Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Soda oczyszczona to lekarstwo na raka? Fałsz!
Fałszywe zalecenia dotyczące stosowania sody w leczeniu raka.
Fot. Facebook/Modyfikacje: Demagog
Soda oczyszczona to lekarstwo na raka? Fałsz!
Fałszywe zalecenia dotyczące stosowania sody w leczeniu raka.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Na Facebooku pojawił się post, który odsyła do artykułu na blogu Krysia gotuje. Znajdziemy w nim przepis na „lekarstwo” na raka, sporządzone z sody oczyszczonej i syropu klonowego, miodu lub melasy.
- Soda oczyszczona nie leczy choroby nowotworowej.
- Podniesienie pH krwi do poziomu 8,5 (jak zaleca treść artykułu na blogu) oznaczałoby śmierć pacjenta. Już poziom 7,65 uznawany jest za przypadek ekstremalnej zasadowicy, czyli zaburzenia metabolicznego.
- Autor praktyki „leczenia” raka sodą oczyszczoną, Tullio Simoncini, został skazany na 5 lat więzienia za spowodowanie śmierci pacjenta onkologicznego „leczonego” tą metodą. Obecny praktyk i propagator tej metody, Mark Sircus, nie jest lekarzem.
Na facebookowym profilu Krysia gotuje pojawiają się posty dotyczące rzekomo skutecznej metody leczenia raka za pomocą sody oczyszczonej. We wpisach udostępniono link prowadzący do bloga, na którym znajduje się artykuł na ten temat.
Autor tekstu twierdzi, że „lekarze nie przepadają” za tym sposobem leczenia nowotworów, ponieważ jest „zbyt skuteczny i tani”. Tym samym sugeruje, że rzekoma skuteczność terapii sodą jest znana i udokumentowana, ale celowo się jej unika.
Ta tematyka na profilu Krysia gotuje pojawia się nie pierwszy raz (choć tekst ma już kilka lat, to nadal jest udostępniany w sieci). Jeden z postów prowadzący do tego samego artykułu na blogu zyskał duży zasięg: doczekał się ponad tysiąca reakcji, udostępniono go prawie 900 razy i skomentowano 220 razy.
Tylko nieliczne komentarze pod postami popierały udostępnione treści. „Tak samo jak Metadon w Niemczech ,producenci Lekarstw chcą zarabiać Milierdy Przez Chemioterapie która i tak nie pomaga” – pisała jedna z użytkowniczek.
Większość użytkowników Facebooka krytykowała treść publikacji: „bardzo szkodliwe bzdury.Ludzie w rozpaczy wierzą i umierają.Znam kilka takich tragicznych historii.”. Niektóre odnosiły się do udostępnionych treści bardzo sarkastycznie: „soda kropidło i na 10 zdrowasiek do pieca……”.
Skład „cudownej” mikstury z sody – co zaproponowano w artykule?
We wpisie na blogu widnieje następujący przepis na miksturę mającą leczyć nowotwory: „wymieszaj 90 łyżeczek syropu klonowego z 30 łyżeczkami sody oczyszczonej. (…) Taka ilość lekarstwa pozwoli nam na dziesięciodniową kurację. Osoby cierpiące na raka powinny spożywać od pięciu do siedmiu łyżeczek tego leku”.
W jaki sposób taka mikstura miałaby wyleczyć nowotwór? Dokładny mechanizm nie został zaproponowany, ale na zachętę zamieszczono anegdotyczną historię o tym, jak „pacjent doktora Sircusa” przyjmował opisany specyfik przez kilka dni. Według tej relacji „dziesiątego dnia pH pacjenta wzrosło do poziomu 8,5. Jedynymi efektami ubocznymi, jakie wówczas odczuwał były bóle głowy oraz intensywne pocenie się w nocy.”.
Z opowieści wynika, że po kilkudniowej „terapii” pacjent wykonał badania krwi, z których miało wynikać, że stężenie antygenu PSA (wskaźnika przerostu prostaty) spadło. Innymi słowy – zaobserwowano rzekomy regres choroby nowotworowej (należy się domyślać, iż w tej historii mowa o raku prostaty – nikt tego wprost nie napisał, ale taką diagnozę sugerowałby dobór badanego antygenu).
Aby prawidłowo odnieść się do tej historii, należy odpowiedzieć na kilka pytań. Poniżej znajdziesz najważniejsze z nich wraz z odpowiedziami.
Soda oczyszczona leczy raka? To mit!
Soda oczyszczona nie leczy chorób nowotworowych. Nie ma żadnych wiarygodnych wyników opartych na szeroko zakrojonych, randomizowanych badaniach, które potwierdziłyby skuteczność stosowania sody oczyszczonej w terapii nowotworowej u ludzi. Tego typu „leczenie” onkologiczne nie widnieje też w zaleceniach terapeutycznych tego związku.
Badania prowadzone na zwierzętach dostarczały natomiast nierozstrzygających wyników i dotyczyły tylko tych guzów, które zwierzętom sztucznie wstrzyknięto, a nie takich, które rozwinęły się samoistnie.
W międzynarodowej bazie testów klinicznych Clinical Trials znajduje się tylko jedno badanie kliniczne, które prowadzono pod kątem potencjalnej skuteczności spożywania wodorowęglanu sodu przez pacjentów onkologicznych. Objęło ono swoim zasięgiem 15 osób i zostało zakończone w 2015 roku. Nie dostarczyło żadnych obiecujących rezultatów. Po jego zakończeniu nie ukazała się żadna publikacja.
Tego typu zdarzenia są elementem tzw. efektu szuflady, czyli sytuacji, w której badania (mające często słabą metodykę) ukazują się w mniej znaczących czasopismach i sprawiają wrażenie, że dany wątek badawczy jest obiecujący, natomiast analizy, w których nie uzyskano interesujących wyników, po prostu nie są publikowane (trafiają do szuflady), co tylko pogłębia wrażenie, że temat jest nadal niezgłębiony i może dać obiecujące wyniki.
Co to znaczy „pH pacjenta”?
Na blogu napisano, że „pH pacjenta wzrosło do poziomu 8,5”. Powstaje pytanie – co to znaczy „pH pacjenta”. W organizmie istnieje wiele przedziałów fizjologicznych, które bardzo się różnią swoim pH. W żołądku jest ono bardzo kwaśne (na poziomie pH 2 lub mniej), w dwunastnicy już bardzo zasadowe (ok. pH 8), z kolei pH krwi powinno utrzymywać się w granicach 7,36-7,44.
Prawidłowo funkcjonujący ustrój robi co w jego mocy, żeby utrzymywać w każdym z tych przedziałów optymalne dla niego pH i żeby odczyn jednego z nich nie przekładał się bezpośrednio na kwasowość czy zasadowość innego. W przeciwnym razie każde spożycie cytryny wiązałoby się z ryzykiem śmierci wywołanej kwasicą metaboliczną.
Czy jedzenie sody podnosi pH krwi?
Nie w takim stopniu, jak opisywano na blogu (rzekomo do poziomu pH 8,5). Testy, w których ochotnicy spożywali jednorazowo ok. 2 łyżek sody oczyszczonej (czyli więcej niż jedna dawka z omawianego przepisu) wykazały, że pH ich krwi uległo tylko nieznacznej zmianie (ze średniej wartości 7,39 do maksymalnej wartości 7,47).
Gdyby spożycie sody oczyszczonej podnosiło pH krwi tak drastycznie, jak to wskazano w tekście bloga, to jedyną opcją na ratowanie życia pacjenta byłoby natychmiastowe przyjęcie na oddział intensywnej terapii, a i wtedy szanse na ratunek pozostałyby niewielkie. Już przy pH krwi powyżej 7,65 szacowana śmiertelność pacjentów wynosi 80 proc.
Soda spożywana w dużych ilościach jest bezpieczna? Fałsz!
W przytoczonym na blogu przepisie wodorowęglan sodu przyjmowany jest doustnie, czyli trafia najpierw do żołądka. Pierwszą reakcją, jakiej należy się spodziewać, jest więc wzrost pH soku żołądkowego, czyli jego alkalizacja.
Rzeczywiście – wodorowęglan sodu może być w niewielkich dawkach stosowany właśnie przy nadkwaśności. Jeśli jednak zostanie spożyty w nadmiarze, może wywołać niebezpieczne skutki uboczne. Należą do nich: mdłości i wymioty, częstomocz, bóle głowy, objawy ze strony układu nerwowego, mięśniowego i innych.
Szczególnie niebezpieczne jest przyjmowanie dużych dawek sody oczyszczonej przez osoby z nadciśnieniem, chorobami serca, nerek i wątroby.
Wszystkie wymienione następstwa przedawkowania wodorowęglanu sodu to wciąż „pierwsza linia” objawów. Jeśli pacjent spożywa sodę w naprawdę dużych dawkach i to w sposób chroniczny, to grozi mu zasadowica metaboliczna, która stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia (ale nawet wtedy pH jego krwi nie dojdzie do wartości 8,5).
Kto wymyślił „leczenie” sodą oczyszczoną?
Tullio Simoncini to pionier tej metody, z kolei Mark Sircus to spadkobierca jego „dziedzictwa mentalnego”.
Simoncini był włoskim medykiem, który „leczył” pacjentów onkologicznych za pomocą sody oczyszczonej. Metoda ta była na tyle nieskuteczna, że najpierw – za spowodowanie śmierci jednego z pacjentów – odebrano mu prawo do wykonywania zawodu na terenie Włoch. Później, ponieważ nadal praktykował za granicami swojego rodzimego kraju i doprowadził do śmierci kolejnego pacjenta z guzem nowotworowym, skazano go na 5 lat więzienia.
Pisały o tym media włoskie, np. „La Stampa”, „Roma Corriere” i „Tuscia Web”, a także media anglojęzyczne.
Mark Sircus nazywa siebie doktorem, ale w rzeczywistości zajmuje się praktyką akupunktury (metody zaliczanej do pseudomedycyny). Podąża on za sodową teorią antynowotworową. Twierdzi również, że dwutlenek chloru leczy COVID-19 (co nie jest zgodne z prawdą), a pandemia to ogólnoświatowa inicjatywa zamykania ludzi w obozach koncentracyjnych bez użycia broni, ale z zastosowaniem farmakologii.
Podsumowanie – czyli o korzystaniu z „domowej apteczki”
Wbrew obiegowej opinii medycyna konwencjonalna nie lekceważy potencjalnych zastosowań terapeutycznych „prostych” preparatów, takich jak wodorowęglan sodu. Bazuje ona jednak na dowodach, a te muszą być uzyskane podczas skrupulatnych, wieloetapowych badań, a nie pochodzić z anegdotycznych historii.
Jeśli któryś produkt z „domowej apteczki” przejdzie randomizowane badania i okaże się istotnie skuteczniejszy w testach klinicznych od placebo, a do tego mniej szkodliwy od dotychczas stosowanych preparatów leczniczych, z całą pewnością zostanie włączony do leczenia konwencjonalnego.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter