Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Co Leszek Miller zrobił w sprawie Baltic Pipe?
Co Leszek Miller zrobił w sprawie Baltic Pipe?
Rząd, na którego czele stałem, niczego (budowy gazociągu Baltic Pipe – przyp. Demagog) nie wstrzymał. (…) Z rurociągu tzw. norweskiego zrezygnowali sami Norwegowie, którzy (…) nie mogli znaleźć odbiorców na te 3 mld m³. A to był (…) jeden z warunków budowy tego rurociągu.
- Pod koniec roku 2003, za rządów Leszka Millera, zrezygnowano z realizacji zawartej dwa lata wcześniej umowy z Norwegią w sprawie dostaw gazu do Polski. Ważnym elementem tej umowy była budowa polsko-norweskiego gazociągu przez Morze Bałtyckie.
- Według PGNiG decyzja o zerwaniu współpracy została podjęta za porozumieniem stron. Powodem miał być brak możliwości wypełnienia założeń projektu. Gazociągiem miało być transportowane 8 mld m³ gazu rocznie, z czego Polska miała przyjmować 5 mld m³. Nie znaleziono odbiorców dla pozostałej ilości gazu, a Polska nie była w stanie przyjąć owych 5 mld m³ gazu.
- Jak oceniła Najwyższa Izba Kontroli, umowy nie zatwierdzono ze względu na przedłużające się negocjacje polskiego rządu z Rosją. Polska chciała ograniczyć dostawy gazu z Rosji, aby mieć możliwość przyjęcia gazu z Norwegii. Częściowo udało się to osiągnąć w ramach umowy polsko-rosyjskiej z lutego 2003 roku.
- Sam Leszek Miller stwierdził kilkukrotnie (1, 2), że odpowiedzialność za znalezienie kupców na wspomniane 3 mld m³ gazu spoczywała na Norwegii. Inne źródła (1, 2) podają jednak, że miała się tym zająć strona polska, a nieznalezienie odbiorców na czas wynikało z opieszałości rządu.
- Rząd SLD był sceptyczny wobec współpracy z Norwegami. Władze argumentowały m.in., że gaz skandynawski jest droższy od rosyjskiego.
- Na podstawie dostępnych źródeł nie jesteśmy w stanie jednoznacznie rozstrzygnąć, czy rząd Leszka Millera celowo wstrzymywał budowę gazociągu Baltic Pipe, dlatego wypowiedź byłego premiera oceniamy jako nieweryfikowalną.
Rurociąg łączący Danię z Polską został otwarty
27 września br. otwarto łączący Polskę i Danię gazociąg Baltic Pipe. Zapewni on Polsce bezpośredni dostęp do złóż gazu zlokalizowanych na norweskim szelfie kontynentalnym.
Stworzenie rurociągu umożliwiającego dostawy norweskiego gazu do Polski przewidywała już polsko-norweska umowa z 2001 roku (s. 49). W 2003 zrezygnowano jednak z jej realizacji. O wydarzenia z tego okresu został niedawno zapytany w TOK FM ówczesny premier Leszek Miller.
Miller zaprzecza, że wstrzymał projekt Baltic Pipe
Premier nazwał „prymitywną propagandą” doniesienia o tym, że to on wstrzymał projekt Baltic Pipe. Wskazał, że w rzeczywistości to Norwegowie nie chcieli kontynuować współpracy. Powołał się przy tym na treść komunikatu PGNiG z 2003 roku.
Leszek Miller stwierdził również, że planował powrócić do współpracy z Norwegami po renegocjacji kontraktu jamalskiego. Zdaniem premiera umowa ta zobowiązywała Polskę do kupowania od Rosji gazu w ilości znacznie przewyższającej nasze zapotrzebowanie. W tej sytuacji zawieranie dodatkowego kontraktu z Norwegią było nieopłacalne.
Według Millera umowę na ograniczenie dostaw gazu z Rosji udało się zawrzeć jeszcze w 2003 roku. Podpisał ją ówczesny wicepremier Marek Pol. – To zużycie zostało zmniejszone i oczywiście koszty mniej więcej o 5 mld dolarów zostały również zmniejszone. I to otworzyło drogę do Baltic Pipe – podsumował Miller.
Próby uniezależnienia się od Rosji i szukanie gazu w Skandynawii
W 1993 roku Polska i Rosja zawarły porozumienie w sprawie budowy gazociągu Jamał–Europa. Kontrakt na dostawy gazu z Rosji do Polski tym rurociągiem obowiązywał do 2021 roku.
Jednak już w latach 1997–2001, czyli za rządów Jerzego Buzka, podjęto pierwsze próby uniezależnienia Polski od dostaw z Rosji. Strategią rządu Buzka było w pierwszej kolejności pozyskanie tego surowca ze Skandynawii. Później nastąpić miała renegocjacja kontraktu jamalskiego (s. 49).
Norwegia
Za czasów Buzka Polska podjęła rozmowy z przedstawicielami rządu Norwegii. W maju 1999 roku udało się zawrzeć z Norwegami tzw. mały kontrakt na dostawy gazu do Polski. Przewidywał on przesył 0,5 mld m³ gazu rocznie od 2001 do 2006 roku.
Strona polska była zainteresowana sprowadzeniem z Norwegii o wiele większej ilości gazu – nawet 5 mld m³ rocznie. Z tej potrzeby narodziła się koncepcja budowy polsko-norweskiego gazociągu przez Morze Bałtyckie. Negocjacje w tej sprawie zakończyły się we wrześniu 2001 roku podpisaniem tzw. dużego kontraktu na dostawy gazu w latach 2008–2024. Do budowy gazociągu potrzebnego do tych dostaw zobowiązała się Norwegia (s. 49).
Dania
Równolegle Polska negocjowała dostawy gazu z Danią. W lipcu 2001 roku przedstawiciele PGNiG oraz duńskiego przedsiębiorstwa państwowego DONG, w obecności premierów Polski i Danii, podpisali umowę na dostawy gazu do Polski w ilości 2,5 mld m³ rocznie. Współpraca miała obejmować lata 2005–2012 (s. 49).
Dodatkowo powołano konsorcjum do budowy gazociągu na dnie Morza Bałtyckiego, którym miał być przesyłany duński gaz do Polski. Gazociąg miał kończyć się w miejscowości Niechorze (s. 49).
Podpisane umów z Norwegią i Danią na zakup gazu ziemnego wymagało ich zatwierdzenia przez Radę Ministrów do końca 2002 roku. Zanim do tego doszło, odbyły się wybory, w wyniku których władzę przejął Sojusz Lewicy Demokratycznej (s. 49).
Nowy rząd i inne plany
Powołany pod koniec 2001 roku rząd Leszka Millera miał inne podejście do dywersyfikacji dostaw gazu. Zdaniem prof. Małgorzaty Kamoli-Cieślik zawarte przez poprzedni gabinet umowy z Norwegią i Danią budziły obawy nowej ekipy, przede wszystkim ze względu na koszty ich realizacji (s. 50).
Już poprzedni rząd we wrześniu 2000 roku wskazywał, że cena gazu norweskiego była o 20 proc. wyższa od ceny gazu rosyjskiego. Za rządów Leszka Millera była mowa o różnicy sięgającej nawet 30 proc.
Innym argumentem rządu Millera było zmniejszone zapotrzebowanie na gaz na polskim rynku. Premier argumentował wówczas, że z powodu umowy podpisanej z Gazpromem w 1996 roku Polska zakontraktowała o 41 mld m³ gazu za dużo (s. 40). Z wyliczeń Instytutu Sobieskiego wynika jednak, że ten szacunek był znacząco przesadzony. Według Instytutu nadwyżka mogła wynieść maksymalnie 28,7 mld m³ (s. 41).
Renegocjacje z Rosją w tle
Mimo że rząd Jerzego Buzka negocjował z Danią i Norwegią nowe dostawy gazu, nie podjął on rozmów ze stroną rosyjską na temat ograniczenia dostaw ze Wschodu (s. 50). Do takich negocjacji doszło dopiero w lutym 2003 roku, czyli za rządów Millera.
Premier Rosji Wiktor Christienko i minister infrastruktury Marek Pol podpisali wówczas protokół dodatkowy do kontraktu jamalskiego z 1993 roku. Zmniejszono w nim wcześniejsze zobowiązania Polski do zakupu gazu o 30 proc. Polska do 2020 roku miała kupić 161 mld m³ gazu ziemnego, zamiast zakontraktowanych wcześniej 218 mld m³. Jednocześnie przedłużono okres dostaw o rok, czyli do roku 2022.
Wyniki polsko-rosyjskich negocjacji zostały ocenione negatywnie przez Najwyższą Izbę Kontroli. NIK zwróciła uwagę m.in. na pominięcie w kontrakcie kwestii złagodzenia zasady take or pay, zgodnie z którą Polska musiała płacić za całą umówioną wcześniej ilość gazu, nawet jeśli części nie chciała przyjąć (s. 6).
Zdaniem prof. Małgorzaty Kamoli-Cieślik to właśnie zakontraktowanie dostaw gazu rosyjskiego w lutym 2003 roku spowodowało zerwanie w grudniu umów z krajami skandynawskimi (s. 50).
Koniec współpracy ze Skandynawią
Rząd Millera nie zatwierdził umów z Norwegią i Danią – w grudniu 2003 roku zrezygnowano z ich realizacji.
Jak podano w komunikacie, oficjalnym powodem zakończenia współpracy był fakt, że norweska „Firma STATOIL planowała realizować dostawy do Polski łącznie z dostawami gazu do krajów skandynawskich. Wobec braku możliwości realizacji sprzedaży gazu na rynki skandynawskie (…) oraz braku możliwości ulokowania na rynku polskim dodatkowej ilości ok. 5 mld m3 gazu ziemnego rocznie, nie zostały spełnione podstawowe założenia ekonomiczne przedsięwzięcia”.
Warunkiem tzw. dużego kontraktu i budowy gazociągu był transport ok. 8 mld m³ gazu rocznie, z czego Polska miała odbierać ok. 5 mld m³. Reszta miała trafiać do innych państw skandynawskich, lecz nie udało się zawrzeć z nimi współpracy. Wiadomo, że w ramach pozostałych 3 mld m³ ok. 1,5 mld m³ miała przyjmować Szwecja, ale Norwegia nie podpisała z nią umowy w terminie.
„Słowo przeciwko słowu” – czyli kto miał znaleźć kupców na pozostały gaz
Jak podawał portal Cire.pl w 2003 roku (tuż po anulowaniu współpracy ze Statoilem), to rząd Leszka Millera miał za zadanie znaleźć kraje chętne do importowania wspomnianych 3 mld m³ norweskiego gazu. Nie podjął on jednak w tym celu odpowiednich działań.
Sam Leszek Miller wielokrotnie powtarzał, że to Norwegowie zobowiązali się znaleźć kupców na pozostałe 3 mld m³ gazu i że to oni zadecydowali o anulowaniu kontraktu z Polską. Takie informacje przekazywał m.in. w 2009 i 2014 roku. Na swoim prywatnym blogu opisał sprawę w ten sposób:
„Firmy norweskie wiązały nadzieje ze Szwedami, ale okazało się, że Skandynawowie wolą tańszy gaz rosyjski i po dwu latach poszukiwań Norwegowie poinformowali, że nie są w stanie wywiązać się z podjętego zobowiązania i proponują jego wygaszenie. Projekt upadł z powodu jego niewykonalności”.
NIK o niepodpisanych umowach ze Skandynawami
Według NIK przyczyną niezatwierdzenia umów ze Skandynawami były trwające negocjacje w sprawie zmniejszenia dostaw z Rosji. Później, mimo zawarcia umowy z Rosją, przez blisko rok rząd Millera nie zatwierdził umowy na dostawy gazu z Norwegii i Danii (s. 57).
NIK potwierdził przy tym słowa Leszka Millera o tym, że realizacja kontraktów norweskiego i duńskiego oraz realizacja BalticPipe były uzależnione od wynegocjowania przez Zarząd PGNiG zmiany warunków kontraktu z Rosją. Kontrolerzy skrytykowali jednak długi brak efektów rozmów polsko-rosyjskich i związane z tym przesunięcia umów ze Skandynawami (s. 55).
W raporcie NIK czytamy: „Izba dostrzega obiektywne przyczyny, leżące po stronie producentów norweskich, utrudniające realizację umowy z dnia 3 września 2001 r.”, co mogłoby sugerować, że strona norweska także przyczyniła się do zakończenia współpracy z Polską. Nie mamy na to jednak bezpośredniego potwierdzenia (s. 57).
Sprawa Gudzowatego
Ważną postacią w historii budowy Baltic Pipe jest Aleksander Gudzowaty, czyli właściciel spółki Bartimpex pośredniczącej w wymianie gazu pomiędzy Polską a Rosją w ramach kontraktu jamalskiego. Według raportu Instytutu Sobieskiego był on także nieformalnym doradcą premiera Leszka Millera (s. 29).
Gudzowaty lobbował za budową gazociągu z Rosji, przez Polskę, do Niemiec. Przekonywał o nadmiernych kosztach związanych z wybudowaniem gazociągu ze Skandynawii. Więcej na temat tej postaci przeczytasz w jednej z naszych analiz.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter