Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Globalny wymiar dezinformacji. Prorosyjskie fake newsy nawet w 10 językach
Prorosyjska dezinformacja na Twitterze jest szerzona w wielu językach. Jej treść jest dostosowywana do krajowych uwarunkowań, choć przewijają się w skali globalnej także jednolite narracje (przykładowo fake news, że w Ukrainie rządzą naziści). Prorosyjskie treści dezinformujące mogą liczyć na szczególne wsparcie ze strony chińskich użytkowników.
Globalny wymiar dezinformacji. Prorosyjskie fake newsy nawet w 10 językach
Prorosyjska dezinformacja na Twitterze jest szerzona w wielu językach. Jej treść jest dostosowywana do krajowych uwarunkowań, choć przewijają się w skali globalnej także jednolite narracje (przykładowo fake news, że w Ukrainie rządzą naziści). Prorosyjskie treści dezinformujące mogą liczyć na szczególne wsparcie ze strony chińskich użytkowników.
Wielojęzyczna prorosyjska dezinformacja
Rosyjska dezinformacja nie jest zjawiskiem, które obejmuje wyłącznie Ukrainę i państwa byłego bloku komunistycznego. Wręcz przeciwnie, prokremlowskie treści są rozprzestrzeniane na całym globie, co jest możliwe zarówno dzięki publikacji w języku angielskim, jak i zintensyfikowanej aktywności wielojęzycznej.
Jak wynika z raportu zespołu Mythos Labs, przeciętnie jedno z ponad 1 tys. analizowanych kont na Twitterze udostępniało informacje w 8 językach. Co więcej, co trzecie konto szerzyło treści w 10 lub więcej językach.
Jaki jest motyw takich działań? Przede wszystkim sprofilowanie wiadomości pod użytkowników z danego państwa (uwzględniając kontekst społeczny i historyczny), a także stworzenie aury wiarygodności, pod przykrywką informacji udostępnionej w języku ojczystym.
Chiny wspierają Rosję
Rosja nie pozostaje samotna w światowej infosferze. Prorosyjski przekaz jest wzmacniany przez konta powiązane z władzami Chin. Tylko między marcem a początkiem czerwca br. liczba kont pochodzących z Chin, które rozpowszechniały prorosyjską dezinformację, wzrosła ośmiokrotnie: z 67 do 524.
Chińskie konta szerzyły fake newsy głównie w języku angielskim. Udostępniane treści odnosiły się przede wszystkim do postawy Zachodu, np. poprzez sugerowanie, że to USA i NATO sprowokowały Rosję do wojny w Ukrainie.
Nieformalna współpraca w sieci między Chinami a Rosją jest efektem asymetrycznego sojuszu na linii Pekin-Moskwa, zawiązanego jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. Obecnie widzimy tylko jego wzmocnienie, o czym mogą świadczyć słowa przewodniczącego ChRL, Xi Jinpinga, który stwierdził, że konflikt zbrojny w Ukrainie jest efektem „rozszerzenia sojuszy militarnych” (czyt. – NATO).
Ludność hiszpańskojęzyczna na celowniku Kremla
Odsetek hiszpańskojęzycznych tweetów opublikowanych przez prorosyjskie konta wzrósł ponad dwukrotnie między marcem a czerwcem 2022 roku. O ile jeszcze w lutym i marcu tweety zamieszczane w języku hiszpańskim wynosiły 2 proc. wszystkich tweetów, to w okresie od 1 kwietnia do 1 czerwca ich udział wzrósł do 5 proc. Po pierwsze za znaczący wzrost odpowiadają wiadomości skierowane do hiszpańskojęzycznych użytkowników w państwach Ameryki Południowej. Nie dzieje się to bez przyczyny: zamieszkuje w niej bowiem ponad 200 mln osób, które władają językiem hiszpańskim (dla porównania w Hiszpanii jest to ponad 43 mln osób).
Po drugie Rosja stara się wykorzystać antyamerykańskie nastroje w państwach Ameryki Południowej, próbując wzmocnić pogląd, że wojna w Ukrainie to kolejny przykład ekspansywnej polityki USA.
Szczególnie podatni na dezinformujące treści mogą być mieszkańcy trzech państw, których przywódcy w marcu poparli Rosję: Wenezueli (Ameryka Południowa), Nikaragui (Ameryka Środkowa) oraz Kuby (Ameryka Północna).
Spójność przekazu w Europie Zachodniej
Ponad 80 kont tweetujących w języku niemieckim, francuskim, włoskim i niderlandzkim udostępniało spójny zestaw narracji. Publikowane treści zniechęcały do poparcia dla Ukrainy, a także przedstawiały Rosję jako wybawcę Europy od nazistów (przykładem jest popularny fake news o tym, że w Ukrainie rządzą naziści). Wpisy były skierowane do odbiorców z państw Europy Zachodniej.
Wśród dezinformujących treści zaobserwowano przekazy mówiące, że sankcje wobec Rosji obrócą się przeciwko Europie. Twierdzono również, że wysyłanie broni do Ukrainy jest równie nieodpowiedzialne jak dozbrajanie terrorystów Państwa Islamskiego.
Prorosyjskie treści docierają także do Japonii i Turcji
Nie licząc języków europejskich, najczęściej prorosyjską dezinformację udostępniano w języku japońskim (149 kont).
To, co charakterystyczne, wprowadzające w błąd wiadomości były skrojone pod odbiorców, ponieważ tweety zawierały oskarżenia w stosunku do japońskich mediów o proukraińskie nastawienie. Część z nich sugerowała, że wsparcie Ukrainy doprowadzi do wzrostu nazizmu w Japonii. Kreowano także nastroje antyamerykańskie, przypominając atak atomowy na Hiroszimę i Nagasaki.
Wykryto także 136 kont szerzących wiadomości w języku tureckim, które były odpowiedzialne za udostępniane dwóch narracji. Pierwsza z nich mówiła, że rozszerzenie NATO o Finlandię i Szwecję stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Ankary. Rzekomo plan USA i Grecji zakłada zaatakowanie Turcji przy pomocy „podwykonawców”: Ukrainy, Finlandii i Szwecji.
Druga z narracji bazowała na nastrojach antyizraelskich, z racji zawiłej relacji Turcji i Izraela. W tweetach zniechęcano do poparcia dla Ukrainy, twierdząc, że jest wspierana przez siły „syjonistyczne”.
Zorganizowane siatki prorosyjskich kont
W kwietniu i maju Twitter zawiesił 10 kont, które szerzyły dezinformujące treści. Biorąc pod uwagę, że na warsztat wzięto ponad 1 tys. kont, nie jest to wynik imponujący. Analiza aktywności kont pozwoliła jednak odkryć coś wartościowego.
Dzień po zawieszeniu przez Twitter danego konta pozostali użytkownicy szerzący fake newsy usypiali swoją aktywność i przestawali publikować wpisy. Miało to na celu uniknięcie wykrycia przez algorytmy Twittera. Powyższe działanie może sugerować wysoki stopień koordynacji działań pomiędzy kontami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter