Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Testy oceniające jakość żywności? To dezinformacja
Na Facebooku i na TikToku opublikowano nagranie wprowadzające w błąd.
Testy oceniające jakość żywności? To dezinformacja
Na Facebooku i na TikToku opublikowano nagranie wprowadzające w błąd.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- W mediach społecznościowych opublikowano nagranie dotyczące rzekomych metod sprawdzania jakości żywności. Podano w nim np.: „Lody pokrop cytryna.. Jeśli się pienią zawierają proszek do prania dodawany dla lepszego wyglądu lodów…” [czas nagrania 0:00; pisownia oryginalna], a także: „Aby sprawdzić swoje witaminy włóż je do rozgrzanego piekarnika. Syntetyczne witaminy będą się topić w przeciwieństwie do naturalnych…” [czas nagrania 0:55].
- To, że lody pokazane na nagraniu [czas nagrania 0:00] pienią się po pokropieniu cytryną, nie jest dowodem na obecność w ich składzie proszku do prania. Istnieją inne substancje, które mogą w ten sposób reagować z sokiem z cytryny. Przykładem może być wodorowęglan sodu, czyli tzw. soda oczyszczona. Kwas zawarty w cytrynie reaguje z wodorowęglanem sodu, a w toku reakcji dochodzi m.in. do wytworzenia dwutlenku węgla. Jest on gazem, dlatego ucieka z mieszaniny reakcyjnej pod postacią pęcherzyków powietrza.
- To nie pochodzenie (naturalne lub syntetyczne) decyduje o tym, jak zachowają się tabletki podgrzane w piekarniku, lecz ich skład. Istotne jest, jakie dokładnie substancje znajdują się w preparacie, ponieważ to właśnie one mają różne temperatury topnienia.
9 września 2023 roku na Facebooku opublikowano nagranie dotyczące rzekomych metod sprawdzania jakości żywności. Podano w nim np.: „Lody pokrop cytryna.. Jeśli się pienią zawierają proszek do prania dodawany dla lepszego wyglądu lodów…” [czas nagrania 0:00], a także: „Aby sprawdzić swoje witaminy włóż je do rozgrzanego piekarnika. Syntetyczne witaminy będą się topić w przeciwieństwie do naturalnych…” [czas nagrania 0:55].
Nagranie zyskało dużą popularność: wyświetlono je ponad 730 tys. razy, zareagowano na nie ponad 5,1 tys. razy. 5 września 2023 roku zostało opublikowane również na TikToku, gdzie zyskało ponad 87 tys. polubień i ponad 720 komentarzy. Udostępniono je tu prawie 20 tys. razy i dodano do zakładek ponad 34 tys. razy.
Część komentarzy pod nagraniem świadczyła o tym, że użytkownicy Facebooka uwierzyli w prezentowane treści. Pisano np.: „Już po »lodach « odechciało mi się oglądać”. A także: „To po co istnieje taka instytucja jak sanepid?”. Na TikToku głosy były w dużej mierze sarkastyczne: „Legitne, sprawdzałam. A jak makaronem możesz zawiązać buty, to znaczy, że to sznurówki”. Albo: „najgorsze jest to, że w prawie każdym produkcie, który jemy jest monotlenek diwodoru [woda – przyp. Demagog]”.
Spienienie lodów nie jest dowodem na to, że dodano do nich proszek do prania
W nagraniu podano również: „Jak sprawdzić swoją żywność…? Lody pokrop cytryna.. Jeśli się pienią zawierają proszek do prania dodawany dla lepszego wyglądu lodów…” [czas nagrania 0:00; pisownia oryginalna].
To, że lody pokazane na nagraniu [czas nagrania 0:00] pienią się po pokropieniu cytryną, nie jest dowodem na obecność w ich składzie proszku do prania. Istnieją inne substancje, które mogą w ten sposób reagować z sokiem z cytryny. Przykładem może być wodorowęglan sodu, czyli tzw. soda oczyszczona, stosowana powszechnie w kuchni, a także w „naturalnych” preparatach do czyszczenia.
Kwas zawarty w cytrynie reaguje z wodorowęglanem sodu, a w toku reakcji dochodzi m.in. do wytworzenia dwutlenku węgla. Jest on gazem, dlatego ucieka z mieszaniny reakcyjnej pod postacią pęcherzyków powietrza.
Soda oczyszczona może być dodawana do lodów w celu poprawienia niektórych ich cech jakościowych. Taki dodatek do produktu jest równie „naturalny” jak proces pieczenia domowych pierniczków.
Procesy topnienia zależą od składu produktu, a nie – od jego pochodzenia
W nagraniu podano: „Aby sprawdzić swoje witaminy włóż je do rozgrzanego piekarnika. Syntetyczne witaminy będą się topić w przeciwieństwie do naturalnych…” [czas nagrania 0:55; pisownia oryginalna].
To nie pochodzenie (naturalne lub syntetyczne) decyduje o tym, jak zachowają się tabletki podgrzane w piekarniku, lecz ich skład. Istotne jest, jakie dokładnie substancje znajdują się w preparacie, ponieważ to właśnie one mają różne temperatury topnienia. Na nagraniu widać wyraźnie [czas nagrania 0:55], że w pierwszej kolejności zniszczeniu ulegają kapsułki, czyli takie postaci leku lub suplementu, które są otoczone osłonką.
Osłonka jest wykonana z polimeru, np. z żelatyny. Substancja ta bardzo szybko ulega rozpuszczeniu, dlatego po włożeniu do piekarnika kapsułki topią się i uwalnia się ich zawartość.
Innym przykładem tabletek, które szybką ulegają rozłożeniu, są preparaty zawierające witaminy nieoporne na działanie wysokiej temperatury. Przykładem takiej substancji jest witamina C. Zaczyna się ona rozpadać już w temperaturze ok. 70–85 stopni, a topi się w ok. 190 stopniach.
Z kolei preparaty, których skład bazuje na niektórych związkach mineralnych, są bardziej wytrzymałe. Wynika to właśnie z tego, że substancje te nie ulegają łatwemu rozpadowi w wysokiej temperaturze.
Można to porównać do sytuacji, w której do piekarnika wsadzilibyśmy galaretkę, cytrynę, kamień i kawałek stali. Galaretka i cytryna pierwsze ulegną destrukcji, mimo że ta pierwsza jest „syntetyczna” – stworzona przez człowieka, a druga „naturalna”. Z kolei przykładowa skała (np. bazalt) nie stopi się w temperaturze piekarnika (temperatura topnienia tej skały przekracza tysiąc stopni), podobnie jak nie stopi się stal. Bazalt powstał w wyniku procesów naturalnych, a stal została stworzona przez człowieka. Jak widać, decydujące znaczenie w rozpadzie termicznym ma skład, a nie – pochodzenie.
„Plastikowy” ryż to stary, wielokrotnie obalany mit
Dalej w nagraniu podano: „Gorąca patelnia. Ryż. Na rozgrzanej patelni tani ryż będzie zachowywał się w ten sposób… Możesz zauważyć dosłownie topiące się kawałki plastiku…” [czas nagrania 0:30].
Rzekome dodawanie plastikowego ryżu do naturalnego jest mitem powielanym od wielu lat w różnych postaciach. Zasadność tego twierdzenia była podważana m.in. przez BBC, Snopes czy France24. Tematem „plastikowego ryżu” zajmowaliśmy się też na łamach Demagoga. Ten konkretny fragment nagrania [czas nagrania 0:30], który widać na omawianym przez nas wideo, został stworzony przez Blossom, markę należącą do First Media.
Jak ustalił Forbes, podmiot ten tworzył wiele dezinformujących treści. Materiał dotyczący „plastikowego” ryżu jest przykładem takiego działania. W nagraniu wyjaśniającym stworzonym przez Forbes widać ten sam fragment wideo, który omawiamy w tej analizie [Forbes: czas nagrania 0:22].
Wbrew nazwie magnes nie przyciąga magnezu
W wideo padają również słowa: „Kaszka dla dzieci. To co wyprawiają z pokarmem dla najmłodszych przechodzi ludzkie pojęcie… Wystarczy wziąć magnes aby bardzo szybko zauważyć syf którego tam nie powinno być… Według producentów to wzbogacony magnez…” [czas nagrania 0:41; pisownia oryginalna].
Zacznijmy od tego, że pierwiastek chemiczny magnez to nie to samo, co magnes, czyli przedmiot wytwarzający pole magnetyczne. Co najistotniejsze, pole magnetyczne wytwarzane przez magnes nie przyciąga związków magnezu. Pierwiastki przyciągane przez magnes to np. żelazo lub nikiel. Dlatego to, co widać na nagraniu [czas nagrania 0:41], nie jest dowodem na obecność magnezu w kaszce. Zresztą, gdyby magnez faktycznie był zawarty w produkcie, to o czym w zasadzie to miałoby świadczyć? W treści nagrania nie podano.
Warto również zauważyć, że omawiany materiał wideo jest montowany: widzimy tu serię ujęć bez zachowanej ciągłości. Produkt nie jest na naszych oczach wyciągany z zamkniętego opakowania, przygotowywany, a następnie poddawany działaniu magnesu. Przeciwnie: na serii ujęć widzimy najpierw kremowy produkt umieszczony w woreczku strunowym [czas nagrania 0:43], a pod koniec pojawia się ujęcie pokazujące, że magnes przyciągnął jakieś ciemne opiłki [czas nagrania 0:49]. Nie widać było, czy opiłki faktycznie znajdowały się w składzie produktu, czy dodano je przed zrobieniem ujęcia.
Reakcja zwęglania nie jest dowodem na „obróbkę chemiczną”
W nagraniu odniesiono się również do składu sera: „Tak wygląda ser obrobiony chemicznie…” [czas nagrania 0:22]. Słowom tym towarzyszy następujący widok: pokazano, jak jeden kawałek sera przypalany płomieniem z zapalniczki czernieje, zwęgla się. Natomiast drugi kawałek sera przede wszystkim się topi, czernieje w mniejszym stopniu [czas nagrania 0:22].
Zwęglanie się produktu spożywczego czy osadzanie się na nim sadzy nie dowodzi tego, że „obrabiano go chemicznie”. Zmiana zabarwienia (na kolor brązowy lub czarny) może wynikać np. z procesu karmelizacji czy z przebiegu tzw. reakcji Maillarda. Do pierwszego z nich potrzebne są cukry, do drugiego: cukry oraz aminokwasy (składniki białek). Jedne i drugie znajdują się w składzie sera żółtego. Zajście tych reakcji nie dowodzi zatem, że do produktu dodano niepożądane składniki.
To, w jakim stopniu produkt „się zwęgli”, zależy przede wszystkim od warunków obróbki termicznej. Można to porównać do sytuacji, w której na ognisku pieczesz piankę. Jeśli robisz to z zachowaniem odpowiedniej odległości od płomieni, przeprowadzisz reakcję o umiarkowanym przebiegu: produkty przyrumienią się, ich tłuszczowe składniki się stopią i dojdzie do lekkiego zbrązowienia. Jeśli zaś włożysz któryś z tych produktów wprost do ognia, to reakcja zajdzie gwałtownie, cukry i aminokwasy „zużyją się” w jej przebiegu i dojdzie do zwęglenia.
Nagranie nie dostarcza dowodów, które potwierdzałyby przedstawione w nim tezy
Podobne zjawisko obserwujemy na nagraniu. Widać, że ser, który uległ zwęgleniu, był włożony prosto w płomień zapalniczki i ogrzewany przede wszystkim punktowo [czas nagrania 0:22]. Należy też przypuszczać, że punktowe spalanie było prowadzone przez relatywnie długi czas, ponieważ nagranie w tym miejscu jest przyspieszone [czas nagrania 0:22].
Drugi kawałek sera był ogrzewany bardziej równomiernie (na większej powierzchni), z zachowaniem pewnej odległości od płomienia [czas nagrania 0:28]. On również zaczął się w jednym miejscu zwęglać, ale wtedy ujęcie zatrzymano i przerwano [czas nagrania 0:30]. Niezależnie od tych obserwacji, należy podkreślić, że przedstawiony film to seria ujęć, które są cięte w wybranych momentach, a całość procesu spalania lub topienia nie została przedstawiona równolegle, z zachowaniem tej samej skali czasowej dla obu kawałków sera.
Warto również dodać, że tym fragmentem nagrania zajmował się w 2019 roku serwis factcheckingowy Snopes. Poprosił on wtedy o komentarz prof. Erica Deckera, kierownika Department of Food Science na University of Massachusetts. Powiedział on, że twierdzenia uwiecznione na nagraniu z serem to odwrotność stanu faktycznego:
„Istnieją dodatki dodawane do sera topionego, aby wspomóc proces jego roztapiania… Bierze się prawdziwy ser i dodaje do niego tak zwane sole chelatujące i takie rzeczy jak kwas cytrynowy. To pomaga rozbić białko [kazeinę]. Białko w zwykłym serze jest bardzo zagregowane. Więc kiedy je stopisz, zobaczysz grudki. Jeśli uda ci się rozdzielić te białka, znacznie łatwiej będzie stopić ser”.
Nagranie nie dowiodło, że do mleka dodano wodę ryżową
W nagraniu padają również słowa: „Mleko. Wodorosty. Jeśli po dodaniu wodorostów do mleka zabarwi się na niebiesko.. Wiesz ze jest zmieszane z woda ryżowa” [czas nagrania 0:12; pisownia oryginalna].
Przeanalizujmy, co właściwie widać w materiale. Najpierw widzimy nalewanie do szklanki białego płynu – nie wiemy jakiego [czas nagrania 0:12]. Potem – wkładanie do środka zielonej kępki wyglądającej na wodorosty [czas nagrania 0:14]. Następnie ktoś miesza łyżeczką zawartość szklanki [czas nagrania 0:16]. Mieszanina zaczyna zmieniać zabarwienie: najpierw na bursztynowe, potem na szarawoniebieskie. Wtedy następuje cięcie [czas nagrania 0:16].
Kolejne ujęcie [czas nagrania 0:17] przedstawia już dwie gotowe mieszaniny. Jedna to szklanka wypełniona szaroniebieskim płynem, druga – wypełniona białym płynem z widocznymi fragmentami glonów. W szklance po lewej stronie nie widać już glonów [czas nagrania 0:18], nie przedstawiono ciągłości procesu, nie zestawiono obu procedur w tej samej skali czasowej, nie otwarto na oczach widzów opakowań z „mlekami” itp.
Słowem, nie przedstawiono dowodów prawdziwości przytaczanych tez.
Warto również zauważyć, że w nagraniu nie podano, jakie miałyby być naukowe podstawy zmiany zabarwienia roztworu. W naukach o żywieniu przeprowadza się testy na obecność skrobi, jednak do reakcji wykorzystuje się zwykle jodynę lub płyn Lugola, a nie – glony.
Oba te związki mają w składzie jod. Gdy łączy się on z łańcuchami polisacharydowymi zawartymi np. w skrobi, dochodzi do powstania produktów, które zabarwiają roztwór na niebieskawo.
Czy podobną reakcję próbowano naśladować w nagraniu? Takiej informacji w materiale nie podano. Algi morskie mogą zawierać jod, ale w materiale nie wykazano, by była to wystarczająca ilość pierwiastka, by skutecznie przeprowadzić taki test.
Warto czytać etykiety i rozsądnie komponować posiłki, nie warto ulegać dezinformacji
Na koniec warto dodać, że prawidłowa, dobrze zbilansowana dieta stanowi bardzo istotny element zdrowego trybu życia. Organizacje zajmujące się zdrowiem oraz żywieniem zalecają, by sprawdzać treść etykiet znajdujących się na produktach spożywczych oraz by dokonywać wyborów dietetycznych bazujących na aktualnych rekomendacjach.
Żywność wysoko przetworzona nie powinna dominować w diecie. Dobra jakość produktów spożywczych jest istotna dla zdrowia. Nie oznacza to jednak, że należy przeprowadzać nieskuteczne i niepoprawne „testy” żywności wywodzące się z dezinformujących źródeł.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter