Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Kopalnia Turów: wyjaśniamy sytuację po decyzji TSUE
Analizujemy polsko-czeski spór o kopalnię Turów.
Kopalnia Turów: wyjaśniamy sytuację po decyzji TSUE
Analizujemy polsko-czeski spór o kopalnię Turów.
Kopalnia Turów oraz wojna z polską żywnością w Czechach to dwa problemy, które kładą cień na – tak cenionych zarówno przez Warszawę, jak i Pragę – bardzo dobrych relacjach polsko-czeskich. Taką ich ocenę przedstawiono choćby w 2019 roku w Warszawie podczas spotkania przedstawicieli polskiego i czeskiego rządu, z premierem Polski Mateuszem Morawieckim i premierem Czech Andrejem Babišem na czele.
Podczas wspomnianych konsultacji międzyrządowych czeski minister środowiska Richard Brabec i ówczesny polski jego odpowiednik, Henryk Kowalczyk, dyskutowali o polskich planach rozbudowy kopalni Turów. Już w 2019 roku Richard Brabec przestrzegał, że polska inwestycja przyczyni się do braku wody po czeskiej stronie. Zwracał także uwagę na niewystarczające konsultacje po polskiej stronie.
„Potrzebujemy wyraźnego zobowiązania od państwa polskiego, że jeśli dojdzie do oddziaływania na terytorium Czech, zostaną wprowadzone działania naprawcze i kompensacyjne, jeszcze przed tym, niż dojdzie do rozszerzenia wydobycia” – apelował wówczas Martin Půta, hejtman (czyli odpowiednik polskiego marszałka) kraju (czyli odpowiednik polskiego województwa).
O co chodzi w sporze o kopalnię Turów?
Polsko-czeski konflikt o kopalnię Turów nasilił się w marcu 2020 roku, kiedy minister klimatu wydał decyzję o przedłużeniu do 2026 roku koncesji z 27 kwietnia 1994 roku na wydobywanie węgla ze złoża węgla brunatnego „Turów” (to tę decyzję zaskarżyli Czesi). Miesiąc później polskie władze przedłużyły PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A (PGE GiEK) koncesję wydobywczą do 2044 roku. Zobowiązały wówczas PGE GiEK do budowy ekranu przeciwfiltracyjnego (do 1 lutego 2023 roku), zamontowanie systemu zabezpieczenia przed emisją pyłów w rejonie zasobnika węgla (zrealizowane) oraz ograniczenie emisji pyłów i zastosowanie systemów zmniejszających poziom emitowanego hałasu, a także budowę ekranu akustycznego.
We wrześniu 2020 roku władze czeskie złożyły formalną skargę do Komisji Europejskiej, która wymagana jest przed wniesieniem skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
W listopadzie Komisja Europejska zorganizowała spotkanie mediacyjne, na którym wysłuchała stanowisk Czech i Polski. Na spotkaniu nie udało się doprowadzić do zawarcia kompromisu akceptowalnego i dla Polaków, i dla Czechów.
W grudniu 2020 roku czeskie ministerstwo środowiska i ministerstwo spraw zagranicznych oraz władze województwa (kraju) libereckiego wspólnie ogłosiły, że polska odpowiedź na czeskie postulaty jest niewystarczająca i nie może zostać zaakceptowana.
Także w grudniu 2020 roku Komisja Europejska przyjęła tzw. uzasadnioną opinię w ramach postępowania wszczętego przez Czechy przeciwko Polsce na mocy art. 259 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. „W swojej uzasadnionej opinii Komisja uważa, że Polska popełniła pewne naruszenia prawa UE, które Czechy podnosiły w swojej skardze, ale nie wszystkie” – czytamy.
„Po pierwsze, Komisja stwierdza, że polskie prawo nieprawidłowo transponuje przepisy dotyczące dostępu do wymiaru sprawiedliwości zawarte w dyrektywie w sprawie oceny oddziaływania na środowisko (2011/92/UE). Brak zgodności odpowiedniego polskiego prawa z dyrektywą 2011/92 jest również przedmiotem toczącego się postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, zgodnie z art. 258 TFUE.
Po drugie, w kontekście procedury przedłużania koncesji na wydobycie dla kopalni węgla w Turowie Komisja stwierdza, że władze polskie nieprawidłowo stosowały przepisy dyrektywy w sprawie oceny oddziaływania na środowisko (2011/92/UE) oraz przepisy dyrektywy w sprawie dostępu do informacji (2003/4/WE) w odniesieniu do informowania społeczeństwa i państw członkowskich zaangażowanych w konsultacje transgraniczne, dostępu do wymiaru sprawiedliwości, a także zasady lojalnej współpracy zapisanej w art. 4 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE)”.
26 lutego 2021 roku Czechy ostatecznie złożyły do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na Polskę, domagając się także prewencyjnego zatrzymania wydobycia węgla w kopalni Turów.
Jak czytamy w analizie przygotowanej przez Ośrodek Studiów Wschodnich, dla obu państw proces jest „bezprecedensowy, a w historii Wspólnoty Europejskiej i Unii wyjątkowy (od 1979 roku zapadło tylko sześć wyroków, a dwie sprawy wycofano)”.
Co znalazło się w czeskiej skardze do TSUE?
Pod koniec lutego 2021 r. Republika Czeska wniosła skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (sprawa C-121/21), w której pozwała Rzeczpospolitą Polską o naruszenie dyrektywy 2011/92, dyrektywy 2000/60 i dyrektywy 2003/4 oraz traktatu UE (zasada lojalnej współpracy). Strona czeska wymieniła trzy główne zarzuty:
- Rzeczpospolita Polska ustanowiła w prawie krajowym przepisy, zgodnie z którymi można przedłużyć koncesję na wydobywanie węgla brunatnego o 6 lat bez przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko i zgodnie z którymi postępowanie w sprawie udzielenia koncesji na działalność wydobywczą jest w większości przypadków niepubliczne. W ten sposób dopuściła się naruszenia dyrektywy 2011/92.
- Rzeczpospolita Polska naruszyła dyrektywę 2011/92 ze względu na to, że nadała rygor natychmiastowej wykonalności decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia polegającego na wydłużeniu okresu i rozszerzeniu działalności wydobywczej w kopalni Turów do 2044 roku, efektem czego wyłączyła w przypadku tej decyzji możliwość skutecznej ochrony prawnej. Rzeczpospolita Polska naruszyła również dyrektywę 2000/60 ze względu na to, że decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach nie obejmuje w odpowiedni sposób całego okresu trwania przedsięwzięcia z punktu widzenia wpływu wydobycia na stan części wód.
- Rzeczpospolita Polska naruszyła dyrektywę 2011/92 ze względu na to, że uniemożliwiła dopuszczenie zainteresowanej społeczności i Republiki Czeskiej do udziału w procedurze udzielenia ostatecznej koncesji na działalność wydobywczą w kopalni węgla brunatnego Turów do 2026 roku, że nie opublikowała wydanej koncesji i przesłała ją Republice Czeskiej z opóźnieniem i w niekompletnej postaci, że polskie prawo stoi na przeszkodzie weryfikacji takiej koncesji przez zainteresowaną społeczność, a także ze względu na to, że w tej koncesji nie uwzględniono należycie wpływu na środowisko. W ten sposób Rzeczpospolita Polska dopuściła się też naruszenia dyrektywy 2003/4 i zasady lojalnej współpracy z art. 4 ust. 3 TUE.
Przeanalizujmy po kolei, co zarzuca Polsce strona czeska.
W skardze zaznaczono, że strona polska naruszyła dyrektywę 2011/92 (dotyczącą oceny skutków wywieranych przez niektóre przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko) poprzez przedłużenie koncesji na wydobywanie węgla w kopalni Turów. Zdaniem Czechów narusza to art. 4 ust. 1 i 2 tej dyrektywy, regulujący kwestię wymogu oceny środowiskowej, koniecznej do realizacji inwestycji.
Dyrektywa ta w załączniku I zawiera katalog inwestycji, które podlegają jej przepisom. W punkcie 19 załącznika znajdują się „kamieniołomy i kopalnie odkrywkowe, w przypadku gdy powierzchnia zakładów przekracza 25 ha, lub wydobycia torfu w zakładzie o powierzchni przekraczającej 150 ha”, co zobowiązuje Turów do respektowania owego rozporządzenia.
Takie przedsięwzięcia, na mocy owej regulacji, muszą podlegać ocenie środowiskowej, której procedura wyszczególniona jest w art. 5.
Ponadto strona polska miała dopuścić się złamania ust. 4-6 w art. 4, ust. 1-2 w art. 5 oraz artykułów 6, 7, 8, 9 i 11.
Szczególnie warto przywołać tutaj art. 7 ust. 1, który głosi, że:
„Jeżeli państwo członkowskie ma świadomość, że przedsięwzięcie może powodować znaczące skutki w środowisku innego państwa członkowskiego lub na żądanie państwa członkowskiego, które może być dotknięte takimi skutkami, państwo członkowskie, na którego terytorium przedsięwzięcie ma być zrealizowane, przesyła państwu członkowskiemu dotkniętemu skutkami danego przedsięwzięcia, jak najszybciej, nie później jednak niż w terminie poinformowania własnego społeczeństwa, między innymi:
a) opis przedsięwzięcia wraz z wszelkimi dostępnymi informacjami o jego możliwym oddziaływaniu transgranicznym;
b) informacje o charakterze decyzji, która może być podjęta. Państwo członkowskie, na którego terytorium przedsięwzięcie ma być zrealizowane, przyznaje innemu państwu członkowskiemu rozsądny termin na wyrażenie woli wzięcia udziału w procedurach podejmowania decyzji dotyczących środowiska, o których mowa w art. 2 ust. 2, i może też załączyć informacje, o których mowa w ust. 2 niniejszego artykułu”.
Oprócz wspomnianej dyrektywy, zdaniem Republiki Czeskiej zaskarżona strona dopuściła się również naruszenia dyrektywy 2000/60 (ustanawiającej ramy wspólnotowego działania w dziedzinie polityki wodnej). Czesi stwierdzili, że strona polska nie włączyła do decyzji oceny oddziaływania na środowisko ewentualnej procedury na wypadek braku udzielenia zgody w odniesieniu do wskazanych części wód, przewidzianej w art. 4 ust. 5 dyrektywy 2000/60, co oznacza, że naruszone zostały zobowiązania wynikające z art. 4 ust. 1 lit. a) pkt ii) oraz lit. b) pkt ii) wspomnianej dyrektywy.
Trzecie rozporządzenie, o którego złamanie oskarżona została strona polska, to dyrektywa 2003/4, dotycząca publicznego dostępu do informacji dotyczących środowiska. Zdaniem Czechów doszło do naruszenia zobowiązań wynikających z art. 7 dyrektywy, ponieważ Polska w związku z konfliktem o kopalnię Turów nie opublikowała koncesji wydobywczej do 2026 roku. Wspomniany artykuł dotyczy rozpowszechniania informacji o środowisku, zaś jego ust. 2 głosi:
„Informacje, które mają być udostępniane i rozpowszechniane, są odpowiednio uaktualniane i obejmują przynajmniej:
a) teksty międzynarodowych traktatów, konwencji lub porozumień oraz wspólnotowych, krajowych, regionalnych lub lokalnych przepisów prawnych, które dotyczą środowiska lub się do niego odnoszą;
b) polityki, plany i programy odnoszące się do środowiska;
c) raporty dotyczące postępów we wdrażaniu postanowień, o których mowa w lit. a) i b), jeśli są one opracowywane lub posiadane przez organy władzy publicznej w formie elektronicznej;
d) raporty dotyczące stanu środowiska, o których mowa w ust. 3;
e) dane lub podsumowania danych pochodzących z monitoringu działalności, która wpływa lub może wpłynąć na środowisko;
f) pozwolenia mające znaczny wpływ na środowisko oraz porozumienia dotyczące środowiska lub informację, gdzie, w ramach przepisów art. 3, można występować o takie informacje lub je znaleźć;
g) badania nad wpływem na środowisko oraz oceny ryzyka dotyczące elementów środowiska, o których mowa w art. 2 ust. 1 lit. a), lub informację, gdzie, w ramach postanowień art. 3, można występować o takie informacje lub je znaleźć”.
Na koniec warto jeszcze dodać, że strona czeska uzupełniła swoją skargę, powołując się nie tylko na dyrektywy, ale również oskarżyła Polskę o naruszenie Traktatu o Unii Europejskiej, a konkretnie – zasady lojalnej współpracy, zapisanej w art.4 ust.3:
„Zgodnie z zasadą lojalnej współpracy Unia i Państwa Członkowskie wzajemnie się szanują i udzielają sobie wzajemnego wsparcia w wykonywaniu zadań wynikających z Traktatów.
Państwa Członkowskie podejmują wszelkie środki ogólne lub szczególne właściwe dla zapewnienia wykonania zobowiązań wynikających z Traktatów lub aktów instytucji Unii.
Państwa Członkowskie ułatwiają wypełnianie przez Unię jej zadań i powstrzymują się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii”.
Co orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej?
Czesi, oprócz skargi na Polskę, wnieśli do TSUE również wniosek o zastosowanie środka tymczasowego w postaci niezwłocznego zaprzestania wydobywania węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu wydania przez Trybunał wyroku rozstrzygającego sprawę.
Polska oczekiwała odrzucenia wniosku o zastosowanie środka tymczasowego jako niedopuszczalnego, a także o oddalenie wniosku o zastosowanie środka tymczasowego ze względu na jego bezzasadność.
To właśnie w sprawie tego wniosku, nie zaś całej skargi, 21 maja Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał swoje postanowienie.
TSUE przytoczył cztery istotne argumenty podnoszone w tym sporze przez stronę czeską, aby podkreślić wagę problemów, które powoduje nieregulowana praca kopalni Turów:
„W szczególności w pierwszej kolejności Republika Czeska podnosi, że ta działalność wydobywcza powoduje już teraz, ze względu na działanie systemu odwadniającego tej kopalni, ciągły masowy odpływ wód podziemnych z jej terytorium na terytorium Polski w ilości 3,10 m³ na minutę. Zjawisko to, które trwa już od dekad, skutkuje szybkim obniżaniem się poziomu zwierciadła wód podziemnych, w szczególności w warstwach trzecio- i czwartorzędowych, a także wysychaniem cieków powierzchniowych. Republika Czeska dodaje, że od momentu wydania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego do 2026 r. odnotowano znaczne przyspieszenie obniżania się poziomów lustra wód podziemnych, gdyż poziomy te obniżyły się o 9,45 metra w ciągu dziesięciu miesięcy. Na podstawie tych informacji Republika Czeska twierdzi, że kontynuacja wydobycia w kopalni Turów do momentu ogłoszenia ostatecznego wyroku może spowodować jedynie jeszcze szybsze obniżanie się poziomu lustra wód podziemnych, w szczególności w warstwach trzecio- i czwartorzędowych.
W drugiej kolejności to państwo członkowskie podkreśla, że obniżanie się poziomu lustra wód podziemnych wywiera bezpośredni wpływ na zaopatrzenie dotkniętego nim obszaru w wodę pitną, ponieważ zjawisko to oddziałuje z jednej strony na źródło Uhelná (Czechy), które obecnie nie może być już w pełni wykorzystywane do poboru wody w dopuszczalnej wielkości, a z drugiej strony na studnie powierzchniowe, które mogą wyschnąć. Kontynuacja działalności wydobywczej w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku pogorszyłaby sytuację hydrologiczną źródła Uhelná i uniemożliwiłoby eksploatację tych studni, co zagroziłoby zaopatrzeniu w wodę pitną około 10 000 osób na rozpatrywanym obszarze.
W trzeciej kolejności Republika Czeska podnosi, że obniżanie się poziomu lustra wód podziemnych na dotkniętym nim obszarze może również spowodować nagły odpływ wód podziemnych z obszaru, na którym wcześniej nie odnotowano obniżania się poziomu zwierciadła wód podziemnych.
W czwartej i ostatniej kolejności Republika Czeska twierdzi, że kontynuacja wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku spowodowałaby obniżanie się terenu na obszarach położonych w pobliżu tej kopalni o co najmniej 5-10 milimetrów, co zwiększyłoby oddziaływanie na statykę budynków oraz skalę ich uszkodzeń”.
Ostatecznie Trybunał przychylił się do argumentów wniesionych w skardze przez stronę czeską, stwierdzając m.in., że:
„kontynuacja wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów mogłaby wyrządzić poważną i nieodwracalną szkodę dla środowiska naturalnego i zdrowia ludzkiego”.
TSUE zaznaczył w swoim oświadczeniu, że interesy, na które powołuje się Republika Czeska, są związane z ochroną środowiska, zdrowia ludzkiego oraz własności. Istotną kwestią podnoszoną w dokumencie jest obniżanie się poziomu lustra wód podziemnych, czemu winna ma być między innymi nieregulowana praca kopalni Turów. TSUE podjął próbę wyważenia interesów obu stron oraz wziął pod uwagę problemy związane z wyłączeniem z użytku kopalni oraz pobliskiej elektrowni, co grozi między innymi utratą wielu miejsc pracy oraz osłabieniem linii energetycznych. Ostatecznie Trybunał postanowił przychylić się do wniosku Republiki Czeskiej i przyjął dwa postanowienia, głoszące, że:
2. Rozstrzygnięcie o kosztach nastąpi w orzeczeniu kończącym postępowanie w sprawie.
Polityczne komentarze po decyzji TSUE
O wyroku TSUE poinformował na Twitterze czeski minister środowiska Richard Brabec:
„Pierwsze duże zwycięstwo w sprawie Turowa! Właśnie Sąd UE nakazał Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia! Do czasu wydania wyroku w sprawie naszego pozwu przeciwko Polsce. W imieniu wszystkich naszych obywateli jestem niezmiernie szczęśliwy i dziękuję wszystkim, którzy nam pomagają w prawnej walce o nasze środowisko, zwłaszcza @mzvcr (czeski MSZ – przyp. Demagog)”.
Czeski minister środowiska swój komentarz zaprezentował w informacji prasowej:
„Jesteśmy przekonani, że Polska naruszyła prawo Unii Europejskiej, zezwalając na przedłużenie wydobycia w kopalni węgla brunatnego w bliskim sąsiedztwie naszej Republiki oraz terytorium Niemiec. Taka działalność ma negatywny wpływ nie tylko na prawo mieszkańców czesko-polskiego pogranicza do wody, ponieważ oddziałuje na poziom wód gruntowych, ale także na jakość środowiska naturalnego i własność mieszkańców. Wierzymy, że TSUE wyjdzie nam naprzeciw i w jak najszybszym czasie rozpatrzy naszą skargę”.
Czeski minister środowiska Richard Brabec w informacji prasowej
Wyrok skomentował także Jakub Kulhánek, czeski minister spraw zagranicznych:
„Dobra wiadomość. TSUE na podstawie wniosku Republiki Czeskiej nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów do czasu rozstrzygnięcia merytorycznego. Dziękuję za współpracę ministrowi środowiska @RibraRichard (Richard Brabec – przyp. Demagog)”.
Czeski minister spraw zagranicznych Jakub Kulhánek na Twitterze
Do wyroku odniósł się też Martin Půta, marszałek województwa libereckiego (hejtman kraju libereckiego):
„Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł dziś w sprawie natychmiastowego wstrzymania wydobycia węgla w kopalni Turów. Za sytuację odpowiedzialność ponosi PGE i niechęć do negocjowania wpływu wydobycia na życie mieszkańców okolicznych czeskich gmin. Nasza gotowość do negocjowania środków i rekompensat jest nadal aktualna”.
Decyzję TSUE komentowali także polscy politycy.
Swoje oświadczenie wydał premier Mateusz Morawiecki:
„Żadne decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich. Bezpieczeństwo energetyczne należy właśnie do tego obszaru.
Z kopalnią Turów jest powiązane nawet 4-7% produkcji energii elektrycznej Polski. Od jej stabilnego działania zależy możliwość funkcjonowania polskich domów, szkół, szpitali i przedsiębiorstw. Jej stabilne działanie ma wpływ na bezpieczeństwo, zdrowie i życie milionów obywateli Polski. Zależy od niej normalne życie obywateli naszego kraju.
Dzisiejsza decyzja TSUE jest bezprecedensowa i sprzeczna z podstawowymi zasadami funkcjonowania UE. Podjęte działania są nieproporcjonalne.
Decydowanie w ramach tzw. środków tymczasowych o natychmiastowym zamknięciu niezwykle skomplikowanego mechanizmu energetycznego jest w istocie próbą rozstrzygnięcia sporu.
Trzeba wyraźnie podkreślić, że na ten moment TSUE nie rozstrzygnęło zasadniczego sporu. Dzisiejsza decyzja ingeruje jednak w sposób nieodwracalny w jego istotę.
Polski rząd nie podejmie żadnych działań, które mogłyby godzić w bezpieczeństwo energetyczne Polski”.
Głos zabrał także minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro:
„Wkraczanie organów UE coraz głębiej w obszar kompetencji polskich władz trąci duchem kolonialnym i jest nie do przyjęcia. Dlatego sprzeciwiamy się poszerzaniu kompetencji tych organów, które nie baczą na interesy Polski i Polaków, tylko kierują się interesami innych, którzy na tym zyskają”.
Opozycja obarczała winą za wyrok TSUE rząd Mateusza Morawieckiego i jego brak aktywności w tej sprawie:
„Rząd, polski MSZ wolał wysyłać noty do rządu czeskiego, domagając się zakazu aborcji dla Polek w Czechach, a tymczasem kompletnie położyli negocjacje dotyczące bardzo kluczowej sprawy dla mieszkańców Turowa”.
Jakie znaczenie ma Turów dla polskiej energetyki? Czy faktycznie wpływa on na wody podziemne w Czechach?
Jeśli wydobycie w kopalni Turów zostałoby wstrzymane, oznaczałoby to również wstrzymanie pracy elektrowni w Bogatyni, czwartej co do wielkości elektrowni węglowej w Polsce, dla której pobliska kopalnia jest jedynym źródłem zaopatrzenia w surowiec (jak twierdzą eksperci, rezerw węgla starczy na ok. tydzień pracy elektrowni).
Według danych opublikowanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A. zużycie energii w Polsce w 2020 roku było wyższe niż jej produkcja krajowa, a elektrownie zawodowe cieplne były głównym jej dostarczycielem. Tendencja ta utrzymuje się od 2016 roku. W 2020 roku różnica wynosiła 13 224 GWh. Według danych Agencji Rynku Energii spadło zużycie energii elektrycznej (o 2 proc. w stosunku do 2019 roku, czyli 0 3,5 TWh, do 171 TWh). Wzrósł za to import netto do rekordowych 13,3 TWh.
Dane te przedstawia infografika przygotowana przez portal branżowy Wysokie Napięcie:
Według danych na stronie turow2044.pl kopalnia i elektrownia w Bogatyni odpowiadają za ok. 5 proc. (po uruchomieniu nowego bloku wiosną 2021 roku – nawet 7 proc.) krajowej produkcji energii i dostarczają prąd do ok. 2,3 milionów gospodarstw domowych. Prezes PSE, Eryk Kłossowski poinformował również, że zamknięcie elektrowni będzie oznaczało, iż do 3,7 mln gospodarstw domowych nie zostanie dostarczona energia elektryczna. Dodał, że będzie się to wiązało ze wzrostem cen (nawet o kilka procent), a także będzie miało negatywny wpływ na modernizacje i inwestycje w pozostałych elektrowniach w Polsce.
Według oficjalnej strony kompleksu Turów jest on jednym z największych pracodawców w regionie oraz w całym województwie dolnośląskim. W kopalni zatrudnionych jest prawie 2 400 osób, w elektrowni ponad 1 200, a prawie 1 100 osób pracuje w spółkach zależnych. Dla porównania, w samej gminie Bogatynia, na terenie której znajduje się kopalnia Turów, według danych statystycznych w 2019 roku mieszka niecałe 23 tys. osób. Bezrobocie wynosi 2,2 proc. (2,5 proc. w powiecie, dla porównania stopa bezrobocia w kraju wynosiła pod koniec 2019 roku 5,2 proc.). Zatrzymanie wydobycia będzie wiązało się ze wzrostem tego wskaźnika w regionie.
Małgorzata Babska, rzeczniczka Grupy PGE, przekonuje jednak, że kompleks jest głównym pracodawcą w regionie i szacuje, że od funkcjonowania kompleksu zależne jest zatrudnienie nawet 70 tys. osób.
Działalność kopalni odkrywkowej wpływa na dewastację środowiska naturalnego. Jak wskazują analitycy z Ośrodka Studiów Wschodnich, nasi czescy sąsiedzi mieszkający na terenach w pobliżu kompleksu Turów sygnalizują kłopoty z dostępem do wody pitnej i jej zanieczyszczenie, zapylenie, hałas czy zapadanie się terenu.
23 maja 2021 Polska Grupa Energetyczna udostępniła decyzję środowiskową dotyczącą kontynuacji wydobycia w kopalni Turów do 2044 roku, którą wydał Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska we Wrocławiu 21 stycznia 2020 roku. Ustalono w niej środowiskowe uwarunkowania dla kontynuacji eksploatacji złóż. Jak informuje PGE na swojej stronie:
„Decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach została wydana w styczniu 2020 r. po zakończeniu szerokich konsultacji transgranicznych z Republiką Czeską i Niemiecką oraz po spełnieniu szeregu warunków określonych przepisami prawa polskiego i europejskiego. Było to kluczowym elementem przedłużenia koncesji, w celu dalszego, legalnego prowadzenia działalności wydobywczej do 2044 r. na obszarze o połowę mniejszym niż w określony w koncesji z 1994 r”.
W treści decyzji środowiskowej znajdziemy szczegółowe zalecenia dotyczące np. korzystania ze środowiska na każdym etapie prowadzonego przedsięwzięcia, monitorowania oddziaływania na nie czy wykonania analizy porealizacyjnej.
Wniosek o decyzję środowiskową PGE GiEK złożyło w 2015 roku. Do wniosku dołączono również szczegółowy raport środowiskowy, który powstał po negocjacjach z Czechami i Niemcami. Strony zgodziły się na rozwiązania zaproponowane przez kopalnie i podpisały protokoły z uzgodnień. Na ich mocy kopalnia miała wybudować (za zgodą Czechów) podziemny ekran, który blokowałby potencjalny odpływ wody z terytorium Czech w kierunku kopalni. Jak utrzymuje PGE, zarówno czescy hydrogeolodzy, jak i służby odpowiadające za stan środowiska uznali to przedsięwzięcie za wystarczające.
Hydrogeolog, dr Sylwester Kraśnicki, zajmował się badaniem wpływu działalności kopalni Turów na podziemne wody w tym regionie. Jak powiedział portalowi WysokieNapiecie.pl:
„Ekran, który wybuduje PGE ogranicza odpływ wody, ale nie eliminuje go całkowicie. Nie jesteśmy przygotowani na czarny scenariusz, w którym ekran nie zadziała na pewnych obszarach albo na sytuację, w której masowe ruchy utworów skalnych go rozszczelnią. Oddziaływanie kopalni na czeską stronę na pewno jest i Czesi słusznie alarmują. Dotyczy to zwłaszcza głębszych poziomów wodonośnych. Niemcy zrobili taki ekran dla kopalni Jaenschwalde i okazało się, że ścianka ogranicza odpływ wód podziemnych ze strony polskiej, ale nie całkowicie”.
Dr Sylwester Kraśnicki, WysokieNapiecie.pl
Hydrolog dodał również, że dobrym pomysłem jest zamówienie przez Trybunał Sprawiedliwości UE kolejnej opinii naukowców, ale opracowanie jej zajęłoby co najmniej pół roku.
W najnowszym badaniu przeprowadzonym przez czeski Instytut Badawczy Gospodarki Wodnej im. T. G. Masaryka (Výzkumný ústav vodohospodářský T. G. Masaryka) czytamy, że rozbudowa kopalni Turów polegająca na poszerzeniu wyrobiska wydobywczego sprawi, że zbliży się ono do samej granicy Republiki Czeskiej. Kopalnia będzie oddalona o ok. 1 km od najbliższych czeskich osad. Jednocześnie wyrobisko zostanie pogłębione do poziomu 30 m poniżej poziomu Bałtyku, a najgłębszy punkt kopalni zbliży się do Czech.
Zdaniem czeskich ekspertów „obecny negatywy wpływ na wody czeskie będzie się nasilał, co zaostrzy problemy już istniejące i najprawdopodobniej przyczyni się do pojawienia nowych”.
Polsko-czeskie rozmowy po decyzji TSUE. Koniec sporu czy jego przedłużenie?
24 maja na życzenie Polski doszło do spotkania pomiędzy polską i czeską stroną w Urzędzie Krajskim Kraju Libereckiego w Libercu. Jego celem miało być omówienie warunków, na jakich Czesi byliby skłonni wycofać swoją skargę z TSUE. Podczas negocjacji ustalono warunki, na podstawie których ma zostać osiągnięty kompromis w sprawie Turowa.
We wtorek rzecznik polskiego rządu, Piotr Müller, poinformował, że:
„Wczoraj odbyło się spotkanie zespołu, na którym ustalono ramy umowy między PL i Czechami. Porozumienia, w ramach którego zadeklarowano wycofanie skargi. Trwa przygotowanie finalnej umowy. Przed chwilą premierzy potwierdzili ustalenia przy porannym spotkaniu przed Radą Europejską”.
Premier Andrej Babiš studził polski entuzjazm i przekonywał, że porozumienie nie zostało jeszcze podpisane:
„Cieszę się, że po wielu latach negocjacji Polska uznała, że wydobycie w kopalni Turów szkodzi środowisku, ale problem nie został jeszcze rozwiązany. Eksperci negocjują porozumienie międzyrządowe na szczeblu premierów, które m.in. przewiduje rekompensatę dla gmin zagrożonych wydobyciem”.
Do treści podpisanego przez obie strony dokumentu dotarł Onet.
Ze strony Republiki Czeskiej w spotkaniu uczestniczyli:
- Martin Půta (Hetman Kraju Libereckiego),
- Vladislav Smrž (Wiceminister ds. Polityki i Stosunków Międzynarodowych, Ministerstwo Środowiska Naturalnego Republiki Czeskiej),
- Jiri Vlacil (Zastępca Dyrektora, Departament Prawa Wspólnotowego, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej),
- Katerina Talasova (Dział Spraw Europejskich, Urząd Rady Ministrów Republiki Czeskiej),
- Josef Chyle (Kierownik Departamentu Biura Hetmana, Urząd Krajski Kraju Libereckiego).
Polską stronę reprezentowali podczas spotkania:
- Cezary Przybylski (Marszałek Województwa Dolnośląskiego),
- Artur Soboń (Sekretarz Stanu, Ministerstwo Aktywów Państwowych RP),
- Krzysztof Hodun (Dyrektor Departamentu Współpracy z Zagranicą, Urząd Marszałkowski, Województwo Dolnośląskie),
- Wanda Buk (Wiceprezes PGE S.A. ds. regulacji).
W trakcie spotkania strona czeska podkreśliła, że decyzja TSUE ws. Turowa powinna być respektowana przez Polskę. Warunkiem do wycofania skargi z TSUE miałoby być zawarcie międzyrządowej umowy pomiędzy Polską i Czechami, której arbitrem miałby być TSUE. W treści umowy miałyby się znaleźć następujące ustalenia:
- Polska miałaby wypłacić stronie czeskiej kwotę 40-45 mln euro, która przeznaczona byłaby na sfinansowanie kosztów poniesionych na eliminację ryzyka związanego z działalnością kopalni, monitowanie skutków jej działalności oraz współfinansowanie z Czechami „innych projektów” (bliżej nieokreślonych w umowie – przyp. Demagog).
- Określone miałyby zostać warunki monitorowania komponentów środowiska naturalnego w związku z dalszą eksploatacją kopalni, a także wymiana informacji na temat wyników tego monitoringu.
- Polska przyjęłaby inne zobowiązania w związku z prowadzonym wydobyciem – np. budowa wału ziemnego czy podziemnego filtru ochronnego.
- Powołana ma zostać polsko-czeska grupa robocza, która będzie się regularnie spotykać celem oceny i monitoringu sytuacji.
- Utworzony ma zostać fundusz małych projektów środowiskowych, w którym będą mogły uczestniczyć podmioty z Polski i Czech.
- Obie strony zobowiązują się do wypełniania obowiązków legislacyjnych wynikających z prawa unijnego.
Tak ustalone wstępnie warunki mają być podstawą do przygotowania projektu umowy, który strona polska ma przekazać Czechom „w możliwie najkrótszym czasie”. Zatwierdzona przez Czechów umowa ma z kolei stanowić punkt wyjścia do negocjowania przez Polskę i Czechy szczegółów.
Podpisany przez obie strony dokument nie kończy więc sporu o Turów, nie oznacza on także wycofania czeskiej skargi. Co ważne, strona czeska podkreśliła w swoim stanowisku „konieczność respektowania” przez Polskę ostatniej decyzji TSUE w sprawie wstrzymania wydobycia. Porozumienie z 24 maja stanowi dopiero punkt wyjścia do dalszych negocjacji i ustalania szczegółów kompromisu. Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami strona polska ma pójść na ustępstwa, w zamian, za które Republika Czeska zgodzi się na wycofanie swojej skargi do TSUE. Ma to jednak nastąpić dopiero po ostatecznym podpisaniu międzyrządowej umowy.
Co się stanie, jeśli Polska nie zastosuje się do orzeczenia TSUE?
Polska strona, jak wynika z obecnych przekazów i komunikatów polityków, nie jest skłonna do zastosowania się do decyzji TSUE i stara się doprowadzić do kompromisu ze stroną czeską oraz wycofania skargi, co zakończyłoby definitywnie spór wokół Turowa. Co jednak by się stało, gdyby TSUE wydał niekorzystny dla Polski wyrok, zaś władze po prostu zignorowałyby sprawę i nie zastosowały się do jego postanowień?
Nie byłby to wcale precedens w historii Unii Europejskiej, ponieważ zdarzały się już sytuacje, w których państwa członkowskie nie wykonywały orzeczeń TSUE. Warto w tym kontekście przeanalizować, jakie możliwe konsekwencje groziłyby Polsce.
Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej w art. 260 ust. 2 zawiera konkretne rozwiązania prawne, pozwalające nakładać kary na państwa uchylające się od wykonywania wyroków TSUE. Czytamy w nim:
„Jeżeli Komisja uzna, że dane Państwo Członkowskie nie podjęło środków zapewniających wykonanie wyroku Trybunału, może ona wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, po umożliwieniu temu Państwu przedstawienia uwag. Wskazuje ona wysokość ryczałtu lub okresowej kary pieniężnej do zapłacenia przez dane Państwo Członkowskie, jaką uzna za odpowiednią do okoliczności.
Jeżeli Trybunał stwierdza, że dane Państwo Członkowskie nie zastosowało się do jego wyroku, może na nie nałożyć ryczałt lub okresową karę pieniężną”.
Kwota kary finansowej jest wstępnie proponowana we wniosku Komisji, kierowanym do Trybunału. Przy obliczaniu wysokości kary uwzględnia się:
- wagę naruszonych przepisów oraz wpływ uchybienia na interesy ogólne i indywidualne,
- czas trwania uchybienia, czyli okres, w którym prawo UE nie było stosowane,
- sytuację finansową kraju tak, aby grzywna miała efekt odstraszający.
Kwota zaproponowana przez Komisję może zostać zmieniona wyrokiem Trybunału.
Przykładowo Komisja Europejska wniosła o karę pieniężną dla Irlandii w związku z niewykonaniem przez nią wyroku Trybunału z 2008 roku, w którym stwierdził on naruszenie dyrektywy 85/3372, wynikające z budowy parku wiatrowego w Derrybrien bez przeprowadzenia uprzedniej oceny oddziaływania na środowisko.
Zdaniem Komisji Irlandia przeprowadziła reformę ustawodawczą wprowadzającą postępowanie legalizacyjne, ale pomimo tego nie przeprowadziła nowej oceny oddziaływania wybudowanego parku wiatrowego na środowisko.
Orzeczenie TSUE w tej sprawie zapadło w listopadzie 2019 roku.
Mając na uwadze wagę i czas trwania uchybienia, jako że od wydania wyroku z 2008 roku upłynęło ponad jedenaście lat i nie podjęto środków niezbędnych w celu zastosowania się do tego wyroku, a także uwzględniając zdolność płatniczą Irlandii, Trybunał zasądził od tego państwa członkowskiego zapłatę na rzecz Komisji Europejskiej ryczałtu w wysokości 5 mln euro oraz okresowej kary pieniężnej w wysokości 15 tys. euro dziennie, licząc od dnia ogłoszenia tego wyroku (12 listopada 2019 r. – przyp. Demagog) do dnia wykonania wyroku z 2008 roku.
Również w listopadzie 2019 roku Komisja zawnioskowała do Trybunału o karę dla Grecji w związku z niewykonaniem przez nią wyroku TSUE z 2017 roku. W orzeczeniu tym Trybunał zobowiązywał Grecję do zastosowania się do postanowienia Komisji Europejskiej w sprawie zwrotu 136 mln euro nieuprawnionej pomocy publicznej skierowanej do państwowej spółki górniczej Larco. Postępowanie w tej sprawie jest nadal w toku.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter