Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Czy poród lotosowy jest korzystny? Sprawdzamy badania i stanowiska ekspertów
Poród lotosowy to procedura, w ramach której przy noworodku pozostawia się obumierające, pozbawione już krążenia łożysko, połączone z dzieckiem za pomocą pępowiny. Czy taka praktyka rzeczywiście jest korzystna dla niemowlęcia? Weryfikujemy to.
fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Czy poród lotosowy jest korzystny? Sprawdzamy badania i stanowiska ekspertów
Poród lotosowy to procedura, w ramach której przy noworodku pozostawia się obumierające, pozbawione już krążenia łożysko, połączone z dzieckiem za pomocą pępowiny. Czy taka praktyka rzeczywiście jest korzystna dla niemowlęcia? Weryfikujemy to.
ANALIZA W PIGUŁCE
- Na TikToku i na Facebooku opublikowano nagranie, które dotyczy tzw. porodu lotosowego, czyli procedury, w ramach której po narodzinach dziecka pępowina nie jest zaciskana ani przecinana. W ten sposób noworodek i łożysko są ze sobą połączone przez kilka dni po porodzie, aż do momentu, w którym obumarłe tkanki odpadną same.
- Wielu specjalistów położnictwa oraz neonatologii (np. 1, 2, 3, 4) wskazuje, że pozostawienie przy noworodku pępowiny i obumierającej tkanki łożyskowej może mieć negatywne konsekwencje zdrowotne dla dziecka.
- W pracy naukowej opublikowanej na łamach „Clinical Pediatrics” podano, że ze względu na możliwość rozkładu tkanki łożyska może się ono stać siedliskiem infekcji. Wskazano również na brak medycznych dowodów na korzyści płynące z tej praktyki. Podkreślono, że towarzystwa położników i pediatrów nie zalecają stosowania takiej praktyki.
Jednym z najczęstszych dezinformacyjnych wątków, które weryfikuje nasza redakcja, jest stosowanie „alternatywnych” procedur medycznych (np. 1, 2, 3). Tym razem rzecz dotyczy alternatywnego podejścia do porodu. Na TikToku oraz na Facebooku opublikowano nagranie, które dotyczy tzw. porodu lotosowego, czyli procedury, w ramach której po narodzinach dziecka pępowina nie jest zaciskana ani przecinana.
W ten sposób noworodek i łożysko są ze sobą połączone przez kilka dni po porodzie, aż do momentu, w którym obumarłe tkanki odpadną same. Jak podają specjaliści z Komitetu Chorób Zakaźnych i z Komitetu Płodu i Noworodka (Committee of Infectious Diseases i Committee of Fetus and Newborn), podlegających American Academy of Pediatrics (AAP), zwykle zajmuje to od 3 do 10 dni.
Nagranie spotkało się z dużym zainteresowaniem. Na TikToku polubiono je ponad 1,2 tys. razy, skomentowano 90 razy, udostępniono ponad 180 razy. Część odbiorców reagowała entuzjastycznie na te treści, np. [pisownia oryginalna]: „wiedza ktora jest ukryta zeby dzieci chirowaly ..prawde mowi ta pani!!” albo „Dobrze mówi”. Pojawiły się też głosy krytyczne, np. [pisownia oryginalna]: „Gorszych bredni to w życiu nie słyszałam jak przestanie tętnic pępowina to łożysko jest martwa tkanka i nie ma jak odprowadzić tej krwi do dziecka” lub „nieznam się na tym… ale to tak wyglada poród jak u zwierząt ?- naturalnie”.
Czym z medycznej perspektywy jest tzw. poród lotosowy?
W omawianym nagraniu słyszymy: „poród lotosowy polega na tym, że dzieciątko rodzi się i w momencie, kiedy rodzi się łożysko, to łożysko nie jest odcinane. Pępowina nie jest przecięta. I to jest ten czas, który [przy typowym, nielotosowym przebiegu porodu – przyp. Demagog] się w szpitalu zabiera dziecku” [czas nagrania 0:00].
Zacznijmy od tego, czym z medycznej perspektywy jest „poród lotosowy” i jakie są jego podstawowe konsekwencje. Eksperci z Committee of Infectious Diseases (COID) i Committee of Fetus and Newborn (COFN), podlegających American Academy of Pediatrics (AAP), wyjaśniają to na łamach „Pediatrics” – recenzowanego czasopisma, wydawanego przez tę organizację:
„Nieprzecięcie pępowiny, potocznie zwane porodem lotosowym, ma na celu pozostawić pępowinę, a zatem i łożysko, przytwierdzone do dziecka po jego narodzinach. Tkanki te pozostawia się do wyschnięcia (przy pomocy środków konserwujących i solenia), aż pępowina oderwie się samoistnie; to ostatnie zwykle następuje od 3 do 10 dni”.
Specjaliści z AAP dodają, że brakuje dowodów na to, by dzieci urodzone przez „poród lotosowy” czerpały jakiekolwiek korzyści emocjonalne czy poznawcze z tej procedury:
„[»Poród lotosowy « – przyp. Demagog] jest przez swoich zwolenników uważany za rozwiązanie umożliwiające dłuższe, a zatem łatwiejsze, przejście dziecka do oddzielenia się w sposób „»niebrutalny«(suszenie i rozerwanie, a nie – cięcie nożyczkami). Nie przeprowadzono żadnych badań naukowych, które mierzyłyby krótkoterminowy lub długoterminowy wpływ na rozwój poznawczy lub emocjonalny niemowląt, u których przecięto pępowinę, w porównaniu z tymi, u których jej nie przecięto”.
Czy są dowody na to, że tzw. poród lotosowy jest korzystny dla noworodka?
Jak wynika z przytoczonego powyżej stanowiska specjalistów pediatrii i neonatologii, nie ma żadnych dowodów naukowych, które wskazywałyby, że noworodki urodzone drogą „porodu lotosowego” mają jakąś emocjonalną lub poznawczą przewagę nad tymi, u których poród był bardziej typowy. Możliwe, że tych dowodów nie ma, ponieważ dotychczas nie przeprowadzono żadnych wiarygodnych, zakrojonych na szeroką skalę badań na ten temat.
Jedyna praca przeglądowa na temat „porodu lotosowego”, którą znaleźliśmy w PubMed, bazie medycznych artykułów naukowych, dotyczy negatywnych konsekwencji zdrowotnych związanych z tą praktyką porodową. Zespół specjalistów ginekologii, położnictwa, neonatologii i pediatrii napisał w tej publikacji z 2020 roku: „Należy odradzać placentofagię [czyli zjadanie łożyska – przyp. Demagog] i poród lotosowy ze względu na ryzyko infekcji u noworodka”.
Obumierające łożysko jest szczególnie podatne na zakażenia
Zweryfikujmy teraz dokładnie, jakie mogą być konsekwencje zdrowotne takiej procedury porodowej. Autorzy pracy naukowej opublikowanej w 2017 roku na łamach „Pediatrics and Neonatology” podają:
„»Poród lotosowy « to holistyczna praktyka, w ramach której pępowina nie jest przecinana po porodzie. Procesy wysychania i mumifikacji pępowiny prowadzą do oderwania się od pępka dziecka zwykle kilka dni po porodzie. Brytyjski Royal College of Obstetricians and Gynecologists ostrzegał w 2013 roku przed potencjalnymi zagrożeniami związanymi z praktykowaniem porodu lotosowego. Nie wiadomo, czy praktyka ta może zwiększać ryzyko w okresie poporodowym lub czy może prowadzić do powikłań noworodkowych. Zakażenia mogą rozprzestrzenić się na dziecko, ponieważ w okresie poporodowym w łożysku nie ma już krążenia i jest ono szczególnie podatne na zakażenia”.
Na łamach innej pracy naukowej opublikowanej w 2018 roku na łamach „Clinical Pediatrics” specjaliści położnictwa podają natomiast:
„Ze względu na możliwość rozkładu tkanki łożyska, która może stać się siedliskiem infekcji, a także w obliczu braku dowodów medycznych opisujących korzyści płynące z tej praktyki, Royal College of Obstetricians and Gynaecologists w Wielkiej Brytanii wydało oświadczenie, w którym ostrzega kobiety przed brakiem dowodów na to, by nieprzecinanie pępowiny było bezpieczną procedurą. American College of Obstetricians and Gynecologist oraz American Academy of Pediatrics nie zalecają praktyki nieprzecinania pępowiny”.
Jakie mogą być konsekwencje zdrowotne „porodu lotosowego”?
Wymienione powyżej prace naukowe opisują przypadki powikłań poporodowych stwierdzonych u noworodków, które przyszły na świat wskutek „porodu lotosowego”.
W publikacji z „Pediatrics and Neonatology” omówiono przypadek niemowlęcia, u którego nie przecięto pępowiny. Niemowlę doznało zapalenia wątroby. Natomiast w pracy z „Clinical Pediatrics” opisano 3 przypadki noworodków, u których wystąpiły odpowiednio: zapalenie wsierdzia (czyli części serca), zapalenie pępka i bakteryjne zakażenie krwi oraz przyspieszony oddech i żółtaczka.
Inne doniesienie pochodzi np. z publikacji z 2021 roku z „Pediatrics”. Opisano tu przypadek noworodka, który przyszedł na świat wskutek „porodu lotosowego” i doznał zapalenia pępka, zakażenia krwi oraz infekcji dróg moczowych. Powikłania takie jak zapalenie pępka omawiano również w innych pracach naukowych.
Jak ocenić dowody dotyczące skutków „porodu lotosowego”?
W kontekście komplikacji związanych z „porodem lotosowym” trzeba jednak podkreślić trzy rzeczy:
- po pierwsze, powikłania poporodowe i problemy zdrowotne noworodków występują również wtedy, gdy poród nie był „lotosowy” (dotyczy to zwłaszcza wymienionej powyżej żółtaczki);
- po drugie, studium przypadków tego typu ma pewną wartość kliniczną, ale nie jest traktowane jako dowód medyczny najwyższej jakości. To dlatego, że opisuje ono tylko jednostkowe sytuacje i nie ma pewności, czy dane te przekładają się na szerszą populację;
- po trzecie, istnieją również doniesienia na temat niepowikłanego przebiegu „porodu lotosowego”.
Nie zmienia to faktu, że wielu specjalistów (np. 1, 2, 3, 4) wskazuje, że pozostawienie przy noworodku pępowiny i obumierającej tkanki łożyskowej może mieć negatywne konsekwencje zdrowotne dla dziecka.
William E. Schweizer, specjalista ginekologii i położnictwa z New York University, zauważa: „ryzyko dotyczy przede wszystkim obawy o zakażenie łożyska, które może rozprzestrzenić się na dziecko. Łożysko [po porodzie – przyp. Demagog] jest martwą tkanką, dlatego też krew w niej jest podatna na nadmierny rozrost bakterii”.
Ile krwi naprawdę znajduje się w łożysku?
W omawianym nagraniu padają również słowa: „Po prostu przecina się pępowinę. W momencie, kiedy następuje poród, cała większość krwi, nie cała krew, ale większość krwi jest przepompowana właśnie do łożyska […]. I dopiero po porodzie, po urodzeniu łożyska, ta krew wraca do dziecka z powrotem. Zabrana jest część krwi, która powinna wrócić do dziecka, w tym składniki odżywcze również. Zabrany jest tlen i w tym momencie dziecko doznaje szoku” [czas nagrania 0:14].
To nieprawda, że podczas porodu większość krwi rodzącego się dziecka jest przepompowywana do łożyska. W łożysku znajduje się ok. jedna trzecia ogólnej objętości krwi z krążenia płodowo-łożyskowego. Dlatego twierdzenie, że większość krwi, tlenu czy składników odżywczych jest w trakcie porodu „zabierana” [czas nagrania 0:14], jest nieuprawnione.
Zacznijmy od tego, że zdecydowana większość krwi powraca z łożyska do noworodka w ciągu pierwszych kilku minut od przyjścia dziecka na świat (1, 2). W ciągu pierwszych 60 sekund od porodu duża część krwi łożyskowej powraca do noworodka. W efekcie po pierwszej minucie w narządzie tym pozostaje tylko ok. 20 proc. całej objętości krążenia płodowo-łożyskowego. Natomiast po 3-5 minutach w łożysku pozostaje już tylko ok. 13 proc. tej krwi.
Między innymi z tego powodu wielu ekspertów zaleca, by bezpośrednio po przyjściu na świat dziecka poczekać parę minut z zaciśnięciem pępowiny (np. 1, 2, 3, s. 4). Nie wydaje się, by czekanie dłużej niż kilka minut było korzystne dla noworodka, ponieważ – jak zwrócono uwagę w pracy opublikowanej w 2017 roku na łamach „Pediatrics and Neonatology” – po tym czasie krążenie w łożysku już ustaje.
WHO zaleca czekać z zaciśnięciem pępowiny przynajmniej minutę po porodzie
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w swoich zaleceniach wskazuje (s. 4):
„»Wczesne « zaciskanie pępowiny jest zazwyczaj wykonywane w ciągu pierwszych 60 sekund po porodzie (zwykle w ciągu pierwszych 15-30 sekund), natomiast »opóźnione « zaciskanie pępowiny jest wykonywane ponad 1 minutę po porodzie lub gdy pulsowanie pępowiny ustało”.
WHO zaleca, by zaciśnięcie pępowiny po porodzie, czyli jednocześnie zamknięcie naczyniowego kontaktu pomiędzy noworodkiem a łożyskiem, następowało nie wcześniej, niż 1 minutę po narodzinach (s. 4). I dodaje (s. 4):
„Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że opóźnione zaciskanie pępowiny jest korzystne i może poprawić stan żelaza u niemowlęcia nawet do 6 miesięcy po urodzeniu. Przez pierwsze kilka minut po urodzeniu nadal występuje krążenie z łożyska do niemowlęcia. Oczekiwanie na zaciskanie pępowiny przez 2-3 minuty lub do momentu ustania pulsowania pępowiny umożliwia fizjologiczny transfer krwi łożyska do niemowlęcia (proces ten nazywany jest „transfuzją łożyska”), z czego większość odbywa się w ciągu 3 minut”.
Czekanie z zaciskiem pępowiny to nie to samo co „poród lotosowy”
WHO rekomenduje zatem, by z zaciśnięciem pępowiny poczekać kilka minut po porodzie. I zwraca uwagę, że większość transferu krwi z łożyska do noworodka następuje w ciągu pierwszych 3 minut.
Czekanie z zaciskiem pępowiny kilka minut po porodzie to co innego niż pozostawienie jej na kilka dni podłączonej do łożyska pozbawionego krążenia.
Warto zauważyć, że Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników (PTGIP) nie opublikowało żadnych wytycznych dotyczących „porodu lotosowego”. Tym samym, nie odradziło jednoznacznie tej procedury. W niektórych placówkach medycznych w Polsce ciężarna może wybrać, że jej dziecko przyjdzie na świat w drodze takiego porodu (1, 2, 3).
Pępowina działa w obie strony
Rozważając medyczne konsekwencje „porodu lotosowego”, warto również mieć na uwadze, że pępowina „działa” w obie strony. Dlatego może pośredniczyć nie tylko w przekazywaniu krwi od łożyska do dziecka, lecz także w drugą stronę. Tym bardziej że, choć krążenie w łożysku ustaje jakiś czas po porodzie, to jednak w ciele noworodka jest ono zachowane, dlatego w pewnych sytuacjach może dojść do przetoczenia krwi z dziecka do obumierających tkanek łożyskowych.
W 2020 roku opisano przypadek noworodka, u którego pępowina nie została odcięta przez 50 minut po porodzie. Ponieważ łożysko było przetrzymywane poniżej położenia dziecka, doszło do samoistnego przetoczenia dużej ilości krwi do tego organu. Znacząca utrata krwi doprowadziła u niemowlęcia do tzw. szoku hipowolemicznego, czyli patologii wynikającej ze zbyt małego wypełnienia naczyń krwią i zbyt niskiego zaopatrywania tkanek w tlen.
Autorzy tej publikacji podają:
„Dziecko urodziło się energiczne, z prawidłowym poziomem hemoglobiny 226 g/l i prawidłowym poziomem pH. Po 50 minutach ciągłego połączenia między dzieckiem a łożyskiem dziecko zaczęło wykazywać objawy ostrego wstrząsu hipowolemicznego i spadający poziom hemoglobiny, co wskazywało na duży krwotok poporodowy. Wykluczono transfuzję płodowo-matczyną i krwotoki wewnętrzne. Ustalono, że prawdopodobną etiologią utraty krwi było to, że niemowlę straciło dużą objętość krwi z powodu jej przepływu do łożyska, w wyniku przedłużonego opóźnionego zaciśnięcia pępowiny. Łożysko zostało umieszczone poniżej niemowlęcia, co mogło zwiększyć ryzyko transfuzji niemowlę – łożysko”.
Czy tzw. poród lotosowy faktycznie zmniejsza „zmedykalizowanie” porodu?
W kontekście przytoczonego powyżej doniesienia naukowego, dotyczącego samoistnego przetoczenia krwi z noworodka do łożyska, trzeba znowu podkreślić, że jest to opis tylko jednego przypadku. Dlatego nie przesądza on o tym, jak duże jest ogólne ryzyko takich sytuacji u dzieci, którym nie przecięto pępowiny po porodzie.
A jednak, jak zwrócili uwagę specjaliści położnictwa na łamach pracy opublikowanej w 2018 roku w „Clinical Pediatrics”:
„Ponieważ rodzice, którzy proszą o nieprzecinanie pępowiny, często pragną mniej »zmedykalizowanych « doświadczeń porodowych, powinni być świadomi, że pozostawienie pępowiny i łożyska będzie wymagać dokładniejszego monitorowania klinicznego pod kątem powikłań i zwiększonej liczby testów w celu wykrycia niepokojących oznak lub objawów. Jak na ironię, rodziny poszukujące bardziej naturalnej opcji porodu mogą ostatecznie otrzymać bardziej inwazyjne doświadczenie niż rodzina wybierająca standardowy poród i standardową opiekę nad noworodkiem”.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter