksperckich i idei pomiędzy ludźmi bądź grupami o podejściu aktywistycznym i postpozytywistycznym. Dla tych pierwszych jeśli coś było niezgodne z ich celami aktywistycznymi, nie było warte uwagi, a gdy ktoś się tym zainteresował, podlegał krytyce, podczas gdy dla postpozytywistów unikanie odpowiedzi na pytania, kluczenie, jeśli te są dla kogoś niewygodne, czy wpływanie na badane zjawisko dla uzyskania pożądanych, nieobiektywnych wyników jest nie do przyjęcia.
Da się zauważyć, że przedstawione światopoglądy badań naukowych nie są zero-jedynkowe, ale częściowo się pokrywają.
Można np. prowadzić podstawowe badania na temat ewolucji biologicznej (pozytywizm lub postpozytywizm) przy jednoczesnych działaniach aplikacyjnych, choćby w bakteriologii medycznej (pragmatyzm). Inaczej rzecz się ma, jeśli spojrzymy na pojedyncze projekty naukowe, badania naukowe i publikacje naukowe – tam łatwiej jest o wyodrębnienie głównego nurtu światopoglądowego, którym kierowali się badacze, przy czym bardzo często badania o charakterze konstruktywistycznym uzupełniają badania pozytywistyczne lub są istotnym elementem badań nurtu pragmatycznego.
Łukasz Sakowski jest autorem popularnego bloga „To tylko teoria”, współzałożycielem polskiego Marszu dla Nauki, autorem licznych tekstów naukowych i dziennikarskich. W sposób bardzo ciekawy i przystępny dla czytelnika opisuje w swojej książce zjawiska ważne dla każdego człowieka. Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak to naprawdę jest z tą witaminą C, jak działają szczepienia i dlaczego są ważne, a może bardziej interesuje Cię tematyka związana ze środowiskiem czy dietetyką i żywnością, to zdecydowanie ta książka będzie idealnym zbiorem informacji.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter