Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Nie, pandemia to nie spisek globalnych elit
Sprawdzamy tezy zawarte w wywiadzie z Józefem Białkiem.
Nie, pandemia to nie spisek globalnych elit
Sprawdzamy tezy zawarte w wywiadzie z Józefem Białkiem.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- W połowie października na Facebooku pojawiło się nagranie wywiadu z Józefem Białkiem, autorem książki „COVID-19 Globalna Mistyfikacja”. W filmie znalazły się tezy, że pandemia była planowanym wydarzeniem, testy PCR, maseczki i szczepionki nie działają, a zgony spowodował nie sam wirus, tylko decyzje władz o zamknięciu szpitali.
- Ćwiczone scenariusze wybuchu pandemii miały pozwolić władzom na przygotowanie się przed potencjalnym zagrożeniem i nie stanowiły elementów realizacji jakiegoś odgórnego planu. Skuteczność testów PCR, maseczek i szczepionek potwierdzają badania naukowe. Z kolei za wzrost liczby zgonów w 2020 roku odpowiedzialna jest pandemia, która doprowadziła do przeciążenia pracowników ochrony zdrowia, którzy nie byli w stanie jednocześnie walczyć z COVID-19 i pomagać innym chorym.
Wraz ze wzrostem zachorowań na COVID-19 rosła także liczba pojawiających się teorii spiskowych dotyczących depopulacji, „plandemii” czy wykorzystaniu trudnej sytuacji do wprowadzenia Nowego Porządku Świata. Podobne tezy znalazły się również w wywiadzie z Józefem Białkiem, przedsiębiorcą i autorem książki „COVID-19 Globalna Mistyfikacja”. W nagraniu możemy usłyszeć tezy o wieloletnich przygotowaniach do przeprowadzenia pandemii, a także o nieskuteczności maseczek, respiratorów i szczepionek. Materiał został opublikowany na kilku facebookowych profilach, m.in. na Świadomość44.
Film został wyświetlony ponad 100 tysięcy razy (stan na 26 października 2021 roku) oraz zebrał ponad 2,5 tys. reakcji. Część spośród 200 komentarzy zgadza się z treścią nagrania, dołączając się do krytyki rzekomego globalnego spisku: „Najśmieszniejsze jest to, że oni nie robią z tego żadnej tajemnicy, zapowiadali to już conajmniej od kilkudziesięciu lat, a na otwarciu olimpiady w 2012 r. nawet to zobrazowali”; „Od zawsze wszystkie rozruchy wszystkie wojny służą bogatym na panowaniem nad maluczkimi KASA,KASA I WŁADZA POPRZEZ STRACH!”; „Bardzo mądre słowa szkoda ze ludzie stracili rozum i poddali się systemowi”.
Scenariusze pandemii to nie dowód na istnienie spisku, a jedynie od dawna praktykowane ćwiczenia na wypadek sytuacji kryzysowej
Na początku nagrania wideo słyszymy głos lektora mówiący, że pandemia koronawirusa była zaplanowanym działaniem, do którego szykowano się od dawna: „Do pandemii koronawirusa przygotowywano się od dawna. Przełomowym globalnym wstrząsem był kryzys finansowy 2008 roku. Historia się powtarza – od kryzysu finansowego do wojny” (czas nagrania 0:11). Chwilę później w filmie pojawiają się nazwy scenariuszy, mające być dowodem na globalny spisek: „2001. Operacja Dark Winter, 2003 epidemia ptasiej grypy, 2005 ćwiczenia pandemiczne Atlantic Storm, 2010 symulacja scenarios for the future of technology and International Development, 2010 próbna pandemia świńskiej grypy, 2016 debata »the next pandemii: are we prepared«. Jednym z najważniejszych mówców był Antoni Faucci, jeden z późniejszych dyrygentów pandemii koronawirusa. 2018 symulacja pandemii Clade X. 2019, ćwiczenia pandemiczne event 201. W trakcie ćwiczeń symulowano pandemię koronawirusa 2 miesiące przed pojawieniem się pierwszych zarażonych. 2020 plany stają się faktem” (czas nagrania: 0:31).
Wszystkie wymienione przez lektora ćwiczenia były testami systemów bezpieczeństwa, bazującymi na fikcyjnych scenariuszach. Ich celem było sprawdzenie, jak dane państwa są w stanie poradzić sobie w przypadku zagrożenia wybuchu epidemii, ponieważ w założeniu wystąpienie kolejnych sytuacji kryzysowych tego typu jest kwestią czasu (zarówno w poszczególnych państwach, jak i w skali światowej). Ćwiczenia na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowej nie są niczym nadzwyczajnym.
Rzeczywiste przeznaczenie każdego z testowych scenariuszy sytuacji kryzysowych:
- Operacja Dark Winter (22-23 czerwca 2001) była symulacją zagrożenia atakiem biologicznym na USA, z użyciem wirusa ospy prawdziwej. Uczestnicy ćwiczenia doszli do wniosku, że tego typu atak mógłby zagrozić bezpieczeństwu narodowemu, ponieważ nie istniały dobrze wypracowane modele komunikacji pomiędzy poszczególnymi szczeblami władzy, a także sektorem publicznym i prywatnym.
- Atlantic Storm (14 stycznia 2005) było ćwiczeniem mającym sprawdzić, jak w przypadku wystąpienia pandemii poradzą sobie eksperci zrzeszeni w Transatlantyckiej Sieci Biobezpieczeństwa. Ćwiczenie miało na celu określenie, z jakimi wyzwaniami będą musieli się zmierzyć, w przypadku wystąpienia epidemii spowodowanej atakiem terrorystycznym.
- Raport „Scenarios for the future of technology and international development” (maj 2010), przygotowany przez The Rockefeller Foundation i Global Business Network, był opisywany w jednej z naszych analiz. Badał on możliwe ścieżki rozwoju technologicznego, nie mając na celu ich praktycznego implementowania. Jeden ze scenariuszy o nazwie Lock Step przedstawiał motyw pandemii, która – zakładając czysto hipotetycznie – wybuchłaby w 2012 roku i w 7 miesięcy pochłonęłaby życie 8 mln ludzi, a jej ofiarami byłyby głównie nastolatki. Był to raport opracowany w celu refleksji nad potencjalnymi ścieżkami rozwoju m.in. technologii czy myśli politycznej w danej sytuacji.
- Głównym tematem debaty „The next pandemic: are we prepared” (13 listopada 2017) było zagrożenie epidemiologiczne ze strony wirusa grypy i próba odpowiedzi na pytanie, jak wyglądałaby walka z pandemią podobną do tej z 1918 roku. W trakcie debaty dr. Anthony Fauci, ówczesny dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, rozmawiał o zagrożeniach, jakie niesie za sobą wirus grypy.
- Clade X (15 maja 2018) było ćwiczeniem podobnym do wspomnianych już operacji Dark Winter i Atlantic Storm. Jego celem było przeprowadzenie symulacji zagrożenia epidemicznego w USA. Wyciągnięte wnioski pomogłyby osobom decyzyjnym na wysokich szczeblach w lepszym radzeniu sobie z potencjalnym problemem.
- Event 201 (18 października 2019) także został opisany w jednym z naszych artykułów. Była to trwająca trzy i pół godziny symulacja odzwierciedlająca scenariusz wybuchu hipotetycznej, lecz naukowo wiarygodnej pandemii. W trakcie gry uczestnicy konfrontowani byli z trudnymi dylematami dotyczącymi decyzji podejmowanych w odpowiedzi na kolejne etapy rozprzestrzeniania się pandemii. Decyzje podejmowane przez uczestników symulacji ilustrowały potrzebę współpracy pomiędzy rządami państw, przedstawicielami biznesu, organizacjami międzynarodowymi i społeczeństwem obywatelskim. Wszystko to miało na celu zapobiegnięcie katastrofalnym skutkom ewentualnej pandemii.
Organizowanie tego typu ćwiczeń nie ma na celu przetestowanie modelu konkretnej pandemii w celu wprowadzenia jej w życie, a jedynie sprawdzenie, czy obecnie funkcjonujące mechanizmy są w stanie sprostać potencjalnej sytuacji kryzysowej. Takie symulacje są powszechnie praktykowane od wielu lat. Teoretyzowanie i przewidywanie, nawet trafne, nie oznacza, że ktoś odpowiada za wywołanie konkretnych zdarzeń, tym bardziej o skomplikowanym charakterze, globalnym zasięgu i ze sporą liczbą ewentualnych czynników losowych, do których należy właśnie pandemia.
O tym, że pandemia świńskiej grypy nie była mistyfikacją, pisał w swojej analizie portal Fake Hunter. Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan pandemii w czerwcu 2009 roku. W sumie wirus H1N1 powodujący chorobę został wykryty w prawie 74 państwach i regionach. Jak podaje brytyjskie National Health Security, pandemia okazała się mniej groźna, niż przewidywano, ponieważ wiele starszych osób było już wcześniej uodpornionych na patogen. Zgony odnotowano w większości przypadków wśród dzieci i młodzieży, u których wcześniej wykryto problemy ze zdrowiem. Ostatecznie WHO ogłosiło koniec pandemii 10 sierpnia 2010 roku, choć jak zastrzega, wirus wciąż obecny jest w środowisku i niewykluczone są kolejne przypadki zachorowań.
Testy PCR, maseczki i szczepionki działają i pomagają ograniczyć pandemię COVID-19
W trakcie wywiadu Józef Białek kilkukrotnie podaje także w wątpliwość działania mające na celu ograniczanie rozprzestrzeniania się pandemii lub ratowanie pacjentów chorych na COVID-19. Jego zdaniem testy PCR: „(…) właściwie niczego tak naprawdę nie pokazują”, a „według laureata nagrody Nobla i twórcy testów Mullisa one służą tylko do celów naukowych, a nie badawczych” (czas nagrania 3:20). Maseczki są nieskuteczne i mogą być niebezpieczne dla zdrowia: „One mogą co najwyżej zaszkodzić, bo występuje niedotlenienie i zawirusowanie przy ciągłym noszeniu maski” (czas nagrania 12:51). Wyraża też wątpliwości w kwestii używania respiratorów: „Jaka jest logika stosowania respiratorów, skoro wiadomo, że około 90 proc. spod respiratorów wychodzi ludzi umarłych, czyli nie wychodzą żywi” (czas nagrania 22:07), a szczepionki są eksperymentem medycznym (czas nagrania 34:18).
Wbrew temu, co twierdzi Józef Białek, Kary Mullis – twórca testów PCR (za co w 1993 roku otrzymał Nagrodę Nobla) – nie stwierdził, że są nieskutecznym narzędziem badawczym. Ten komunikat to popularna dezinformacja, którą zajęła się m.in. redakcja FullFact i AFP. Po próbie odnalezienia rzekomych słów noblisty okazało się, że mogą mieć one swoje źródło w artykule z 1996 roku. Znajduje się tam fragment o wątpliwościach w kwestii zasadności stosowania PCR w testach ilościowych (czyli takich, w których konieczne jest wykrycie ilości materiału genetycznego wirusa w organizmie), a nie potwierdzenia lub wykluczenia obecności wirusa, co ma miejsce m.in. w przypadku testowania na SARS-CoV-2. Dlatego też ówcześnie kwestionowano ich użycie w diagnostyce wirusa HIV (było to jeszcze przed 2009 rokiem, kiedy to udało się zmapować wirus HIV). Mullis był kontrowersyjną postacią w świecie naukowym, dzięki stwierdzeniu, że wirus HIV nie powoduje AIDS.
Bezpieczeństwo stosowania maseczek i ich skuteczność w ograniczaniu transmisji wirusa była opisywana wielokrotnie na łamach Demagoga. Liczne badania dowiodły, że zakrywanie ust i nosa jest w stanie przyczynić się do hamowania transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 (w różnym stopniu, w zależności od materiału, z jakiego wykonana jest maseczka) i wiąże się z szeregiem potencjalnych korzyści. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informuje, że długotrwałe używanie masek medycznych przy ich prawidłowym noszeniu nie powoduje ani zatrucia dwutlenkiem węgla, ani niedoboru tlenu. Podobnie twierdzi także amerykańskie CDC, które zwraca uwagę, że cząsteczki CO2 są znacznie mniejsze niż kropelki, w których przenoszony jest SARS-CoV-2.
Skuteczność respiratorów w ratowaniu życia w przypadku zachorowania na COVID-19 sprawdzana była w metaanalizie ze stycznia 2021 roku. Naukowcy uwzględnili w niej 69 prac badawczych obejmujących ponad 57 tys. pacjentów. W rezultacie ustalono, że średnio 45 proc. osób korzystających z pomocy respiratora przy zachorowaniu na COVID-19 umiera. Średnia ta była wyższa dla osób powyżej 80. roku życia i wyniosła 84,4 proc. Nie można zatem stwierdzić, że 90 proc. pacjentów pod respiratorem umiera. Zresztą, nawet gdyby była to prawda, to czy nie warto inwestować w sprzęt tylko po to, aby uratować życie pozostałym 10 proc. pacjentów?
O tym, że szczepienia nie są eksperymentem medycznym, również pisaliśmy w naszych analizach. Preparaty stosowane w ramach profilaktyki przeciw COVID-19 przeszły bowiem wszystkie wymagane fazy badań przedklinicznych i klinicznych I, II i III fazy. Na podstawie zakończonych badań nad szczepionkami przeciw COVID-19, w których wykazano ich skuteczność i bezpieczeństwo, zezwolono na ich warunkowe użycie w Unii Europejskiej. Twierdzeniu o eksperymencie medycznym zaprzecza również Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL):
„Twierdzenie, że w ramach Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID- 19 prowadzi się eksperymenty medyczne z zastosowaniem podawanych szczepionek, jest nieuzasadnione i pozbawione podstaw prawnych”.
Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych
Pandemia i przeciążenie służby zdrowia przyczyniły się do nadmiarowych zgonów. Nie można uznać, że obostrzenia same w sobie są szkodliwe w dobie pandemii
W filmie możemy usłyszeć także głos zza kadru, podający informacje o nadmiarowych zgonach w 2020 roku. Lektor sugeruje, że wzrost liczby zgonów w zeszłym roku był spowodowany ograniczeniami wprowadzonymi przez rząd, a sama liczba śmiertelnych przypadków zachorowania na COVID-19 nie miała na to dużego wpływu: „W październiku 2019 roku zmarło 34 tysiące 200 Polaków. Rok później już 47,5 tysiąca. A więc o ponad 13 tysięcy więcej. Jedynie w przypadku 3100 osób były to zgony w jakikolwiek sposób powiązane z COVID-19” (czas nagrania 16:05). Ponadto COVID-19 uważany jest w nagraniu za „zwykłą grypę”, co ma sugerować rzekomą niegroźność patogenu (czas nagrania 11:34).
Liczba zgonów z powodu COVID-19, jak i zgonów nadmiarowych nie są kwestiami, które można rozpatrywać oddzielnie. Jak poinformowało na początku roku Ministerstwo Zdrowia, w Polsce w całym 2020 roku odnotowano 67 tys. zgonów więcej niż w 2019 roku. Jak wskazywało ministerstwo: „Liczba zgonów zwiększyła się przede wszystkim u osób powyżej 60 roku życia – stanowią one aż 94% nadwyżki liczby zgonów względem roku 2019. Spośród przyrostu liczby zgonów w 2020 roku względem roku ubiegłego 43% stanowią zgony zaraportowane przez Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne z przyczyną zgonu SARS-CoV-2. Co więcej, 27% nadwyżki to zgony u pozostałych osób, u których w przeszłości zdiagnozowano zakażenie SARS-CoV-2”.
Informacje Ministerstwa Zdrowia potwierdza także raport Głównego Urzędu Statystycznego „Umieralność w 2020 roku. Zgony według przyczyn – dane wstępne”. GUS za główną przyczynę wzrostu liczby zgonów w Polsce w 2020 roku uznaje pandemię SARS-CoV-2. Bezpośrednie ofiary COVID-19, jak uważa GUS, stanowią ok. 60 proc. odnotowanego wzrostu umieralności.
Liczba nadmiarowych zgonów w podziale na miesiące zaczęła wzrastać wraz ze wzrostem liczby zakażeń SARS-CoV-2, a następnie maleć wraz ze spadkiem liczby zakażeń. Zauważmy, że pod koniec listopada 2020 roku zaczęto notować największą liczbę zakażeń SARS-CoV-2 i zgonów z powodu COVID-19 w 2020 roku, co widać na poniższym wykresie (fala zakażeń między sierpniem a grudniem).
Z kolei, jak zauważa Eurostat, listopad 2020 roku to miesiąc, w którym w Polsce odnotowano 97-procentowy przyrost zgonów względem listopada z lat 2016–2019. W kolejnych miesiącach wartości te zaczęły maleć wraz ze spadkiem liczby zakażeń; kolejno: 49,8 proc. (grudzień 2020), 26 proc. (styczeń 2021), 11,9 proc. (luty 2021). Nadmiarowe zgony wzrastały zatem wtedy, gdy rosła liczba zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. Ogólna sytuacja epidemiczna może mieć wpływ na przeciążenie służby zdrowia, a tym samym na pojawianie się zgonów spowodowanych innymi chorobami niż COVID-19.
Warto podkreślić, że w krajach europejskich, w które pandemia uderzyła mocno na wiosnę 2020 roku, już wtedy notowano wysoki wskaźnik nadmiernej śmiertelności. Nie sprawdzi się tu zatem także teza o tym, że przyczyną nadmiernych zgonów były efekty obostrzeń rozłożone w czasie, gdyż wcześniej ich po prostu nie było. Według danych Eurostatu w kwietniu trzy kraje przekroczyły 50-procentowe nadwyżki umieralności: Hiszpania (+79,4 proc.), Belgia (+73,9 proc.) i Holandia (+53,6 proc.). Trzy inne kraje przekroczyły 35-procentowy wzrost śmiertelności w kwietniu: Włochy, Szwecja (+38,3 proc.) i Francja (+36,4 proc.). Jak pisano na stronie europejskiego urzędu:
„Oprócz potwierdzonych zgonów, nadmierna śmiertelność obejmuje zgony z powodu COVID-19, które nie zostały prawidłowo zdiagnozowane i zgłoszone, a także zgony z innych przyczyn, które można przypisać ogólnemu stanowi kryzysowemu (np. wynikające z tego przeciążenie szpitali – przyp. Demagog). Uwzględnia się również częściowy brak zgonów z innych przyczyn, takich jak wypadki, które nie miały miejsca, np. z powodu ograniczeń w dojazdach do pracy lub podróżowaniu w okresach lockdownu”.
Pandemia COVID-19 rodzi szczególną sytuację kryzysową, która pozostawiona sama sobie mogłaby powodować znacznie większe liczby zgonów. To nie są sytuacje, które można rozpatrywać oddzielnie. Przeciążenie służby zdrowia i nieprzygotowanie personelu, które było bardzo zauważalnym problemem w czasie pandemii, może odbijać się negatywnie wskutek nieudzielania pomocy chorym z innego powodu niż zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. Nie jest jednak prawdą, że nadmiarowa liczba zgonów na jesień 2020 roku (w porównaniu z poprzednimi latami) została spowodowana przez obostrzenia lub tylko i wyłącznie przez strach chorych przed zgłaszaniem się do szpitala (co jest również niebezpiecznym zjawiskiem wynikającym z sytuacji kryzysowej). Potencjalne błędy w działaniu służby zdrowia nie mogą być jednak dołączone do uzasadniania bezpodstawnej narracji o globalnym spisku.
Podsumowanie
Pandemia nie była wydarzeniem przygotowywanym przez światowe elity. Fakt, że ćwiczone są scenariusze nagłego wzrostu zakażeń różnego rodzaju wirusami, świadczy o tym, że rządy krajów chcą być przygotowane na ewentualną sytuację kryzysową. Dodatkowo działania podejmowane przez władze pozwalają na skuteczne zmniejszenie liczby zgonów.
Z wiarygodnymi informacjami na temat szczepionek na COVID-19 można zapoznać się na stronach Światowej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, Europejskiej Agencji Leków, a także w białej księdze pt. „Szczepienia przeciw COVID-19. Innowacyjne technologie i efektywność”, opracowanej przez inicjatywę Nauka przeciw pandemii.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter