Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Z jakimi fałszywymi teoriami na temat Holokaustu spotkasz się w sieci?
Tragedia ta jest jednym z najlepiej udokumentowanych faktów historycznych, a mimo to w debacie publicznej pojawiają się głosy, które negują istnienie Holokaustu.
Z jakimi fałszywymi teoriami na temat Holokaustu spotkasz się w sieci?
Tragedia ta jest jednym z najlepiej udokumentowanych faktów historycznych, a mimo to w debacie publicznej pojawiają się głosy, które negują istnienie Holokaustu.
Pod koniec II wojny światowej naziści podjęli próbę zatarcia śladów po działalności obozów koncentracyjnych. Nie udało im się tego dokonać, dlatego dysponujemy relacjami świadków, dokumentami czy wyposażeniem obozów koncentracyjnych.
Na procesach nazistów w Norymberdze przedstawiono ok. 3 tys. dokumentów dotyczących zniszczenia europejskiej społeczności żydowskiej. Oskarżeni nie twierdzili, że nie dokonali zbrodni – ich linią obrony było to, że „tylko wykonywali rozkazy”. Dowody zbrodni nie są jednak wystarczające dla wszystkich.
Ci, którzy publicznie głoszą przekonanie, że Holokaust nie miał miejsca, nazywają samych siebie rewizjonistami. Rewizjonizm historyczny to idea, której celem jest weryfikacja na podstawie nowych dowodów tego, czy konkretne wydarzenia historyczne zostały poprawnie zinterpretowane.
Takie podejście nie musi z definicji prowadzić do szerzenia dezinformacji, jednak w przypadku Holokaustu podejście rewizjonistyczne nierzadko oznacza powątpiewanie w to, że np. w ogóle się wydarzył, że odpowiadają za niego naziści albo utrzymywanie, że liczba ofiar była znacznie mniejsza.
Najpopularniejsze fałszywe tezy głoszone przez negacjonistów Holokaustu
1. Holokaust nie pochłonął 6 mln ofiar – Żydzi wymyślili albo wyolbrzymili tę liczbę
Korzenie tej tezy sięgają końca lat 60. XX wieku. Amerykański duchowny Gerald L.K. Smith opublikował „Krzyż i flagę”, w której napisał, że 6 mln Żydów nie zginęło podczas Holokaustu, lecz wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych. Później francuski aktywista Paul Rassinier stwierdził, że tak duża liczba ofiar została wymyślona przez syjonistów w celu uzyskania reparacji od Niemiec.
Oszacowanie liczby ofiar wojennych nie jest łatwym zadaniem, ponieważ nie istnieje jeden wykaz ofiar – tym bardziej, jeśli chcemy policzyć konkretną grupę osób. Statystyki dotyczące Żydów zamordowanych przez nazistów są prowadzone wspólnym wysiłkiem naukowców, organizacji czy agencji rządowych.
Aktualne szacunki zostały oparte na raportach z czasów wojny oraz danych demograficznych zebranych już po niej. Dla przykładu „Raport Korherra” szacuje liczbę strat żydowskich na ponad 2,4 mln do końca 1942 roku. Na podstawie tych danych stwierdzono, że w Holokauście zginęło 6 mln Żydów.
2. Wymordowanie Żydów nie było częścią ideologii i strategii nazistowskiej
To pogląd, który opiera się na założeniu, że naziści chcieli się pozbyć Żydów z Niemiec, ale nie przez eksterminację, a wysiedlenie. Jego zwolennicy bazują na niemieckich dokumentach, które posługiwały się kodem: nierzadko „ewakuacja” oznaczała tak naprawdę „zamordowanie”. Natomiast w protokołach konferencji w Wannsee możemy przeczytać zapis, który mówi o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, czyli ich masowej zagłady.
W raporcie majora SS Francke-Grickscha z 1943 roku na temat Auschwitz pojawia się np. stwierdzenie, że „piece przesiedleńcze” były w stanie dziennie spalić 10 tys. ciał.
Naziści w swoich dokumentach unikali określeń, które kojarzyły się jednoznacznie z eksterminacją. Zdarzało im się jednak ujmować rzecz wprost. 4 października 1943 roku szef SS Heinrich Himmler w swoim przemówieniu powiedział: „Mam teraz na myśli ewakuację Żydów, eksterminację narodu żydowskiego”.
Mimo że nie znaleziono żadnego dokumentu z podpisem Hitlera z rozkazem eksterminacji Żydów, historycy ustalili, że wychodziły one od niego. Nagonka na Żydów była ważnym elementem polityki Hitlera.
Już w jego najpopularniejszym dziele „Mein Kampf” czytamy, że sam fakt istnienia Żydów „jest dla społeczeństwa naszego zabójczy i trzeba się ich pozbyć”. O wymordowaniu Żydów mówił także w swoim przemówieniu w Reichstagu.
3. Komory gazowe w Auschwitz-Birkenau nie istniały, a duża liczba ofiar jest wynikiem chorób lub głodu
Jeden z pierwszych negacjonistów Holokaustu, Paul Rassinier, był francuskim komunistą, który przeżył uwięzienie w obozie koncentracyjnym. W 1964 roku wydał książkę „Dramat europejskich Żydów”, w której napisał, że komory gazowe były wymysłem „syjonistycznego establishmentu”, a swoje stanowisko argumentował słowami „byłem tam i nie było tam żadnych komór gazowych”.
Faktycznie, obóz koncentracyjny w Buchenwaldzie, w którym osadzono go jako więźnia politycznego, nie był obozem zagłady, więc nie było tam komór gazowych. Jego twarde stanowisko zostało oparte na jego osobistym doświadczeniu.
Fakty historyczne przeczą takiemu założeniu. Mimo że naziści starali się zniszczyć dowody zbrodni, wiele z nich przetrwało, czego przykładem jest np. ekspozycja Muzeum Auschwitz-Birkenau:
- ruiny komór gazowych,
- przedmioty należące do ofiar,
- elementy wyposażenia obozu,
- puszki po Cyklonie B.
Dysponujemy też świadectwami członków „Sonderkommando”, czyli więźniów zmuszanych do pozbywania się ciał zabitych w komorach gazowych.
4. Holokaust był elementem propagandy Aliantów
Ważnym elementem każdej propagandy jest nagłaśnianie jej. Tymczasem w ocenie wielu historyków doniesienia o masowych mordach czy istnieniu obozów koncentracyjnych zlekceważono. Poświadcza to m.in. ówczesna prasa czy historia Jana Karskiego.
Karski był emisariuszem Polskiego Państwa Podziemnego, który został potajemnie umieszczony w Getcie Warszawskim, a później w obozie tranzytowym w Izbicy. Sporządził on raporty na temat Holokaustu, które później przekazał Rządowi RP na Uchodźstwie.
Rozmawiał także z prezydentem USA Franklinem D. Rooseveltem. Pomimo tych działań zagłada Żydów nie stała się głównym tematem w debacie publicznej. Propaganda z definicji opiera się na upowszechnieniu trwałych postaw czy sposobu myślenia, a żeby coś upowszechnić, trzeba o tym często mówić.
Prawo a negacjonizm Holokaustu
W Ustawie z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu istnieje następujący zapis:
„(…) Kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 pkt 1 (czyli m.in. zbrodniom nazistowskim – przyp. Demagog), podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok podawany jest do publicznej wiadomości”.
Podobnie sprawa przedstawia się w krajach Europejskich, także w Niemczech – za propagowanie dezinformacji na temat Holokaustu przewiduje się karę. W Stanach Zjednoczonych natomiast, gdzie prawo bardzo podkreśla wolność słowa, wypowiadanie się w ten sposób o Holokauście nie jest nielegalne. Odpowiedzialność ponosi się dopiero wtedy, jeśli w pojawiła się groźba użycia przemocy.
Mimo tego negacja Zagłady pojawia się w debacie publicznej na najwyższych szczeblach. Nierzadko służy jako element antysemickiej polityki międzynarodowej. Jednymi z najbardziej znanych negacjonistów byli prezydenci Egiptu i Iranu.
Gamal Abdel Naser, który rządził Egiptem w czasie pierwszych konfliktów z nowopowstałym Państwem Izraelskim, powiedział kiedyś, że „żadna, nawet najprostsza osoba, nie bierze na poważnie kłamstwa o 6 milionach zamordowanych Żydów”.
Były prezydent Iranu (kraju, który również ma napięte relacje z Izraelem) powiedział, że „Holokaust jest kłamstwem”. W 2006 roku w Teheranie zorganizowano dwudniową konferencję dotyczącą negacjonistycznych teorii na temat Holokaustu.
Fałszywe teorie o Holokauście rozpowszechniane są nie tylko przez środowiska wyraźnie neonazistowskie. Nie zmienia to jednak faktu, że nie ma wiarygodnych dowodów, które by je popierały. A warto podkreślić to jeszcze raz: Holokaust to jedno z najlepiej udokumentowanych zdarzeń w historii.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter