Strona główna Analizy Koniec prac domowych? Wyjaśniamy, co planuje rząd

Koniec prac domowych? Wyjaśniamy, co planuje rząd

Plany rządu na ograniczenie zadań domowych w szkołach podstawowych wywołały gorącą dyskusję, w której niestety nie zabrakło także niesprawdzonych informacji. Co tak naprawdę planuje resort oświaty? Co na ten temat mówią badania? Sprawdziliśmy.

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

Koniec prac domowych? Wyjaśniamy, co planuje rząd

Plany rządu na ograniczenie zadań domowych w szkołach podstawowych wywołały gorącą dyskusję, w której niestety nie zabrakło także niesprawdzonych informacji. Co tak naprawdę planuje resort oświaty? Co na ten temat mówią badania? Sprawdziliśmy.

Likwidacja prac domowych w szkołach podstawowych to jeden ze 100 Konkretów Koalicji Obywatelskiej na pierwsze 100 dni rządów (konkret nr 45). Minister edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała, że obietnica ta zostanie spełniona. 

– To był wielki apel młodych osób, żeby czasami miały chwilę oddechu po szkole. Dzieciaki idą do szkoły bardzo często na 8 rano, czasami nawet wcześniej, wychodzą o godz. 15-16. Godzinami odrabiają prace domowe, bardzo często dlatego, że nie zdążono przerobić materiału w szkole – mówiła [czas nagrania 6:30] Nowacka w Polsat News.

Ze szkół zniknie tylko część prac domowych

Szefowa resortu edukacji wyjaśniła, że w klasach 1-3 zadań domowych nie będzie, bo resort chce wyeliminować przede wszystkim te manualne. – Każdy rodzic wie, jaki to było horror z tymi wyklejankami albo zrobieniem karmika na ostatnią chwilę. I nie było oceniane dziecko, był oceniany rodzic – uzasadniała Nowacka, podkreślając, że był to niesprawiedliwy system.

Dodatkowo w klasach 4-8 prace domowe będą nieobowiązkowe i nie będą mogły być oceniane. A więc nauczyciel może zadać pracę domową, może ją sprawdzić, ale nie może jej ocenić. Chodzi o to, aby uczeń nie mógł być ukarany za brak pracy oceną niedostateczną. 

Nowacka wielokrotnie podczas wywiadu w Polsat News podkreślała, że nie chodzi o brak zadań domowych, a o to, że mają być nieobowiązkowe i nie podlegać ocenie. Te zmiany resort edukacji planuje wprowadzić od kwietnia. Przygotowywane jest w tej sprawie rozporządzenie.

Co z lekturami szkolnymi? Nowacka sobie zaprzecza

Nie wszystkie plany dotyczące zadań domowych są jasne. Minister edukacji w kwestii lektur szkolnych podała w mediach dwie wersje. W programie [czas nagrania 10:35] „Kropka nad i” w TVN24 pytana o obowiązkowe lektury dla uczniów powiedziała: – Lektura to nie praca domowa. Lektura to przeczytanie lektury.

Z kolei we wspomnianym programie „Graffiti” w Polsat News Nowacka pytana przez dziennikarza o „zadanie lektury” wyjaśniła: – Znowu: nieoceniane i nieobowiązkowe – odpowiada minister. Dziennikarz dopytuje na przykład o zadanie lektury „W pustyni i w puszczy”, czyli książki z listy lektur obowiązkowych. – Można sprawdzić, można porozmawiać. Przecież w klasie będzie widać, kto przeczytał, a kto nie – mówi minister.

Zwróciliśmy się do Ministerstwa Edukacji Narodowej z pytaniem o wyjaśnienie, czy lektury będą obligatoryjne, czy traktowane jako nieobowiązkowe prace domowe. Po otrzymaniu odpowiedzi zaktualizujemy nasz artykuł.

Głosy krytyczne wobec reformy

Wizja szkół podstawowych bez obowiązkowych prac domowych wywołała dyskusję, w której nie brakuje też głosów krytyki. Poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek napisał, że rezygnacja z prac domowych doprowadzi do pogorszenia się poziomu edukacji w szkołach i jest bardzo złym rozwiązaniem. 

Publicysta Łukasz Warzecha z kolei zażądał od MEN m.in. listy badań, na których resort oparł swoją decyzję. W mediach negatywnie na ten temat wypowiadali się także sami nauczyciele (1, 2, 3). Wśród zarzutów pojawiło się też to, że zmiana zostaje wprowadzana zbyt szybko i bez konsultacji z ekspertami.

Ograniczenie zadań domowych. Nie brakuje dezinformacji

Niekiedy krytyka idzie za daleko i dochodzi do szerzenia nieprawdziwych informacji. Sam poseł Płaczek, podejmując temat na TikToku, pomija informację, że ograniczenie prac domowych dotyczy jedynie szkół podstawowych

Z kolei były minister Przemysław Czarnek sugeruje, że nowe zasady uczniowie mogą wykorzystywać do nieprzygotowywania się do klasówek. A poseł Michał Nieznański na TikToku ostrzega, że nauczyciel języka obcego nie będzie mógł przepytać ucznia ze słówek, bo będzie miał ustawowy zakaz. Twierdzenia Czarnka i Nieznańskiego nie mają pokrycia w tym, co zapowiada rząd.

Rzeczywiście, Nowacka powiedziała, że jeśli nauczyciel zada uczniom słówka do nauki w ramach pracy domowej, nie będzie mógł później tego ocenić. Ale będzie mógł zrobić kartkówkę z wiedzy lub sprawdzian ze słówek, które uczniowie powinni znać zgodnie z podstawą programową. To, jak mówiła Nowacka, nie jest zadaniem domowym.

Prace domowe: tak czy nie? Oto, co mówią badania

W 2018 roku Związek Nauczycielstwa Polskiego opublikował podsumowanie badań dotyczących zadań domowych. Przywołuje między innymi badanie PISA (Programme for International Student Assessment), które wykazało (s. 111), że polscy 15-latkowie poświęcają pracy w domu znacznie więcej czasu niż ich rówieśnicy w większości krajów OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).

Średnio uczeń z krajów OECD przeznaczał na zadania domowe niecałe 5 godz. tygodniowo, a polski uczeń blisko 7. Przytoczone w publikacji ZNP badania wskazują, co prawda, na pozytywny wpływ odrabiania zadań domowych na wyniki uczniów, ale w szkołach średnich. W szkołach podstawowych ten efekt jest znacznie mniejszy. 

Wskazuje na to m.in. metaanaliza najbardziej aktualnych wyników badań naukowych przeprowadzona przez Education Endowment Foundation (EEF). Czytamy w niej, że pozytywny wpływ zadań domowych maleje wraz ze wzrostem ilości czasu, jaki uczniowie na nie poświęcają.

Prace domowe przynoszą lepsze efekty, gdy wiążą się z otrzymaną od nauczyciela informacją zwrotną. EEF podkreśla jednak, że dostępne raporty nie są jednoznaczne, ponieważ w dużym odsetku badań nie przeprowadzono porównania z grupą kontrolną.

Prace domowe zależą od nauczyciela. Brak regulacji

Prawo oświatowe nie reguluje kwestii zadawania prac domowych i ich odrabiania. Samo Ministerstwo Edukacji Narodowej wskazuje, że nauczyciel nie ma obowiązku zadawać prac domowych uczniom. Jak pisał wiceminister edukacji Maciej Kopeć w 2019 roku:

„Celem prac domowych jest wspomaganie pracy dydaktycznej pod warunkiem, że uczeń opanował treści nauczania w czasie zajęć i jest w stanie samodzielnie wykonać zadania domowe. Nakłada to na nauczyciela obowiązek zadawania takich prac domowych, do których uczeń został przygotowany”.

W Polsce funkcjonują już szkoły, w których zrezygnowano z zadań domowych (1, 2, 3). Przykładowo: Szkoła Podstawowa nr 1 w Nysie podjęła decyzję po głosach sfrustrowanych uczniów, a także rodziców, którzy niekiedy musieli zatrudniać korepetytorów, aby pomóc dzieciom w odrobieniu lekcji.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

POLECANE RAPORTY I ANALIZY

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!