Strona główna Analizy Nikt nie jest odporny na fake newsy. Dlaczego je udostępniamy?

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Nikt nie jest odporny na fake newsy. Dlaczego je udostępniamy?

Wyniki najnowszego badania naukowców z australijskiej uczelni Royal Melbourne Institute of Technology (RMIT) wskazują, że nawet osoby zainteresowane fact-checkingiem są podatne na fałszywe treści w sieci. Analiza wskazuje, że blisko co trzeci subskrybent newslettera CoronaCheck udostępnił nieprawdziwe informacje.

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Nikt nie jest odporny na fake newsy. Dlaczego je udostępniamy?

Wyniki najnowszego badania naukowców z australijskiej uczelni Royal Melbourne Institute of Technology (RMIT) wskazują, że nawet osoby zainteresowane fact-checkingiem są podatne na fałszywe treści w sieci. Analiza wskazuje, że blisko co trzeci subskrybent newslettera CoronaCheck udostępnił nieprawdziwe informacje.

Artykuł „No one is immune to misinformation: An investigation of misinformation sharing by subscribers to a fact-checking newsletter” został napisany przez grupę australijskich badaczy i badaczek pracujących w ośrodku FactLab oraz School of Health & Biomedical Science na uczelni RMIT. Prezentuje on badania przeprowadzone na grupie osób subskrybujących newsletter CoronaCheck, który powstał podczas pandemii i był inicjatywą australijskich uczonych. Artykuł wyjaśnia także najważniejsze zagadnienia związane z problemem udostępniania fałszywych treści w internecie podczas pandemii COVID-19. 

Dlaczego ulegamy fałszywym informacjom?

Zaufanie do niezweryfikowanych treści, które mogą wprowadzać w błąd, wraz ze spadającym zaufaniem do nauki znacznie obniżają wysiłek włożony w zarządzanie pandemią i próby ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Większość z działań ograniczających skalę pandemii (np. noszenie maseczki czy dystans społeczny) spełnia swoje funkcje dopiero wtedy, gdy włącza się w nie stanowcza większość społeczeństwa. Obniżanie wiarygodności tych poczynań powoduje, że ludzie dystansują się do tego typu zabiegów i nie chcą uczestniczyć w życiu społecznym, którym rządzą „nowe” reguły. Zasadniczym problemem w kontakcie z informacjami wprowadzającymi w błąd (misinformation) jest fakt, że fałszywa informacja napotkana choćby raz staje się podstawą do fałszywego przekonania, które później niezwykle trudno zmienić.

W przypadku jednostki dezinformacja i misinformacja jest zależna od cech indywidualnych oraz czynników zależnych od kontekstu. Często jest to brak zaufania do nauki. Podobnie jest z zaufaniem do nowych mediów lub oferowaniem przez media treści ideologicznie osadzonych lub spójnych z poglądami odbiorcy (tzw. efekt potwierdzenia). Autorzy wskazują, że heurystyki myślenia mogą mieć pozytywny wpływ, ponieważ indywidualnie zdejmują z nas ciężar poznawczy analizowania każdego z twierdzeń w konkretnej treści osobno. W perspektywie społecznej prowadzą jednak do generowania fałszywych przekonań. 

Badanie (Pennycook oraz Rand) wykazują, że to nie błędne rozumowanie, ale jego brak (osłabiający zdolność do odpowiedniej oceny wiadomości, z którymi zapoznaje się odbiorca) jest główną przyczyną problemu związanego z udostępnianiem fałszywych treści. Efekt ten jest potęgowany przez emocjonalne zaangażowanie czytelnika, co pogłębia zaufanie pokładane w fake newsach.

Co ciekawe, z przeglądu zawartego w artykule, możemy dowiedzieć się również, że – podobnie jak rozumowanie – dezynwoltura i nonszalanckie podejście do prawdy nie są bezpośrednimi przyczynami podatności na fake newsy. Problemem jest skupianie uwagi czytelnika na nieistotnych czynnikach (np. w oparciu o intensyfikację emocjonalną tekstu), co następnie może powodować przyjęcie fałszywego przekonania. Badacze określają to „nieuwagą na dokładność” (inattention to accuracy). 

Największy problem? – Udostępnianie fake newsów

Zaufanie fałszywym treścią jest problemem, jednak według autorów jego sednem jest rozprzestrzenianie się tych treści. Ich zdaniem to właśnie rozprzestrzenianie się fake newsów promuje błędne przekonania u innych oraz napędza mechanizm pokładania wiary w napotkane treści (nawet jednorazowy kontakt z misinformacją lub dezinformacją podnosi możliwość zaufania w ich treść).

Media społecznościowe są pod tym względem szczególnie wpływowe. Treści są w nich promowane w konkretnym środowisku użytkowników ufających sobie wzajemnie, którzy często cyrkulują w zamkniętych grupach. W przeciwieństwie do starszych mediów wydawniczych (prasa, radio, telewizja) nie dysponują one standardami edytorskimi. Ma to bezpośredni wpływ na rozprzestrzenianie się fałszywych treści, nim zostaną one zidentyfikowane jako takie, a w następstwie ograniczone lub usunięte. 

Badanie przedstawione w artykule RMIT dotyczyło skłonności do dzielenia się w sieci fałszywymi informacjami, co naukowcy wyraźnie odróżniają od podatności do pokładania zaufania w nieprawdziwe treści. Osoby podatne na fałszywe treści niekoniecznie muszą udostępniać je innym, zaś osoby udostępniające niepotwierdzone informacje niekoniecznie muszą się z nimi zgadzać lub wierzyć w nie. Wobec tego badanie dotyczyło dzielenia się treścią o potencjalnym charakterze misinformacyjnym, nie zaś podatności na uleganie fałszywym treściom i konstruowania w oparciu o nie fałszywych przekonań. 

Punktem wyjścia dla badaczy była sytuacja związana z pandemią COVID-19, której jednym z głównych problemów jest obecnie negatywny stosunek do szczepień, co może być wynikiem m.in. rozprzestrzeniania fałszywych treści. Choć opracowano wiele szczepionek przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2, to wciąż wiele osób wykazuje znaczną niechęć do zaszczepienia. Z tego powodu autorzy omawianej publikacji sądzą, iż społecznie istotnym czynnikiem (w celu nabycia zbiorowej odporności należy osiągnąć od 70 do 80 proc. zaszczepionej populacji) jest identyfikacja czynników wpływających na uchylanie się od szczepień. 

Według nich przodującymi czynnikami są: 

  • nieuwaga na dokładność (inattention to accuracy),
  • platformy, na których propagowane są fałszywe treści, 
  • czynniki psychologiczne.

Nieprawdziwe informacje może udostępniać każdy

Przeciętnie osoby subskrybujące newsletter fact-checingowy charakteryzowały się wyższym poziomem zaufania w stosunku do nauki w porównaniu z innymi osobami oraz wykazywały niższy próg rozumowania spiskowego.

Mimo wszystko wyniki badań ujawniają, że nawet wśród osób, które są zaniepokojone misinformacją i aktywnie dążą do jej weryfikacji, istnieje skłonność do dzielenia się treściami o charakterze potencjalnie fałszywym. Jest to o tyle ciekawe, że zwyczajowo można przypisać takim osobom większą ostrożność na niebezpieczeństwa wiążące się z szerzeniem fałszywych treści.

Odsetek osób (subskrybujących newsletter CoronaCheck) skłonnych podzielić się informacją potencjalnie fałszywą wyniósł 24 proc., podczas gdy 31 proc. osób udostępniło informacje, które następnie okazały się fałszywe. 37 proc. osób, które udostępniły wątpliwą informację, na pytanie, dlaczego to zrobiły, odpowiadały, że informacja ta wydawała im się interesująca. Z kolei 38 proc. osób udostępniło konkretną informację, ponieważ chcieli uzyskać dodatkową opinię dotyczącą zawartych w niej twierdzeń. 12,4 proc. osób udostępniło niepewną informację, ponieważ miała dla nich wartość o charakterze rozrywkowym.

Ponieważ dzielenie się misinformacją ma potencjał umacniania fałszywych przekonań, praktyka ta jest problematyczna, nawet jeśli osoby udostępniające robią to w dobrej wierze lub dla zabawy. Dzielenie się taką treścią niekiedy wywołuje efekt żartu obracającego się w kłamstwo. Badania w USA wykazały również, że to osoby starsze częściej udostępniają nieprawdziwe informacje. Co więcej, samo dzielenie się fałszywymi treściami jest powiązane ze stopniem wykształcenia oraz negatywnym nastawieniem do wiarygodności nauki.innym badaniu wykazano, że wpływ na to mają również aspekty dotyczące przekonań politycznych. 

Zasadniczym i najważniejszym wnioskiem wynikającym z badań australijskich naukowców jest fakt, że nawet w środowisku osób, które zainteresowane są weryfikacją informacji, wymagana jest stanowcza interwencja w celu zniechęcenia do dzielenia się informacjami, które są lub potencjalnie mogą być fałszywe, ponieważ finalnie ich udostępnianie ma negatywne skutki oraz jest podstawą do konstruowania fałszywych przekonań. 

Artykuł powstał w ramach projektu „Fakty w debacie publicznej”, realizowanego z dotacji programu „Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy”, finansowanego z Funduszy EOG.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!