Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Świecowanie uszu – niebezpieczna praktyka bez pozytywnych efektów
Nie ma dowodów naukowych na skuteczność konchowania uszu. Specjaliści ostrzegają przed tą praktyką.
fot. TikTok / Modyfikacje: Demagog
Świecowanie uszu – niebezpieczna praktyka bez pozytywnych efektów
Nie ma dowodów naukowych na skuteczność konchowania uszu. Specjaliści ostrzegają przed tą praktyką.
Fake news w pigułce
- Na TikToku można spotkać nagrania informujące o zaletach konchowania (świecowania) uszu (1, 2, 3, 4, 5). Zabieg ten, zgodnie z treścią tych materiałów, ma służyć m.in. rozwiązywaniu problemów z zatokami, z bólami głowy i z czopami woskowinowymi.
- Z ustaleń naukowców wynika, że konchowanie nie oczyszcza uszu z woskowiny. Co więcej, ten zabieg może być niebezpieczny dla zdrowia.
- Woskowina uszna ma właściwości służące oczyszczaniu uszu. Jej nadmiar można usuwać samodzielnie wodą. W poważniejszych przypadkach najlepiej skonsultować się z lekarzem.
W listopadzie zeszłego roku poseł Marcin Józefaciuk w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” opisywał zalety konchowania (świecowania) uszu. Jego wypowiedź spotkała się z krytyką w mediach (1, 2) oraz fact-checkerów z FakeNews.pl.
Od publikacji tych krytycznych tekstów minął już ponad miesiąc. Mimo to w internecie wciąż można spotkać materiały zachęcające do konchowania. O jego zaletach piszą m.in. Medonet, jedna z internetowych aptek oraz sklep ze sprzętem do rehabilitacji. Nagrania o tym zabiegu można też łatwo znaleźć na TikToku (1, 2, 3, 4, 5).
Tiktokowi terapeuci zachęcają do konchowania
W jednym z najpopularniejszych materiałów z TikToka na temat konchowania (wyświetlono go ponad 0,5 mln razy) widzimy kobietę spalającą świecę w uchu pacjentki. Następnie prezentowana jest zawartość spalonej świecy. Równolegle wyświetlają się napisy wyjaśniające zalety tego zabiegu – „idealne na zatoki i bóle migrenowe głowy”. Film pochodzi z konta związanego ze studiem oferującym ten zabieg.
Wspomniany materiał zdobył ponad 3,3 tys. polubień i blisko 900 udostępnień. Wśród komentarzy odnajdziemy głosy osób, które podchodziły do niego entuzjastycznie. „Polecam max. Muszę się właśnie wybrać” – czytamy. „Moja siostra miała to robione zawsze przez babcie i zawsze jej pomagało i pomaga nadal” – napisano.
Nie jest to jedyny taki przykład. Kilka innych osób i firm promuje konchowanie na TikToku, mimo że posiada taki zabieg w swojej ofercie (np. 1, 2, 3, 4). To m.in. tego rodzaju materiały proponuje nam platforma w pierwszej kolejności, gdy wpiszemy do wyszukiwarki słowo „konchowanie”.
Na czym polega konchowanie?
Konchowanie, w polskich źródłach określane także jako „świecowanie”, to praktyka, która rzekomo służy do oczyszczania kanału słuchowego. Proces konchowania, jak wyjaśnił prof. Edzard Ernst ze szkoły medycznej Uniwersytetu w Plymouth, polega na umieszczeniu w uchu pacjenta, zwykle leżącego na boku, jednego końca świecy i na podpaleniu jej drugiego końca. Sama świeca to woskowane płótno w formie pustego cylindra lub stożka.
Spalanie trwa ok. 15 minut. Po zgaszaniu świecy zwykle rozwija się ją w celu sprawdzenia zawartości. W środku, po zabiegu, ma znajdować się woskowina, wydobyta z ucha pacjenta, wraz z zanieczyszczeniami i z bakteriami.
Jak wyjaśniają osoby praktykujące konchowanie, zawartość kanału słuchowego trafia do środka świecy wskutek działania „efektu komina”. Płomień ma wytwarzać podciśnienie, które wciąga woskowinę i całą resztę.
Po co się robi konchowanie?
Taki sposób czyszczenia uszu nie obiecuje wyłącznie pozbycia się brudu. Praktycy uważają, że spalanie świecy w uchu może pomóc w zwalczaniu wielu różnych dolegliwości i chorób: szumów usznych, nieżytu nosa, bólu głowy, kataru siennego, zapalenia zatok, przeziębienia i grypy.
Psycholog Philip Kaushall i uczeń liceum Justin Neville Kaushall ponad 20 lat temu na łamach magazynu „Skeptical Inquirer” dzielili się informacjami z reklam świec do konchowania. Według tych reklam konchowanie ma dawać ponadprzeciętne korzyści, takie jak wyostrzenie słuchu, węchu i smaku, ma poprawiać widzenie kolorów oraz usprawniać funkcjonowanie umysłu. Wszystko to dzięki „usuwaniu zanieczyszczeń z zakończeń nerwowych”.
Badania nie potwierdzają skuteczności konchowania
Konchowaniem już wiele lat temu na poważnie zajął się świat nauki. W 1996 roku zespół otolaryngologa dr. Daniela E. Seely’ego wyjaśnił w swojej publikacji na łamach czasopisma „The Laryngoscope”, że „świece do uszu nie dają żadnych pozytywnych skutków w usuwaniu woskowiny i mogą powodować poważne obrażenia”.
Aby sprawdzić, czy paląca się świeca może wywołać „efekt komina”, naukowcy umieścili ją w kanale z pleksiglasu, imitującym zewnętrzny kanał słuchowy. Tuba zakończona była cienką plastikową membraną, przypominającą membranę słuchową. Podłączono do niej dwa tympanometry, które poprzez monitorowanie ruchu membrany, mogą stwierdzić wywołanie podciśnienia w kanale. W 20 przeprowadzonych próbach nie stwierdzono podciśnienia wywołanego spalaniem świecy.
Świece sprawdzono również na czterech pacjentach – dwóch nie miało w uszach woskowiny, a dwóch miało czopy woskowinowe. Uszy zbadano przed zabiegiem i po. W żadnym przypadku nie stwierdzono oczyszczenia ucha z woskowiny. Co więcej, w czystych uszach świece pozostawiły po sobie wosk.
Zespół dr. Seely’ego przeprowadził również ankietę wśród otorynolaryngologów z Northwest Academy of Otolaryngology. 14 lekarzy przyznało w niej, że leczyło pacjentów, którzy doświadczyli negatywnych skutków konchowania. Były to oparzenia małżowiny usznej i zewnętrznego kanału słuchowego (13 przypadków), częściowe lub całkowite zamknięcie kanału słuchowego przez wosk (7 przypadków) i jedna perforacja błony bębenkowej.
Co w takim razie znajduje się w spalonej świecy?
Materiały promujące konchowanie przekonują, że świeca potrafi jednak wyciągnąć z ucha wiele zanieczyszczeń. Dowodem na to ma być grudkowata, żółto-czarna zawartość spalonej świecy [czas nagrania 00:08].
Wspomniany zespół dr. Seely’ego zbadał ową substancję metodą spektroskopii masowej. Polega ona na wprowadzeniu próbki do spektrometru, gdzie rozpada się on na mniejsze elementy. Następnie ustala się masę i ładunek tych elementów. Na tej podstawie można określić, z jakiego rodzaju cząstek składa się próbka (s. 4).
Według ustaleń naukowców badana substancja składała się z cząstek, które można spotkać w wosku świec. Nie znaleziono tam żadnych składników woskowiny usznej. Na tej podstawie można stwierdzić, że to, co pozostaje po spaleniu świecy, nie jest wyciągniętym korkiem woskowiny – to po prostu spalony wosk.
Negatywne skutki konchowania – przypadki poszkodowanych pacjentów
Publikacje naukowe dostarczają również konkretnych przypadków pacjentów, którzy zgłosili się do lekarza z poważnymi negatywnymi skutkami konchowania.
W jednym z nich osoba wykonująca zabieg poparzyła się, próbując wyciągnąć świeczkę, przez co wlała wosk do ucha 50-letniej pacjentki. Wywołało to perforację błony bębenkowej i lekkie pogorszenie słuchu. Po miesiącu nie zauważono poprawy.
Inna pacjentka zgłosiła się do lekarza z pogorszeniem słuchu i z uczuciem zatkania jednego ucha. W trakcie badania okazało się, że jej przewód słuchowy zewnętrzny jest całkowicie wypełniony woskiem ze świecy i zasłania błonę bębenkową. Lekarze nie byli w stanie wyczyścić ucha zwykłymi metodami, więc musieli użyć nożyka usznego Rosena. Stan zapalny udało się wyleczyć antybiotykami i sterydowymi kroplami do uszu.
Korzystajmy z bezpiecznych metod
Istnieje wiele materiałów promujących konchowanie (1, 2, 3, 4, 5), jednak badania naukowe nie potwierdzają jego skuteczności (1, 2, 3). Przeciwnie – naukowcy ostrzegają przed niebezpieczeństwami związanymi z tym zabiegiem (1, 2).
Zamiast stosowania metod niepotwierdzonych naukowo, w sprawie czyszczenia uszu warto skonsultować się z lekarzem lub zapoznać się z wiarygodnymi źródłami.
Według porad Harvard Medical School często najlepszym podejściem jest zostawienie woskowiny w spokoju. To przydatna substancja mająca właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybicze. Naturalnie oczyszcza ona ucho, przemieszczając się wewnątrz kanału słuchowego i zbierając z niego zanieczyszczenia.
W przypadku zatkania ucha przez nadmiar woskowiny może wystarczyć zwykła woda. Bezpiecznie będzie wlać kilka kropel wody do ucha, trzymać je w kanale słuchowym przez minutę, a następnie przechylić głowę tak, by woskowina mogła wypłynąć. Zbyt inwazyjne metody mogą uszkodzić błonę bębenkową, dlatego – jeśli zwykłe sposoby nie pomagają – najlepiej zwrócić się do lekarza.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter