Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Omikron powstał przez szczepienia? To nieprawda!
Nie ma żadnych danych, które potwierdzałyby takie zdarzenie.
Omikron powstał przez szczepienia? To nieprawda!
Nie ma żadnych danych, które potwierdzałyby takie zdarzenie.
fake news w pigułce
- Jeden z tekstów zamieszczonych na platformie blogowej przekonuje, że szczepionki przeciw COVID-19 doprowadziły do powstania wariantu Omikron, w związku z czym należałoby przerwać szczepienia, by nie doprowadzić do podobnych sytuacji w przyszłości.
- Nic nie potwierdza tego, by szczepionki doprowadziły do powstania wariantu Omikron. To niewyszczepienie populacji może sprzyjać powstawaniu nowych wariantów koronawirusa, które będą obniżać skuteczność szczepień i wymuszać opracowywanie nowych szczepionek.
Jeden z czytelników zgłosił nam artykuł blogowy, w którym można przeczytać o tym, że wariant B1.1.529 (Omikron) powstał przez programy szczepień przeciw COVID-19, o czym świadczyć ma to, że wykryto go po raz pierwszy u zaszczepionych osób. Jak się dowiadujemy z wpisu, z tego powodu „należy przerwać ten obłęd (szczepienia – przyp. Demagog).
Informacje przedstawione we wskazanym tekście nie są jednak zgodne z prawdą i nie mogą stać się podstawą do decyzji o wycofaniu szczepień.
Omikron powstał przez szczepienia przeciw COVID-19? Żadne dostępne badania tego nie potwierdzają
Tekst na blogu stawia poważne zarzuty wobec stosowania szczepień przeciw COVID-19. Z niego dowiemy się m.in., że Omikron został wykryty po raz pierwszy u w pełni zaszczepionych osób, a „im więcej szczepień szczepionkami profilaktycznymi, nieszczelnymi i niesterylizującymi, tym będzie powstawać więcej takich tworów”. Nie podano jednak żadnego naukowego źródła ani konkretnego eksperta, którego wypowiedzi byłyby potwierdzeniem w sprawie.
Z relacji medialnych z listopada 2021 roku dowiemy się, że wariant Omikron został wykryty u w pełni zaszczepionej osoby, choć była to osoba, która nie otrzymała dodatkowej dawki szczepionki podwyższającej odporność. Już wtedy wskazywano jednak, że wariant ten pojawił się wcześniej, ponieważ równolegle zaczęto wykrywać go w innych krajach na świecie.
Niezależnie od tego, czy wariant zostanie wykryty u osób niezaszczepionych, czy też zaszczepionych, nie jest to jeszcze dowodem na to, że to u tych osób rozwinął się on po raz pierwszy. Zwykle warianty SARS-CoV-2 krążą przez jakiś czas, zanim uda się je „odnaleźć”, dlatego też wykryte warianty nigdy nie będą dotyczyć pierwszych zakażonych nimi osób.
W związku z pojawieniem się fałszywych informacji w sieci zwróciliśmy się z zapytaniem do prof. Agnieszki Szuster-Ciesielskiej, która specjalizuje się w wirusologii i immunologii. W odpowiedzi na to, że wariant Omikron został wykryty u zaszczepionych turystów, zwraca uwagę, że:
„Być może wariant ten został znaleziony w organizmach turystów, nie oznacza to jednak, że tam powstał. Najbardziej prawdopodobna hipoteza dotycząca powstania Omicronu mówi, że pojawił się on u osoby, której naturalna odporność została osłabiona, na przykład przewlekle chorej lub której leki osłabiły układ odpornościowy. Stłumiony układ odpornościowy potrzebuje więcej czasu, aby zwalczyć infekcje wirusowe. To z kolei daje wirusowi więcej czasu na ewolucję i mutację w celu uniknięcia odpowiedzi immunologicznej zakażonej osoby”.
W analizowanym tekście na blogu podano, że: „u osoby zaszczepionej wytwarzane są najczęściej nie w pełni dojrzałe, krótkoterminowe i nie w pełni neutralizujące przeciwciała skierowane jedynie w wąski target wirusa (…), na dodatek na pierwotną, nieaktualną wersję wirusa. Z racji tego, że przeciwciała te działają tylko na fragment wirusa, są przeterminowane i nie powstrzymują jego transmisji i nosicielstwa, to u osoby zaszczepionej odbywa się selekcja z roju wirusowego (…)”.
W odpowiedzi na ten fragment prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska wykazuje luki i nieprawidłowości w podanych informacjach:
„Najbardziej immunogenną częścią wirusa są jego zewnętrzne białka formujące kolec. Składa się on z wieku domen białkowych, a każda wiązana jest przez specyficzne dla niej przeciwciało. Zatem po szczepieniu produkowany jest cały wachlarz przeciwciał skierowanych przeciwko białku S. Nawet jeśli część białek natywnego wirusa zostanie zmieniona z powodu mutacji, to nadal pozostają białka niezmienione, które będą rozpoznawane przez przeciwciała powstałe w wyniku szczepienia.
W żadnym razie nie można powiedzieć, że są to przeciwciała niedojrzałe (pierwszy raz spotykam się z takim terminem) i nie w pełni neutralizujące. Co to oznacza? Że neutralizują tylko w połowie? Pod wpływem obecnie zatwierdzonych szczepionek w organizmie powstają właśnie przeciwciała neutralizujące – blokujące wirusowi dostanie się do komórek i inicjujące mechanizmy prowadzące do jego zniszczenia. Wystarczy znaleźć ‘piętę achillesową’ wirusa, aby go unicestwić. W przypadku szczepionek jest to wzbudzenie odpowiedzi dokładnie wobec białka kolca koronawirusa.
To prawda, że szczepionki nie chronią przed zakażeniem – ogólnie nie ma takich szczepionek – ich rolą jest ochrona przed chorobą. I tu, w znakomitej większości, szczepionki przeciwko Covid-19 się sprawdzają, nawet jeśli powstały na bazie wariantu pierwotnego, to pamiętajmy, że nie wszystkie białka kolca uległy zmianie”.
Dlaczego powstają warianty koronawirusa SARS-CoV-2 i czy szczepienia „mają” z tym jakikolwiek związek?
Wszystkie wirusy mutują. Wirus z jedną lub większą liczbą nowych mutacji jest określany jako „wariant” oryginalnego wirusa. Jeśli wirus rozprzestrzenia się szybko i zakaża wielu ludzi, istnieją szanse na to, że w końcu powstanie wariant wyraźnie różniący się od jego pierwszej wersji, np. szybkością transmisji czy nasileniem objawów. Idealne warunki do powstawania nowych wariantów dają więc niekontrolowane skoki zakażeń, czemu może sprzyjać nieuodpornienie populacji.
Warianty SARS-CoV-2, które przysporzyły nowych kłopotów w walce z pandemią, pojawiały się jeszcze przed rozpoczęciem masowych szczepień przeciw COVID-19, w tym wariant Alfa czy Delta.
Eksperci wskazują, że powstawaniu wariantów może sprzyjać ciągła i niekontrolowana transmisja. Z informacji udzielonych przez popularyzatora nauki dr. hab. Piotra Rzymskiego z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wynika, że:
„Wirus będzie dalej się zmieniał. Im więcej zakażeń, tym więcej szans na replikację, dalsze mutowanie i ryzyko pojawiania się i utrwalania zmian dających wirusowi przewagę. To, co obserwujemy, to teoria ewolucji w praktyce. Dobrze, że zmienność wirusa jest monitorowana, bo w przypadku identyfikacji wariantów wirusa lub poszczególnych zestawów mutacji, które mogłyby zagrozić skuteczności szczepionek, będzie możliwe opracowanie ich uaktualnionych wersji”.
Prof. Krzysztof Pyrć, w rozmowie z serwisem szczepimysie.pl, wskazał, że zachorowania na COVID-19 i szczepienia nie indukują powstawania nowych mutacji SARS-CoV-2, a to na czym powinna skupić się walka z pandemią, to przerywanie transmisji:
„Wirusy również zmieniają się w taki sposób, aby dostosować się na przykład do sytuacji, kiedy pojawia się wiele osób, które są odporne – czy to po chorobie, czy to po szczepieniu. Natomiast ani choroba, ani szczepienie, nie indukują tych mutacji.
To, co sprawia, że ta częstość występowania mutacji jest mniejsza czy większa, to jest samo namnażanie się wirusa. Za każdym razem kiedy wirus się namnaża, istnieje ryzyko, że pojawi się jakaś zmiana, ponieważ to maszyneria kopiująca jest niedoskonała i czasem się myli.
Zatem, jeżeli chcemy ograniczyć liczbę mutacji, powinniśmy ograniczyć liczbę kopiowań tego wirusa, czyli liczbę chorych, a więc de facto powinnyśmy stłumić pandemie. I to jest coś, co wpływa na ryzyko pojawienia się mutacji”.
Prof. Krzysztof Pyrć dla serwisu szczepimysie.pl
W niektórych sytuacjach może dojść do zjawiska zwanego presją selekcyjną, które wpływa na unik odporności. Jest to taka zmiana strategii działania organizmów chorobotwórczych, która ma na celu uniknięcie odpowiedzi układu immunologicznego nosiciela, aby zmaksymalizować prawdopodobieństwo przeniesienia na nowego gospodarza lub dalsze replikowanie się w obecnym nosicielu. Nie jest to jednak mechanizm, który byłby zależny stricte od szczepień i można byłoby to do nich odnosić.
„U osoby zaszczepionej nie odbywa się selekcja wariantów indukowana szczepieniem. Wprost przeciwnie – uruchomiona szczepionką odpowiedź przeciwwirusowa w znacznym stopniu ogranicza liczbę wirionów i czas przebywania wirusa w organizmie, a przez to szanse na jego zmiany. W tym rozumowaniu widzę niesłuszną analogię do nabywania przez bakterie oporności na antybiotyki – to jest jednak zupełnie inny mechanizm, którego nie należy przekładać na zmienność i presję selekcyjną u wirusów”.
Wbrew temu, co pisano w tekście na blogu, nie jest tak, że w przeszłości wielokrotnie obserwowano, by szczepionki przyczyniały się do powstawania bardziej niebezpiecznych szczepów wirusów. W odpowiedzi na te zarzuty prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska podaje, że:
„W istocie jest tylko jeden przykład szczepionki przeciwko chorobie Mareka u drobiu, kiedy jej stosowanie przyczyniało się do powstawania bardziej wirulentnych szczepów wirusa. Jak dotąd, nie odnotowano takiego zjawiska u żadnej stosowanej u ludzi szczepionki”.
Czy podanie dawek przypominających sprawi, że ucierpi na tym nasza odporność? Tak się nie dzieje!
Szczepionki przeciw COVID-19 pozostają ważnym narzędziem w walce z ograniczaniem pojawiania się nowych wariantów, w tym wariantu Omikron.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zwraca uwagę na to, że jeżeli jednocześnie na świecie będą występować kraje, w których poziom wyszczepienia jest bardzo niski, a obok nich funkcjonować będą państwa z wysokimi wskaźnikami szczepień, to ryzyko pojawiania się wariantów nie będzie mogło być skutecznie redukowane.
Zarówno odporność nabyta dzięki przechorowaniu, jak i przyjęciu szczepionki przeciw COVID-19 mogą maleć w czasie. Z tego powodu ozdrowieńcom zaleca się przyjęcie szczepień, które umocnią odporność na wypadek zakażenia.
Z kolei u osób zaszczepionych po upływie kilku miesięcy (w Polsce po pięciu miesiącach) można zastosować dawkę przypominającą, która dodatkowo podnosi poziom odporności.
W tekście na blogu znajdziemy jednak tezy, które głoszą, że podanie dawek przypominających pogorszy sytuację. Jak możemy przeczytać: „Kolejne dawki przypominające jedynie spotęgują problem i najprawdopodobniej wyczerpią/osłabią/wyjałowią wrodzoną odporność, co może skończyć się bardzo źle”. Ile w tym prawdy? Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska odpowiada, że to twierdzenie nie jest zgodne z prawdą:
„Kolejne dawki przypominające szczepionek przeciwko Covid-19 nie wyjałowią/osłabią naszej odporności, gdyż – po pierwsze – dotyczą one tylko jednego patogenu, a po drugie – są podawane w wystarczającym odstępie czasu aby nie dorowadzić do ‘wyczerpania’ odpowiedzi immunologicznej przeciwko koronawirusowi. To zjawisko ma to miejsce wówczas, gdy komórki odpornościowe (chodzi o limfocyty) otrzymują tak silną stymulację podczas ataku wirusa [lub choroby nowotworowej], że są mniej skuteczne w wykonywaniu swojej pracy.
Takie ‘wyczerpane’ limfocyty pojawiają się w przewlekłych infekcjach adenowirusami, ludzkim wirusem niedoboru odporności (HIV), wirusem zapalenia wątroby typu B (HBV) i wirusem zapalenia wątroby typu C (HCV). Obserwowano je również u pacjentów z nowotworami złośliwymi”.
Porzucenie szczepionek na rzecz iwermektyny? Taki plan jest bezpodstawny!
Na koniec tekstu można przeczytać, że: „mamy sporo leków, które umiejętnie połączone ze sobą są w stanie przerwać szlak transmisji i osłabić wirusa. Jednym z takich leków jest iwermektyna, która blokuje wszystkie istotne mechanizmy molekularne wirusa SARS-CoV-2”. Zgodnie z przekazem ten lek miałby być alternatywą dla szczepień przeciw COVID-19, co jednak nie jest zgodne z prawdą.
Szczepionek przeciw COVID-19 nie można zastąpić lekami, co wynika z faktu, że te preparaty mają różne cele. Szczepionki służą ochronie przed zachorowaniem oraz zgonem z powodu COVID-19. Z kolei zadania leków mogą być różne i zależne od fazy choroby, w której znajduje się pacjent (niemniej jednak nie zapobiegają chorobie tak jak szczepienia).
W Unii Europejskiej funkcjonują już znane i działające (w różny sposób) leki na COVID-19, w tym Kineret, Regkirona, RoActemra, Ronapreve, Veklury i Xevudy. W ich przypadku badacze musieli wykazać korzystny wpływ na leczenie choroby i zakres działania środków (w zależności od fazy i ciężkości choroby).
Tymczasem wbrew temu, co podano w tekście na blogu, dane dot. iwermektyny – dotychczas stosowanej w leczeniu chorób pasożytniczych u ludzi i chorób zwierząt – nie są wystarczające, by wskazać na jej leczniczy wpływ w leczeniu COVID-19. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji podaje, że:
„Dowody naukowe na skuteczność iwermektyny są w większości niskiej jakości, nie są przekonujące i nie pozwalają na ostateczne wnioskowanie. Poprawnie przeprowadzona praca Lopez-Medina 2021 (pacjenci z łagodnym przebiegiem COVID-19) nie wykazuje przewagi iwermektyny nad placebo. Liczba zgonów w obu ramionach była bardzo mała i nie pozwala na ocenę wpływu iwermektyny na śmiertelność”.
Iwermektyna zastosowana poza wskazaniami w nieodpowiednich dla ludzi dawkach może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) wskazuje, że:
„Nawet te poziomy iwermektyny, które są zatwierdzone do zastosowań u ludzi, mogą wchodzić w interakcje z innymi lekami, takimi jak leki rozrzedzające krew. Iwermektynę można również przedawkować, co może powodować nudności, wymioty, biegunkę, niedociśnienie (niskie ciśnienie krwi), reakcje alergiczne (swędzenie i pokrzywka), zawroty głowy, ataksję (problemy z równowagą), drgawki, śpiączkę, a nawet śmierć”.
Z tego powodu, że w badaniach nie ustalono korzystnego działania iwermektyny przeciw COVID-19, nie ma też rekomendowanej i bezpiecznej dawki do leczenia u pacjentów z tą chorobą. W dezinformujących przekazach mogą pojawiać się więc „zalecenia” przyjmowania niebezpiecznych dawek iwermektyny. Znane są przykłady, w których niektórzy sugerowali, że przyjęcie dawek „jak dla konia” jest w porządku w zastosowaniu u człowieka (nie, nie jest – znane są przypadki śmiertelne).
Podsumowanie
Nie ma dowodów naukowych, które dowodziłyby temu, że Omikron powstał w wyniku zastosowania szczepień przeciw COVID-19. Na tej podstawie nie można więc założyć, że należy porzucić programy szczepień.
Z wiarygodnymi informacjami na temat szczepionek na COVID-19 można zapoznać się na stronach Światowej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, Europejskiej Agencji Leków, a także w białej księdze pt. „Szczepienia przeciw COVID-19. Innowacyjne technologie i efektywność”, opracowanej przez inicjatywę Nauka przeciw pandemii.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter