Strona główna Analizy Z kamerą wśród spisków. Odcinek #32 – Przekazy podprogowe w piosenkach

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #32 – Przekazy podprogowe w piosenkach

„ejeizd ęis śoc eż ,zdeiw ot ,ćatyzcezrp ot zseżom ilśeJ”.

Sklep z płytami. W tle widnieją kartonowe postaci członków zespołu Kiss z pomalowanymi twarzami. Niektórzy z nich są w słuchawkach. Na pierwszym planie pojawia się szatan z gramofonem.

fot. Pixabay / Unsplash / Modyfikacje: Demagog

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #32 – Przekazy podprogowe w piosenkach

„ejeizd ęis śoc eż ,zdeiw ot ,ćatyzcezrp ot zseżom ilśeJ”.

Jeśli czytaliście poprzednie odcinki „Z kamerą wśród spisków”, to już wiecie, że muzyka może skrywać swoje tajemnice. W dzisiejszym tekście, zamiast rozbierać na czynniki pierwsze tonacje, w jakich nagrywane są utwory, zajrzymy do warstwy lirycznej. Jak się bowiem okazuje, ulubione piosenki mogą zawierać więcej przekazu, niż Wam się wydawało.

Cofając się

Temat przekazów podprogowych, które rzekomo mają wpływać na nasze zachowanie, jest starszy, niż może się wydawać. Jednym z najsłynniejszych i najczęściej powtarzanych przykładów takiego zachowania jest eksperyment z lat 50. przeprowadzony przez Jamesa Vicary’ego.

Polegał on na wyświetlaniu w kinie w trakcie pokazu plansz z hasłami w stylu „kup popcorn”. Komunikat miał pojawiać się na ułamek sekundy, co miało wpływać na podświadomość widzów i rzekomo podnosić sprzedaż słonych przekąsek. Jak się okazało, odtrąbiony przez „badacza” sukces eksperymentu był zwykłą bujdą.

Ziarno „potęgi podświadomości” zostało jednak zasiane i już wkrótce miało zebrać swoje plony. W kolejnej dekadzie po eksperymencie z popcornem i z planszami powstał zespół The Beatles. Jak się okazuje, w ich piosenkach również miały znaleźć się przekazy podprogowe. Aby poznać ich znaczenie, należało puścić piosenkę od tyłu.

The Beatles celowo użyli tego zabiegu w swoim albumie „Revoler” z 1966 roku, w którym wykorzystali go eksperymentalnie w trzech utworach: „Rain”, „Tomorrow never knows”„I’m Only Sleeping”. Wkrótce po tym, jak fani zespołu dowiedzieli się o procederze chowania tekstów, zaczęło się poszukiwanie ukrytych znaczeń w piosenkach, w których ich nie było. I tak w piosence wieńczącej album „Sgt Peppers Lonely Hearts Club Band” można rzekomo usłyszeć „wyru… Cię jak Superman”. Muzycy zaprzeczyli, aby cokolwiek takiego miało pojawić się w piosence, choć przyznali, że faktycznie znalazł się tam przekaz podprogowy, ale skierowany do… psów.

Beatlesi, jak przystało na wpływowy zespół muzyczny, rozpoczęli trend na wychwytywanie ukrytych znaczeń w piosenkach. W kolejnych latach tajne przekazy w piosenkach mieli ukrywać muzycy takich zespołów jak Led Zeppelin czy Pink Floyd, z czego ci ostatni zrobili to specjalnie, wiedząc, że ich fani są na tropie sekretnych wiadomości.

„Szatańskie wersety”

Temat piosenek puszczanych od tyłu i sekretnych znaczeń pewnie nie trafiłby do tego cyklu, gdyby nie zjawisko znane jako „Satanic Panic”. W latach 80. w Stanach Zjednoczonych zapanował prawdziwy szał na poszukiwanie diabła tkwiącego rzekomo praktycznie za każdym rogiem. Sataniści mieli biegać po ulicach, w każdym podejrzanym domu miały odbywać się czarne msze, a wszystkiemu winna była popkultura.

Muzyka, jako jedna z jej składowych, również została oskarżona o satanistyczne przekazy. Najczęściej brali się za to samozwańczy pastorzy, którzy przekonywali, że muzyka, w szczególności rockowa, stanowi zagrożenie duchowe dla młodzieży (s. 1 231). Nieodpowiednie treści miał do piosenek dorzucać sam szatan albo jego sługusi w postaci muzyków takich jak Gene Simmons czy Jimmy Page. Aby zmylić dobrych chrześcijan, przekaz ukryto w taki sposób, że prawdziwą naturę piosenki można było odkryć tylko wtedy, gdy słuchało się jej od tyłu.

Diabeł tkwi w piosenkach

Sprawa może nie byłaby poważna, gdyby ograniczyła się wyłącznie do duchownych, jeżdżących po USA i straszących diabłem, który tylko czeka, aby wyskoczyć z naszej lodówki. Kłopot w tym, że rzekomym problemem straszliwego wpływu ukrytych wiadomości zainteresowały się lokalne władze i sądy.

W 1983 roku władze stanu Arkansas przegłosowały kontrowersyjne prawo, nakładające na producentów muzycznych obowiązek oznaczania, że dana płyta zawiera treści podprogowe (s. 52). Jeśli jakiś artysta chciałby dorzucić do swojej piosenki przekaz, który od tyłu brzmi „kup wszystkie moje płyty i zabij rodziców” to na opakowaniu miało się znaleźć ostrzeżenie:

„Ostrzeżenie: To nagranie zawiera wsteczne maskowanie, które może być odbierane podprogowo podczas odtwarzania do przodu”.

Wysoki sądzie, to naprawdę diabelska nuta!

Podobne rozwiązania prawne były proponowane także w Kalifornii czy nawet na poziomie federalnym (s. 52). Ostatecznie żaden tego typu przepis nie wszedł w życie nawet w Arkansas, gdzie został cofnięty przez sąd

Przekonanie o tym, że muzyka może zmuszać młodzież do robienia strasznych rzeczy, doprowadziło jeden z rockowych zespołów do sądu. W połowie lat 80. doszło do tragedii, kiedy to dwóch młodych ludzi, 18-letni Raymond Belknap20-letni James Vance, próbowało popełnić samobójstwo. Jeden z nich nie przeżył, drugiego udało się uratować. Co ważne dla tego tekstu, przed decyzją o odebraniu sobie życia obaj mieli słuchać piosenki zespołu Judas Priest „Better than you better by me”. Rzekomo w jednym z fragmentów utworu puszczonym od tyłu słychać „Do it” (ang. „zrób to”). Zdaniem rodzin obu poszkodowanych to właśnie to miało ostatecznie popchnąć obu chłopaków do samobójstwa.

Sprawa ostatecznie miała swój finał w sądzie w Nevadzie. Jako eksperci wezwani przez członków rodziny pojawili się ludzie przekonujący, że faktycznie wiadomości podprogowe w piosenkach są w stanie skłonić kogoś do konkretnego zachowania (s. 3).

Nie byli jednak w stanie przedstawić na to naukowych dowodów, a swoje twierdzenia opierali jedynie na wynikach badań, które dawały niejednoznaczne wyniki (s. 4). Co więcej, w kontekście procesu wyszło na jaw również to, że obaj młodzieńcy pochodzili z trudnych środowisk oraz że już wcześniej podejmowali próbę samobójczą (s. 2).

Po drugiej stronie płyty

Kluczowe dla całej sprawy demonicznego wpływu rockmanów na życie jest pytanie, czy takie wiadomości podprogowe w ogóle działają? W szczycie „satanic panic” i zainteresowania wpływem uwstecznianych przekazów sprawie przyjrzało się dwóch naukowców: John VokeyJ. Don Read. Postanowili oni sprawdzić, czy ochotnicy biorący udział w badaniu byli w stanie rozpoznać treść komunikatu puszczonego od tyłu oraz czy wywierał on na nich wpływ (s. 1234). Dla celów badawczych użyto prostych komunikatów, takich jak fragmenty „Alicji w Krainie Czarów” czy Psalmu 23.

O ile ochotnicy nie mieli problemu z rozpoznaniem płci osoby nagrywającej komunikat czy języka, w jakim został nagrany, większe trudności mieli z rzekomym wpływem. Przygotowane przez badaczy zadania miały sprawdzić podświadome rozumienie słyszanych komunikatów, np. odróżnienie stwierdzeń od pytań (s. 1 235). W takich przypadkach prawidłowej odpowiedzi udzielało ok. 52 proc. badanych, czyli blisko przewidywanej przez badaczy granicy 50 proc. prawdopodobieństwa.

Badacze sprawdzili także, czy jeśli powie się uczestnikom, jaki komunikat mają usłyszeć, to czy faktycznie będą go słyszeć. Ten sam zabieg stosowali bowiem wspomnieni kaznodzieje, którzy na spotkaniach puszczali metalowe kawałki od tyłu i mówili: „spójrzcie, tu słychać »czcij szatana!«” (s. 1 236-1 237). Rzeczywiście, kiedy uczestnicy dowiedzieli się, co mają słyszeć, zaczęli rozumieć komunikat puszczony od tyłu.

To zachowanie można powiązać z jakimś rodzajem efektu sugestii, czyli dostrzegania pewnych wzorców dopiero wtedy, gdy ktoś nam je wskaże. Uczestnicy zebranie na spotkaniach z duchownymi rozumieli puszczone od tyłu komunikaty w piosenkach, bo tak zasugerował im prowadzący.

Werdykt: Wsteczne wysłuchiwanie szatana

Tego, że puszczane od tyłu wiadomości podprogowe nie mają na nas wpływu, dowodzą również nowsze badania. Nie przeszkadza to jednak w publikowaniu kolejnych filmów szukających ukrytych sensów np. w piosenkach Lil Nas X czy Doja Cat. Tak długo, jak nie wpędzi nas to w szukanie kolejnych diabłów ukrytych w Hello Kitty czy w Dungeons & Dragons, nie ma w tym nic złego… Chyba że za backmasking zabiera się Feel.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!