Strona główna Analizy Demagog rujnuje jesienne faktoidy: żółte liście i jeż z jabłkiem

Demagog rujnuje jesienne faktoidy: żółte liście i jeż z jabłkiem

Dlaczego jesienią liście drzew liściastych żółkną i opadają, a igły z drzew iglastych – nie? Czy opadnięte na ziemię liście należy grabić i usuwać? Dlaczego oczyszczanie ogrodu czy trawnika z materii organicznej może być szkodliwe dla roślin i zwierząt? I wreszcie: skoro jeż nie nosi na grzbiecie jabłka, ani też nie żywi się tymi owocami, to czym można go dokarmiać? Czy wolno jeżowi podawać mleko lub chleb? Tego wszystkiego dowiesz się z dzisiejszego, bardzo jesiennego odcinka faktoidowej serii.

jesienny krajobraz, w dali 2 osoby spacerujące

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

Demagog rujnuje jesienne faktoidy: żółte liście i jeż z jabłkiem

Dlaczego jesienią liście drzew liściastych żółkną i opadają, a igły z drzew iglastych – nie? Czy opadnięte na ziemię liście należy grabić i usuwać? Dlaczego oczyszczanie ogrodu czy trawnika z materii organicznej może być szkodliwe dla roślin i zwierząt? I wreszcie: skoro jeż nie nosi na grzbiecie jabłka, ani też nie żywi się tymi owocami, to czym można go dokarmiać? Czy wolno jeżowi podawać mleko lub chleb? Tego wszystkiego dowiesz się z dzisiejszego, bardzo jesiennego odcinka faktoidowej serii.

Ten tekst jest częścią serii poświęconej faktoidom, czyli anegdotkom, które lubimy przekazywać, zwłaszcza w charakterze „naukowych” ciekawostek. Raz powielone, stają się prawie nieśmiertelne. Dlaczego? Ponieważ mają fantastyczny potencjał społeczny: miło jest rzucić w towarzystwie jakąś mądrą, intrygującą tezą.

Faktoidy nie zawsze są całkiem fałszywe, czasami są po prostu uproszczone, przesadne, „podkręcone” przez kolejne przekazy i emocje, jakie towarzyszą ich transmisji.

Dziś sprawdzimy faktoidy związane z jesienią: niektóre z nich mogą się wydawać banalne, ale wiążą się z konsekwencjami ważnymi dla ekosystemu. W jaki sposób? Tego dowiesz się z poniższego tekstu.

Jesienią liście są dla drzew bardzo „nieopłacalne”

Na początek najbardziej, zdawałoby się, oczywista sprawa. Dlaczego jesienią liście w ogóle zmieniają kolor, a potem opadają? Zwykle ten proces kojarzony jest ze słońcem. Wiadomo: latem jest dużo światła, jesienią i zimą – mało, więc liście reagują na tę zmianę. Ale to tylko część prawdy. W rzeczywistości rośliny robią to również po to, aby nie umrzeć z „pragnienia”.

A zatem po kolei. Jak podają Lasy Państwowe:

„Liście na zimę zrzucają drzewa liściaste, występujące niemal wyłącznie na półkuli północnej. Panuje tu klimat umiarkowany – lata bywają upalne, a zimy dość mroźne. Zima to bardzo trudny czas, nie tylko dla zwierząt, ale również dla drzew – temperatura znacznie spada, brakuje światła, a woda zamarza. Utrzymanie liści na zimę przez drzewa rosnące w naszym klimacie byłoby bardzo nieopłacalne. Brak światła uniemożliwia prowadzenie fotosyntezy, czyli produkcji pokarmu w liściach”.

Zmiana pory roku sprawia, że liście przestają „karmić” drzewo

Z tego wynika, że drzewa „zauważają” (czyli odbierają odpowiednie bodźce ze swojego środowiska), że warunki dookoła nich zaczynają się jesienią zmieniać, i reagują na tę zmianę.

Pierwszym krokiem jest zahamowanie produkcji chlorofilu, czyli barwnika, który umożliwia roślinom przeprowadzenie fotosyntezy. To fotosynteza sprawia, że drzewa mają co „jeść”, ponieważ to podczas tego procesu są wytwarzane składniki dające tym organizmom energię do przetrwania.

Kiedy nie ma ciepła i światła, chlorofil nie może być w liściach skutecznie produkowany. A kiedy nie ma chlorofilu, fotosynteza przestaje „karmić” drzewo.

Smithsonian Institute wyjaśnia:

„Przez większą część roku liście te są zielone ze względu na chlorofil, którego używają do pochłaniania energii ze światła słonecznego podczas fotosyntezy. Liście zamieniają energię na cukry, którymi karmią drzewo.

W miarę zmiany pory roku temperatury spadają, a dni stają się krótsze. Drzewa otrzymują mniej bezpośredniego światła słonecznego, a chlorofil w liściach ulega rozpadowi”.

Skąd się biorą kolory liści?

Czyli im mniej słońca, tym mniej zielonego chlorofilu w drzewach. Ale w takim razie, dlaczego liście nie stają się np. przezroczyste? Skąd biorą się te nowe, tak intensywne barwy? Smithsonian spieszy z pomocą i wyjaśnia:

Brak chlorofilu ujawnia żółte i pomarańczowe pigmenty, które już znajdowały się w liściach, ale były maskowane w cieplejszych miesiącach. Ciemniejsze kolory, np. czerwone, powstają wskutek przemian chemicznych: cukry, które zostały uwięzione w liściach, wytwarzają nowe pigmenty (zwane antocyjanami). Pigmentów tych nie było w liściach w sezonie wegetacyjnym [czyli wtedy, gdy drzewo funkcjonowało normalnie, rosło itp. – przyp. Demagog]”.

Niektóre barwy były już w liściu „ukryte”, inne powstają dopiero jesienią

Już na tym etapie widać, jak bardzo złożoneróżnorodne mogą być procesy, które doprowadzają do jesiennych przemian drzew. To, w jaki sposób te zjawiska zachodzą, jakie jest ich tempo i kolejność, zależy od wielu zmiennych. Lasy Państwowe dodają:

„Jesienią swój czas mają karotenoidy i flawonoidy odpowiedzialne za pomarańczową i żółtą barwę liści. Zaczynają zanikać w tym samym czasie co chlorofil, lecz jest to proces znacznie wolniejszy. Dlatego często na tym samym liściu możemy zaobserwować różne barwy.

Jako ostatnie widoczne są antocyjany, które nadają liściom czerwony kolor. To grupa barwników syntezowanych dopiero jesienią, gdy chlorofil przestaje działać. Czasami możemy zaobserwować różnokolorowe liście na tym samym drzewie. Każdy z nich reaguje indywidualnie na dostępność światła, więc liście będące stale nasłonecznione będą dłużej zielone”.

Jeśli chcesz bardziej szczegółowo poznać i zrozumieć proces rozpadu i produkcji poszczególnych barwników w liściach, zapoznaj się np. z opisem opublikowanym przez Harvard University na stronie Harvard Forest. To duży obszar lasu należący do tej uczelni, na którego terenie prowadzi się wiele prac badawczych. Na stronie Harvard Forest znajduje się również dużo materiałów edukacyjnych.

Zimą drzewom grozi „śmierć z pragnienia”

No dobrze, czyli liście, którym się dziś przyglądamy, zmieniły już kolor w odpowiedzi na jesienne warunki środowiskowe. Ale co sprawia, że te kolorowe liście potem opadają? Dlaczego nie zostają po prostu „przyczepione” do drzew i nie noszą tej nowej, ciepłej kolorystyki?

Aby odpowiedzieć na te pytania, wracamy do początku, czyli do śmierci z „pragnienia” i do nieopłacalności posiadania liści jesienią i zimą. Liście są organami karmiącymi roślinę, więc jeśli nie wykonują swojej funkcji, stają się balastem. Ale to nie wszystko.

Zrzucanie liści to ochrona przed przesuszeniem

Lasy Państwowe dodają jeszcze jeden kontekst do sprawy:

Niska temperatura doprowadziłaby do zamarznięcia wody znajdującej się w liściach, a to spowodowałoby zniszczenie ich komórek. Rośliny, w tym drzewa, bardzo boją się suszy fizjologicznej, czyli okresu, kiedy woda występuje, jednak nie jest dostępna dla roślin. Powodem tego może być niska temperatura i zamarzanie wody w glebie. Zatem drzewo w czasie mrozów musi oszczędzać wodę, a najwięcej jej »ucieka « przez aparaty szparkowe znajdujące się na liściach. Drzewo pozbywając się liści jesienią, broni się przed śmiercią spowodowaną przesuszeniem”.

Istnieje jednak taki rodzaj liści, który pozostaje na drzewie przez cały rok. Jak wyjaśniają Lasy Państwowe: „Wyjątkiem są drzewa iglaste. Ich liście, które przybrały formę igieł, mają małą powierzchnię, mniej aparatów szparkowych i są pokryte grubą warstwą ochronną – to chroni je przed niedostatkiem wody. To dlatego drzewa iglaste nie muszą zrzucać igieł na zimę”.

Jesienią drzewo odcina się (dosłownie i w przenośni) od swoich liści

A jak to się dzieje, że liście, które latem tak solidnie trzymały się gałęzi, jesienią stają się tak lekko przytwierdzone, że z łatwością można je z drzewa zdjąć lub odpadają same?

Smithsonian Institute wyjaśnia: „Gdy zmienia się pogoda, drzewa zaczynają budować ochronną uszczelkę pomiędzy liśćmi a gałęziami. […] Gdy liście zostaną odcięte od płynu w gałęziach, oddzielają się od reszty rośliny i opadają na ziemię”.

A kiedy już liście opadną na dół, pierwsze, co trzeba zrobić, to chwycić grabki i zgrabić je z ziemi, prawda? Niekoniecznie.

Liście usuwa się zwykle ze szklaków komunikacyjnych (chodniki, ulice itp.), ponieważ są śliskie i mogą utrudniać przemieszczanie się po tych miejscach (s. 7). Ale jeśli roślinne szczątki opadają w takie miejsca jak przydomowe trawniki, parki czy tym bardziej naturalne tereny zielone, warto pozostawić je w spokoju.

Czy opadnięte liście należy grabić i usuwać z ziemi?

Opadnięte liście stanowią ważny element przyrody. Na temat ten zwraca uwagę Fundacja Szklane Pułapki, zajmująca się m.in. tematem śmiertelności ptaków w wyniku kolizji, a także obserwacjami tych zwierząt w zróżnicowanych środowiskach. Fundacja podaje:

„Zostaw liście w spokoju! […] Liście są potrzebne zwierzętom! Opadłe liście są potrzebne zwierzętom, ale tak samo są potrzebne roślinom, z których opadają. Drzewa, krzewy pobierają składniki odżywcze pochodzące z rozkładu liści. Nie hamujmy obiegu materii. Liście to życie. Włączamy się w każde działanie sprzyjające ochronie ptaków! Pozostawianie liści na naszych trawnikach jest właśnie jednym z takich działań. Liście są środowiskiem występowania zwierząt. Dlatego nie pozbywajmy się ich z naszego otoczenia”.

Jednocześnie Fundacja czyni zastrzeżenie: „liście z drzew zainfekowanych patogenami, szkodnikami należy zbierać”.

Zrzut ekranu z profilu Fundacji Szklane Pułapki. Widoczny plakat z liśćmi oraz zwierzętami. Napis głosi: „zostaw liście dla innych”.

Fot. www.facebook.com

Opadnięte liście są potrzebne wielu gatunkom zwierząt

Na korzyści przyrodnicze związane z pozostawieniem opadniętych liści na ziemi zwraca również uwagę Dawid Kilon, przyrodnik i rysownik. Na swoim profilu Mówią, że potrafi rysować opublikował on dodatkowo edukacyjną grafikę:

Zrzut ekranu z profilu Mówią, że potrafi rysować. Widoczny plakat z liśćmi oraz zwierzętami. Napis głosi: „my tu żyjemy i grabienia liści nie chcemy”.

Fot. www.faceboom.com

Jak widać, schronienie w liściach może znaleźć wiele gatunków zwierząt. Ale najbardziej flagowym gatunkiem widocznym na tej grafice jest oczywiście jeż. To właśnie jemu poświęćmy ostatni wątek dzisiejszego tekstu.

Jak pomóc jeżowi, a jak mu nie pomagać?

Miejmy nadzieję, że do każdego już dotarła informacja, że jeż ani nie nosi jabłek na kolcach, ani też tych jabłek nie je. Dlatego tych twierdzeń, jako kolejnych faktoidów, nie staramy się tu nawet obalać. A jednak na temat jeży krąży wiele innych niesprawdzonych informacji (czy będzie przesadą, jeśli nazwiemy je jeżową dezinformacją?).

Napotkane w ogrodach czy w parkach jeże bywają dokarmiane mlekiem lub inną ludzką żywnością. Takie działania bardzo im szkodzą.

Jak wskazuje OTOZ Animals:

„We wrześniu jeże zaczynają budować sobie gniazda i szukają pokarmu do składowania. Nie dziwi więc, że o tej porze roku częściej widuje się dzikie jeże. W określonych sytuacjach niezależnie od pory roku potrzebują one jednak czasami odrobiny ludzkiej pomocy. […] Kiedy spotkamy jeża, to przede wszystkim musimy ocenić, czy w ogóle potrzebuje pomocy człowieka. Jeśli spotkamy go w ciągu dnia, to sprawdźmy, czy reaguje na zagrożenia – powinien zwinąć się w kulkę albo uciec, kiedy będziemy próbować go dotknąć. Jeżeli znaleziony przez nas jeż ma widoczne rany, złamania, przewraca się podczas chodzenia – należy jak najszybciej skonsultować go z lekarzem weterynarii. Jeże można nakarmić wysokomięsną karmą dla kotów (bez sosu czy galaretki) lub kurzymi sercami. Pamiętajmy, że jeże są mięsożerne, a jeż jedzący jabłka występuje tylko w bajkach! Jeże nie tolerują laktozy, w żadnym wypadku nie należy im podawać mleka!”.

Niewielkie zmiany mogą przynieść duże korzyści lokalnym zwierzętom

OTOZ Animals wskazuje również: „Ważne jest, by nie dokarmiać jeży przez cały rok, a na pewno nie późną jesienią, gdyż w przeciwnym razie będą odwlekać zimowy sen. Kiedy z końcem jesieni kończy się pokarm, w naturalny sposób zapadają w zimowy sen”.

Więcej informacji na temat dokarmiania (tylko w uzasadnionych przypadkach) jeży znajdziesz np. na stronie Ośrodka Rehabilitacji Jeży w Kłodzku.

Warto pamiętać, że dokarmianie to tylko wyjątkowy, okazjonalny sposób wspomagania jeży. Najlepiej jest wspierać te zwierzęta poprzez zapewnienie im odpowiednich warunków środowiskowych. OTOZ poleca: „W bezpiecznym miejscu zostaw dla nich nieco liści, gałązek czy kawałków drewna, by mogły wybudować dla siebie schronienie. Możesz również zaoferować jeżom gotową budkę lub inne bezpieczne i naturalne schronienie”.

Tym sposobem w dzisiejszym odcinku faktoidowej serii zatoczyliśmy koło i powróciliśmy do tematu opadniętych liści, które, jak widać, warto pozostawić na ziemi. Nawet drobne działania na rzecz lokalnej przyrody mogą stanowić dużą korzyść dla miejscowych zwierząt i roślin.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!