Strona główna Analizy Z kamerą wśród spisków. Odcinek #37 – Chronowizor

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #37 – Chronowizor

Zajrzyjmy w przeszłość… i to dosłownie.

Jezus na krzyżu, paparazzi i mężczyzna w białej bluzce i okularach przeciwsłonecznych

fot. Pixabay i Pexels / Modyfikacje: Demagog

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #37 – Chronowizor

Zajrzyjmy w przeszłość… i to dosłownie.

Temat podróży w czasie pojawia się w popkulturze od ponad stu lat. Od „Wehikułu Czasu” H.G Wellsa, przez „Interstellar”, po „Avengers: Endgame” (nie zapominajmy jednocześnie o tak pięknych pomysłach jak jacuzzi do podróży w czasie) różni autorzy fantazjowali na temat tego, jak można by obserwować i wpływać na minione wydarzenia. 

Eksploracja przeszłości to także perfekcyjna pożywka dla teorii spiskowych: swoją maszynę do badania odległych dziejów posiadali rzekomo Amerykanie, a Strażnicy Czasu kontrolują naszą codzienność przez tostery. Jak się okazuje, podobne urządzenia mają znajdować się również w posiadaniu Watykanu.

Święta, międzywymiarowa kablówka

Podróżowanie w czasie – oprócz niewątpliwych plusów (można obejrzeć dinozaury lub posłuchać na żywo Freddiego Mercury’ego) – generuje także masę problemów. Jednak takie przeszkody jak np. paradoks dziadka można zręcznie obejść – wystarczy tylko odpowiednio przygotować swoją opowieść. Tak jak zrobił to pewien benedyktyn, który w latach 70. XX wieku ogłosił, że stworzył urządzenie pozwalające… oglądać przeszłość.

Ks. Marcello Pellegrino Ernetti z pewnością nie był zwykłym duchownym: egzorcysta, miłośnik muzyki antycznej i pasjonat fizyki. To ostatnie miało właśnie uzewnętrznić się w latach 50., kiedy to wraz z grupą specjalistów miał ponoć rozpocząć pracę nad wynalazkiem, który miał zrewolucjonizować świat. Chronowizor miał wychwytywać jakąś nieznaną formę energii, pozostawianą przez każdą żywą istotę. To rzekomo miało umożliwiać oglądanie dowolnego wydarzenia z przeszłości.

W gronie 12 naukowców biorących udział w tajnych pracach mieli się znaleźć m.in. Enrico Fermi, noblista oraz fizyk pracujący przy projekcie Manhattan, a także Wernher von Braun, niemiecki inżynier związany z NASA i z nazistowskim projektem rakiet V2. Wszyscy oni mieli ponoć na własne oczy oglądać np. przemówienia Cycerona, Napoleona czy usłyszeć zaginioną sztukę rzymskiego poety Enniusza.

Największe kontrowersje związane były z Jezusem. Jednym z historycznych wydarzeń, które miał ponoć ujrzeć ks. Ernetti miało być ukrzyżowanie. Chronowizor nie tylko pokazał, jak Rzymianie przybijają Mesjasza do krzyża, ale także pewne niewygodne elementy historii. Jezus miał bowiem w nieparlamentarnych słowach wyrażać się na temat swoich oprawców. To oraz fakt, że chronowizor mógł ponoć ujawnić każdą tajemnicę przeszłości, sprawiło, że tematem zainteresował się Watykan, który nie tylko skonfiskował sprzęt, ale również zakazał, pod groźbą ekskomuniki, komukolwiek opowiadać o jego istnieniu.

@watch_the_rabbit_hole

THIS IS THE TIME MACHINE THE VATICAN IS HIDING FROM YOU… WATCH THE FULL VIDEO: LINK IN PROFILE #chronovisor #conspiracy #timetravel #mystery

♬ original sound – The Rabbit Hole – The Rabbit Hole

Standard Sagana kontra „trust me, bro”

Amerykański astronom i popularyzator nauki Carl Sagan powiedział kiedyś, że „niezwykłe twierdzenia wymagają niezwykłych dowodów”. Jeżeli ktoś zatem twierdzi, że posiada urządzenie pozwalające oglądać przeszłość, powinien dysponować wyjątkowo solidnymi argumentami na poparcie tej tezy. Jakie argumenty przygotował zatem ks. Ernetti?

Cóż, nie ma ich zbyt wiele. Po pierwsze, nikt nigdy nie widział chronowizora na własne oczy, oczywiście oprócz duchownego. Ten pod koniec życia, jak twierdzą zwolennicy teorii spiskowych, upierał się, że to Kościół katolicki, a konkretnie papież Pius XII, skonfiskował sprzęt i zagroził ekskomuniką każdemu, kto odważy się wspominać jego istnienie.

Wątek ten powraca w jednym z filmów na YouTubie, opisującym tajemnice chronowizora. Dowiemy się z niego, że dekret papieski zakazujący mówienia o urządzeniu miał zostać wydany w 1988 roku (czas nagrania 7:41).

Kłopot w tym, że nie ma żadnych dowodów na to, że dekret o takiej treści kiedykolwiek istniał. Wyszukiwanie dekretów wydanych w 1988 roku i grożących ekskomuniką prowadzi do dokumentu dotyczącego łamania tajemnicy spowiedzi. Podobnego zapisu nie znajdziemy także w komentarzach do postępowania Stolicy Apostolskiej, wydanych w tym czasie.

Co jednak z udziałem wspomnianych 12 ekspertów, którzy mieli składać się na zespół tworzący chronowizor? Dziwnym trafem tylko ks. Ernetti głosił, że takie urządzenie kiedykolwiek istniało. A Ferni i von Braun? Nazwiska obu naukowców w kontekście chronowizora pojawiły się w latach 90., czyli w momencie, w którym obaj już nie żyli.

Wygodnie zatem było powoływać się na nich w czasie, kiedy żaden z nich nie mógł potwierdzić lub obalić swojego udziału w tak niezwykłym eksperymencie. Inna sprawa, że nic przecież nie zabraniało innym uczestnikom prac pozostawić zapisków w pamiętniku bądź wspomnień albo pójścia do prasy – dokładnie tak, jak zrobił to ks. Ernetti.

Paparazzi Jezusa

W maju 1972 roku świat dowiaduje się o chronowizorze dzięki publikacji w gazecie „La Domenica del Corriere”. W artykule ks. Ernetti opisuje rzekomy sposób działania urządzenia, a także pokazuje ponoć niezbity dowód na to, że faktycznie pozwala ono oglądać minione dzieje. Jest nim zdjęcie Jezusa, zrobione w trakcie jego ukrzyżowania.

Można by rzec: „nareszcie jakieś namacalne świadectwo, że naprawdę możemy cofać się w przeszłość”. Nadzieja na to, że będziemy mogli zobaczyć, jak faktycznie wyglądał Tyranozaur, zniknęła jednak dosyć szybko, bo już w tym samym roku wyszło na jaw, że zdjęcie Mesjasza to ściema. Jak się okazało, fotografia miała pochodzić ze sklepu z pamiątkamiSanktuarium Miłosiernej Miłości z miejscowości Collevalenza we Włoszech. Suwenir kupiony za 100 lirów ponoć różnił się od niezbitego dowodu ojca Ernettiego tylko tym, że zdjęcie wykonane przez duchownego było lustrzanym odbiciem oryginału.

 

Jak to jednak mówią: „jeśli złapią cię za rękę, to mów, że to nie twoja ręka”. Ks. Ernetti był przygotowany na to zarzut, że pokazał pocztówkę jako dowód na istnienie urządzenia wyciągniętego z opowieści sci-fi. Jak się okazało, twarz Jezusa z sanktuarium i rzekome zdjęcie zrobione przez chronowizor miały być do siebie tak podobne, dlatego że rzeźbiarz, gdy tworzył swoje dzieło, bazował na wizjach pewnej zakonnicy. Miała ona zobaczyć dokładnie to, co wydarzyło się na Golgocie, zupełnie tak samo, jak zobaczył to ks. Ernetti.

Nie tłumaczy to jednak w żaden sposób, dlaczego nawet cienie widoczne na obu fotografiach, zarówno na tej przedstawionej przez duchownego, jak i na tej jego demaskatora (czas nagrania 8:03), były w tych samych miejscach.

Werdykt: oszustwo na czasie

Problemów z teorią o chronowizorze jest więcej. Rzekoma zaginiona sztuka Enniusza, którą spisać miał ks. Ernetti, zawiera łacińskie wyrażenia, które w tamtym czasie nie istniały. Niektórzy zwracali uwagę, że wynalazek bardzo przypomina inne podobne urządzenia, które przewijały się przez włoską fantastykę naukową. Chronowizor można zatem odłożyć na półkę z innymi urządzeniami z teorii spiskowych. Kto wie, może ten regał znajduje się właśnie w tajnych archiwach Watykanu?

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!