Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Czesi wywołali powódź w Polsce? Sprawdzamy przyczyny kataklizmu
W sieci pojawiły się informacje, które winą za powódź w Polsce obarczają gospodarkę wodną Czech. W tekście wyjaśniamy, dlaczego informacje są nieprawdziwe oraz co naprawdę spowodowało powodzie.
Fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog
Czesi wywołali powódź w Polsce? Sprawdzamy przyczyny kataklizmu
W sieci pojawiły się informacje, które winą za powódź w Polsce obarczają gospodarkę wodną Czech. W tekście wyjaśniamy, dlaczego informacje są nieprawdziwe oraz co naprawdę spowodowało powodzie.
ANALIZA W PIGUŁCE
- Na Facebooku opublikowano wpis, w którym opisano, że przyczyną ostatnich powodzi w Polsce było gwałtowne opróżnienie zbiorników retencyjnych na terytorium Czech. Według posta podobna sytuacja miała miejsce podczas tzw. powodzi tysiąclecia w 1997 roku.
- Informacje te są fałszywe. Eksperci z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowego Instytutu Badawczego (IMGW – PIB) oraz Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk (ERCE PAN) wskazują, że główną przyczyną powodzi w Polsce są nawalne i długotrwałe opady deszczu. Tym samym działania retencyjne Czech nie mogły doprowadzić do sytuacji obserwowanej na południu kraju.
- Zarówno susze, jak i ulewne deszcze prowadzące do powodzi są zjawiskami ekstremalnymi, które przynoszą poważne zagrożenia i skutki dla społeczności, a także dla ekosystemów. Globalne ocieplenie wpływa na częstość, a także intensywność występowania susz oraz powodzi.
Regiony południo-zachodniej Polski od kilku dni walczą z ekstremalną sytuacją powodziową. Zalane zostały m.in. miasta na Dolnym Śląsku i w województwie opolskim, zagrożone są kolejne tereny. W tym czasie w sieci zaczęły pojawiać się fałszywe informacje dotyczące trwającego kryzysu, które opisujemy w naszych analizach (1, 2).
15 września na profilu Inna Perspektywa Rzeczywistości – Blog Radosława Kordowskiego na Facebooku zamieszczono wpis, który winą za obecne wydarzenia obarcza zarządzanie wodami retencyjnymi w Czechach. W poście przeczytamy [pisownia oryginalna] „dlaczego Czechy nie spuszczały wody ze swoich zbiorników retencyjnych stopniowo i w kontrolowanym tempie, gdy nasze rzeki osiągały najniższy stan wód od 10 lat, tylko teraz muszą w dwa dni gwałtownie spuścić wodę […]? Według wpisu „takie tempo […] spowoduje powódź w Polsce”, a podobna sytuacja miała mieć miejsce w 1997 roku, gdy [pisownia oryginalna] „Czechy spuściły wodę”, co doprowadziło do powodzi.
Jak czytamy w innym fragmencie posta [pisownia oryginalna] „[…] niski poziom wód w Polsce był komuś na rękę, aby wykorzystywać sytuację do straszenia nas zmianami klimatycznymi, co z kolei uzasadniałoby absurdalne sankcje i opłaty klimatyczne”.
Wpis wzbudził spore zainteresowanie: udostępniono go 1,7 tys. razy, uzyskał 2 tys. reakcji oraz ponad 700 komentarzy. Wśród nich możemy przeczytać wiele wypowiedzi popierających przekaz, np. [pisownia oryginalna]: „Czeska tradycja….zawsze tak robili” czy „Ta akcja z spuszczaniem retencyjnych kiedy jest taka sytuacja powtarza się za każdym razem”. Pojawiają się jednak głosy sceptycznie traktujące ten przekaz, np. [pisownia oryginalna]: „Lubię rzeczową dyskusję. Nie lubię manipulacji. Dlaczego jako przykład używa Pan zbiorników w dorzeczu Wełtawy, które nie ma żadnego wpływu na sytuację powodziową w Polsce?”.
Przyczyną powodzi na południu kraju są intensywne opady
Zgodnie z treścią wpisu działania po czeskiej stronie granicy miały być przyczyną obserwowanych ostatnio powodzi. Informacja ta jest niezgodna z prawdą.
Obecna sytuacja hydrologiczna wynika z bardzo wysokich opadów deszczu wywołanych niżem genueńskim o nazwie Boris. Potwierdza to w rozmowie z nami Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowego Instytutu Badawczego (IMGW-PIB):
„Główną przyczyną obserwowanych powodzi jest nawalny, długotrwały opad deszczu, który trwał od czwartku do niedzieli [od 12 do 15 września – przyp. Demagog]. Sumy deszczu przekraczały ⅓, a w niektórych miejscach ½ normy opadowej”.
Za ulewy, które doprowadziły do powodzi, odpowiadają czynniki naturalne
Mechanizm prognozowanych już wcześniej powodzi i podtopień wyjaśnia dokładniej ekohydrolog dr Sebastian Szklarek z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk (ERCE PAN):
„Obserwowane [w połowie września – przyp. Demagog] na południu Polski zjawiska związane są z rozpadem wiru polarnego. Jęzor zimnego powietrza zszedł nad rozgrzane Morze Śródziemne i zaciągnął wilgoć z tego regionu. Im wyższa temperatura, tym większe parowanie i w ten sposób zimne, wilgotne powietrze dotarło nad nasz region. Tutaj zderzyło się z powietrzem ciepłym i suchym, a zebrana wilgoć zamieniła się w intensywne opady deszczu”.
Woda z czeskich zbiorników retencyjnych nie zalewa Polski
Według wpisu rzekome skutki obecnych powodzi są takie same jak w przypadku tzw. powodzi tysiąclecia. W poście możemy przeczytać, że [pisownia oryginalna]: „Taka sytuacja miała miejsce już w 1997 roku. […] zostaliśmy odcięci od cywilizacji, bo Czechy spuściły wodę”.
W rozmowach z nami eksperci odnieśli się także do tej kwestii i wskazali, że tezy o odpowiedzialności Czech za powodzie w Polsce są nieprawdziwe i nieuprawnione. Jak podał Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy IMGW – BIP:
„Choć Czechy opróżniały swoje zbiorniki retencyjne z wody, to jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. W ramach współpracy polsko-czeskiej HyP [Grupy Roboczej ds. współpracy w dziedzinie hydrologii, hydrogeologii oraz osłony przeciwpowodziowej – przyp. Demagog] tworzymy różne modele, pomiary i wymieniamy się danymi. Instytucje i służby w Polsce były poinformowane o działaniu czeskich zbiorników retencyjnych, intensywności opadów deszczu czy przepływu wody w strefie przygranicznej. Na tej bazie przygotowywane były prognozy stanu zagrożenia powodziowego. Powodem tej powodzi są intensywne opady. Spływ wody z Czech ma na to pewien wpływ, jednak to awarie urządzeń hydrotechnicznych spotęgowały już bardzo niebezpieczną sytuację. Tezy zawarte w opisywanym poście są więc nieprawdziwe”.
Ekspert potwierdza: to nie Czesi spowodowali powódź
Sprawę rzekomej czeskiej odpowiedzialności za zalanie terenów w Polsce komentuje także dr Szklarek. Jak wyjaśnia, woda z czeskich zbiorników nie mogła zalać Kotliny Kłodzkiej:
„Zalanie Kotliny Kłodzkiej to nie wina Czechów. Jest to niemożliwe, ponieważ po drugiej stronie gór woda spływa albo do Morza Północnego, albo do Czarnego. Natomiast zbiornik Racibórz Dolny chroni przed falą powodziową z niewielkiego czeskiego obszaru dorzecza Odry spływającego do Morza Bałtyckiego”.
Gwałtowne zjawiska pogodowe są skutkiem zmian klimatycznych
We wpisie teorię o niskim stanie wód spowodowanym przez wstrzymywanie wody w zbiornikach retencyjnych wykorzystano do promowania narracji podważającej zmianę klimatu. Ta informacja nie ma potwierdzenia w faktach.
Z początkiem września niski stan wody został odnotowany na 73 proc. stacji hydrologicznych w Polsce, co wbrew twierdzeniom z wpisu jest związane ze zmianami klimatycznymi. Zbiorniki retencyjne są elementem łagodzenia skutków suszy, a nie – czynnikiem ją wywołującym.
Mimo powodzi w południowo-zachodniej części kraju w wielu miejscach dalej obowiązują ostrzeżenia dotyczące suszy hydrologicznej. Zjawisko to przynosi poważne zagrożenia oraz skutki. Zarówno susze, jak i powodzie to ekstremalne zjawiska w cyklu obiegu wody, które mogą mieć katastrofalny wpływ na otaczające środowisko (1, 2).
Już w 2007 roku Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu (IPCC) informował, że kiedy rośnie temperatura, wzrasta także liczba opadów, co prowadzi do zagrożenia powodziowego. Globalne ocieplenie wpływa jednak nie tylko na występowanie ulewnych deszczy. IPCC podaje, że emisja gazów cieplarnianych ma także znaczenie w kontekście częstości oraz intensywności innych ekstremalnych zjawisk – powodzi oraz susz.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter