Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Polska i rosyjska ropa. Jak wygląda import od początku XXI wieku?
„To my krok po kroku uniezależnialiśmy się od surowców ze wschodu i dziś nie importujemy ani gazu, ani ropy” – napisał na Twitterze prezes Orlenu Daniel Obajtek. Jego wypowiedź jest częścią dyskusji na temat importu rosyjskiej ropy i tego, komu zawdzięczamy zmniejszenie go do zera. No właśnie, komu lub czemu?
Fot. planet_fox / Pixabay / Modyfikacje: Demagog
Polska i rosyjska ropa. Jak wygląda import od początku XXI wieku?
„To my krok po kroku uniezależnialiśmy się od surowców ze wschodu i dziś nie importujemy ani gazu, ani ropy” – napisał na Twitterze prezes Orlenu Daniel Obajtek. Jego wypowiedź jest częścią dyskusji na temat importu rosyjskiej ropy i tego, komu zawdzięczamy zmniejszenie go do zera. No właśnie, komu lub czemu?
Dyskusję dotyczącą importu rosyjskiej ropy przez państwa Unii Europejskiej rozgrzała grafika opublikowana 26 lutego przez biuro prasowe PKN Orlen. Wynika z niej, że w 2015 roku Polska była w stu procentach zależna od rosyjskiej ropy, a w 2023 roku odsetek ten zmalał do zera. „Nie importujemy rosyjskiej ropy i rozpoczęliśmy dywersyfikację na długo przed wybuchem wojny na Ukrainie” – napisał Orlen w niedzielę.
Faktów nie da się zakwestionować. Zaledwie 8 lat temu, prawie 100% ropy w Polsce pochodziło z Rosji. Dziś sytuacja jest całkowicie odwrotna, nie importujemy rosyjskiej ropy i rozpoczęliśmy dywersyfikację na długo przed wybuchem wojny na Ukrainie 👇 pic.twitter.com/Gd51YxK3x7
— Biuro Prasowe PKN ORLEN (@RzecznikORLEN) February 26, 2023
Podobną narrację przyjęli politycy PiS. Premier Mateusz Morawiecki tego samego dnia stwierdził na Twitterze: „Platformo, NIE KŁAM. Przez lata sprzyjaliście Rosji, uzależniliście nas niemal w 100% od putinowskiej ropy i gazu. My to zmieniliśmy i dzisiaj jesteśmy niezależni. Przypadek?”.
Platformo, NIE KŁAM.
Przez lata sprzyjaliście Rosji, uzależniliście nas niemal w 100% od putinowskiej ropy i gazu.
My to zmieniliśmy i dzisiaj jesteśmy niezależni. Przypadek? 1/2 pic.twitter.com/scjCEAem8R
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) February 26, 2023
Narracja wynikająca z powyższych wpisów jest więc taka, że to dzięki PiS Polska ma obecnie nie sprowadzać rosyjskiej ropy. Z kolei za czasów Platformy Obywatelskiej nasz kraj miał być w pełni uzależniony od surowca z Rosji. To nie jest jednak prawda i gubi się w tym najważniejsze: kontekst.
Polska korzystała z dziurawych sankcji UE
Jeszcze na początku lutego PKN Orlen wydał oświadczenie, w którym przyznał, że Polska wciąż sprowadza rosyjską ropę. Robi to pomimo rządowej deklaracji całkowitego uniezależnienia się od surowca pochodzącego z Rosji do końca 2022 roku. To się jednak nie udało, co przyznał sam Orlen, informując, że koncern przerabia 90 proc. ropy z innych źródeł. A więc 10 proc. ropy to wciąż surowiec z Rosji.
Dlaczego Polska w ogóle sprowadzała rosyjską ropę na przełomie 2022 i 2023 roku? Było to zgodne z postanowieniem Unii Europejskiej. Od grudnia 2022 roku rosyjska ropa nie może być sprowadzana drogą morską do państw członkowskich. Jednak w przypadku niektórych państw sankcje wprowadzone przez Unię Europejską na razie nie objęły rurociągów.
Dlaczego? Węgry, Czechy i Słowacja – państwa bez dostępu do morza – wskazywały, że w przypadku całkowitego zakazu importu rosyjskiej ropy miałyby problem ze znalezieniem surowca z innych źródeł.
Na dłuższą metę byłoby to niemożliwe, a państwa te poniosłyby największe koszty wprowadzonych sankcji. Zdecydowano się więc na kompromis. Wpłynął on na sytuację Polski, dla której również przyjęto odstępstwo na korzystanie z północnej odnogi rurociągu „Przyjaźń”.
To Rosja odcięła Polskę od swojej ropy
Ostatni kontrakt długoterminowy, jaki polski koncern ma z rosyjską spółką Tatnieft, wygasa dopiero w grudniu 2024 roku. Daniel Obajtek tłumaczył, że Orlen nie ma tytułu prawnego do zerwania tej długoterminowej umowy i byłoby to możliwe tylko w przypadku rozszerzenia sankcji UE.
Według danych podanych przez Igora Demina, rzecznika prasowego rosyjskiej spółki Transnieft, w styczniu 2023 roku Polska kupiła od Rosji 0,5 mln ton ropy (poprzez gazociąg „Przyjaźń”), co po przeliczeniu daje około 588,3 mln litrów ropy. Co więcej, prezes spółki Nikołaj Tokariew jeszcze w grudniu ogłosił, że strona polska złożyła wniosek o dostawę 3 mln ton ropy w roku 2023.
Z tego też wynika, że rosyjska ropa wciąż płynęłaby do Polski, gdyby nie decyzja samej Rosji. 26 lutego Orlen poinformował, że dostawy płynące rurociągiem „Przyjaźń” zostały wstrzymane przez Moskwę. Dzień później firma Transnieft podała przyczynę: Polska miała nie opłacić zamówionych zleceń. Orlen na razie nie komentuje tych doniesień.
Polska mogła sama odciąć się od rosyjskiej ropy?
Według analizy prawnej wykonanej przez Frank Bold istniało rozwiązanie, dzięki któremu Polska mogła uniezależnić się od rosyjskiej ropy oraz rzeczywiście ograniczyć import do zera i to na własnych zasadach. W jaki sposób? Powołując się na ustawę AML z 2018 roku o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu.
Na jej mocy (art. 12) Generalny Inspektor Informacji Finansowej może zastosować środki ograniczające wobec podmiotu należącego do osób, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, że popełniają m.in. przestępstwo o charakterze terrorystycznym lub ułatwiają jego popełnienie.
Tego domagał się Greenpeace w maju 2022 roku w stosunku do spółki Rosnieft. Kontrakt z nią wygasł z końcem stycznia 2023 roku. Przedstawiciele rządu wskazywali, że nie mogli w tym wypadku nic zdziałać, ponieważ istniała obawa, że Rosnieft wygra później w sądzie. Eksperci jednak upierają się, że Polska mogła legalnie zerwać kontrakty z rosyjskimi koncernami paliwowymi.
Import rosyjskiej ropy zaczął spadać w 2015 roku
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory w październiku 2015 roku, ponad rok po aneksji Krymu przez Rosję, która rozpoczęła się w lutym 2014 roku. To wtedy też de facto rozpoczął się konflikt rosyjsko-ukraiński, a także sankcje Unii Europejskiej wobec Rosji, również te gospodarcze, obejmujące import rosyjskiej ropy. Dopiero wtedy Polska zaczęła powolne odchodzenie od rosyjskiego surowca.
Spadki w imporcie rosyjskiej ropy do czasu ataku Rosji na Ukrainę w 2022 roku i rozpoczęcia wojny na pełną skalę nie są znaczące.
Z danych Eurostatu wynika, że w 2014 roku, kiedy doszło do aneksji Krymu, udział rosyjskiej ropy w imporcie Polski wynosił 93,3 proc., w 2015 roku spadł do 88,28 proc., a w 2016 wyniósł 84,27 proc.
Sukcesywnie, lecz powoli, import rosyjskiej ropy spadał do 63,43 proc. w 2021 roku. Największy roczny spadek importu rosyjskiej ropy odnotowaliśmy dopiero w 2022 roku, czyli po ataku Rosji na Ukrainę. Dane Eurostatu wskazują, że w ciągu 12 miesięcy – z czego dziesięć przypada już na wojnę na pełną skalę w Ukrainie – rosyjska ropa stanowiła 43,02 proc. całej ropy zaimportowanej do Polski.
Warto wspomnieć także, że mimo wprowadzenia przez UE embarga 5 grudnia 2022 roku, Polska w tym miesiącu zaimportowała więcej ropy (649,903 tys. ton) niż w miesiącu poprzednim (449,999 tys. ton), czyli jeszcze przed wprowadzeniem unijnych zakazów.
Szczegółowe dane z kolejnych lat wraz ze źródłami są dostępne tutaj.
Przed aneksją Krymu import z Rosji miał się dobrze
Czy Platforma Obywatelska uzależniła Polskę od rosyjskiej ropy? Biorąc pod uwagę okres od 2000 roku do aneksji Krymu, wszystkie rządy utrzymywały mniej więcej podobny poziom importu tego surowca z Rosji. Przekraczał on zawsze 90 proc., także w czasie pierwszych rządów PiS, w latach 2005-2007. Po raz pierwszy poniżej 90 proc. import ropy spadł w roku 2015, a więc rok po aneksji Krymu.
Udział rosyjskiej ropy nigdy nie wyniósł jednak 100 proc., jak wskazuje grafika udostępniona przez Orlen. Później do tych 100 proc. zaczęto dodawać słowo „prawie”, ale to nadal nie oddaje rzeczywistości i pomija ważny kontekst.
Import ropy rosyjskiej w 2015 roku w Europie
We wspomnianym przez Orlen 2015 roku w przypadku 6 państw UE ropa z Rosji stanowiła ponad 80 proc. całego importu. Były to:
- Słowacja (100 proc.),
- Polska (88,23 proc.),
- Litwa (84,85 proc.),
- Finlandia (83,67 proc.),
- Bułgaria (81,16 proc.),
- Węgry (80,89 proc.).
Jak widać, najbardziej zależne od rosyjskiej ropy okazały się państwa, które historycznie w mniejszym lub większym stopniu były kiedyś podporządkowane Moskwie.
Wyjątek od tej zasady stanowi m.in. Estonia, która wydobywa łupki bitumiczne, produkując tym samym ropę we własnym zakresie, oraz Łotwa, która zamiast ropy importuje produkty powstające z niej. Oba te państwa ani w 2015 roku, ani obecnie nie sprowadzają ropy z Rosji.
Terroryzm jako główne zagrożenie według NATO
Ważnym czynnikiem, który ułatwiał import ropy z Rosji, było stanowisko NATO. Na szczycie w Lizbonie w 2010 roku za główne zagrożenie dla organizacji uznano zjawisko terroryzmu. Tym samym największy na świecie sojusz wojskowy nie upatrywał zagrożenia w Rosji.
Do błędu w ocenie polityki względem Rosji przyznał się niedawno były sekretarz generalny NATO – Anders Fogh Rasmussen. Stwierdził, że NATO było „zbyt naiwne w ocenie stosunków z Rosją”.
Przełom przyniosła dopiero rosyjska agresja na Ukrainę, która spowodowała zmianę podejścia do Rosji na szczycie NATO w Madrycie w czerwcu 2022 roku. Sojusz uznał wtedy, że to Rosja jest największym zagrożeniem dla pokoju. Poza Rosją szefowie Paktu zwrócili także uwagę na Chiny, których siła ciągle rośnie.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter