Strona główna Fake News Nie, lekarka z Polski nie została zastrzelona, bo walczyła z przemysłem farmaceutycznym

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Nie, lekarka z Polski nie została zastrzelona, bo walczyła z przemysłem farmaceutycznym

Tytuł artykułu na portalu newsbook.pl jest mylący. Śledczy nie powiązali śmierci Justine Damond, Australijki polskiego pochodzenia, z jej rzekomą krytyką koncernów farmaceutycznych.

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Nie, lekarka z Polski nie została zastrzelona, bo walczyła z przemysłem farmaceutycznym

Nie, lekarka z Polski nie została zastrzelona, bo walczyła z przemysłem farmaceutycznym

Nie, lekarka z Polski nie została zastrzelona, bo walczyła z przemysłem farmaceutycznym

Tytuł artykułu na portalu newsbook.pl jest mylący. Śledczy nie powiązali śmierci Justine Damond, Australijki polskiego pochodzenia, z jej rzekomą krytyką koncernów farmaceutycznych.

W lipcu 2017 roku na portalu newsbook.pl pojawił się artykuł, którego tytuł sugeruje, że polska lekarka walcząca przemysłem farmaceutycznym, została zastrzelona przez somalijskiego policjanta.

Nie, lekarka z Polski nie została zastrzelona, bo walczyła z przemysłem farmaceutycznym

www.newsbook.pl

W dalszej części artykułu dowiadujemy się, że chodzi o australijską lekarkę polskiego pochodzenia Justine Damond (znaną również jako Justyna Ruszczyk), która została zastrzelona przed swoim domem w Minneapolis przez policjanta somalijskiego pochodzenia Mohamed Noor. Do incydentu miało dojść po tym, jak Damond zadzwoniła na policję, aby zgłosić obecność intruza chodzącego po jej posesji. Strzały w kierunku lekarki oddano od razu po tym kiedy policjanci wysiedli z samochodu.

Jak podkreślono w artykule, Justine Damond zajmowała się medycyną holistyczną i odrzucała używania wszelkich produktów farmaceutycznych. W artykule pojawia się sugestia, że przyczyną zabójstwa Damond był fakt, że była ona lekarzem holistycznym:

Niestety, dołączyła do długiej listy lekarzy holistycznych, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat zostali zabici w niewyjaśnionych okolicznościach

Na końcu artykułu cytowany jest partner zmarłej lekarki Don Damond, który powiedział, że policja nie poinformowała go ani rodziny o tym co dokładnie zaszło po przybyciu policjantów pod dom ofiary. Z kolei burmistrz Minneapolis Betsy Hodges miała domagać się drobiazgowego śledztwa w tej sprawie.

Mimo, że artykuł został opublikowany ponad dwa lata temu, do dziś jest udostępniany w mediach społecznościowych, m.in. na grupach: Medycyna Holistyczna (35 reakcji, 3 komentarze i 16 udostępnień), Jestem gorszego sortu! (161 reakcji, 4 komentarze, 21 udostępnień) oraz Polska to MY Rdzenni Polacy nigdy goście!! (102 reakcje, 2 komentarze i 124 udostępnienia).

Nie, lekarka z Polski nie została zastrzelona, bo walczyła z przemysłem farmaceutycznym

www.facebook.com

Wśród komentarzy możemy przeczytać m.in.:

To jest prawdziwy dowód na szkodliwy wpływ lekarstw i szczepionek

Czy to ważne ważne że się zdarzyło i daje do myślenia.

Następne morderstwo lekarza Medycyny Holistycznej w USA … Nie ulega wątpliwości ze stoi za tym mafia farmaceutyczna …

Kim była Justine Damond?

Justine Maia Ruszczyk Damond urodziła się w 1977 roku w Iranie. W 2002 roku ukończyła studia na Uniwersytecie w Sydney na kierunku weterynarii. Po studiach rozpoczęła edukację w dziedzinie neuronauki i uczestniczyła w wielu szkoleniach w tym kierunku. Na jednym z nich poznała swojego przyszłego narzeczonego Amerykanina Dona Damonda, dla którego w 2015 roku przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Pracowała również m.in. jako uzdrowiciel duchowy, trener mentalny i instruktor yogi.

Śmierć Justine Damond

15 lipca 2017 roku Justine Damond zadzwoniła na policję w celu zgłoszenia możliwej napaści na jej ulicy. Przybyli na miejsce policjanci początkowo nie zauważyli nic, co mogłoby sugerować, że doszło jakiegokolwiek ataku. Jednak chwilę później Justine Damond miała podejść do policyjnego samochodu od strony kierowcy i wtedy zostać postrzeloną przez siedzącego od strony pasażera Mohameda Noora, policjanta somalijskiego pochodzenia. Damond poniosła śmierć na miejscu. Policjanci, którzy byli na miejscu, nie mieli włączonych kamer przy swoich mundurach.

Tajemnicza śmierć Justine Damond z ręki policjanta na służbie sprawiła, że sprawa była szeroko komentowana. W Minneapolis miały miejsce protesty, na których domagano się szczegółowego śledztwa, do dymisji podała się szefowa miejscowej policji. Informacje o tym wydarzeniu pojawiły się także w polskich mediach, na ten temat pisały m.in. Super Express, TVN24 czy Wprost. Śmierć Justine Damond została również opisana w angielskiej Wikipedii.

Śledztwo w sprawie zastrzelenia Justine Damond

Po śmierci Justine Damond rozpoczęło się śledztwo. Zgodnie z dokumentami sądowymi kobieta, po tym jak podeszła do samochodu, miała lekko uderzyć ręką w pojazd. Śledczy nie stwierdzili jednak wprost dlaczego padły strzały. Przeszukano również dom ofiary, jednak nie znaleziono tam nic, co mogłoby pomóc w rozwiązaniu zagadki. Z kolei Mohammed Noor odmówił złożenia zeznań.

Powolne śledztwo wzbudziło wiele kontrowersji. Ludzie domagali się szybkiego ukarania sprawcy, podczas gdy prokuratura dysponowała zbyt małą liczbą dowodów, aby wystawić akt oskarżenia o morderstwo przeciwko Mohammedowi Noorowi. Ostatecznie akt oskarżenia został wystawiony w marcu 2018 roku. W dokumencie nie ma zamieszczonych wyjaśnień ze strony samego oskarżonego, jednak opisane są zeznania jego partnera z feralnego patrolu Matthew Harrity’ego. Harrity zeznał, że po stwierdzeniu, że na ulicy, na którą policjanci zostali wezwani, nie dzieje się nic co mogłoby wzbudzać podejrzenia, on i Noor mieli jechać na kolejną interwencję. Zauważyli jednak, że tuż obok ich samochodu pojawiła się osoba, która zaczęła coś do nich mówić. Nie zauważyli, żeby osoba ta była uzbrojona. Mimo to Harrity uznał, że jego życie jest w niebezpieczeństwie i odbezpieczył broń. Chwilę później padł strzał z broni Mohammeda Noora, który siedział na miejscu pasażera. W dokumencie nie ma wzmianki o powiązaniu śmierci Justine Damond z jej pracą m.in. jako uzdrowicielki duchowej.

Mohammed Noor nie przyznał się do zarzutu morderstwa. 7 czerwca 2019 roku sąd skazał go jednak na 12 lat i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Noor przeprosił rodzinę ofiary za to co się wydarzyło i przyznał, że żałuje tego co zrobił. Miesiąc później prawnicy skazanego złożyli w sądzie apelację od wyroku. We wniosku obrona wskazała m.in., że sąd ograniczył możliwość Noora do przedstawienia pełnej obrony.

Z kolei rodzina Justine Damond otrzymała w maju tego roku odszkodowanie od miasta Minneapolis w wysokości 20 milionów dolarów. Jak zadeklarowali bliscy zmarłej, 2 miliony dolarów z owej rekompensaty mają zostać przeznaczone na walkę z przemocą związaną z bronią palną. 

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Masz prawo do prawdy!

Przekaż 1,5% dla Demagoga

Wspieram