Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Naruszenie ciszy wyborczej w internecie. Jak zawiadomić policję?
Demagog ruszył w teren. Sprawdziliśmy, jak wygląda procedura zgłaszania przypadków łamania ciszy wyborczej w internecie do organów ścigania. Przeczytaj naszą relację ze składania zeznań w komisariacie policji i dowiedz się więcej o ciszy wyborczej w teorii i w praktyce.
fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Naruszenie ciszy wyborczej w internecie. Jak zawiadomić policję?
Demagog ruszył w teren. Sprawdziliśmy, jak wygląda procedura zgłaszania przypadków łamania ciszy wyborczej w internecie do organów ścigania. Przeczytaj naszą relację ze składania zeznań w komisariacie policji i dowiedz się więcej o ciszy wyborczej w teorii i w praktyce.
Kodeks wyborczy zabrania agitacji w dniu wyborów oraz na 24 godziny przed wyborami (art. 107). Tak zwana cisza wyborcza obowiązuje również w internecie. Co to oznacza? W mediach społecznościowych nie wolno namawiać do głosowania na kandydatów. Za naruszenie ciszy grozi grzywna (art. 498).
Postanowiliśmy sprawdzić, jak działają te przepisy w praktyce. W tym celu zebraliśmy przykłady wpisów, w przypadku których podejrzewamy, że doszło do złamania ciszy, i zgłosiliśmy je na policję. Z naszego artykułu dowiesz się, jak reagować na przypadki bezprawnej agitacji w sieci oraz czego możesz się spodziewać na komisariacie, jeżeli zdecydujesz się złożyć zawiadomienie.
Cisza wyborcza w teorii
Zgodnie z art. 107 Kodeksu wyborczego prowadzenie agitacji wyborczej w dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem jest zabronione. Przez agitację wyborczą należy rozumieć publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób (art. 105). Zalicza się do niej m.in. zwoływanie zgromadzeń, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie materiałów wyborczych (art. 107).
Zakaz agitacji w okresie przed wyborami i w ich trakcie to właśnie cisza wyborcza. Jej złamanie jest wykroczeniem. Szczegóły precyzuje art. 498 Kodeksu wyborczego. Osoba, która prowadzi agitację od zakończenia kampanii wyborczej do zakończenia głosowania, podlega karze grzywny. Z Kodeksu wykroczeń wynika, że jest to kara w wysokości od 20 zł do nawet 5 tys. zł (art. 24).
Więcej na temat zasad związanych z agitacją wyborczą dowiesz się z innej naszej analizy.
Cisza wyborcza w internecie
Co istotne, cisza wyborcza obowiązuje również w internecie. Państwowa Komisja Wyborcza podkreślała ten fakt już w przeszłości, zarówno podczas wyborów parlamentarnych, samorządowych, jak i prezydenckich.
Agitacją, zgodnie ze stanowiskiem PKW, nie są materiały wrzucone do internetu przed ciszą. Nie trzeba ich usuwać. Nie wolno natomiast publikować nowych treści. Oznacza to, że zakazane jest przykładowo wyrażanie opinii na temat kandydatów, zachęcanie do głosowania w konkretny sposób lub aktywne prowadzenie stron albo grup poparcia.
Czym jest, a czym nie jest agitacja w dobie mediów społecznościowych?
Z drugiej strony nie jest jasne, czy dodanie „lajka”, opublikowanie zdjęcia polityka, na którego głosowaliśmy, lub udostępnienie postu w mediach społecznościowych jest agitacją polityczną. To kwestia, nad którą zastanawiają się prawnicy i politolodzy (1, 2, 3, 4, 5, 6). W 2014 roku PKW stało na stanowisku, że tak.
Podczas konferencji prasowej przedstawiciele PKW zostali zapytani o to, czy polubienie polityka na Facebooku lub wrzucenie jego zdjęcia jest złamaniem ciszy wyborczej. Przewodniczący wyjaśnił, że owszem, jest to forma agitacji. Sekretarz PKW dodał natomiast, że to nie komisja decyduje, czy doszło do wykroczenia i złamania ciszy.
„Wypowiadanie się [w Internecie – przyp. Demagog] w okresie ciszy wyborczej o kandydatach, komitetach wyborczych […] ulubionych jest rodzajem agitacji wyborczej”.
Przedstawiciele komisji są natomiast świadomi, że media społecznościowe rządzą się innymi zasadami niż agitacja w świecie rzeczywistym. W podsumowaniu realizacji przepisów kodeksu podczas poprzednich wyborów PKW przekonywało, że „rozważenia wymaga zniesienie tzw. ciszy wyborczej. Postęp technologiczny, rozwój nowych mediów, w tym portali społecznościowych powoduje, że obecnie cisza wyborcza staje się fikcją”.
Cisza wyborcza w praktyce
Zgodnie ze stanowiskiem Państwowej Komisji Wyborczej przekazanym portalom Rzeczpospolita i Money.pl lepiej nie wrzucać do internetu zdjęcia swojej karty wyborczej z zaznaczonym głosem. Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak zalecał przekazywać takie przypadki do oceny policji i prokuraturze.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda i przebiega procedura zgłoszenia przypadku złamania ciszy wyborczej w internecie. Do naszego zadania wytypowaliśmy cztery przykładowe materiały, które mogły być przejawem agitacji wyborczej.
Są to wpisy opublikowane na platformie X w trakcie ciszy wyborczej. Zebraliśmy wachlarz różnych przykładów, co pozwoliło nam na dokładniejsze sprawdzenie procedur w praktyce. Trzech autorów jest możliwych do zidentyfikowania (1, 2, 3) – są podpisani imieniem i nazwiskiem. Dwa konta posiadają znaczek weryfikacji (1, 2). Jedno konto było anonimowe.
Zgłoszenie przez internet nie zadziałało
Na początek skorzystałem z opcji „Zgłoś incydent” na stronie bezpiecznewybory.pl. To inicjatywa państwowego instytutu badawczego NASK, która służy do zgłaszania incydentów cyberbezpieczeństwa i szkodliwych treści. Tekst na stronie zachęca, by wypełnić odpowiedni formularz zgłoszeniowy, gdy jest się świadkiem złamania ciszy wyborczej.
Chwilę po przesłaniu zgłoszenia otrzymałem na maila odpowiedź, że o tym, czy coś stanowi złamanie zakazu agitacji wyborczej, mogą decydować tylko organy ścigania i sądy. Wyborca, który uzna, że naruszono ciszę wyborczą, powinien to zgłosić bezpośrednio policji lub do prokuratury. Zgłoszenie naruszenia ciszy wyborczej przez formularz do NASK nie przyniosło zatem żadnych skutków.
Zgłoszenie przez telefon również nie wystarczy
Następnie podjąłem próbę zgłoszenia sprawy na policję przez telefon. Operatorka pod numerem 997 poradziła mi udać się na najbliższy komisariat celem złożenia zeznań. Mój wybór padł na V Komisariat Policji na krakowskim Podgórzu. Ze sprawą udałem się tam w poniedziałek rano, dzień po wyborach.
Na komisariacie zostałem dobrze przyjęty. Nie wspomniałem, że przygotowuję artykuł w tej sprawie z ramienia Demagoga, aby nie miało to wpływu na przebieg procedury. Przedstawiłem krótko sprawę i wyjaśniłem, że chcę złożyć zawiadomienie o przypadkach łamania ciszy wyborczej.
Policjant obecny na recepcji wylegitymował mnie, a następnie skierował do poczekalni. Stamtąd zostałem wkrótce odebrany przez dyżurującą tego dnia sierżantkę, która przeprowadziła mnie przez cały proces. W tym momencie muszę szczerze docenić i pochwalić przedstawicieli służb, którzy sprawnie przeprowadzili mnie przez procedurę i potraktowali zgłoszenie poważnie.
Wizyta w komisariacie policji
Co istotne, wybrane przez nas przykłady łamania ciszy dotyczyły osób potencjalnie agitujących za kandydatami startującymi w Warszawie. Nie stanowiło to przeszkody w zgłoszeniu sprawy w komisariacie w Krakowie. Fakt, że nie mieszkam w miejscowości dotkniętej sprawą, czyli Warszawie, także nie był tutaj istotny.
Kolejny istotny szczegół dotyczy zgłaszania poszczególnych przypadków naruszenia ciszy. Okazało się, że nie jest możliwe złożenie jednego zgłoszenia dotyczącego kilku osób. Wybraliśmy cztery przypadki, a osoba przyjmująca zgłoszenie wyjaśniła mi, że wymaga to otwarcia czterech procedur, ponieważ w każdym przypadku zaskarżamy inną osobę.
Jak wyglądała procedura zgłoszenia? Na początek zostałem poinformowany o moich prawach i obowiązkach. Sierżantka wyjaśniła, że mam obowiązek mówić prawdę podczas zeznań, a następnie wyjaśniła, że osoby, wobec których składam zawiadomienie, nie będą miały wglądu w moje dane osobowe. Tym samym pozostanę anonimowy dla potencjalnych sprawców.
Jak wygląda składanie zeznań?
Potem przeszliśmy do zeznań. Potwierdziłem, że wpis pojawił się w trakcie ciszy wyborczej i może stanowić przejaw agitacji, a także opisałem wszystkie szczegóły (sam post, data i godzina wrzucenia, co jest obecne na zdjęciu i w opisie dodanym do posta).
Istotnym elementem zeznań było potwierdzenie tożsamości osoby wrzucającej wpis. Zostałem zapytany o to, czy znam te osoby osobiście. Zaprzeczyłem, ale wyjaśniłem, że jedna z tych osób to redaktor czasopisma, druga to makler, a trzecia to aktor. O przypadku ostatniego z nich napisały już media (1, 2), a on sam odniósł się do sprawy, przekonując, że jego post nie stanowił agitacji.
Czwarte z kont było anonimowe, co utrudniło zgłoszenie. Z otrzymanych wyjaśnień wnioskuję, że istotnym elementem procedury jest zidentyfikowanie tożsamości osoby, co w przypadku takich kont jest trudne. Ponadto osoba ta usunęła swój wpis (jest nadal dostępny tylko dzięki naszej archiwizacji), więc w tym przypadku zrezygnowałem ze zgłoszenia.
Do zgłoszenia potrzebne były materiały dowodowe
Z racji że zawiadomienie dotyczyło postu na X, w ramach zeznań po pytaniu od sierżantki potwierdziłem zgodnie z prawdą, że dwa ze zgłaszanych profili mają znaczek weryfikacji tożsamości. Zostałem również zapytany, czy do wspominanych kont mogą mieć dostęp osoby trzecie lub czy posty mogła wrzucić inna osoba niż ta podpisana imieniem i nazwiskiem.
W trakcie zeznań wraz z sierżantką potwierdziliśmy, za pomocą zrobionych w jej obecności zrzutów ekranu, że do momentu zawiadomienia posty nie zostały usunięte i były wciąż widoczne na platformie X.
Procedura zgłoszenia trzech przypadków potencjalnego złamania ciszy wyborczej zajęła łącznie godzinę. Wydrukowane zeznania podpisałem i na tym zakończyła się cała procedura. Otrzymałem informację, że o dalszych losach sprawy dowiem się listownie lub telefonicznie w przypadku, gdyby konieczne były dodatkowe zeznania.
O czym warto pamiętać, wybierając się na policję?
Dla osób zainteresowanych tropieniem przypadków agitacji w sieci przedstawiamy następujące rady:
- Potencjalny przypadek złamania ciszy wyborczej należy zgłosić osobiście policji lub prokuraturze. Najlepiej jest to zrobić od razu lub zabezpieczyć dowody potwierdzające agitację w czasie ciszy i w najbliższym czasie udać się na komisariat.
- Każdy przypadek należy zgłosić oddzielnie. To nieco utrudnia sprawę, gdy znajdziemy ich kilka. Procedura każdego zgłoszenia jest jednak identyczna, przez co zgłaszanie kilku przypadków po sobie nie zajmuje wiele czasu.
- Do zgłoszenia potrzebny jest dowód wykroczenia. Takim dowodem będzie zarchiwizowany post (na przykład za pomocą strony ghostarchive.org lub archive.ph) albo zrzut ekranu. Co istotne, na zrzucie musi być widoczna data i godzina wrzucenia wpisu, co pomoże potwierdzić, że do publikacji doszło podczas ciszy wyborczej.
- Przypadek można zgłosić niezależnie od miejsca zamieszkania. Oznacza to, że gdy jesteśmy świadkami agitacji na rzecz kandydatów z innej gminy lub miasta niż nasze, to wciąż mamy prawo złożyć zawiadomienie na lokalnym komisariacie.
- W trakcie procedury istotne jest ustalenie tożsamości autora wpisu lub posta. Nie musimy znać tej osoby osobiście, jednak policja będzie zainteresowana imieniem, nazwiskiem i potencjalnymi tropami w tej sprawie.
- Nasze zeznania są dowodem w sprawie, jednak sprawca nie pozna naszej tożsamości. Osoba, wobec której składamy zawiadomienie, dowie się tylko o tym, że została zaskarżona, ale nie będzie miała wglądu w nasze dane.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter