Strona główna Analizy Lokalni dziennikarze za zakazem mediów samorządowych. „To psucie rynku”

Lokalni dziennikarze za zakazem mediów samorządowych. „To psucie rynku”

– Media samorządowe są wykorzystywane jako narzędzie polityczne do budowania pozytywnego wizerunku obecnie rządzących, które na te media wydają – mówi Sebastian Pypłacz, redaktor naczelny Śląskiej Opinii. Rząd chce ograniczyć samorządom możliwość wydawania gazet, czy prowadzenia portali. Na tę zmianę czekano od lat.

zdjęcie mężczyzn przeprowadzających wywiad

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

Lokalni dziennikarze za zakazem mediów samorządowych. „To psucie rynku”

– Media samorządowe są wykorzystywane jako narzędzie polityczne do budowania pozytywnego wizerunku obecnie rządzących, które na te media wydają – mówi Sebastian Pypłacz, redaktor naczelny Śląskiej Opinii. Rząd chce ograniczyć samorządom możliwość wydawania gazet, czy prowadzenia portali. Na tę zmianę czekano od lat.

Pod koniec czerwca 2024 roku rząd ogłosił rozpoczęcie konsultacji założeń ustawy medialnej. Podkreśla się w nich przede wszystkim potrzebę regulacji funkcjonowania mediów publicznych i konieczność naprawy obecnego ich stanu w Polsce. Jednocześnie rząd dostosowuje nowe przepisy do Europejskiego aktu o wolności mediów, który wszedł w życie w maju br. 

Wśród założeń przedstawionych przez resort kultury znalazło się także ograniczenie prowadzenia działalności na rynku medialnym przez jednostki samorządu terytorialnego. Obecnie prawo pozwala na tego rodzaju działalność. Zgodnie z art. 8 ust. 1 Ustawy o prawie prasowym

„Wydawcą może być osoba prawna, fizyczna lub inna jednostka organizacyjna, choćby nie posiadała osobowości prawnej. W szczególności wydawcą może być organ państwowy, przedsiębiorstwo państwowe, organizacja polityczna, związek zawodowy, organizacja spółdzielcza, samorządowa i inna organizacja społeczna oraz kościół i inny związek wyznaniowy”.

Art. 8 ust. 1 Ustawy o prawie prasowym

Obecny rząd widzi to jednak inaczej. „Zależy nam na mocnej pozycji niezależnych mediów lokalnych, których zadaniem jest rzetelne informowanie, kontrola i krytyka społeczna, dlatego proponujemy wprowadzenie ograniczeń prowadzenia działalności na rynku medialnym przez jednostki samorządu terytorialnego” – czytamy w komunikacie MKiDN.

Długo oczekiwana zmiana 

Zakaz prowadzenia mediów przez samorządy popiera między innymi Sieć Obywatelska Watchdog PolskaStowarzyszenie Gazet Lokalnych. We wspólnym oświadczeniu napisano, że ta propozycja ministerstwa to „długo wyczekiwane rozwiązanie dotyczące szkodliwego de facto dla wolności słowa i interesu społecznego wydawania prasy przez samorządy”.

Wskazano, że prowadzenie przez samorządy swoich mediów tworzy konkurencję dla mediów niezależnych od władzy, których zadaniem jest kontrolowanie działań polityków. „Nie może być mowy o uczciwej konkurencji, gdyż władze samorządowe wydają swoje pisma w oderwaniu od zasad rynkowych. Gazety samorządowe są często bezpłatne, bywa, że teksty do nich piszą urzędnicy lub pracownicy instytucji samorządowych” – wyjaśniono, dodając, że media samorządów zamieszczają także reklamy, co „podważa podstawy ekonomiczne wydawców niezależnych”.

Gazety samorządów: bezpłatne, tworzone przez urzędników

W 2021 roku Watchdog Polska wydał raport „O czym szumią gazety władzy?”. Podkreślono w nim, że „pojawienie się pierwszych gazet samorządowych stanowiło przekroczenie granicy, na którą nie zareagowały instytucje stojące na straży prawa”. Dodano, że gazety prowadzone przez urzędy gminy czy domy kultury są tubą propagandową burmistrza, wójta czy prezydenta (s. 1).

I chociaż w raporcie wskazano, że lokalne społeczności przyzwyczaiły się do mediów samorządowych, a nawet cieszą się z ich funkcjonowania, bo mogą na przykład zobaczyć swoje dziecko czy siebie na zdjęciach z lokalnych wydarzeń kulturalnych, „cena, jaką płaci za to lokalna demokracja, jest ogromna” (s. 2).

Na 1 546 urzędów, do których Watchdog Polska zwrócił się z prośbą o udostępnienie informacji i otrzymał odpowiedź, 832 zadeklarowało prowadzenie gazet. W większości tworzą je urzędnicy, przede wszystkim pracownicy działów promocji. Zdecydowana większość gazet jest rozdawana mieszkańcom bezpłatnie, bo w ponad 8 na 10 przypadkach. Z kolei 1/4 z nich zamieszcza płatne ogłoszenia (s. 6).

Tygodnik z siedzibą w ratuszu 

W analizie „Media samorządowe. Patologia pod ochroną” autorstwa Andrzeja Andrysiaka czytamy, że wraz z rozwojem redakcji lokalnych, rosła irytacja władzy, której „niezależne media patrzyły na ręce” (s. 3). Autor upatruje w tym początków mediów zależnych od władz lokalnych. Jako przykład podaje powołanie – przez gminy Nowa Sól, Nowe Miasteczko i Siedlisko – spółki, która rozpoczęła wydawanie Tygodnika Krąg”.

W 1992 roku tygodnik swoją siedzibę miał w nowosolskim ratuszu. Później medium to należało tylko do gminy Nowa Sól. W czerwcu tego roku poinformowano, że „Tygodnik Krąg” znika z rynku.

Kolejnym przykładem mediów samorządowych, które powstały krótko po 1989 roku, jest Tygodnik Nadwiślański”, który ukazuje się m.in. na terenie Tarnobrzega. Wydaje go spółka Wydawnictwo Samorządowe, którego właścicielami – obok osób prywatnych – są gminy Tarnobrzeg, Stalowa Wola i Sandomierz. 85 proc. udziałów w wydawnictwie ma miasto Tarnobrzeg.

Jeszcze dalej poszedł Kraków, który uruchomił pierwszą w Polsce miejską platformę VOD z urzędowym programem informacyjnym „Hello Kraków”. Program ten wzbudził niemałe kontrowersje, m.in. przez doniesienia o dużych kosztach poniesionych przez samorząd. Jak pisze OKO.press, sama organizacja studia nagraniowego pochłonęła 12 mln zł. Ostatecznie zrezygnowano„Hello Kraków”, ale platforma „Play Kraków” nadal funkcjonuje.

Burmistrz sam rezygnuje z gazety

Inaczej postąpił burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz, który w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” skrytykował gazetę prowadzoną przez wcześniejsze władze samorządowe. Nazwał ją propagandową. Poinformował także, że pochłaniała ona 100 tys. zł rocznie. W listopadzie ub.r. zrobiło się o niej głośno za sprawą umieszczenia w jednym z wydań zdjęć 20 burmistrzów Zakopanego na 32 stronach gazety.

– To pewnie ma nawet pewien walor humorystyczny, ale płacili za to zakopiańscy podatnicy. Ja nie potrzebuję takiego periodyku. I zapewniam, że obywatele będą informowani przez nasz magistrat rzetelnie, za pośrednictwem internetu. Bez wydawania tak wielki sum jak dotychczas” – oświadczył Łukasz Filipowicz i zapowiedział zlikwidowanie gazety.

Dziennikarze lokalni: likwidacja to dobry pomysł

Mariusz Szmidka, redaktor naczelny tygodnika „Zawsze Pomorze”, uważa, że media samorządowe powinny zostać zlikwidowane. – Aby przeciwdziałać propagandzie, wzmocnić demokrację lokalną oraz przejrzystość życia publicznego, konieczne jest utrzymanie niezależnych mediów lokalnych i zakazanie wydawania mediów samorządowych – uważa Mariusz Szmidka. I dodaje:

„Zniekształcają one rzeczywisty obraz każdej władzy i go koloryzują. Ale przede wszystkim nie wypełniają misji kontrolnej wobec władzy samorządowej, a do tego są nieuczciwą konkurencją wobec niezależnych mediów lokalnych”.

Mariusz Szmidka, „Zawsze Pomorze”

Na Pomorzu nie trzeba daleko szukać prężnie działających mediów prowadzonych przez samorządy. Strona główna miejskiego portalu Gdańsk.pl do złudzenia przypomina te największe z mediów informacyjnych w Polsce jak Onet czy Wirtualna Polska. Portal prowadzony jest przez spółkę Gdańskie Centrum Multimedialne, która z kolei należy do Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego, gdzie 100 proc. udziałów ma miasto Gdańsk.

Za zakazem mediów prowadzonych przez jednostki samorządu jest także Sebastian Pypłacz, redaktor naczelny Śląskiej Opinii. 

„Z jednej strony to psucie rynku dla mediów niezależnych od samorządów, które działają na innych zasadach i mają mniejsze budżety na to, żeby budować swoją pozycję. A jednocześnie muszą mierzyć się z podmiotami finansowanymi przez jednostki samorządu. Z drugiej strony media samorządowe są wykorzystywane jako narzędzie polityczne do budowania pozytywnego wizerunku obecnie rządzących, które na te media wydają”.

Sebastian Pypłacz, Śląska Opinia

Rozmówca Demagoga zauważa, że w mediach samorządowych czasami pracują dziennikarze, którzy mają tam korzystniejsze warunki pracy. – Mogą liczyć na stabilne i lepsze wynagrodzenie. Z perspektywy dziennikarza, jako pracownika, jest to lepsze miejsce, ale patrząc na to pod kątem niezależnych wydawców, media samorządowe to groźny przeciwnik, którego trudno pokonać – podkreśla.

Pypłacz podaje przykład, że w Katowicach istnieje miejski informator i portal wydawany przez miejską spółkę. – Portal ten udaje fajne, lokalne medium. Kiedy pojawił się na rynku kilka lat temu, to miał kampanię na miejskich autobusach. Z kolei Piekary mają swoje samorządowe radio. Pracują w nim dziennikarze.

Perspektywa dziennikarki z Francji. Tam jest podobnie

Jak komentuje dla Demagoga dziennikarka „Le Monde” Hélène Bienvenu, we Francji gminy wydają swoje biuletyny informacyjne, które również wzbudziły wątpliwości francuskich dziennikarzy. 

„Rozumiem polskie samorządy, które uważają, że w niektórych przypadkach tego typu gazety mogą być przydatne dla mieszkańców. Jednak należy dokonać wyraźnego rozróżnienia między tradycyjnymi mediami a tymi samorządowymi, bo te drugie rzadko kwestionują to, co robi lokalna władza”.

Hélène Bienvenu w komentarzu dla Demagoga

Nasza rozmówczyni wskazuje, że we Francji kilka organizacji dziennikarskich wezwało do zwiększenia przejrzystości tego podziału, pojawiły się nawet głosy, że powinno się ograniczyć finansowania działalności mediów samorządowych. Apelowano także do lokalnych firm, aby zaprzestały reklamować się w miejskich biuletynach.

Argumenty przeciwko likwidacji prasy samorządowej

Na sprawę można spojrzeć z innego punktu widzenia. Rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego na łamach „Rzeczpospolitej” zwraca uwagę, że w wielu miejscach brakuje prasy lokalnej, a właśnie tam osoby wykluczone cyfrowo mogą dowiadywać się o wielu inicjatywach właśnie z gazet samorządowych, które wydawane są za darmo i dostarczane np. pocztą.

Nie można zapomnieć, że nawet na 40 proc. terytorium naszego kraju nie ma dostępu do lokalnej prasy. Powód jest prosty: już jej tam nie ma lub nigdy jej tam nie było. W takich miejscach tytuły samorządowe są jedynym źródłem rzetelnej informacji”.

Jej zdaniem likwidacja mediów samorządowych nie uzdrowi tych lokalnych. „Pogorszy za to wielu osobom dostęp do informacji o gminie, powiecie i regionie, w których mieszkają. Przestaniemy wiedzieć, przestaniemy się interesować, przestaniemy chcieć mieć wpływ. Nie taki był cel reformy samorządowej” – uważa.

Zakaz mediów samorządowych to konieczność?

W tej sprawie widać dwa różne stanowiska: branża medialna jest za zakazem mediów w rękach władz samorządowych, z kolei po stronie miejskich gazetek stoją przede wszystkim sami samorządowcy. Ci drudzy uważają, że w ten sposób spełniają swoje prawa i obowiązki do zewnętrznej promocji i kształtowania podmiotowości społeczności lokalnych – tak wskazuje w swoim oświadczeniu Związek Miast Polskich.

Chociaż rolą naszego stowarzyszenia nie jest rozstrzyganie takich sporów, to wiemy dobrze, że połączenie polityki i mediów (które powinny być niezależne) nie wpływa korzystnie na jakość informacji przekazywanych odbiorcom. Żadne medium nie powinno sprzyjać określonej partii czy politykowi i reprezentować ich interesów.

Tekst powstał w ramach projektu Fact-check Lokalny.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!