Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Czy UE ma prawo rozliczać kraje w kwestii praworządności?
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Czy UE ma prawo rozliczać kraje w kwestii praworządności?
W żadnym dokumencie prawnie wiążącym UE nie ma definicji praworządności. W związku z tym żadna instytucja europejska nie ma prawa rozliczać państwa członkowskiego z kwestii praworządności. Nigdzie nie ma napisane jak ma wyglądać Trybunał Konstytucyjny, czy ma być Trybunał. Są państwa jak Holandia, gdzie nie ma Trybunału Konstytucyjnego.
Pojęcie praworządności, czyli inaczej rządów prawa lub państwa prawa, pojawia się w najbardziej podstawowym i najważniejszym dokumencie unijnym, tj. Traktacie o Unii Europejskiej (TUE). W art. 2 tego dokumentu czytamy, że:
Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.
Kwestia państwa prawnego pojawia się również w preambule Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej jako jedna z zasad, na których zbudowana jest ta organizacja ponadnarodowa.
Choć w przywołanych zapisach praworządność nie została bezpośrednio zdefiniowana, a jedynie przywołana z nazwy, to jednak zgodnie z prawem Unii Europejskiej (art. 49 TUE) wartości z art. 2 TUE są warunkiem przystąpienia do tej organizacji ponadnarodowej. Nie ma zatem potrzeby definiowania tego określenia w unijnym prawodawstwie, ponieważ każdy kandydujący kraj wartość tę musi mieć wpisaną w swoje własne ustawodawstwo, czyli, mówiąc prościej, po prostu być państwem prawa.
W Polsce zasada praworządności jest jedną z podstawowych zasad Konstytucji, regulowaną w jej art. 7., zgodnie z którym „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.” Gdyby tego zapisu nie było, Polska w ogóle nie mogłaby się ubiegać o członkostwo w Unii i niemożliwa byłaby jej akcesja w 2004 r. Do przestrzegania zasady państwa prawa nasz kraj (wraz z pozostałymi dziewięcioma przystępującymi wówczas państwami) zobowiązał się również w swoim traktacie akcesyjnym z 23 września 2003 r.
Zanim został on podpisany, Komisja Europejska w państwach kandydujących przeprowadzała tzw. screening, tzn. monitorowała przebieg dostosowywania krajowych porządków prawnych do prawa unijnego (acquis communautaire). Wszystkie dziesięć krajów, w tym Polska, otrzymały pozytywną opinię w odniesieniu do całości zbadanych kwestii, wliczając w to przestrzeganie zasady praworządności, o czym przeczytać możemy załączniku do wspomnianego traktatu akcesyjnego.
Do zagadnienia praworządności odnosi się również art. 7 TUE, w którym mowa jest o przypadkach podejrzenia naruszenia wartości Unii z przywołanego już art. 2 TUE. Procedura opisana w art. 7 przebiega dwuetapowo.
W pierwszym etapie, w przypadku „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia”, stwierdzonego przez Radę UE, mechanizm zapobiegawczy uruchomiony może zostać przez:
- jedną trzecią państw członkowskich lub
- Komisję Europejską lub
- Parlament Europejski.
W drugim etapie, po wysłuchaniu przez Radę państwa członkowskiego i stwierdzeniu, że powody rozpoczęcia procedury są nadal aktualne, mechanizm sankcji może zostać uruchomiony przez:
- jedną trzecią państw członkowskich lub
- Komisję Europejską.
„Poważne i stałe” naruszenie wartości z art. 2 TUE może zostać stwierdzone tylko za zgodą Parlamentu Europejskiego. Zanim zostanie podjęta decyzja, państwo członkowskie wzywane jest do przedstawienia swoich uwag. Po stwierdzeniu naruszenia wartości unijnych, Rada może zdecydować o zawieszeniu niektórych praw dla danego państwa, łącznie z prawem do głosowania przedstawiciela rządu tego kraju w Radzie i Radzie Europejskiej.
Art. 7 TUE został uruchomiony przeciwko Polsce 20 grudnia 2017 r. W uzasadnieniu Komisja Europejska powołała się na łamanie przez nasz kraj właśnie zasady praworządności w związku z przeprowadzaną wówczas przez rząd Prawa i Sprawiedliwości reformą sądownictwa. Polska otrzymała od unijnej instytucji szereg zaleceń w sprawie przywrócenia zasad państwa prawa, w tym m.in.:
- zaprzestanie stosowania obniżonego wieku emerytalnego dla sędziów,
- zniesienie swobody decyzyjnej prezydenta odnośnie do przedłużania kadencji sędziów Sądu Najwyższego,
- wyeliminowanie swobody decyzyjnej ministra sprawiedliwości do przedłużania kadencji sędziów oraz wyznaczania i odwoływania prezesów sądów,
- przywrócenia niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego.
Na podstawie tych działań, jak i samych zapisów traktatowych, można wyinterpretować, że Unia Europejska, w momencie kiedy mówi o praworządności lub jej braku, ma na myśli po prostu przestrzeganie prawa – w rozumieniu art. 7 polskiej Konstytucji – do którego zobowiązane są jej kraje członkowskie. Analogiczne zapisy powinny znajdować się w ustawodawstwie każdego z państw. Jeśli zatem polski rząd (lub rząd innego kraju członkowskiego) – w opinii organów unijnych – przeprowadza czynności nielegalne, przewidziane są dla tych instytucji mechanizmy mające na celu przywrócenie w danym kraju właśnie przestrzegania prawa.
Z punktu widzenia Unii sądy państw członkowskich są zobowiązane przede wszystkim do przestrzegania prawa unijnego, które jest nadrzędne w stosunku do prawa krajowego. Właśnie z tego powodu najważniejszym zarzutem przeciwko polskiemu rządowi ze strony Komisji Europejskiej w odniesieniu do łamania zasady praworządności było podporządkowanie sądów kontroli politycznej, co rodzi wątpliwości, czy unijne prawo byłoby dalej skutecznie stosowane.
Zgodnie z art. 19 TUE instytucją zapewniającą poszanowanie dla stosowania wspólnotowej wykładni jest Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). W jego skład wchodzi jeden sędzia z każdego państwa członkowskiego. 24 czerwca 2019 ostatecznie orzekł on, po trwającym prawie rok procesie zapoczątkowanym zaskarżeniem przez Komisję Europejską polskiej ustawy o Sądzie Najwyższym we wrześniu 2018 r., że wspomniana ustawa ma zostać zawieszona.
Nie jest zatem prawdą, że, jak stwierdził Witold Waszczykowski, „żadna instytucja europejska nie ma prawa rozliczać państwa członkowskiego z kwestii praworządności”. Takie prawo nadaje kilku organom unijnym, a także samym państwom członkowskim, art. 7 TUE. Przestrzegania unijnego prawa strzeże ponadto TSUE.
W kolejnym fragmencie swojej wypowiedzi Witold Waszczykowski mówi, że nigdzie w prawie unijnym nie ma informacji odnośnie tego, jak powinien wyglądać Trybunał Konstytucyjny. Tutaj polityk ma rację o tyle, że Unia nigdy nie narzuca swoim państwom członkowskim, jak powinny wyglądać i funkcjonować jej poszczególne instytucje ani nawet nie podaje katalogu tych instytucji. Dotyczy to zarówno władzy ustawodawczej, wykonawczej, jak i właśnie sądowniczej. Jedynym warunkiem ze strony Unii jest to, aby instytucje krajowe przestrzegały podstawowych wartości przywołanych w art. 2 TUE oraz były stabilne i gwarantowały demokrację, praworządność, prawa człowieka itp. (art. 49 TUE).
W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że w art. 47 Karty Praw Podstawowych (jest to dokument o mocy wiążącej dla państw członkowskich) pada zapis o niezawisłości i bezstronności sądów, ustanawianych na mocy ustawy. Daje to Unii prawną możliwość egzekwowania realizacji przez poszczególne kraje tych warunków, mieszczących się w kryterium praworządności. Co istotne, odniesienie do art. 47 Karty Praw Podstawowych padło jako argument w jednym z orzeczeń TSUE podczas przywołanego wyżej procesu pomiędzy Komisją Europejską a Polską (grudzień 2018).
Witold Waszczykowski stwierdza wreszcie, że w niektórych krajach Unii, jak np. w Holandii, nie ma Trybunału Konstytucyjnego. W tym przypadku jest to prawda. W Holandii istnieje jedynie Rada Sądownictwa, utworzona w 2002 r. Nie jest to jednak organ orzekający, a jedynie przestrzegający tego, by holenderskie sądy mogły skutecznie wykonywać swoje obowiązki, a zatem sposobem funkcjonowania zbliżony do polskiej Krajowej Rady Sądownictwa. Szerzej o holenderskiej Radzie Sądownictwa pisaliśmy tutaj.
Nie można jednak łączyć braku Trybunału Konstytucyjnego w jednym kraju z rzekomym brakiem unijnych prerogatyw do egzekwowania przestrzegania zasad praworządności w pozostałych państwach członkowskich. Jak już pisaliśmy, Unia nie może narzucać, jakie instytucje powinny istnieć w poszczególnych krajach. Organizacja ta oraz jej poszczególne organy pilnują jedynie, by instytucje już funkcjonujące w ramach danego systemu, działały w sposób zgodny z prawem, były stabilne i niezawistne. Dodatkowo instytucje każdego kraju z osobna są na poziomie unijnym oceniane niezależnie od siebie.
Choć Witold Waszczykowski nie myli się zasadniczo w żadnej z przywołanych przez siebie kwestii, to jednak jego wypowiedź uznajemy za manipulację, ponieważ usiłował on wykazać, że Unii Europejskiej brakuje mocy prawnej do egzekwowania od państw członkowskich przestrzegania zasady praworządności. W rzeczywistości Unia posiada cały katalog takich możliwości, które jednak tyczą się pojęcia niezdefiniowanego w jej dokumentach wprost. Orzecznictwo unijne jednakże wskazuje wyraźnie, jak należy interpretować wyrażenie „praworządność” bez konieczności podawania jego bezpośredniej definicji.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter