Strona główna Fake News COVID-19 „największym kłamstwem”? To powracająca dezinformacja

COVID-19 „największym kłamstwem”? To powracająca dezinformacja

W ostatnich dniach temat COVID-19 częściej pojawiał się w mediach społecznościowych ze względu na obserwowane wzrosty zakażeń. Warto uważać, ponieważ może towarzyszyć temu dezinformacja.

osoby rozmawiające ze sobą online w maseczkach

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

COVID-19 „największym kłamstwem”? To powracająca dezinformacja

W ostatnich dniach temat COVID-19 częściej pojawiał się w mediach społecznościowych ze względu na obserwowane wzrosty zakażeń. Warto uważać, ponieważ może towarzyszyć temu dezinformacja.

Analiza w pigułce

W ostatnim czasie nastąpił wzrost liczby zachorowań na COVID-19, co nie umknęło uwadze mediów (1, 2, 3) oraz użytkowników mediów społecznościowych. W niektórych przekazach na nowo zaczęły pojawiać się fałszywe informacje na temat choroby i związanego z nią zagrożenia, czego przykładem jest jeden z popularnych wpisów na platformie Threads.

Na początku sierpnia jeden z użytkowników napisał [pisownia oryginalna]: „największe kłamstwo 21 wieku? Covid […] dawno nie było więc zaczyna się znowu wciskanie głupot”. W dalszej części wątku doprecyzowywał [pisownia oryginalna]: „nie twierdzę, że covid nie istnieje, bo istniał od bardzo dawna. Kłamstwem jest to w jaki sposób rząd zrobił z ludzi debili żeby zarabiać na nich pieniądze a drugą głupotą jest to jak wszyscy nabierają się na to co podają media i łykają tak samo jak kolejne szczepionki”.

Pandemia COVID-19: ile osób na świecie zachorowało i zmarło?

We wpisie na Threads napisano: „największe kłamstwo 21 wieku? Covid […] dawno nie było więc zaczyna się znowu wciskanie głupot”. Jednak niezależnie od tego, czy ktoś uzna chorobę za nieistniejącą, czy też zaneguje jej powagę, to fakty są takie, że pandemia COVID-19 nie jest kłamstwem – na świecie odnotowano ponad 775 mln zachorowań i co najmniej 7 mln zgonów

Niektóre pandemie były bardziej dotkliwe dla ludzkości, ale podana liczba ofiar COVID-19 to więcej niż suma niektórych wcześniejszych pandemii chorób zakaźnych takich jak: H1N1, czyli tzw. świńska grypa (151,7–575,4 tys. zgonów), grypa azjatycka (1,1 mln zgonów), grypa Hongkong (1 mln zgonów).

Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO): „większość osób zakażonych wirusem doświadczy łagodnej lub umiarkowanej choroby układu oddechowego i wyzdrowieje bez konieczności specjalistycznego leczenia. Jednak niektórzy zachorują poważnie i będą potrzebować opieki medycznej”. Jednocześnie tempo rozprzestrzeniania się choroby i jej rodzaj mają znaczenie. Dla porównania warto przyjrzeć się np. Eboli – chorobie, która pomimo śmiertelności szacowanej na od 25 do nawet 90 proc., nigdy nie doprowadziła do globalnego kryzysu zdrowotnego.

Poziom śmiertelności – czy to wyznacznik powagi sytuacji?

W pewnych przekazach wskazywano, że COVID-19 to niegroźna choroba ze względu na niski wskaźnik śmiertelności (szacowany w okolicach 1 proc.), przy czym śmiertelność rozumie się jako „stosunek liczby zgonów do liczby ludności lub do liczby zachorowań na daną chorobę”. W dodatku śmiertelność jest wskaźnikiem, który cały czas zmienia się w czasie i zależy od wielu czynników, m.in. takich jak: sytuacja epidemiologiczna, zdolność do diagnozowania oraz dostępność metod leczenia czy szczepień. 

Względnie niska śmiertelność z powodu choroby zakaźnej wcale nie musi oznaczać, że wirus doprowadza do śmierci niewielkiej liczby osób. Analogicznie: wysoka śmiertelność nie musi oznaczać, że z powodu choroby umrze wiele osób, jeżeli wirus roznosi się powoli. Niektóre choroby mogą wiązać się z wysokim wskaźnikiem (np. wspomniana wcześniej Ebola – nawet 90 proc.), jednak ich transmisja nie zachodzi tak szybko, w związku z czym całkowita liczba ofiar jest mniejsza

Jak długo istnieje COVID-19 i od kiedy wiemy o jego istnieniu?

We wpisie na Threads czytamy, że COVID-19 „istniał od bardzo dawna”, a kłamstwem ma być to „w jaki sposób rząd zrobił z ludzi debili żeby zarabiać na nich pieniądze” [pisownia oryginalna]. Takie przedstawienie sprawy może sprawiać wrażenie, że jest to choroba, która nie stanowiła większego problemu i dopiero niedawno wykreowano ją na zagrożenie – ale to nie jest prawda.

COVID-19 jest wywoływany przez koronawirusa SARS-CoV-2. Pierwszy oficjalny przypadek zakażenia wśród ludzi zanotowano w grudniu 2019 roku w chińskim Wuhan. Jednocześnie trzeba wiedzieć, że koronawirusów na świecie jest więcej niż jeden, a choroby, które wywołują, są różne

Uważa się, że koronawirusy mogły powstać setki lat temu, a wiedza na ich temat zaczęła rozwijać się na początku lat 30. XX wieku, kiedy to wykryto ten rodzaj patogenu u kur. Z publikacji na łamach „The Conversation” o tym rodzaju wirusów dowiadujemy się, że w latach 60. zidentyfikowano pierwsze koronawirusy zdolne do infekowania ludzi.

Niektóre z koronawirusów są odpowiedzialne za przeziębienia, ale część może wywoływać poważne choroby. Przykładowo: SARS-CoV-1 może wywoływać ciężki ostry zespół oddechowy (SARS), a MERS-CoV jest w stanie doprowadzić do  bliskowschodniego zespołu niewydolności oddechowej (MERS).

Znaczenie szczepień przeciw COVID-19 w walce z pandemią

Pod koniec wpisu na Threads dowiadujemy się, że ponoć [pisownia oryginalna]: „wszyscy nabierają się na to co podają media i łykają tak samo jak kolejne szczepionki”, co może uderzać w ważność użycia szczepień przeciw COVID-19 w walce z pandemią. Tymczasem zgodnie z naukowymi ustaleniami wszystkie dostępne na rynku szczepionki przeciw COVID-19 są bezpieczne i skuteczne

Jak wynika z publikacji, która ukazała się na łamach „The Lancet”, szacuje się, że tylko w pierwszym roku podawania szczepionki przeciw COVID-19 uratowały one życie 14,4–19,8 mln ludzi.  

W ramach prac badawczych wykazano, że do najczęstszych efektów ubocznych tych preparatów należą m.in.: ból w miejscu wstrzyknięcia, ból głowy i zmęczenie. Są one krótkotrwałe: przemijają w ciągu kilku dni.

W pewnych przypadkach każdy lek lub szczepionka mogą spowodować efekty uboczne, w tym poważne (np. kalectwo lub śmierć), ale wszystkie preparaty muszą mieć dobry stosunek korzyści do ryzyka, aby wprowadzono je do powszechnego użytku. To oznacza, że ryzyko wywołania takich efektów musi być wyraźnie mniejsze niż korzyści, które wynikają z ich zastosowania (więcej na ten temat przeczytasz w innym artykule).

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać