Obalamy teorie spiskowe, odkłamujemy mity i pokazujemy jakie są fakty w formie serii artykułów. Przedstawiamy jak inne podmioty walczą z dezinformacją oraz opisujemy współczesne zagrożenia.
Kroniki OSINT-u #4. Jak znaleźć ciało zaginionego przez internet?
Każdy może zostać detektywem lub szpiegiem. Chcesz wiedzieć jak? Odpowiedzią na to pytanie jest OSINT.
fot. Google Earth / Modyfikacje: Demagog
Kroniki OSINT-u #4. Jak znaleźć ciało zaginionego przez internet?
Każdy może zostać detektywem lub szpiegiem. Chcesz wiedzieć jak? Odpowiedzią na to pytanie jest OSINT.
OSINT (open source intelligence) lub biały wywiad – polega na wyszukiwaniu informacji przy użyciu publicznie dostępnych i legalnych źródeł. W serii „Kroniki OSINT-u” przyglądamy się najciekawszym przypadkom internetowych śledztw, które były prowadzone przez internautów, dziennikarzy, służby lub inne osoby z użyciem otwartych źródeł. Dowiecie się o dochodzeniach, które poruszyły świat, lub o tych, które były szczególnie niebezpieczne. W dzisiejszym wydaniu (#4) przeczytacie, jak znaleźć ciało zaginionego przez internet.
Jest wieczór. Przeglądacie nowości na Facebooku, Instagramie i innych portalach, ale po chwili zaczyna Was to nudzić. Nagle przychodzi Wam do głowy – może trochę niecodzienna – myśl: obejrzę stare, rodzinne kąty na mapach!
Po szybkim przeglądzie trafiacie na dziwne znalezisko. Zupełnym przypadkiem odkrywacie miejsce zgonu w pobliżu domu sąsiada waszego dziadka. Brzmi niewiarygodnie? Trochę jak opowieść z paradokumentu „Sekrety rodziny” na Polsacie? W pewnym sensie internetowym detektywem można zostać nawet „niechcący” – tak, jak było to w przypadku zagadki z 1997 roku.
Zagadka z 1997 roku – jej rozwiązanie kryło się niemal pod nosem
W pierwszym tekście cyklu „Kroniki OSINT-u” omawialiśmy przypadek znalezienia włoskiego mafiozy przy użyciu Google Street View. Tym razem skupimy się na podobnym narzędziu, Google Earth. Zgodnie z relacją BBC właśnie z tego programu w sierpniu 2019 roku skorzystał dawny mieszkaniec Wellington na Florydzie, który postanowił pooglądać okolice swojej dawnej posiadłości koło stawu na osiedlu Moon Bay Circle.
Z pewnością nie spodziewał się, co może tam zastać, a jednak przyczynił się do rozwiązania sprawy z 1997 roku. Przy brzegu stawu jego oczom ukazał się prostokątny kształt, który po przybliżeniu przypominał samochód. Taki obraz był dostępny w Google Earth już od 2007 roku (nadal można go zobaczyć), ale nikt wcześniej się tym nie zainteresował.
Sprawa trapiła mężczyznę na tyle, że skontaktował się z innym mieszkańcem tego osiedla, którzy przy użyciu prywatnego drona potwierdził, że zatopiony obiekt to samochód. 28 sierpnia sprawa trafiła na policję, a na pełne rozwiązanie śledztwa trzeba było czekać około tygodnia.
Okazało się, że wewnątrz pojazdu znajdowały się szczątki ciała Williama Moldta, którego zaginięcie zgłoszono w 1997 roku. Nie wiadomo dokładnie, co było przyczyną zdarzenia. W momencie zniknięcia Moldta widoczne na mapach osiedle było dopiero w budowie, ale – jak opisuje „The Guardian” – stawy już tam były.
W internecie można znaleźć tropy niejednej nierozwikłanej sprawy
Nie ma reguły na to, jak przy użyciu internetu rozwiązać sprawę pokroju zaginięcia Williama Moldta na Florydzie. W odniesieniu do białego wywiadu to opowieść o tym, jak przydatne może okazać się kojarzenie faktów, tworzenie hipotez i dokładna analiza obrazu w połączeniu z narzędziami dostępnymi w internecie.
Podobną sprawę zaginięcia – choć w bardziej konwencjonalny sposób – udało się rozwiązać w 2015 roku, kiedy jeden z mieszkańców w Michigan dekorował świąteczne drzewo niedaleko stawu. CBC relacjonowało, że z wysokości mężczyzna zauważył pewien obiekt w wodzie. Dzięki niemu odnaleziono ciało zaginionego Davie’ego Lee Nilesa, który zniknął w 2006 roku po opuszczeniu jednego z okolicznych barów. Co ciekawe, okazało się, że istniała jeszcze inna droga rozwiązania sprawy – samochód Nilesa był widoczny w mapach Google od dłuższego czasu.
Z drugiej strony nawet doświadczone w śledztwach osoby powinny pamiętać, że sieć bywa zawodna i nie zawsze powinniśmy polegać na danych z wyszukiwarek oraz internetowych map. Zawarte tam informacje mogą być nieaktualne, a niekiedy zupełnie błędne.
Dobrym przykładem jest tu historia australijskiej policji, która popełniła błąd w czasie śledztwa w Laidley Creek West. Posiadłość, w której mogło znajdować się ciało, została przeszukana niedokładnie, ponieważ wykorzystane dane z Google błędnie wskazywały granice posesji (przeszukano tylko połowę). W konsekwencji ciało znaleziono 18 miesięcy później, w czym pomogli nowi właściciele terenu.
Chcesz dowiedzieć się więcej o działaniu Google Earth w białym wywiadzie? Obserwuj serię „Kroniki OSINTU-u”! W kolejnych tekstach dowiesz się więcej o narzędziach i o technikach ich wykorzystywania, które przydają się w białym wywiadzie lub w ochronie prywatności.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter