Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Deficyt budżetowy w górę. Skąd ta zmiana?
Ministerstwo Finansów ogłosiło nowelizację budżetu na 2024 rok. Najwięcej uwagi przyciągnął wzrost deficytu z 184 mld zł do 240,3 mld zł. Skąd wynika? Prawo i Sprawiedliwość alarmuje o „dziurze Tuska”, a rząd tłumaczy sytuację niską inflacją.
fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Deficyt budżetowy w górę. Skąd ta zmiana?
Ministerstwo Finansów ogłosiło nowelizację budżetu na 2024 rok. Najwięcej uwagi przyciągnął wzrost deficytu z 184 mld zł do 240,3 mld zł. Skąd wynika? Prawo i Sprawiedliwość alarmuje o „dziurze Tuska”, a rząd tłumaczy sytuację niską inflacją.
Wzrost deficytu o ponad 50 mld zł nie umknął uwadze Prawa i Sprawiedliwości. Partia wykorzystała ten fakt do przedstawienia narracji o „dziurze Tuska”. Przykładem jest wypuszczony przez PiS spot, w którym słyszymy: „Skończył się PiS, skończyły się i pieniądze”.
PiS zarzuca obecnej władzy, że deficyt na 2024 rok będzie większy niż w ciągu ostatnich 4 lat i dodaje, że nie ma to związku z realizacją obietnic wyborczych. W spocie są wymieniane negatywne zjawiska w gospodarce, w tym m.in. spadek wpływów z podatku CIT w stosunku do ubiegłego roku, ograniczenie konsumpcji przez obywateli, malejąca wartość inwestycji w sektorze firm oraz grupowe zwolnienia w przedsiębiorstwach. Puenta jest prosta: zdaniem PiS „rząd Tuska jest gospodarczą katastrofą”.
Postanowiliśmy przyjrzeć się całej sprawie i ustalić, z czego wynika ta zmiana w budżecie. W tej analizie sprawdzamy główne tezy, które padły w spocie partii Jarosława Kaczyńskiego.
Minister Domański nowelizuje budżet
Pod koniec października Ministerstwo Finansów ogłosiło projekt ustawy o zmianie ustawy budżetowej na rok 2024. Prace nie zostały zakończone, ale projekt przeszedł już przez trzy czytania w Sejmie. W komunikacie MF czytamy, że planowo maksymalny poziom deficytu budżetowego zostanie zwiększony ze 184 mld zł do 240,3 mld zł. Resort wskazał, że powodem zmian jest pogorszenie perspektyw gospodarczych. Czytamy, że prognoza wzrostu PKB spadła z poziomu 9,5 proc. do 6,8 proc., a dynamika spożycia prywatnego z 10,2 proc. do 8,0 proc.
Kolejna przyczyna, którą szczególnie uwypuklił rząd, to niższy od przewidywanego poziom inflacji. W budżecie na 2024 roku przewidziano, że wyniesie ona w skali roku 6,6 proc. Obecnie jest to jednak 3,7 proc., czyli prawie o połowę mniej. To przekłada się na spadek dochodów budżetowych.
Na budżecie państwa odbiła się także powódź, która we wrześniu nawiedziła południowo-zachodnią Polskę. W komunikacie czytamy, że w związku ze stratami samorządów z tytułu reform podatkowych, COVID-19 oraz klęsk żywiołowych rząd przewiduje dla samorządów wsparcie w wysokości 10 mld zł. Minister finansów Andrzej Domański skomentował te zmiany w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej:
„Zmiany po stronie dochodowej wynikają z czynników niezależnych od rządu, w szczególności z ukształtowania się inflacji wyraźnie poniżej prognozy, która była przyjęta jeszcze przez poprzedni rząd, ale utrzymana w naszym projekcie budżetu, na poziomie 6,6 proc., a w tej chwili widzimy średnioroczną inflację na poziomie 3,7 proc. […] To oczywiście bardzo dobra informacja dla gospodarstw domowych, natomiast znajduje przełożenie w niższych od zakładanych wpływach z VAT – tutaj mówimy o różnicy, jaką prognozujemy na ten rok, na poziomie prawie 23 mld zł”.
Pierwszy budżet na 2024 roku przygotował rząd PiS
Projektu budżetu na 2024 rok powstał podczas poprzedniej kadencji Sejmu, czyli pod koniec rządów PiS. Zakładano wtedy mniejszą „dziurę budżetową”. Autorzy projektu ustalili maksymalny deficyt na poziomie 164,8 mld zł.
A czym tak właściwie jest dziura budżetowa? Określa się w ten sposób potocznie deficyt budżetowy, który występuje, gdy wydatki w budżecie danej instytucji są wyższe niż dochody w danym okresie (w tym przypadku – roku).
Po zmianie władzy, która były wynikiem wyborów parlamentarnych z października ubiegłego roku, nowy rząd przedstawił nową wersję ustawy budżetowej. Wówczas ustalono deficyt w wysokości 184 mld zł.
Skąd te zmiany w budżecie? Sprawdzamy kilka hipotez
Ubytek w budżecie wynika z kilku czynników. Na stronie rządu wskazano, że wpływy z PIT zmalały z powodu zmian podatkowych, a konkretnie – reform w ramach Polskiego Ładu, który zaczął obowiązywać od 1 stycznia 2022 roku. Jak informuje rząd, rozwiązania te spowodowały spadek dochodów samorządów. Taki wniosek podpiera raport Najwyższej Izby Kontroli, która oceniła, że wprowadzenie Polskiego Ładu było najważniejszą przyczyną spadku dochodów własnych samorządów.
Dodatkowo niższy od przewidywanego poziom inflacji (3,7 proc. zamiast 6,6 proc. w skali roku) oznacza, że ceny rosną wolniej i obniża się wartość podatków wpływających do budżetu, szczególnie tych związanych z konsumpcją.
Nieco inną teorię przedstawia Telewizja Republika. W niedawnej rozmowie na antenie tej stacji Stanisław Żaryn, obecny doradca prezydenta, stwierdził, że to przestępczość VAT pozostaje w Polsce istotnym problemem gospodarczym. Kilka miesięcy wcześniej, również w Republice, Zbigniew Kuźmiuk z PiS przekonywał, że „Wrócił Tusk, wróciły mafie VAT-owskie”.
Czy teoria o wyłudzeniach VAT ma swoje podstawy? Obecnie trudno to jednoznacznie zweryfikować, a sprawa wymaga szerszego śledztwa. Wiemy natomiast, że Agata Jagodzińska, liderka związku zawodowego Związkowa Alternatywa i pracowniczka Krajowej Administracji Skarbowej (KAS), wystosowała list do premiera Donalda Tuska. Działaczka w imieniu ZA poinformowała, że decyzje podejmowane przez szefa KAS przyczyniają się do spadku dyscypliny podatkowej. W liście czytamy, że przekłada się to na ryzyko wzrostu przestępczości podatkowej, co bezpośrednio wpływa na spadek dochodów podatkowych i pogłębianie się deficytu budżetowego.
Grupowe zwolnienia w 2024 roku
Na przychody z podatku dochodowego wpływa sytuacja na rynku pracy, która obecnie przedstawia się niekorzystnie. PAP poinformowała (na podstawie danych GUS), że w sierpniu 27 zakładów pracy ogłosiło zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych. Oznacza to wzrost liczby takich zakładów o pięć względem lipca i o siedem w porównaniu do sierpnia ubiegłego roku. Do końca sierpnia tego typu deklaracje złożyło 161 przedsiębiorstw, które planowały zwolnić około 19,8 tys. pracowników.
Warto jednak zaznaczyć, że dysponujemy jedynie informacjami o planach, a nie o rzeczywiście przeprowadzonych zwolnieniach. Według danych GUS do końca września 2023 roku 147 zakładów zadeklarowało zwolnienia łącznie 19,7 tys. osób. W analogicznym okresie 2024 roku liczba ta jest nieco mniejsza i wyniosła 19,6 tys.
Grzegorz Kuliś, analityk ekspert rynku pracy z Business Centre Club, w komentarzu dla PAP wyjaśnił, że jednym z głównych powodów jest trudna sytuacja gospodarcza Niemiec, który jest naszym najważniejszym partnerem handlowym.
Wyższy deficyt a unijne wymogi
W lipcu tego roku Rada Unii Europejskiej ogłosiła uruchomienie procedury nadmiernego deficytu wobec siedmiu państw. Jest wśród nich Polska. Według z art. 126 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej ta procedura ma na celu zachowanie dyscypliny budżetowej państw UE. Jak sprecyzowano w protokole, w państwach członkowskich rzeczywisty lub planowany deficyt publiczny nie może przekroczyć 3 proc. PKB, a dług publiczny: 60 proc. PKB (s. 281).
Zgodnie z danymi Eurostatu Polska w 2023 roku była piątym państwem z największym deficytem w Unii Europejskiej. Wynosił on wtedy 5,3 proc. PKB w skali roku. Wyższy wskaźnik miały takie państwa, jak Francja (5,5 proc.), Rumunia (6,5 proc.), Węgry (6,7 proc.) i Włochy (7,2 proc.). Zaraz za Polską na szóstym miejscu znalazła się Słowacja (5,2 proc.).
Joanna Bęza-Bojanowska, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Makroekonomicznej w resorcie finansów, 8 października poinformowała, że prognozowany deficyt dla całego 2024 roku ma wynieść 5,7 proc.
Gdzie się zadłużamy? Sprawdzamy budżet
Skąd Ministerstwo weźmie fundusze na pokrycie większego deficytu? Zgodnie z uzasadnieniem do projektu ustawy o zmianie ustawy budżetowej (s. 27) Polska planuje korzystać zarówno z pożyczek wewnętrznych, jak i zewnętrznych, aby sfinansować swoje potrzeby w 2024 roku, przy czym większy nacisk będzie położony na finansowanie krajowe.
Finansowanie krajowe to sposób pozyskiwania środków na pokrycie potrzeb pożyczkowych budżetu państwa, które są niezbędne do realizacji jego wydatków. Obejmuje ono różnorodne formy przychodów i rozchodów, w tym m.in. skarbowe papiery wartościowe czy też środki na rachunkach budżetowych.
Z obliczeń wynika, że finansowanie krajowe wyniesie około 203,9 mld zł, co stanowi około 66 proc. całkowitych potrzeb pożyczkowych na poziomie 308,6 mld zł. Pozostałe 34 proc. będzie pokryte poprzez finansowanie zewnętrzne, wynoszące 104,7 mld zł.
Co nas czeka? Droga do wyjścia z zadłużenia
Zestaw kilku rekomendacji przygotował dla Polski Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To instytucja działająca w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych, do której Polska przynależy od 1986 roku. MFW przygotował raport w ramach corocznej rutynowej oceny sytuacji gospodarczej, przeprowadzanej zgodnie z Artykułem IV Statutu MFW.
Jak czytamy w publikacji, w dłuższej perspektywie zadłużenie może ograniczyć zdolność kraju do reagowania na kryzysy, ponieważ zwiększą się koszty obsługi długu. To oznacza mniejszą elastyczność w finansowaniu innych wydatków, takich jak inwestycje w infrastrukturę czy w opiekę społeczną.
Zdaniem MFW, choć prognozy dla Polski są pozytywne, to w najbliższych latach kluczowe będzie zrównoważenie polityki monetarnej i fiskalnej, utrzymanie stabilności długu oraz wzmocnienie gospodarki. Pozwoli to uniknąć przyszłych problemów finansowych i zapewni stabilność gospodarczą w obliczu wyzwań, takich jak starzejące się społeczeństwo czy transformacja energetyczna.
Zalecenia zawarte w raporcie mają charakter doradczy i nie są dla Polski wiążące. To oznacza, że ich wdrożenie zależy wyłącznie od decyzji polskich władz. Stanowisko to odzwierciedla opinię ekspertów MFW, a nie oficjalne stanowisko Zarządu MFW.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter