Strona główna Analizy Kampania referendalna – sposób na manipulowanie wyborcami

Kampania referendalna – sposób na manipulowanie wyborcami

Wraz z wyborami parlamentarnymi odbędzie się ogólnokrajowe referendum. Z założenia pytania referendalne mają dotyczyć spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa. Konstrukcja pytań oraz promujące je spoty pokazują jednak jasno – szczególne znaczenie dla władzy ma budowanie negatywnego obrazu opozycji. Referendum, jako instytucja demokracji bezpośredniej, stało się narzędziem bezpośredniego ataku na Donalda Tuska i Platformę Obywatelską.

Napis wybory pod lupą - referendum na górze, tytuł artykułu na dole, w tle zrzut ekranu ze spotu PiS, na nim jarosław kaczyński, logo pis i flaga polski

fot. X.com / Modyfikacje: Demagog

Kampania referendalna – sposób na manipulowanie wyborcami

Wraz z wyborami parlamentarnymi odbędzie się ogólnokrajowe referendum. Z założenia pytania referendalne mają dotyczyć spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa. Konstrukcja pytań oraz promujące je spoty pokazują jednak jasno – szczególne znaczenie dla władzy ma budowanie negatywnego obrazu opozycji. Referendum, jako instytucja demokracji bezpośredniej, stało się narzędziem bezpośredniego ataku na Donalda Tuska i Platformę Obywatelską.

Wszystko zaczęło się od Unii

17 sierpnia Sejm przyjął uchwałę o zarządzeniu ogólnokrajowego referendum. Każda osoba uprawniona do głosowania 15 października będzie mogła odpowiedzieć na cztery pytania:

  1. Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
  2. Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
  3. Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
  4. Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

Skąd pomysł na referendum? Jego historia zaczęła się 8 czerwca. To wtedy Rada Unii Europejskiej przedstawiła wypracowany wspólnie system solidarności państw Unii wobec przybywających do jej granic migrantów. W reakcji na te propozycje tydzień później w Sejmie Jarosław Kaczyński zapowiedział organizację referendum.

Ostatecznie jednak nie będziemy głosować w jednej sprawie, a aż w czterech. Każda dotyczy innego obszaru. Łączy je to, że zgodnie z hasłem kampanii wyborczej PiS, tworzą one wizję „bezpiecznej przyszłości Polaków” – wolnej od niebezpieczeństwa prywatyzacji, podwyższania wieku emerytalnego oraz migrantów. W ten sposób pytania referendalne stały się elementem kampanii wyborczej PiS.

Pytanie o prywatyzację – Niemiec-Tusk kontra Polak-Kaczyński

Pierwsze pytanie tego referendum poznaliśmy 11 sierpnia na portalu X (dawny Twitter). W oryginale zaprezentowanym przez Jarosława Kaczyńskiego brzmiało ono: „Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. Prawdopodobnie w reakcji na uwagi, że „państwowych przedsiębiorstw” jest zaledwie kilkanaście, określenie to zmieniono na „państwowy majątek”.

Prezes PiS uzasadnił to pytanie prostym stwierdzeniem: „Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby wyprzedawać wspólny majątek”. Jako dowód na taką tezę przytoczono wypowiedź ekonomisty Bogusława Grabowskiego z Radia ZET. Jako członek „zaplecza Tuska” miał on przyznać, że jest zwolennikiem prywatyzacji nawet w takich sektorach jak paliwowy czy transportowy.

Z jednej strony partia rządząca przedstawia więc Tuska jako związanego z niemieckimi politykami i działającego na niekorzyść Polski. W spocie wyświetlono wizerunki przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, kanclerza Niemiec Olafa Scholza oraz posła do Parlamentu Europejskiego Manfreda Webera. Z drugiej strony za Jarosławem Kaczyńskim, jako słuchającym „głosu zwykłych Polaków”, widzimy powiewające polskie flagi i krajowe pejzaże.

Kaczyński broni polską twierdzę przed Niemcami

Wydaje się, że wobec zagrożenia wyprzedaży polskiego majątku każdy Polak i każda Polka zagłosują na „nie”. Tak zresztą sugeruje sam spot promujący pierwsze pytanie referendalne:

Nietrudno jednak wyczuć, że takie sformułowanie pytania i forma jego prezentacji to próba manipulowania odbiorcami. Nie bez powodu, jak wykazał sondaż Wirtualnej Polski, niemal co druga osoba ocenia te pytania negatywnie.

Wywoływanie poczucia zagrożenia (tu: przed Niemcami, Tuskiem, utratą polskiego majątku), to – jak tłumaczy prof. Jacek Ziółkowski – budowanie syndromu oblężonej twierdzy. Ostrzega on przy tym, że przedstawianie kraju jako zagrożonego z wielu stron to katalizator przemian uderzających w demokrację i wartości liberalne. Groźba ze strony zewnętrznych sił może stać się argumentem dla tłumienia opozycji politycznej.

Nie wiemy, co planuje Tusk, lecz wiemy, co robi władza

Nie oceniamy, czy Donald Tusk rzeczywiście chce wyprzedawać polski majątek w porozumieniu z Niemcami. To niemożliwe, ponieważ nie mamy dostępu do umysłów polskich polityków. Z jednej strony politycy PiS przywołują statystyki dotyczące skali prywatyzacji w czasach rządów PO-PSL. Z drugiej sam Tusk już dawno odciął się od przedstawionych w spocie słów doktora Grabowskiego.

Jednocześnie jest jasne, że władza poprzez pytania referendalne przedstawia siebie w dobrym świetle, jako obrońców polskiego majątku i głosu zwykłych Polaków. Z drugiej Donald Tusk i jego partia stają się zdrajcami Polski i agentami Niemiec.

Pozostawiając więc ocenie wyborców, czy i jak należy zagłosować w referendum, zwracamy uwagę na jeden ważny fakt. Już po tym jednym pytaniu widać, że referendum stało się elementem negatywnej kampanii PiS przeciwko PO, prowadzonej z wykorzystaniem manipulacji emocjonalnej i wizualnej. A to dopiero pierwsze pytanie z czterech.

Pytanie o wiek emerytalny – wspomnienie niepopularnej decyzji Tuska

Kolejne pytanie, zaprezentowane tym razem przez byłą premier Beatę Szydło, miało brzmieć: „Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?”. W ostatecznej wersji sprecyzowano, że chodzi o przywrócenie wieku emerytalnego wynoszącego 67 lat zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn.

To oczywiste nawiązanie do zmian w wieku emerytalnym, które wprowadzono ustawą z 2012 roku, gdy premierem był Donald Tusk. Przywrócenie niższego wieku emerytalnego uchwalono z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy w 2016 roku.

W spocie prezentującym pierwsze pytanie nazwisko przewodniczącego PO pojawia się dopiero w piątym zdaniu. Beata Szydło nie czekała tak długo – „Tusk” to pierwsze słowo jej wystąpienia. Jest więc jasne, że to kolejne pytanie mające służyć do ataku na opozycję.

Tusk i Platforma jako hipokryci i kłamcy

Samo wspomnienie niepopularnej decyzji dawnego rządu nie wystarczyło. Negatywne emocje wzmaga przedstawienie Tuska i Platformy jako hipokrytów. Opozycja znana jest z krytyki rządu za zaostrzenie prawa aborcyjnego. Beata Szydło, odwracając uwagę od tego problemu, odpowiada: „Tusk i Platforma mówią wiele o kobietach, a kazali pracować im prawie do śmierci”.

Jak zauważyła dr Agata Marciniak, whataboutism, czyli wytykanie przeciwnikowi błędu niezwiązanego z tematem debaty, to jedna z popularnych technik erystycznych. Stosowano ją m.in. w sowieckiej propagandzie, a obśmiewano w PRL-owskich żartach.

Obok zarzutu hipokryzji negatywny sentyment do Platformy wzmacnia zarzut kłamstwa. W spocie pokazano wypowiedź Bronisława Komorowskiego, który w 2010 roku zapewniał, że nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego. W zestawieniu z Donaldem Tuskiem ogłaszającym wspomniane zmiany, a później nagraniem jego radosnego śmiechu, otrzymujemy obraz środowiska PO jako oszustów.

Pytanie o relokację migrantów – premier straszy migrantami

Pytanie przedstawione jako trzecie ostatecznie w referendum będzie pytaniem czwartym. Opowiadał o nim premier Mateusz Morawiecki, a dotyczy ono „przyjęcia tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską”.

Samo pytanie zawiera w sobie wiele określeń mających na celu wywołanie różnych negatywnych emocji. Po pierwsze, partia rządząca próbuje wywołać strach związany z wizją rzeszy niebezpiecznych obcych zmierzających w stronę naszych granic. Cytując premiera, przyjęcie migrantów oznacza „gwałty, zabójstwa, podpalenia, demolowanie ulic, dzielnice grozy”. Przypomnijmy, że wywoływanie skrajnych emocji to technika manipulacji, która obniża poziom krytycznego myślenia.

Po drugie, PiS przedstawia porozumienie Rady Europejskiej w sprawie mechanizmu solidarności jako przymus narzucany przez europejską biurokrację. Znów, zgodnie z syndromem oblężonej twierdzy, partia buduje wizję rządu jako obrońcy kraju przed wrogimi siłami Unii. Kraju, który przecież tej Unii jest częścią.

Platforma Obywatelska jako źródło niebezpieczeństw

W niecałe dwie minuty premier Morawiecki zdążył nie tylko wykorzystać poczucie strachu przed migrantami i wrogość do Unii. Tak jak w poprzednich pytaniach, cios otrzymała także Platforma Obywatelska.

Przytoczona została wypowiedź Donalda Tuska. Obok niego pojawił się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W czasie kryzysu migracyjnego lat 2015–2017 rzeczywiście wypowiadali się oni za przyjęciem propozycji Unii w sprawie relokacji uchodźców. Wtedy Polska nie przyjęła żadnego uchodźcy w ramach relokacji.

Ponownie podkreślamy, że nie oceniamy, czy była to słuszna czy niesłuszna postawa. Zwracamy uwagę na fakt, że pytanie o relokację uchodźców to kolejne, które na bazie negatywnych emocji służy do prowadzenia negatywnej kampanii wobec Platformy Obywatelskiej. Tym razem poprzez strach przed niebezpieczeństwem PiS buduje strach przed powrotem rządów Donalda Tuska.

Pytanie o barierę na granicy – Tusk ponownie czarnym charakterem

Pytanie przedstawione jako czwarte, które ostatecznie stało się pytaniem trzecim, dotyczy bariery na granicy polsko-białoruskiej. Od połowy 2021 roku władze Białorusi gromadzą migrantów na terenie swojego państwa i dążą do destabilizacji sytuacji na granicy z LitwąPolską. W ciągu kilku miesięcy między Polską a Białorusią powstała zapora, której celem jest ograniczenie nielegalnej imigracji.

W pytaniach o prywatyzację, wiek emerytalny i relokację kryły się zarzuty – ktoś (czyli Tusk i Platforma Obywatelska) chce prywatyzować, podwyższać wiek emerytalny i przyjmować nielegalnych imigrantów. Czy w takim razie minister Błaszczak sugeruje, że ktoś chce zlikwidować barierę na granicy polsko-białoruskiej?

Tak właśnie jest – znów w roli czarnego charakteru występuje przewodniczący PO. „Donald Tusk i jego ekipa”, według słów ministra, mieli krytykować rząd za zbudowanie tej bariery i zapowiadać jej likwidację. Jako dowód przytoczono wypowiedzi Donalda Tuska i Janiny Ochojskiej.

Sprytne przycinanie wypowiedzi

Janina Ochojska, wieloletnia działaczka humanitarna, jest rzeczywiście przeciwniczką wszelkich murów. Nietrudno więc było znaleźć jej wypowiedź, w której negatywnie wypowiada się na temat bariery na granicy.

Najwidoczniej trudniejsze było to w przypadku Donalda Tuska, skoro w spocie wykorzystano wypowiedź wyjętą z kontekstu. Na dowód krytyki zapory na granicy, przytoczono fragment słów przewodniczącego PO z 2021 roku: „Ja mówię o tym bardzo wprost. Oni nie chcą zbudować żadnego muru”. 

Pełna wersja wypowiedzi przewodniczącego PO pokazuje, że krytyka budowy muru nie wynikała jednak, jak sugeruje pytanie referendalne, z niechęci do samej zapory. Donald Tusk nie ufał, że będzie to przedsięwzięcie udane. Sam zapewniał przy tym: „priorytetem było dla mnie, żeby granica była szczelna i bezpieczna”. W sprawie budowy muru dodał nawet „Ja bym wiedział, jak to zrobić, mam trochę doświadczenia w budowaniu w Polsce bardzo różnych, czasami skomplikowanych, infrastruktur”.

Nadużycie instytucji czy stara praktyka?

Z jednej strony Donald Tusk zarzuca władzy, że nadużyła instytucji referendum, wykorzystując ją do celów partyjnych. Z drugiej strony Mateusz Morawiecki przypomina, że w 2015 roku również zorganizowano referendum w celach politycznych – „próbując ratować prezydenturę Bronisława Komorowskiego”. Dotyczyło ono jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych i przepisów podatkowych.

Politolog dr hab. Tomasz Słomka prof. UW w komentarzu dla Demagoga stwierdził: – Rząd wykorzystuje referendum, by w duchu polityki populistycznej stworzyć pozory dbałości o sprawy publiczne, a w istocie wykorzystać referendum do celów efektu wyborczego.

Zdaniem profesora Słomki, świadczy o tym zarówno konstrukcja pytań referendalnych, jak i brak wyraźnego rozdzielenia między kampanią parlamentarną i referendalną.

Jednocześnie według politologa, w podobny sposób referendum w 2015 roku wykorzystał Bronisław Komorowski. Profesor Słomka zaznaczył przy tym, że nie wystąpił wtedy dylemat nakładających się kampanii. Referendum zarządzono i przeprowadzono po przegranych przez Komorowskiego wyborach prezydenckich. Choć o zgodę Senatu prezydent wystąpił jeszcze przed II turą wyborów, to jednak kampania według prawa (art. 38) zaczęła się dopiero po zarządzeniu referendum.

Kampania referendalna będzie czarną kampanią wymierzoną w PO

Z analizy pytań referendalnych oraz spotów je promujących wynika jeden ważny wniosek – zostały one stworzone w celu prowadzenia negatywnej kampanii przeciw PO. Podczas oddawania głosu w wyborach parlamentarnych wyborca będzie skonfrontowany z czterema sugestywnymi pytaniami, które mają mu pokazać, na jak wielkie niebezpieczeństwo się naraża, głosując na opozycję.

Po raz trzeci warto podkreślić: nie oceniamy, czy Donald Tusk i Platforma Obywatelska rzeczywiście chcą sprzedać majątek państwowy Niemcom, podnieść wiek emerytalny i otworzyć granicę na nielegalnych imigrantów. Chcemy tylko zwrócić uwagę na bezsprzeczny fakt, że podczas kampanii wyborczej partia rządząca wykorzystuje instytucję referendum i różne techniki manipulacji, by zniechęcić obywateli do głosowania na opozycję.

Jak wyjaśnił dr Mirosław Romański, kampania negatywna to stosowana powszechnie praktyka kampanii wyborczych. Choć na krótką metę przynosi ona sukcesy, to w dłuższej perspektywie podkopuje zaufanie do polityków i do całej demokracji. Stowarzyszenie Demagog, w trosce o jakość debaty publicznej, apeluje o ograniczenie kampanii negatywnej na rzecz pozytywnej i merytorycznej dyskusji o stanie państwa i pomysłach na jego dalszy rozwój.

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Masz prawo do prawdy!

Przekaż 1,5% dla Demagoga

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!