Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Parlamentarne wybory na Słowacji w cieniu dezinformacji
30 września odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne na Słowacji. Ich faworytem jest były premier Robert Fico, który w swojej kampanii wykorzystuje antyukraińskie nastroje.
fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog
Parlamentarne wybory na Słowacji w cieniu dezinformacji
30 września odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne na Słowacji. Ich faworytem jest były premier Robert Fico, który w swojej kampanii wykorzystuje antyukraińskie nastroje.
Po wielomiesięcznych kryzysie politycznym, od maja 2023 roku, Słowacją rządzi gabinet techniczny. Na jego czele stoi premier Ľudovít Ódor mianowany przez prezydentkę Zuzanę Čaputovą. To ekonomista, który w przeszłości pracował dla prywatnego i publicznego sektora bankowego, a przed objęciem funkcji premiera pełnił funkcję wiceszefa Narodowego Banku Słowacji (Národná banka Slovenska, NBS).
Nim prezydentka Zuzana Čaputovą wskazała Ódora, od wyborów w 2020 roku Słowacją rządziła szeroka liberalno-konserwatywna koalicja, która od władzy odsunęła socjaldemokratyczną partię Smer Roberta Ficy. Teraz, z końcem września, u naszych sąsiadów odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne, których faworytem – według sondaży – znów jest partia Ficy.
Słowacy posiadają jednoizbowy parlament, w którym zasiada 150 posłów (art. 73). W przeciwieństwie do ordynacji znanej np. w Polsce czy w Czechach słowaccy posłowie wybierani są w jednym okręgu wyborczym (paragraf 44), który stanowi cały kraj (dlatego na listach niektórych partii jest aż 150 kandydatów). To znaczy, że Słowak niezależnie od miejsca zamieszkania może oddać głos na tych samych kandydatów. To, w przeciwieństwie do scenariusza znanego choćby w Polsce, wzmacnia rolę liderów partyjnych, którzy naturalnie zostają „jedynkami” na swoich listach.
Partia Smer byłego premiera Roberta Ficy – liderem sondaży
Listy kandydatów najważniejszych partii są już znane. O głosy Słowaków będą walczyć 24 partie i jedna koalicja. W przypadku partii próg wyborczy wynosi 5 proc., w przypadku koalicji: 7 proc., a koalicji złożonej z czterech podmiotów: 10 proc. (paragraf 66). Ministerstwo spraw wewnętrznych (Ministerstvo vnútra) poinformowało, że o głosy będzie walczyć 2 722 kandydatów (ta liczba może zmaleć, partie do 28 września mają prawo wycofać kandydata ze swoich list).
Według aktualnych sondaży wyborczych (publikowanych m.in. przez Median SK, Focus, AKO oraz Polis) największą popularnością cieszy się socjaldemokratyczna partia Smer Roberta Ficy, na którą według najnowszego lipcowego sondażu agencji AKO chce głosować 19,9 proc. Słowaków. Drugą popularnością cieszy się Progresívne Slovensko, czyli Progresywna Słowacja (obecna prezydentka Zuzana Čaputová do 2019 roku była wiceprzewodniczącą tego ugrupowania), na które chce głosować 16,4 proc. wyborców.
15,2 proc. wyborców – według omawianego sondażu agencji AKO – chce oddać głos na socjaldemokratyczny Hlas (Głos) byłego premiera Petra Pellegriniego. To polityk, który był wieloletnim współpracownikiem Roberta Ficy i zastąpił go na fotelu premiera. Zmiana na fotelu szefa rządu miała miejsce, kiedy Fico podał się do dymisji pod naciskiem demonstrantów, którzy wyszli na ulice słowackich miast po zabójstwie dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej archeolożki Martiny Kušnírovej. W 2020 roku – po przegranych przez Smer wyborach parlamentarnych – Pellegrini chciał przejąć władzę w partii. Kiedy mu się to nie udało, odszedł ze Smeru i założył konkurencyjne wobec niego ugrupowanie – socjaldemokratyczny Hlas.
Czy zadecyduje Hlas Petra Pellegriniego?
W ostatnim sondażu AKO pierwszy raz od miesięcy Progresywna Słowacja przegoniła Hlas. Według prognozy w parlamencie znalazłoby się jeszcze sześć innych partii, przy czym poparcie żadnego z tych ugrupowań nie przekracza 7 proc. Dlatego prognozowanie o ewentualnej rządowej koalicji jest trudne.
Im więcej ugrupowań znajdzie się w parlamencie, tym bardziej prawdopodobne, że do stworzenia parlamentarnej większości niezbędna będzie współpraca kilku ugrupowań. W debacie publicznej pojawiają się głosy, że o przyszłym rządzie może zdecydować lider Hlasu Petr Pellegrini. Choć nie jest liderem sondaży, zdaje się mieć możliwość współpracy zarówno ze Smerem, jak i z Progresywną Słowacją. Tym samym to on może rozstrzygnąć o kierunku przyszłej słowackiej polityki.
Ewentualna współpraca po wyborach między dzisiejszymi liderami sondaży – Smerem i Progresywną Słowacją – zdaje się absolutnie niemożliwa. Lider Progresywnej Słowacji, obecnie europoseł Michal Šimečka, przestrzega, że „jeśli Robert Fico utworzy rząd po wrześniowych wyborach, naszemu krajowi (Słowacji – przyp. Demagog) grozi los Węgier Orbána”.
Przekonywał także, że Robert Fico i jego współpracownik, minister spraw wewnętrznych w chwili zabójstwa Jána Kuciaka, Robert Kaliňák (numer 7 na liście Smeru) ponoszą odpowiedzialność za „abdukcję demokracji, rządów prawa i sprawiedliwości na Słowacji”. Zdaniem Šimečki „największym niebezpieczeństwem jest to, że rząd stworzy Robert Fico we współpracy z ekstremistami i wciągnie Słowację w rosyjską strefę wpływu”.
We have always suspected that former PM Fico and his minister of interior affairs Kalinak are key actors behind the abduction of democracy, the rule of law and justice in Slovakia. Now it seems that the police have gathered enough evidence to confirm this.https://t.co/RxDIRNa0Km
— Michal Šimečka (@MSimecka) April 20, 2022
Smer krytykuje Ukrainę, Sorosa i Čaputovą
Robert Fico nie pozostaje mu dłużny i sam krytykuje Michala Šimečkę (oraz jego ojca Martina M. Šimečkę – popularnego słowackiego dziennikarza). Były premier stwierdził, że polityk jest narzędziem w rękach George’a Sorosa. To rzekomo za jego pomocą miliarder, znienawidzony przez Ficę, chce wpłynąć na wynik wyborów na Słowacji. W tym celu – jak twierdzi lider Smeru – Soros instaluje u naszych sąsiadów posłusznych sobie ludzi.
Politycy Smeru łączą niechęć do Sorosa z atakami na prezydentkę Zuzanę Čaputovą, związaną w przeszłości z Progresywną Słowacją. Erik Kaliňák (numer 6 na liście Smeru) krytykując decyzję prezydentki o zaprzysiężeniu premiera technicznego Ľudovíta Ódora, napisał, że: „Čaputová wybrała na swojego premiera jedynego Słowaka uczącego na uniwersytecie Sorosa (krytykowany także przez Orbana Central European University, który z Budapesztu przeniósł się do Wiednia – przyp. Demagog)”.
Ľuboš Blaha (numer 3 na liście Smeru) podczas wiecu w Nitrze 1 maja 2022 roku wspólnie z publicznością skandował, że „Čaputová to amerykańska k….”. Wcześniej wielokrotnie na swoim oficjalnym koncie w mediach społecznościowych prezydentkę nazywał „amerykańską agentką”. Także Robert Fico słowacką prezydent nazwał „amerykańską agentką grzecznie wykonującą polecenia ambasady USA w Bratysławie”. W ten sposób krytykował m.in. zdecydowane wsparcie prezydentki dla Ukrainy.
Jak Słowacja wspiera Ukrainę i czym grozi zmiana układu politycznego?
Obecny słowacki rząd i prezydentka konsekwentnie wspierają Ukrainę. Słowacki politolog Grigorij Mesežnikov, szef słowackiego think tanku Institutu pro veřejné otázky (Instytut Spraw Publicznych, IVO) w listopadzie 2022 roku zwracał uwagę, że Słowacja pozostaje krajem, który – biorąc pod uwagę jego wielkość – najmocniej wspierała militarnie Ukrainę.
Na początku czerwca 2023 roku prezydentka Zuzana Čaputová w rozmowie z serwisem Politico stwierdziła, że „jest zaniepokojona rozprzestrzenianiem się dezinformacji w jej kraju oraz tym, że zbliżające się wybory parlamentarne mogą osłabić poparcie Słowacji dla Ukrainy”. Serwis zwraca uwagę, że przed wrześniowymi wyborami w sondażach prowadzi „Smer-SD – populistyczna partia kierowana przez kontrowersyjnego byłego premiera Roberta Fico, która wzywa do zaprzestania wsparcia militarnego dla Ukrainy”.
Obawy Politico nie są odosobnione. Serwis aktuality.sk (dziennikarzem tej redakcji był zamordowany Ján Kuciak) zwraca uwagę, że słowackie wybory parlamentarne mogą mieć wpływ na przyjęcie Ukrainy do NATO. „Gdyby w wyborach parlamentarnych większość zdobyły partie Smer, SNS i Republika, jest możliwe, że izba nie zgodziłaby się na przyjęcie Ukrainy do Sojuszu. Słowacja znalazłaby się w sytuacji podobnej do dzisiejszej sytuacji Turcji czy Węgier, które blokują przyjęcie Szwecji” – czytamy.
W tym kontekście sytuację polityczną na Słowacji komplikuje decyzja Zuzany Čaputovej o rezygnacji z walki o reelekcję w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, w których była faworytką.
Kto winien ataku Rosji na Ukrainę? Co trzeci Słowak uważa, że NATO
Pogląd Zuzany Čaputovej o „rozprzestrzenianiu się dezinformacji” na Słowacji ma potwierdzenie w najnowszym raporcie „GLOBSEC Trends 2023”, w którym opisano nastroje społeczne w ośmiu krajach Europy Środkowo-Wschodniej (w Polsce, w Czechach, na Słowacji, na Węgrzech, w Bułgarii, w Rumunii, w Litwie i w Łotwie). Wynika z niego, że Słowacy są szczególnie narażeni na dezinformację w sprawie wojny w Ukrainie.
Tylko 40 proc. Słowaków (str. 10) uważa, że głównym winnym rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest Rosja (dla porównania, tak uważa 85 proc. Polaków, 79 proc. Litwinów, 74 proc. Łotyszy i 71 proc. Czechów). 34 proc. Słowaków uważa, że winę za agresję na Ukrainę ponosi NATO, które prowokowało Rosję, a 17 proc. za winnych uznaje Ukraińców, którzy nie respektowali praw rosyjskojęzycznej ludności. Narracja odpowiedzialności NATO za wojnę w Ukrainie czy brak respektowania praw rosyjskojęzycznej mniejszości to popularne fake newsy, o których regularnie piszemy na naszych łamach.
Skąd bierze się rusofilstwo wśród niektórych Słowaków?
Wyniki cytowanego raportu nie są zaskoczeniem. Z końcem stycznia 2022 roku, czyli jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę, agencja Focus przedstawiła wyniki sondażu przeprowadzonego między 19 a 26 stycznia na próbie 1 017 respondentów. Wynikało z niego, że 44,1 proc. Słowaków uważa, że za ówczesne napięcia między Rosją i Ukrainą odpowiadają NATO i Stany Zjednoczone, a 34,7 proc. twierdziło, że winna jest Rosja.
26 lutego 2022 roku ogłoszono wyniki podobnego sondażu przeprowadzonego 25 lutego (czyli w drugi dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę) przez agencję OKO na próbie 1 000 respondentów. Badanie pokazało, że ponad 62 proc. Słowaków odpowiedzialnością za wojnę w Ukrainie obciąża Rosję. 25 proc. uważa, że za atak Rosji na Ukrainę odpowiedzialne są USA, a 8,9 proc. Słowaków odpowiedzialność przypisuje NATO. Tych wyników nie można wprost zsumować, ponieważ ankietowani mogli wybrać spośród wielu odpowiedzi.
Słowacja od lat uchodzi za jedno z najbardziej prorosyjskich państw naszego regionu. Dr Łukasz Lewkowicz z Instytutu Europy Środkowej tak tłumaczy prorosyjskie nastawienie części Słowaków:
„Istotną rolę we wzajemnych relacjach (słowacko-rosyjskich – przyp. Demagog) odgrywają rosyjskie wpływy kulturowe na Słowacji. Bardzo aktywne w zakresie propagowania soft power są oficjalne instytucje dyplomatyczne Rosji działające w Bratysławie. Rosja wykorzystuje w swoich działaniach dezinformacyjnych wobec Słowacji wciąż popularną ideologię panslawizm i quasi-rusofilię. Do wzmacniania swoich wpływów strona rosyjska wykorzystuje także politykę historyczną i pewien sentyment części społeczeństwa do okresu komunizmu”.
U naszych sąsiadów spada zaufanie do liberalnej demokracji
Prorosyjskiemu nastawieniu słowackiego społeczeństwa towarzyszy wiara w teorie spiskowe i sceptycyzm wobec liberalnej demokracji. Raport „GLOBSEC Trends 2020” przyniósł informację, że 56 proc. Słowaków wierzy w teorie spiskowe, a 51 proc. słowackiego społeczeństwa jest przekonane, że Żydzi mają wielką władzę i kontrolują rządy na całym świecie.
Tylko 48 proc. Słowaków zgadza się z poglądem, że liberalna demokracja jako system oparty na równości, prawach człowieka i wolności jest dobry dla ich kraju. Zresztą w ostatnich latach ta liczba spada – w 2021 roku było to 60 proc., a w 2022 roku: 53 proc.
Robert Fico: Ukraina powinna być buforem między Rosją a NATO
Mając na uwadze prorosyjskie nastawienia znacznej części słowackiego społeczeństwa, nie jest zaskoczeniem, że Robert Fico gra antyukraińską kartą. W lipcu 2022 roku Słowacka Agencja Prasowa poinformowała, że Roberta Fico umieszczono na ukraińskiej liście rosyjskich propagandystów.
W grudniu 2022 roku były premier na swoim profilu na Facebooku tłumaczył: „Unia Europejska dobrowolnie przyjęła (antyrosyjskie – przyp. Demagog) sankcje, które szkodzą tylko obywatelom UE (…). Sankcje nie zmienią stanowiska Rosji wobec Ukrainy nawet o milimetr (…). Ukraina to najbardziej skorumpowany kraj na świecie, który nigdy nie zwróci pożyczonych pieniędzy”. W jego ocenie członkostwo Ukrainy w NATO jest „przeciwko narodowym słowackim interesom”.
Fico nie krytykuje wyłącznie słowackiego wsparcia dla Ukrainy. Za cel ataków obrał także media – w słowackim parlamencie przekonywał, że dziennikarze to „skorumpowana banda świń Sorosa”.
Od euroentuzjasty do proklemowskiego populisty, czyli kręta droga Ficy
W tym kontekście trudno uwierzyć, że Robert Fico (który pełnił funkcję słowackiego premiera od 2006 do 2018 roku, z dwuletnią przerwą w latach 2010–2012) w przeszłości należał do polityków opowiadających się za europejską integracją. To za jego rządów wprowadzono na Słowacji euro. Jeszcze w 2017 roku premier Fico krytykował na Facebooku (nie jest zaskoczeniem, że film nie jest już dostępny) swojego ówczesnego koalicjanta ze Słowackiej Partii Narodowej (SNS) za krytykę instytucji Unii Europejskiej. Przekonywał, że jego celem jest Słowacja w „ścisłym jądrze UE”.
Walcząc o głosy przed wrześniowymi wyborami Robert Fico wystąpił w audycji Danny’ego Kollára (właściwie Daniela Bombica), którego serwis Bellingcat określił „najpopularniejszym słowackim użytkownikiem Telegrama” i „skrajnym prawicowym dezinformatorem poszukiwanym przez organy ścigania”.
Judita Laššáková wspierała Danny’ego Kollara w rozmowie z byłym premierem. To współpracowniczka proklemowskiego serwisu radiowego Infovojna. Pierwotnie serwis znajdował się pod adresem Infovojna.sk, ale słowacki Narodowy Urząd Bezpieczeństwa (Národný bezpečnostný úrad, NBÚ) wpisał go na listę stron blokowanych z powodu działań szkodliwych wobec państwa.
Na końcu wywiadu Robert Fico podziękował Kollárowi: „Dziękuję również gospodarzowi po drugiej stronie Europy. Nie unikam przed komunikowaniem się z każdym, kto ma dobre intencje dla republiki (…) Dla mnie to, co mówi Markíza (prywatna słowacka telewizja – przyp. Demagog) lub Słowacka Telewizja, nie jest wiążące” – powiedział Fico.
Kim jest najsłynniejszy słowacki użytkownik Telegrama?
Danny Kollár (właściwie Daniel Bombic) mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie ukrywa się przed słowackimi organami ścigania. Bellingcat o Kollárze pisał, że ten „codziennie serwuje niebezpieczny koktajl dezinformacji dziesiątkom tysięcy swoich zwolenników”. W serwisie Bellingcat czytamy: „Miesza prymitywną propagandę antyszczepionkową, która obejmuje najbardziej skrajne teorie spiskowe na temat COVID-19, z dużą dawką skrajnie prawicowych przesłań, w tym z antysemicką i szeroko obalaną teorią spiskową o wielkiej wymianie (sterowanej przez elity wymianie białej rasy na kolorowych – przyp. Demagog)”.
W dalszej części opisu Bellingcat czytamy, że Danny Kollár swoje działania „uzupełnia doxingiem (forma cyberprzemocy polegająca na ujawnianiu w sieci danych wrażliwych osób – przyp. Demagog) i groźbami śmierci wobec swoich domniemanych wrogów, niezależnie od tego, czy są to liberalni dziennikarze, czy przedstawiciele opieki zdrowotnej zaangażowani w szczepienia przeciw COVID-19”. Danny Kollár na swoim kanale publikował także rozmowy z innymi kandydatami Smeru: Tiborem Gašparem (numer 9 na liście partii), Robertem Kaliňákiem (numer 7 na liście) i Erikiem Kaliňákiem (numer 6).
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter