Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Ustawa anty fake news
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Ustawa anty fake news
Ustawa antyfake’owa funkcjonuje już na Węgrzech i w Niemczech i dobrze się sprawdza. W Polsce także jest potrzebna. (…) Moja propozycja to 3 miliony złotych kary w przypadku telewizji i kilkaset tysięcy złotych dla portali internetowych. Wysokość kary powinna być zależna od zasięgu nadawcy i charakteru przekazywanych informacji.
Polskie prawo nie reguluje bezpośrednio kwestii dezinformacji i fake newsów. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, a konkretnie art. 54, zapewnia jedynie wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, a także zakazuje cenzury prewencyjnej w środkach społecznego przekazu. Zgodnie z art. 213 instytucją odpowiedzialną za ochronę wolności słowa, prawa do informacji i interesu publicznego w przypadku radia i telewizji jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Kwestii prawa do prawdziwej informacji pośrednio dotyka również art. 61, przyznający obywatelom możliwość uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne, jak również organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych wykonujących zadania władzy publicznej i gospodarujących mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa. Ochrona przed fałszywymi informacjami sprowadzona jest tu zatem do samodzielnej weryfikacji przekazów dotyczących działalności organów publicznych. Służą temu Biuletyn Informacji Publicznej oraz Centralne Repozytorium Informacji Publicznej, mające każdorazowo 14 dni na wyczerpującą odpowiedź na wszystkie otrzymane od obywateli wnioski. W warunkach społeczeństwa informacyjnego i coraz mocniej dającego się we znaki zjawiska tzw. fake newsów konieczna wydaje się dyskusja na temat konieczności przeciwstawienia się dezinformacji. Obietnica walki z rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji padła z ust posła PiS Dominika Tarczyńskiego w wywiadzie udzielonym Radiu Kielce 27 lipca 2017 r. Przygotowywana przez niego ustawa „antyfejkowa”, wzorowana na zapisach niemieckich i węgierskich, na początku miała zakładać walkę z dezinformacją poprzez nakładanie kar finansowych w wysokości 3 milionów zło- tych dla stacji telewizyjnych oraz kilkuset tysięcy złotych w przypadku portali internetowych.
Temat powrócił następnie po kilku miesiącach. Tarczyński w udzielonym portalowi wPolityce.pl wywiadzie opublikowanym 9 marca 2018 r. zapewniał, że nadal prace nad zapowiedzianą ustawą są toku. Działania te miały się sprowadzać przede wszystkim do tłumaczenia zagranicznych aktów prawnych regulujących kwestię fake newsów. Po ukończeniu prac nad przekładem ustawy węgierskiej projekt miał zostać przekazany marszałkowi i dalej procedowany. W tym samym wywiadzie poseł podał nową propozycję wysokości kary finansowej za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, wynoszącej około 4 milionów złotych. W innym fragmencie zaproponował system opierający się na zasadzie, że taka kara powinna wynieść dwukrotność tego, co redakcja zarobiła na danym fake newsie. Identycznej karze podlegać miałoby także powielanie nieprawdziwej informacji od innego medium. Poseł nie sprecyzował jednak, jakich dokładnie fake newsów miałyby dotyczyć przewidziane w ustawie kary. 9 marca na antenie Radia Maryja polityk dodał tylko, że ustawa obejmować powinna również brak informacji lub jej ukrywanie. W kolejnych dniach na stronie internetowej Rzeczypospolitej ukazał się inny wywiad z posłem Tarczyńskim, w którym informował on o gotowym, czterostronicowym projekcie ustawy będącym dokładną wersją przetłumaczonego niemieckiego aktu prawnego regulującego kwestię dezinformacji w mediach. Po rozmowach wewnątrzpartyjnych dokument miał być zaprezentowany publicznie.
Wcześniej, bo 9 marca, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Krystyna Pawłowicz, skomentowała plany Tarczyńskiego na Twitterze, wyrażając swoje wątpliwości związane z tworzeniem prawnej definicji „fake newsa”. Posłanka stwierdziła, że obowiązujące regulacje są w zupełności wystarczające do walki z nieprawdziwymi informacjami, dodając w komentarzu pod postem, że wprowadzanie opinii publicznej w błąd powinno być karane z wykorzystaniem istniejących już przepisów.
Niezależnie od prowadzonych dyskusji sama ustawa nigdy nie trafiła pod właściwe prace parlamentarne. Wątpliwości co do tej kwestii rozwiał przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, Jacek Sasin, który w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, stwierdził że ani rząd, ani PiS nie pracują nad żadnym projektem zakładającym walkę z rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji. W prace nad ustawą dalej miał być zaangażowany tylko Tarczyński. Sasin zaznaczył, że „jeśli poseł Tarczyński przygotuje projekt, to PiS się nad nim pochyli, co nie znaczy, że zaakceptuje bezkrytycznie”. Na zapytanie skierowane do partii odnośnie losów projektu posła Tarczyńskie- go nie uzyskaliśmy jakiejkolwiek odpowiedzi.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter