Strona główna Analizy Czy Big Tech angażuje się w zwalczanie dezinformacji w UE?

Czy Big Tech angażuje się w zwalczanie dezinformacji w UE?

Firmy technologiczne przedstawiły raporty, w których opisały swoje rozwiązania w walce z dezinformacją w UE. Wiele pozostało jeszcze do zrobienia, niemniej ze strony Facebooka, Google i TikToka jest widoczne zaangażowanie. Do sprawy lekceważąco podszedł Twitter, który zaprezentował bardzo zdawkowy raport.

Czy Big Tech angażuje się w zwalczanie dezinformacji w UE?

Fot. Shutterstock / Modyfikacje: Demagog

Czy Big Tech angażuje się w zwalczanie dezinformacji w UE?

Firmy technologiczne przedstawiły raporty, w których opisały swoje rozwiązania w walce z dezinformacją w UE. Wiele pozostało jeszcze do zrobienia, niemniej ze strony Facebooka, Google i TikToka jest widoczne zaangażowanie. Do sprawy lekceważąco podszedł Twitter, który zaprezentował bardzo zdawkowy raport.

Unijny kodeks nadzieją na zwalczanie dezinformacji

Komisja Europejska zaprezentowała w czerwcu 2022 roku udoskonalony kodeks postępowania w zakresie zwalczania dezinformacji. Względem poprzedniej wersji kodeksu – z 2018 roku – rozszerzono pakiet zobowiązań sygnatariuszy.

Początkowo kodeks składał się z 21 zobowiązań, podczas gdy jego ulepszona wersja liczy 44 zobowiązania i 128 konkretnych środków dotyczących:

  • demonetyzacji dezinformacji – wyeliminowanie sytuacji, w której podmioty szerzące fake newsy zarabiają na reklamach w mediach społecznościowych,
  • przejrzystości reklam politycznych – oznaczanie i informowanie użytkowników o sponsorach i budżecie reklam politycznych w mediach społecznościowych,
  • integralności usług – głównie przeciwdziałanie botom, trollom i nieautentycznym kontom w mediach społecznościowych,
  • wzmocnienia pozycji użytkowników – dostęp do wiarygodnych źródeł informacji,
  • wzmocnienia pozycji naukowców – wsparcie ze strony platform społecznościowych dla naukowców zajmujących się dezinformacją,
  • wzmocnienia roli fact-checkerów – utworzenie programów weryfikacji faktów we wszystkich państwach członkowskich oraz we wszystkich w językach w połączeniu ze sprawiedliwym wynagrodzeniem pracy fact-checkerów.

Platformy opublikowały pierwsze raporty

Pod kodeksem podpis złożyli najwięksi z gigantów technologicznych: Meta, Google, TikTok, Microsoft oraz Twitter. Zakres wymagań nie był jednak wobec nich takich sam. To od nich samych oraz od realizowanych usług zależało, które zobowiązania i środki przyjmują podczas podpisywania kodeksu.

To również na nich spoczywał obowiązek i odpowiedzialność za ich realizację w ciągu 6 miesięcy od podpisania kodeksu. Efekty wdrożonych działań platformy społecznościowe zaprezentowały w sprawozdaniach.

Twitter nie zdał egzaminu?

Komisja Europejska podkreśla, że czterech z pięciu gigantów – Meta, Google, TikTok, Microsoft – wykazało się silnym zaangażowaniem i dostarczyło szczegółowe informacje dotyczące realizacji zobowiązań. Po raz pierwszy przedstawiono dane odnoszące się do działań na poziomie poszczególnych państw członkowskich.

Odmienny obraz wyłania się w przypadku Twittera. Platforma przejęta przez Elona Muska nie dostarczyła precyzyjnych informacji, a także nie przedstawiła danych powiązanych z realizacją konkretnych zobowiązań. W raporcie Twittera można znaleźć powierzchowne odpowiedzi np. „Twitter potwierdza swoje zaangażowanie”, ale sekcje, w których platforma jest proszona o wymienienie konkretnych kroków, pozostają puste.

Tabela z raportu Twittera. Kolumna, w której portal jest proszony o wskazanie szczegółowych działań, jest pusta.

To dopiero początek drogi

W przypadku pozostałych platform sytuacja prezentuje się korzystniej, ale z pewnością nieidealnie. Facebook nie zaprezentował szczegółowych informacji na temat kont usuniętych na terenie UE. Skupiono się natomiast na Stanach Zjednoczonych, Chinach, Rosji i Serbii. Google z kolei udostępnił stosunkowo niewiele informacji o pracy z fact-checkerami.

Niemniej konkretne działania zostały wdrożone. Facebook chwali się swoim programem weryfikacji faktów, który w opinii Europejskiej Sieci Standardów Fact-checkingu (EFCSN) można uznać za najbardziej efektywny i transparentny.

Wyłącznie w grudniu 2022 roku 28 mln postów na Facebooku i 1,8 mln postów na Instagramie zawierało ostrzeżenie, że dana treść jest nieprawdziwa. Jeżeli post zawierał takie oznaczenie z ostrzeżeniem, co czwarty użytkownik Facebooka rezygnował z udostępnienia go dalej, a na Instagramie była to nawet co trzecie osoba (38 proc.).

TikTok usuwa konta. Praca z fact-checkerami do poprawy

W III kwartale 2022 roku TikTok deklaruje, że usunął 865 tys. fałszywych kont, które były śledzone przez ponad 18 mln użytkowników. Większości z nich przypadła na trzy państwa – Francję (175 tys.), Hiszpanię (155 tys.) i Niemcy (138 tys.). Z kolei ponad 4 tys. kont zostało zablokowanych w związku z podszywaniem się – powyżej 800 w Niemczech i blisko 500 we Francji i w Polsce.

Podejście to jednak budzi jedną wątpliwość – usuwanie treści z platformy powinno odbywać się w zgodzie z zasadą transparentności. TikTok nie wskazuje użytkownikom przyczyn, z powodu których konto zostało usunięte.

TikTok deklaruje, że współpracuje z ośmioma organizacjami factcheckingowymi w UE, choć ta grupa ma się docelowo powiększyć. Dla porównania Facebook jest w kooperacji z 26 podmiotami z UE. To, co bardziej istotne, to liczba zweryfikowanych treści. A ta w przypadku TikToka wydaje się niezbyt imponująca.

Od listopada do grudnia 2022 roku zaledwie 90 filmików dotyczących wojny w Ukrainie (głównego tematu dezinformacji) zostało poddanych weryfikacji na TikToku. Łącznie w całym okresie sprawozdawczym w całej UE zweryfikowano 2,8 tys. filmików, czyli średnio 100 w każdym państwie. Uśrednione dane zniekształcają jednak pełen obraz sytuacji, gdyż w 16 państwach nie zweryfikowano ani jednego filmiku (s. 132).

Problemy z transparentnością Google

Google zapobiegł transferowi 13 mln euro z wpływów reklamowych do podmiotów szerzących fałszywe informacje. Z kolei na YouTubie udało się zablokować 800 kanałów oraz ponad 4 mln filmów dezinformujących na temat wojny w Ukrainie. Google Jigsaw przeprowadził również kampanię prebunkingową w Polsce, Czechach i Słowacji, która dotarła do 30 proc. obywateli tych państw.

Mankamentem pozostaje jednak dostęp do danych, zarówno dla naukowców, jak i fact-checkerów. Google w swoim raporcie nie wskazuje, z iloma organizacjami factcheckingowymi w UE współpracuje, podkreślając ogólnie, że przeznaczało wsparcie dla Międzynarodowej Sieci Factcheckingowej (IFCN). W najbliższych 6 miesiącach nie zamierza podejmować działań w ramach wzmocnienia roli fact-checkerów i realizacji programu weryfikowania informacji, choć deklaruje plany rozmów z EFCSN.

Twitter w ogniu krytyki

Twitter otrzymał żółtą kartkę od Komisji Europejskiej za brak podjętych wysiłków w walce z dezinformacją – podkreśla Reuters. To efekt niekompletnego raportu. W przypadku Twittera nie sposób znaleźć dokładnych informacji o liczbie zablokowanych lub usuniętych kont. Twitter nie przejawia również chęci do współpracy z fact-checkerami.

Obecnie według sprawozdania firma nie zgłosiła żadnego zewnętrznego programu weryfikacji faktów. W raporcie podkreślono jednak, że platforma jest otwarta na udostępnienie fact-checkerom i naukowcom dostępu do interfejsu programowania aplikacji (API). Niemniej według najnowszych zapowiedzi, niektóre wersje API mają być płatne.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!