Strona główna Fake News Miernik wskazuje wysoki poziom PEM? Nie, to amatorski sprzęt

Miernik wskazuje wysoki poziom PEM? Nie, to amatorski sprzęt

Ekspert tłumaczy, dlaczego urządzenie widoczne w materiale nie jest wiarygodne.

Miernik

fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Miernik wskazuje wysoki poziom PEM? Nie, to amatorski sprzęt

Ekspert tłumaczy, dlaczego urządzenie widoczne w materiale nie jest wiarygodne.

FAKE NEWS W PIGUŁCE

  • jednym z filmów na profilu Scienta Vitae za pomocą rzekomego miernika pola elektromagnetycznego starano się udowodnić wysokie narażenie na promieniowanie, np. z telefonu podczas ładowania baterii (czas nagrania 0:20).
  • Jak tłumaczy nam Michał Połzun, ekspert od łączności bezprzewodowej, sprzęt widoczny w pierwszym nagraniu nie nadaje się do detekcji i pomiaru pola elektromagnetycznego.

Jeden z naszych Czytelników przesłał ostatnio do analizy filmy pochodzący z profilu Scienta Vitae. Facebookowy profil informuje m.in., że podaje „ciekawostki”, jednak wśród publikowanych treści znajdziemy również nieprawdziwe doniesienia, np. o grypie, która ponoć nie jest chorobą (co sprawdzaliśmy w tej analizie), a także na temat promieniowania.

filmie widzimy mężczyznę, który chodzi z miernikiem pola elektromagnetycznego. W nagraniu możemy usłyszeć, jakoby otaczające człowieka sztuczne promieniowanie mikrofalowe miało negatywny wpływ na organizm (czas nagrania 1:32). 

Kadr z filmu na Facebooku na którym widać żółte urządzenie mające być miernikiem fal elektromagnetycznych.

Fot. Facebook.com

Miernik mierzy pole elektromagnetyczne? Ekspert tłumaczy: „Nie nadaje się do pomiarów PEM”

Na początku materiału wideo widać mężczyznę, który chodzi po mieszkaniu z urządzeniem. Zdaniem autora nagrania sprzęt ma być miernikiem, który pozwala sprawdzić poziom pola elektromagnetycznego. To potwierdzać ma np. moment przyłożenia urządzenia do telefonu. Jak można usłyszeć: „przykładając miernik bezpośrednio do telefonu, zamknęła nam się skala, na górze” (czas nagrania 0:20). 

Na pierwszych klatkach filmu widać dobrze nazwę i model miernika. Ten sprzęt można znaleźć w internecie jako „miernik pola elektromagnetycznego Benetech GM3120”. Jak czytamy na stronie producenta urządzenia, „służy on do pomiaru promieniowania elektrycznego oraz emisji magnetycznej”. Nie zgadza się z tym jednak Michał Połzun, ekspert od łączności bezprzewodowej, który wprost stwierdza, że: „to bardzo prosty detektor, który zupełnie nie nadaje się do pomiarów PEM (promieniowania elektromagnetycznego – przyp. Demagog)”.

„Te deficyty »miernika « dobrze widać na filmie. Wszczyna on alarm dopiero po zbliżeniu do urządzenia elektrycznego – np. do laptopa. W tym przypadku nie wykrywa on jednak WiFi (czego można oczekiwać), a pole elektromagnetyczne pochodzące od zasilania laptopa.

Detektor ten działa dokładnie tak, jak został zaprojektowany. W środku urządzenia znajdują się cztery główne komponenty – blaszka, która pełni funkcję anteny, podaje napięcie do bardzo prostego wzmacniacza (klon Texas Instruments 27M2C z 1987 roku), wzmacniacz zasila tani mikrokontroler Weltrend WT56, a ten zaś podaje sygnał do kontrolera LCD marki Holtek, który odpowiada za wyświetlenie jakiejś wartości na wyświetlaczu. Zastosowane komponenty W ŻADEN SPOSÓB nie zapewniają możliwości detekcji pola elektromagnetycznego o częstotliwościach radiowych, a co dopiero dokładnego zmierzenia PEM”.

To nie pierwszy raz, kiedy w analizowanym przez nas materiale pojawia się sprzęt, który rzekomo ma pokazywać wysoką ekspozycję na pole elektromagnetyczne. Jak komentował dla Demagoga mgr inż. Jakub Kwiecień z Zakładu Badań Systemów i Urządzeń IŁ – PIB przy okazji innego tekstu o miernikach, urządzenia widoczne w tego typu filmach to sprzęt amatorski. Wykonywanie fachowych pomiarów jest znacznie trudniejsze i wymaga odpowiedniej wiedzy, a profesjonalne mierniki są o wiele droższe – ich cena to od ok. 7 tys. euro do nawet 20 tys. euro.

Promieniowanie mikrofalowe to tylko jeden z rodzajów promieniowania elektromagnetycznego

nagraniu poruszony został również wątek badań nad wpływem promieniowania elektromagnetycznego na zdrowie. Jak bowiem mówi mężczyzna: „twierdzenie, że otoczenie człowieka ogromną liczbą sztucznych fal mikrofalowych pozostanie bez wpływu na biologiczny sygnał, jest nonsensem” (czas nagrania 1:32). Podstawą tego stwierdzenia jest wykres przygotowany przez autora nagrania, rzekomo na podstawie metaanalizy prof. Henry’ego Laia z Uniwersytetu w Waszyngtonie (czas nagrania 1:45).

Z filmu dowiadujemy się, że prof. Henry Lai w swojej pracy „Badanie nad promieniowaniem elektromagnetycznym – czy źródło finansowania ma znaczenie?” miał ponoć opisać zjawisko wpływania na wyniki poprzez finansowanie ich przez telekomy. Jak słyszymy w nagraniu: „teraz okazuje się, że z tych skompilowanych badań z podziałem na sponsorowane i niezależne. 68 proc. sponsorowanych badań wykazało, że promieniowanie elektromagnetyczne nie ma negatywnego wpływu na ludzki organizm (…) przechodzimy do badań niezależnych: 70 proc. wykazało szkodliwość” (czas nagrania 2:05).

Wyszukiwanie pracy naukowej o tytule pojawiającym się w nagraniu nie daje oczekiwanych rezultatów. Natomiast pojawiają się inne opracowania naukowe o podobnej tematyce, jednak nie są one autorstwa Henry’ego Laia – jak twierdził autor w nagraniu. W kilku miejscach w sieci można się natknąć na wspomnienia o tych badaniach (1, 2, 3). Nie ma wśród nich jednak odnośnika do oryginalnej publikacji. Na jednej z witryn podaje się – jako źródło twierdzeń – artykuł ze strony microwavenews.com

Jak podają autorzy tego artykułu, z bazy dr. Henry’ego Laia wyselekcjonowali 85 publikacji dotyczących genotoksyczności wywołanej mikrofalami, czyli wpływu mikrofal na DNA. Spośród nich 43 wykazało jakiś efekt biologiczny, a 42 nie odnotowały wpływu mikrofal na DNA. Jednak nie przyglądano się szczegółom, tj. jakie konkretnie przeznaczenie w użyciu miało promieniowanie w tych badaniach (użycie promieniowania w domu czy przy maszcie telekomunikacyjnym będzie czym innym niż działanie radaru wojskowego).

Trzeba także podkreślić, że promieniowanie mikrofalowe jest tylko jednym z rodzajów niejonizującego promieniowania elektromagnetycznego. Oprócz niego w tej kategorii są jeszcze m.in. fale radiowe czy promieniowanie podczerwone. Mikrofale mają swoje zastosowanie zarówno w popularnych kuchenkach, jak i np. w telekomunikacji.

Jeśli chodzi o potencjalną szkodliwość mikrofal, to – podobnie jak w przypadku innych rodzajów PEM – wszystko zależy od energii fal radiowych i tego, w jakim celu będą używane. Moc promieniowania mikrofalowego stosowanego na co dzień jest zbyt niska, aby mogła wywołać efekt inny niż nagrzewanie.

Jakie wątpliwości budzą cytowane prace naukowe?

Opracowanie prof. Laia, pojawiające się zarówno w nagraniu, jak i cytowane w tekstach (1, 2, 3),  dotyczy prac naukowych opublikowanych w latach 1990–2006. W najlepszym przypadku badania te powstały prawie dwie dekady temu. Gdy czytamy wspomniany artykuł ze strony microwavenews.com, nie poznamy szczegółów żadnego z badań ani ich wyników. Autorzy skupili się wyłącznie na pewnym wycinku rzeczywistości, koncentrując się w szczególności na wypunktowaniu publikacji pojawiających się w konkretnych pismach naukowych (tabela 3).

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, czyli na poziom narażenia na promieniowanie elektromagnetyczne, wyrażane w watach na kilogramy (W/kg). Światowe organizacje takie jak Międzynarodowa Komisja ds. Ochrony Przed Promieniowaniem Niejonizującym (ICNIRP) czy Instytut Inżynierów, Elektryków i Elektroników (IEEE) uznają, że bezpieczna dawka ekspozycji na PEM wynosi 0,4 W/kg (tabela 2, IEEE). Tymczasem w przytoczonych badaniach rzekomo potwierdzających szkodliwość PEM ekspozycja ta wynosiła niekiedy nawet 10 W/kg, czyli znacznie powyżej przyjętych norm bezpieczeństwa.

Niekiedy wyniki badań, które wykazują szkodliwość PEM, związane są z kontrowersjami i błędami. Kilka takich przykładów opisał dr Chung-Kwang Choupublikacji z 2022 roku. Wśród nich znalazła się jedna praca z analizowanego zestawienia. Jak opisał dr Chou, w badaniu zawarto błędny wniosek i przypisano efektowi nietermicznemu efekt termiczny ekspozycji na PEM. Mimo że autorzy pracy zgodzili się, że eksperyment należy powtórzyć, pracę naukową opublikowaną bez aktualizacji.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać