Sprawdzamy prawdziwość faktoidów – popularnych anegdotek, którymi lubimy dzielić się w rozmowach, zwłaszcza w charakterze „naukowych” ciekawostek.
Demagog rujnuje faktoidy: czy rosół jest dobry na przeziębienie?
Wbrew pozorom infekcje układu oddechowego są powszechne nie tylko jesienią i zimą. Wiosna to również czas częstych przeziębień. Sprawdźmy, czy rosół, znany jako domowe remedium na choroby, sprawdza się w leczeniu lub skracaniu czasu trwania tych schorzeń.
fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Demagog rujnuje faktoidy: czy rosół jest dobry na przeziębienie?
Wbrew pozorom infekcje układu oddechowego są powszechne nie tylko jesienią i zimą. Wiosna to również czas częstych przeziębień. Sprawdźmy, czy rosół, znany jako domowe remedium na choroby, sprawdza się w leczeniu lub skracaniu czasu trwania tych schorzeń.
Ten tekst jest częścią serii poświęconej faktoidom, czyli anegdotkom, które lubimy przekazywać, zwłaszcza w charakterze „naukowych” ciekawostek. Raz powielone, stają się prawie nieśmiertelne. Dlaczego? Ponieważ mają fantastyczny potencjał społeczny: miło jest rzucić w towarzystwie jakąś mądrą, intrygującą tezą.
Faktoidy nie zawsze są całkiem fałszywe, czasami są po prostu uproszczone, przesadne, „podkręcone” przez kolejne przekazy i emocje, jakie towarzyszą ich transmisji.
Dziś poświęcimy uwagę faktoidowi dotyczącemu zdrowotnej „mocy” rosołu.
Infekcje układu oddechowego występują nie tylko jesienią i zimą
Przeziębienie, grypa i w ogóle infekcje układu oddechowego kojarzą się raczej z jesienią czy zimą niż z wiosną. I rzeczywiście, wiele chorób związanych z systemem respiracyjnym występuje wtedy z dużym nasileniem. A jednak w kwietniu również potrafią dać o sobie znać.
Na przykład według danych portalu szczepienia.pzh.pl, prowadzonego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Instytut Badawczy (NIZP – PIB), sezon epidemiczny dla grypy trwa w Polsce od października do maja.
Szczyt zachorowań może wykazywać pewną zmienność czasową i geograficzną: np. Sanepid (Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna) w Krakowie podaje, że zachorowania występują przede wszystkim od października do kwietnia. Wygląda więc na to, że „tematy infekcyjne” są aktualne w zasadzie przez cały rok, ewentualnie z mniejszym nasileniem w czasie lata.
To nas prowadzi do konkluzji, że w zasadzie o każdej porze roku warto mieć w zanadrzu jakieś skuteczne metody łagodzenia infekcji dróg oddechowych. Najskuteczniejsza jest tu profilaktyka, czyli szczepienia, ale one nie zabezpieczają niestety przed wszystkimi schorzeniami – np. przed wieloma rodzajami tzw. przeziębienia.
Dlatego wiele osób sięga po domowe sposoby leczenia. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj własnoręcznie przyrządzony rosół. Tylko czy ta zupa faktycznie wspomaga terapię przeziębienia lub skraca czas jego trwania?
Popijanie gorącej zupy może pomóc udrożnić nos. Na krótko
Prof. Merlin Thomas, lekarz i specjalista medycyny prewencyjnej z australijskiego Monash University, tak komentuje wyniki jednego z badań oceniających wpływ picia rosołu na nasilenie objawów przeziębienia:
„Jedno z badań wykazało, że popijanie gorącej zupy z kurczaka zwiększało prędkość uwalniania wydzieliny z nosa u zdrowych ochotników. Może to być dobre rozwiązanie w przypadku zatkanego nosa, ale badanie wykazało, że działało to tylko przez kilka minut i nie było bardziej skuteczne niż gorąca woda”.
Wygląda więc na to, że picie gorącego bulionu może przyspieszyć opróżnianie nosa. Należy jednak uważać z tym wnioskiem, ponieważ dane te mają wiele ograniczeń. Po pierwsze, samo badanie jest stare – pochodzi z 1978 roku. Po drugie, badano w nim osoby, które były klinicznie zdrowe, więc trudno ocenić, czy rosół tak samo wpłynąłby na osoby z objawami przeziębienia.
I wreszcie po trzecie, jak zwrócił uwagę prof. Thomas, analogiczny efekt udrożnienia nosa uzyskano, gdy uczestnicy pili nie rosół, lecz zwykłą gorącą wodę. To sugeruje, że to raczej temperatura płynu, a nie jego skład miały tu dominujący wpływ na uzyskane efekty. Nie mówiąc o tym, że te ostatnie były bardzo krótkotrwałe.
Bulion spowalnia białe krwinki, ale w badaniu in vitro
W przeszłości przeprowadzano również badania, które podchodziły do sprawy rosołu nieco bardziej szczegółowo. Analizowały więc nie tyle korelację pomiędzy spożyciem tej zupy a objawami, ile wpływ składników bulionu na konkretne reakcje immunologiczne. Dokładniej – na ruchliwość (chemotaksję) neutrofili, czyli białych krwinek (inaczej: leukocytów) uczestniczących w odporności nieswoistej.
Niestety, i to badanie miało swoje ograniczenia. Po pierwsze, podobnie jak poprzednie – nie należy do najnowszych (opublikowano je w 2000 roku). Po drugie, analizuje jedynie to, jak neutrofile reagują w warunkach in vitro, czyli – upraszczając – w szalce, w probówce, a nie w ustroju człowieka.
Eksperyment, który tu przeprowadzono, wykazał, że pod wpływem bulionu z kurczaka białe krwinki przemieszczają się wolniej niż bez niego. To oznacza, że ich chemotaksja jest osłabiona. Jak komentuje jeden z autorów tego badania, dr Stephen Rennard pracujący na University of Nebraska Medical Center:
„W rosole występują substancje, które mogą wpływać na komórki organizmu i potencjalnie dawać jakieś medyczne efekty, ale [w naszym badaniu – przyp. Demagog] nie sprawdzaliśmy tego, czy te efekty są korzystne, czy niekorzystne”.
Rosół wpływa na leukocyty… ale nie mamy pewności, czy korzystnie
Co oznacza taka wypowiedź autora wspomnianego badania? To, że tak naprawdę nie wiemy, czy hamowanie ruchliwości neutrofili pod wpływem rosołu jest zjawiskiem pozytywnym, czy negatywnym, jeśli chodzi o przebieg przeziębienia.
Z jednej strony osłabienie funkcji białych krwinek może oznaczać, że układ odpornościowy działa gorzej, a więc słabiej zwalcza patogeny. Z drugiej strony mniejsza reaktywność leukocytów to mniejsza intensywność stanu zapalnego, a to właśnie on jest odpowiedzialny za wiele objawów przeziębienia (np. za przekrwienie śluzówek i nadmierną ilość wydzieliny nosowej).
Poza tym, jak już wspomnieliśmy, dane dotyczące tego, co się dzieje w szalce laboratoryjnej, niekoniecznie przekładają się na reakcje w żywym organizmie. W końcu w metodzie in vitro neutrofile „pływały” bezpośrednio w bulionie, a w ciele człowieka rosół trafiłby do żołądka, a nie bezpośrednio do krwi, gdzie znajduje się większość neutrofili.
Rosół ma dobrą wartość odżywczą, ale istnieje wiele pokarmów o podobnym składzie
Jest jeszcze jeden aspekt spożywania rosołu, o którym nie należy zapominać – mianowicie jego wartość odżywcza. Jak zauważa wspominany już prof. Merlin Thomas:
„Z pewnością niedożywienie osłabia układ odpornościowy, a odpowiednie żywienie może stymulować i wzmacniać odpowiedź immunologiczną na wirusy. Ale dlaczego rosół miałby być lepszym wyborem [niż inne rodzaje pokarmu – przyp. Demagog]? […]
Niektórzy twierdzą, że rosół to korzystny wybór, ponieważ ma on wysoką zawartość cynku. Ale trzeba zauważyć, że większość zup będzie zawierać mniej niż 5 mg cynku na porcję. Jeśli więc to cynk miałby być kluczem do sukcesu, ostrygi (po 100 mg cynku każda) powinny być lepszą opcją”.
Wygląda więc na to, że dowody medyczne, które miałyby potwierdzić skuteczność kliniczną rosołu w leczeniu przeziębienia czy skracaniu czasu jego trwania, nie są rozstrzygające. W tej kwestii trzeba więc poczekać na więcej badań.
Jednocześnie dane naukowe nie przekreślają definitywnie prozdrowotnej wartości rosołu i jego ewentualnego korzystnego wpływu na przebieg łagodnych infekcji układu oddechowego.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter