Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Trwają poszukiwania Mateuszka i Agatki? Dzieciom nic nie grozi
Próba internetowego oszustwa za pomocą informacji o zaginionych dzieciach.
fot. Facebook / Modyfikacje: Demagog
Trwają poszukiwania Mateuszka i Agatki? Dzieciom nic nie grozi
Próba internetowego oszustwa za pomocą informacji o zaginionych dzieciach.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Na Facebooku opublikowano posty o zaginięciu kilkuletniego Mateuszka (1, 2) oraz Agatki (1, 2). Do wpisów dołączono linki (1, 2, 3), pod którymi rzekomo ma czekać więcej informacji o zdarzeniu.
- Żadne wiarygodne medium nie informowało w ostatnim czasie o zaginięciu Mateuszka w podanych miejscowościach. Jeden z lokalnych portali informacyjnych przekazał natomiast, że doniesienia o „porwanym Mateuszku” są fałszywe. Podobnie wygląda to w przypadku rzekomo zaginionej Agatki. W ostatnim czasie godne zaufania źródła informacji nie powiadomiły o poszukiwaniach kilkuletniej dziewczynki o tym imieniu.
- Linki podane w postach (1, 2, 3) przenoszą nas do stron, które nie mają nic wspólnego z zaginionymi dziećmi. Dwa z trzech adresów wskazanych we wpisach znalazły się na liście niebezpiecznych witryn prowadzonej przez CERT Polska.
„Proszę, pomóżcie nam znaleźć Mateuszka! Udostępnijcie ten post, aby dotarł dalej i zwiększyć szanse na odnalezienie go!” – czytamy w jednym z postów o zaginięciu małego Mateuszka. Na początku października 2023 roku na Facebooku można było znaleźć licznie udostępniane ogłoszenia o zniknięciu chłopca. Ma być on poszukiwany m.in. we Wrześni, w Gdyni, w Międzyzdrojach, w Tomaszowie Mazowieckim czy w Toruniu. W podobnym czasie rzekomo zaginęła również kilkuletnia Agatka. Dziewczynka jest poszukiwana np. w Warszawie i w Węgrowie.
Dzieci nie zaginęły – posty są próbą oszustwa
Dwóch różnych Mateuszków, którzy zginęli rzekomo w odmiennych miejscowościach, wygląda w ten sam sposób. Z kolei, jeśli uznalibyśmy, że chodzi o poszukiwania tego samego dziecka, tylko w różnych miastach, to ten sam Mateuszek w Toruniu wygląda już inaczej niż w Gdyni.
O chłopca (albo chłopców) nie trzeba się jednak martwić. Wszystko wskazuje na to, że posty o jego (lub ich) zaginięciu są próbą internetowego oszustwa. Żadne wiarygodne medium nie informowało w ostatnim czasie o zaginięciu chłopca o tym imieniu. Jeden z lokalnych portali informacyjnych przekazał natomiast, że doniesienia o „porwanym Mateuszku” są fałszywe i „mogą zaszkodzić” internautom.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku rzekomo zaginionej Agatki. Godne zaufania źródła informacji nie powiadomiły w ostatnim czasie o poszukiwaniach kilkuletniej dziewczynki o tym imieniu.
Niebezpieczne linki zidentyfikowane przez ekspertów
W postach znajdziemy informację o „nagraniu z kamery”, które ma pomóc w odnalezieniu zaginionych dzieci. Materiału wideo nie obejrzymy, bo do podobnego zdarzenia nie doszło, ale możemy się narazić na nieprzyjemne konsekwencje.
By dowiedzieć się, czy dany link jest niebezpieczny, wystarczy czasami skorzystać z listy adresów, które zostały zweryfikowane przez ekspertów. Miejscem, w którym można rozpocząć poszukiwania, jest lista niebezpiecznych stron prowadzona przez CERT Polska. Organizacja ta działa w ramach NASK – Państwowego Instytutu Badawczego i we współpracy z operatorami telekomunikacyjnymi prowadzi rejestr witryn internetowych, które stanowią zagrożenie wyłudzeniem danych.
W przypadku postów o rzekomych zaginięciach Mateuszka i Agatki mamy do czynienia z następującymi adresami:
- polacypomagaja.click (np. w tym poście) – znajduje się na liście prowadzonej przez CERT Polska,
- swiatinformacji.click (np. w tym poście) – również znajduje się na liście prowadzonej przez CERT Polska,
- najnowszefakty.click (np. w tym poście) – podobne adresy znajdują się na liście prowadzonej przez CERT Polska, m.in.: prawdziwefakty.click, obiektywnefakty.click, aktualnefakty.click.
Wirtualna przeglądarka – sposób na sprawdzenie niebezpiecznej strony
Jeśli wiemy, że adresy podane w postach (1, 2, 3, 4, 5, 6) nie są bezpieczne, i nadal chcemy się przekonać, co się kryje na stronach wskazanych we wpisach – możemy to zrobić za pomocą wirtualnej przeglądarki. Jedną z nich jest browserling.com. Gdy użyjemy takiego narzędzia, nie narazimy swojego komputera na niebezpieczeństwo. To, co sprawdzamy w ramach wirtualnej przeglądarki, jest odizolowane od innych działań na naszym sprzęcie.
Po wejściu – za pomocą wirtualnej przeglądarki – na adresy podane w postach naszym oczom ukazują się identyczne witryny. Napis u góry strony informuje kolejno:
- „Agatka porwana! Mamy nagranie…”
- „Zniknięcie Mateuszka! Prośba…”
- „Policja apeluje o pomoc w znalezieniu…”
Wszystkie trzy linki przenoszą nas do stron, które nie mają nic wspólnego z zaginionymi dziećmi. Niezależnie od tego, czy korzystamy z wirtualnej przeglądarki, czy otworzymy konkretną witrynę w zwykłej przeglądarce – nie warto podawać swoich danych osobowych w takich niepewnych miejscach.
W gąszczu fałszywych postów gasną realne prośby o pomoc
Liczne informacje o zniknięciach dzieci, z którymi użytkownicy mediów społecznościowych mierzą się na co dzień, nie wpływają pozytywnie na ich emocje. Wśród fałszywych doniesień o zaginionych dzieciach giną prawdziwe apele o pomoc w poszukiwaniach.
Jak zauważa Zuzanna Polak, Kierowniczka Działu Budowania Świadomości Cyberbezpieczeństwa NASK, w komentarzu dla Demagoga:
„Można powiedzieć, że cyberprzestępcy tworzą fake newsy, które wpływają na użytkowników, budują pewne nastroje – często negatywne, wzmagające poczucie zagrożenia. Nawet jeżeli przypuszczamy, że dany wpis, reklama czy strona prawdopodobnie jest dziełem cyberprzestępców, przechodzimy nad tym do porządku dziennego”.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter